Skocz do zawartości
Nerwica.com

vintage

Użytkownik
  • Postów

    114
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez vintage

  1. Fatalnie, że nie uzyskałaś wsparcia ze strony "przyjaciela". Zawsze znajdzie się ktoś, kto ma gorzej, ale nie jest to powód dla bagatelizowania swoich problemów. Przerabiałem to . Zastanów się nad tym, czy rzeczywiście nie możesz rozmawiać z rodzicami - ja też tak myślałem, ale w końcu przełamałem się i uzyskałem od nich wsparcie. Co do terapii, to jest możliwa w ramach nfz, ale z tego, co wiem, musisz dostać na nią skierowanie od psychiatry.
  2. Czuję się podobnie. Napisz coś więcej o swojej sytuacji, ciężko wyrazić jakąś opinię po tak krótkim poście. Chodzisz na terapię, bierzesz leki?
  3. Wklejam swojego posta z tematu "Strach przed schizofrenią", chyba jednak tu bardziej pasuje: "Ok, podobno zdawanie sobie sprawy z absurdalności własnych objawów jest czynnikiem rozróżniającym nerwicę od psychozy. Postaram się wymienić Wam objawy, które uważam u siebie za najbardziej niepokojące i chciałbym poznać Waszą opinię (po diagnozę oczywiście i tak najprawdopodobniej wybiorę się do psychiatry). Być może po prostu jestem infantylny, bo z przerażeniem stwierdziłem, że większość tych objawów przypomina zachowanie dziecka, a przed określeniem tego w ten sposób broniłem się przez lata rękami i nogami. Może w jakiś sposób odbijam sobie dzieciństwo, które miało zaburzony przebieg (byłem popychadłem). - Mam potężny problem w kontaktach z ludźmi, bardziej z ich pogłębieniem, niż z rozpoczęciem znajomości, bardzo boję się, że jeśli ktoś dowie się o mnie czegoś więcej uzna mnie za dziwoląga, dlatego w towarzystwie zazwyczaj milczę. Z 95% ludzi na uczelni nie utrzymuję kontaktu, na korytarzu uciekam wzrokiem, nawet nie witam się, co doprowadziło do dziwnej sytuacji, jakbyśmy byli pokłóceni, a nawet się nie znamy. - Cały czas zastanawiam się, jak ludzie mnie oceniają, kiedy poczuję się niepewnie podczas, zazwyczaj nerwowej konwersacji, urywam ją. - Kiedy w grupie ludzi toczy się jakaś rozmowa, nie potrafię w niej organicznie uczestniczyć, wszyscy inni reagują spontanicznie, rozpoznają swoje emocje, ja , kiedy próbuję wtrącić coś od siebie, zazwyczaj jest to coś od czapy. Najczęściej wciskam jakiś nerwowy żart. Kiedy mówię o tym co myślę poważnie, czuję, że brzmi to nieszczerze i wydaje mi się, że druga osoba też tak to interpretuje. - Nawet przy starych znajomych, których znam od lat jestem wycofany i milczący. - Czasami mam wrażenie, że patrzę na dorosłe osoby (nawet młodsze ode mnie) z perspektywy dziecka, tzn. oni wiedzą więcej, lepiej. - Często porównuję się z innymi ludźmi, jestem cholernie zazdrosny i przekonany o tym, że inni mają "lepsze życie". Moim ulubionym narzędziem do tego stał się facebook, nie mogę powstrzymać się od sprawdzania, kto z kim i gdzie, kto ma kogo w znajomych. Jeśli osoba, która jest moim bliższym znajomym zna się z kimś, przy kim nabieram wody w usta, odczuwam niepokój i zażenowanie w związku z hipotetyczną sytuacją, w której ze względu na obecność tej drugiej osoby zamknąłbym się w sobie. - Ze względu na niezbyt rozwinięte życie towarzyskie często wyobrażam sobie, jak potoczyłoby się moje życie, gdybym nie wycofywał się tak. Projektuję sobie różne wydarzenia, wspólne wyjścia, przyjaźnie, związki, hipotetyczne pogłębienie relacji, sukcesy. Rzeczywistość przegrywa z tymi wyobrażeniami i często uciekam w nie przed nią. - Najjaskrawszym przykładem mojego fantazjowania był fakt, że przez długi czas nie potrafiłem zebrać się z wyznaniem koleżance, że zależy mi na niej. Na wszelkie przejawy zainteresowania z jej strony reagowałem wycofaniem z obawy przed tym, że to po prostu moja nadinterpretacja. Jednocześnie na tych sygnałach zbudowałem sobie przeświadczenie, że ona będzie czekać na mnie (przez cały ten czas nie była z nikim) i liczyłem na to, że w końcu się przemogę. Można powiedzieć, że przyzwyczaiłem się do myśli, że będziemy razem i bardzo nieopatrznie uczyniłem ją bardzo ważną osobą w moim życiu, jednocześnie nie okazując jej zainteresowania ze swojej strony, w obawie, że może ją to spłoszyć. Można powiedzieć, że zaprojektowałem sobie w głowie jej osobę. Skończyło się na tym, że ona jest z kimś innym, a ja zostałem z potężnym, niespełnionym uczuciem, którego nie mogę nawet nazwać. To na pewno nie wszystko, ale w tej chwili ciężko mi przywołać i ująć w słowa niektóre objawy." -- 02 sty 2012, 21:19 -- Podejrzenie psychozy wziąłem chyba z powietrza, ale jakieś zaburzenia emocjonalne na pewno mam, bo czuję się bezradny jak małe dziecko. Może to osobowość schizotypowa?
  4. vintage

