Skocz do zawartości
Nerwica.com

Migdala

Użytkownik
  • Postów

    26
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Migdala

  1. Migdala

    zaufanie:(

    a mnie sie wydaje że że takich bab jest niestety baaaaaaardzo dużo Miałam to samo z moim mężem, też miał taką koleżankę która ciągle do niego pisała smski zbyt miłe jak do faceta z zobowiązaniami. porozmawialiśmy sobie i mi powiedział mi że lubi czuć zainteresowanie innymi kobietami ale jak tylko one chcą więcej on próbuje uciec natomiast one nie zawsze to respektują i nie zawsze rozumieją że ktoś im mówi nie gdy tylko smski nie wystarczają im. Wiem co przeżywasz. Takie kobietki i takie sytuacje potrafią naprawdę namącić w glowie. Ja rok temu nie wytrzymałam nie obeszlo sie bez szpitala i psychoterapii- okazało sie przy okazji że moja samoocena jest poniżej możliwego minimum. Do tej pory a minęło już dużżżżżżżżo czasu nie ufam w 100% nikomu, wciąż podjrzewam że jakaś koleżanka jest chętna otrzymać lub wysłać miłego smsa. zjada mnie ta podejrzliwosc straszliwie ... tez bym chciala ufac ale nie potrafie.zyje w ciaglym strachu
  2. ja też byłam w szpitalu w kochanówce u Pani Murak - Kozaneckiej. na oddziale IV jest także psycholog Ludmiła Królikowska - Kubiak. Postawiły mnie te dwie Panie na nogi. Teraz już chodzę do poradni na Sieradzką do doktora Dominika Obzejty. młody facet dużo mi pomógł ale wydaje mi się że od pewnego czasu moje postępy są mniejsze ale nie wiem czy wina doktora czy moja
  3. obawiam się że wszyscy zarejestrowani na tym forum będą dopisywać się do pytania i niestety nikt nam nie udzieli żadnej konstuktywnej odpowiedzi... samo życie... ale jakby co to też się chętnie dowiem co z tym fantem zrobić
  4. tak się zastanawiam nad tym tematem. skała i eligojot - czy osoba która bierze od 1,5 roku leki i była 1,5 miesiąca w szpitalu i mimo ciągłych wizyt u psychologa i psychiatry stan jest niezadawalający ma prawo uważać się za osobę chorą bądź zaburzoną czy osobę która niepotrzebnie bierze leki? wiecie wydaje mi się że ten temat to jakas wielka pomylka kto skala i eligojot dal Wam prawo do określania kto jest chory a kto nie? Skała pół roku brania cilonu? 3 tygodnie stresu?? a jak ktoś przeżywa stres rok lub dwa ? czuje sie troche urazona bo moze jestes ten ktos kto sie bardziej postaral i wyszedl a ja ta ktora specjalnie choruje?
  5. krzyss97, o ja tez tak mam do tego ciagle spać mi sie chce nie mam sily nawet zrobic jedzenia sobie, nic mi nie smakuje. biore leki - nie wyobrazam sobie jakby to bylo bez nich...
  6. jak w temacie 1,5 roku temu bylam w szpitalu raz jest lepiej raz jest gorzej. dwukrotnie miałam próbę odstawienia leków - nie udaje się , ale i tak jest postęp nie chodzę już tak często na zwolnienia, jednak jestem wyczerpana niesamowicie codziennym życiem. czy nam przysługuje sanatorium jak inaczej chorującym poproszę o info jeśli ktoś wie o takiej możliwości
  7. Migdala

    Depresja objawy

    no tak ale nie cierpię zakupów, nie nawidze chodzić do sklepów męczy mnie to i zarazem nic mi się nie podoba. ciężko mi się zmusić aby wyjść po bułki a co dopiero po coś typowo dla "mnie"...
  8. Migdala

    Depresja objawy

    Witam wszystkich w chłodną niedzielę. I mam do Was pytanie. Jak to jest: mamy nogi ręce serca nerki zdrowe, dzieci z których powinniśmy się cieszyć , gro z nas jakąś pracę rodziny i kurcze czemu nie potrafię się z tego wszystkiego cieszyć? czemu ciągle węszę we wszystkim teorię spisku? czemu nie korzystam z tego życia? czemu nie cieszy mnie to co mam czego jeszcze potrzebuję aby być szczęśliwa... Może to nie depresja + nerwica lękowa w moim przypadku może to GIGANTYCZNY EGOIZM?
  9. byłam dziś na terapii: płakałam jak bóbr. Terapeuta zadał mi pytanie czemu nie chcę wyzdrowieć czemu nie chcę robić tego co