    Samotność

    Mnie chyba czeka szok związany z powrotem do rzeczywistości. Jeszcze nigdy podczas świąt nie oderwałem się aż tak bardzo od tego, co mnie czeka, a generalnie mam tendencję do robienia sobie azylu z mieszkania, czy to domu rodzinnego, czy wynajmowanego mieszkania. W ciągu ostatnich lat zupełnie odciąłem się od ludzi z uczelni. W Sylwestra udało mi się wyściubić nosa i bawiłem się świetnie, zawsze, kiedy wyjdę do ludzi, czuję pewną ulgę i zyskuję zdystansowane spojrzenie na swoje problemy, ale powrót do skorupy jest dwa razy bardziej bolesny. Kiedy widzę jak blisko ludzie potrafią być ze sobą, zazdrość zżera mnie jak rak. Dziś u ciekłem przed rzeczywistością w sen i miałem wizje realistyczne, jak nigdy, jak po narkotykach, nie wiem na ile były one związane z chorobą, ale nigdy czegoś takiego jeszcze nie przeszedłem. Kiedy ktoś zadzwonił i wyrwał mnie ze snu, odczułem autentyczną wściekłość, bo we śnie było mi o wiele lepiej. Zastanawiam się, czy nie mam osobowości schizotypowej, bo z tego, co czytam na tym forum, osoby z różnymi schorzeniami potrafią funkcjonować wśród ludzi dużo lepiej niż ja.
  5. Na razie wstrzymałem się z wizytą u psychiatry. Szczerze mówiąc, nie do końca mam do siebie zaufanie, czy przypadkiem nie wmawiam sobie tego, że potrzebuję leków, żeby zdjąć z siebie ciężar walki z zaburzeniami osobowości. Mój problem jednak sprowadza się prawdopodobnie do błędnych mechanizmów myślenia i działania, a perspektywa walki z nimi po tylu latach najzwyczajniej mnie przeraża. Paradoksalnie, nie odczuwam motywacji do zmiany, ale zagłębiam się jeszcze bardziej i dalej tkwię w swoich uleżanych schematach.
  6. lucus, wierzę w to, że to możliwe, chociaż na razie kompletnie nie czuję, jak miałbym to osiągnąć. Na razie jestem na etapie, na którym najmniejsza pozytywna myśl jest natychmiast przytłaczana przez czarnowidzenie.
  7. Ok, podobno zdawanie sobie sprawy z absurdalności własnych objawów jest czynnikiem rozróżniającym nerwicę od psychozy. Postaram się wymienić Wam objawy, które uważam u siebie za najbardziej niepokojące i chciałbym poznać Waszą opinię (po diagnozę oczywiście i tak najprawdopodobniej wybiorę się do psychiatry). Być może po prostu jestem infantylny, bo z przerażeniem stwierdziłem, że większość tych objawów przypomina zachowanie dziecka, a przed określeniem tego w ten sposób broniłem się przez lata rękami i nogami. Może w jakiś sposób odbijam sobie dzieciństwo, które miało zaburzony przebieg (byłem popychadłem). - Mam potężny problem w kontaktach z ludźmi, bardziej z ich pogłębieniem, niż z rozpoczęciem znajomości, bardzo boję się, że jeśli ktoś dowie się o mnie czegoś więcej uzna mnie za dziwoląga, dlatego w towarzystwie zazwyczaj milczę. Z 95% ludzi na uczelni nie utrzymuję kontaktu, na korytarzu uciekam wzrokiem, nawet nie witam się, co doprowadziło do dziwnej sytuacji, jakbyśmy byli pokłóceni, a nawet się nie znamy. - Cały czas zastanawiam się, jak ludzie mnie oceniają, kiedy poczuję się niepewnie podczas, zazwyczaj nerwowej konwersacji, urywam ją. - Kiedy w grupie ludzi toczy się jakaś rozmowa, nie potrafię w niej organicznie uczestniczyć, wszyscy inni reagują spontanicznie, rozpoznają swoje emocje, ja , kiedy próbuję wtrącić coś od siebie, zazwyczaj jest to coś od czapy. Najczęściej wciskam jakiś nerwowy żart. Kiedy mówię o tym co myślę poważnie, czuję, że brzmi to nieszczerze i wydaje mi się, że druga osoba też tak to interpretuje. - Nawet przy starych znajomych, których znam od lat jestem wycofany i milczący. - Czasami mam wrażenie, że patrzę na dorosłe osoby (nawet młodsze ode mnie) z perspektywy dziecka, tzn. oni wiedzą więcej, lepiej. - Często porównuję się z innymi ludźmi, jestem cholernie zazdrosny i przekonany o tym, że inni mają "lepsze życie". Moim ulubionym narzędziem do tego stał się facebook, nie mogę powstrzymać się od sprawdzania, kto z kim i gdzie, kto ma kogo w znajomych. Jeśli osoba, która jest moim bliższym znajomym zna się z kimś, przy kim nabieram wody w usta, odczuwam niepokój i zażenowanie w związku z hipotetyczną sytuacją, w której ze względu na obecność tej drugiej osoby zamknąłbym się w sobie. - Ze względu na niezbyt rozwinięte życie towarzyskie często wyobrażam sobie, jak potoczyłoby się moje życie, gdybym nie wycofywał się tak. Projektuję sobie różne wydarzenia, wspólne wyjścia, przyjaźnie, związki, hipotetyczne pogłębienie relacji, sukcesy. Rzeczywistość przegrywa z tymi wyobrażeniami i często uciekam w nie przed nią. - Najjaskrawszym przykładem mojego fantazjowania był fakt, że przez długi czas nie potrafiłem zebrać się z wyznaniem koleżance, że zależy mi na niej. Na wszelkie przejawy zainteresowania z jej strony reagowałem wycofaniem z obawy przed tym, że to po prostu moja nadinterpretacja. Jednocześnie na tych sygnałach zbudowałem sobie przeświadczenie, że ona będzie czekać na mnie (przez cały ten czas nie była z nikim) i liczyłem na to, że w końcu się przemogę. Można powiedzieć, że przyzwyczaiłem się do myśli, że będziemy razem i bardzo nieopatrznie uczyniłem ją bardzo ważną osobą w moim życiu, jednocześnie nie okazując jej zainteresowania ze swojej strony, w obawie, że może ją to spłoszyć. Można powiedzieć, że zaprojektowałem sobie w głowie jej osobę. Skończyło się na tym, że ona jest z kimś innym, a ja zostałem z potężnym, niespełnionym uczuciem, którego nie mogę nawet nazwać. To na pewno nie wszystko, ale w tej chwili ciężko mi przywołać i ująć w słowa niektóre objawy.
  8. vintage

    Wkurza mnie:

    że pozwalam zżerać się zazdrości, nie umiejąc docenić tego, co mam i co mógłbym mieć, gdybym otworzył trochę umysł.
  9. Nie Ty jedna, uwierz mi. Nie obawiaj się powiedzieć o tym psychologowi, jeśli nie wykona żadnych ruchów w kierunku zapewnienia Tobie komfortu, to jest jego porażka, nie Twoja. Ja na początku do wizyt "przygotowywałem się", układałem sobie w głowie, co powiem, a czego nie, mówiłem chłodno i rzeczowo, do tego sam stawiałem sobie "diagnozy" . Psycholog zwróciła na to uwagę, zasugerowała, żebym starał się mówić o tym co czuję na bieżąco, żebym starał się przeżywać emocje w czasie rzeczywistym. Zacząłem też coraz bardziej otwierać się, ponieważ stwierdziłem, że pomijanie istotnych faktów może zaburzyć przebieg terapii. Ja miałem po prostu szczęście, "zaskoczyłem" dość szybko. Może u Ciebie potrzeba trochę więcej czasu?
  10. Doszedłem do punktu, w którym kompletnie nie wiem, co zrobić. Chodzę na terapię i moja psycholog twierdzi, że moje problemy nie wymagają interwencji psychiatrycznej (czyt. leków). Ale ja już ze sobą nie wytrzymuję. Przez lata całe czułem się nieszczęśliwy i całkowicie zamknąłem się w sobie. Czasami wydaje mi się, że nie jestem w stanie czuć prawdziwych emocji w stosunku do drugiego człowieka, że udawałem przed samym sobą. Rodzinę, jedynych ludzi, którzy mnie wspierają potrafię traktować jak śmieci, "kocham Cię" nie przejdzie mi przez gardło. Z drugiej strony bardzo przejmuję się opinią innych ludzi i zwykłe wywrócenie oczami potrafię pamiętać i analizować miesiącami, a na przejawy pozytywnych emocji reaguję zdystansowaniem, bo fakt, że ktoś może mnie lubić, lub może mu na mnie zależeć jest dla mnie bardzo dziwny. Nienawidzę siebie, nie akceptuję, nie mogę sobie wybaczyć zmarnowanych lat, a jednocześnie nie stanowi to dla mnie motoru napędowego, lecz jeszcze bardziej zagłębiam się w marazmie. Potrafię ułożyć sobie w głowie obraz drugiego człowieka, a gdy w zderzeniu z rzeczywistością okazuje się on fałszywy, odczuwam gniew, jak małe dziecko. Na ludzi wokół mnie patrzę na przemian z podziwem, zazdrością i nienawiścią. Spotkanie z aktywną, pewną siebie, zorganizowaną osobą nie stanowi dla mnie inspiracji, ale okazję do wyrzucania sobie swoich wad i ucieczki od rzeczywistości we własne fantazje. Coś musi być ze mną nie tak, depresja, nerwica, stanu lękowe, może jakiś autyzm. Nie wiem, czy poruszyć to na terapii, nie chcę przekonywać psycholog do tego, że potrzebuję leków. Nie wiem, czy iść niezależnie do psychiatry i poinformować psycholog po fakcie?
  11. vintage

    Samotność

    Ja jestem zakochany już tak długo, że czuję się jak po rozstaniu, chociaż nie byliśmy razem. Trzymam się jednego wspomnienia, jedynej chwili swego rodzaju bliskości, jaką dzieliliśmy. Wyobrażam sobie, że tym razem strach przed ośmieszeniem nie powstrzymuje mnie od działania. Ułożyłem już kilka scenariuszy. To nie jest normalne. Nie można rezygnować z siebie dla drugiej osoby. A ja zrezygnowałem z siebie nie podejmując wtedy działania, a teraz rezygnuję z siebie tęskniąc i pragnąc nieosiągalnego. Masochizm po prostu.
  12. Fakt, że czerpiesz satysfakcję ze swoich wybuchów, jest niepokojący. Szukasz w tym ujścia dla frustracji, może związanej z natrętnymi, pesymistycznymi myślami. Dobrze, że byłaś u psychologa, daj jeszcze temu szansę. Jeśli poczujesz, że nic te wizyty nie zmieniają, że nie ma chemii, spróbuj u innego. Na forum otrzymasz wsparcie, ale pomocy musisz szukać u specjalisty, bo ani 100, ani 1000 postów może nie oddać złożoności Twoich problemów, a bez dojścia do ich źródła nie znajdziesz rozwiązania. Może napiszesz coś więcej o wizycie u psychologa, jakie miałaś odczucia?
  13. Ja podobnie, z powiedzeniem rodzicom, że ich kocham mam ogromny problem. Też czuję się strasznie skrępowany. Pytania będą się mnożyć, a odpowiedzi na forum nie znajdziesz. Każdy jest złożony i w toku terapii może okazać się, że Twoje zachowania mogą wynikać z mechanizmów, których sam byś z nimi nie połączył. Nieumiejętność okazywania pozytywnych uczuć jest bardzo uciążliwa, psycholog może pomóc Ci przełamać barierę. Co Cię powstrzymuje?
  14. Klub Łaknących Konkretnego 36,6.
  15. halenore, jest jeszcze parę pytań. Czy jeśli coś zrobisz, będziesz szczęśliwa? I czy wolisz być szczęśliwa niż zła?
  16. Jedyna istota, jaka zasypia mi w ramionach, to szczur Bywało inaczej, zanim zacząłem odwracać wzrok.
  17. Obiektywnie: daj sobie spokój. Subiektywnie: myśl, kombinuj, wspominaj, fantazjuj.
  18. Nie wiem, czy jestem zdolny do miłości. Zdecydowanie jestem zakochany, zdecydowanie pożądam.
  19. Szatan, szatan wcielony. Tysiąc wymówek, żeby siedzieć, żeby nie wyłączyć. Bo trzeba kumplowi pierny komentarz wlepić, bo trzeba kogoś zaczepić, bo Music Challenge. Kogo ja oszukuję, co chwila zerkam, czy nie napisała. Tak było i tak będzie.
  20. Kiya, tak tylko smutno pitolę. Nie zagadam.
  21. But she's with another man. Wspomnienia, wspomnienia, niewykorzystane okazje.
  22. vintage

    Suchar na dzisiaj :)

    Superman patroluje miasto. Na szczycie wieżowca spostrzega opalająca się nago piękną kobietę. Napalił się strasznie, ale myśli sobie: "Jeśli ją zgwałcę, stracę reputację". Postanawia jednak załatwić sprawę używając super-prędkości, tak, żeby nawet się nie zorientowała. Podlatuje więc, gwałci ją lotem błyskawicy i szybko znika za horyzontem. Kobieta pyta: "Co to było?", a Niewidzialny Człowiek odpowiada: "Nie wiem, ale nie czuję dupy".
  23. Awww, Miłość Życia Mego siedzi na facebooku. Cholernie chcę zagadać.
×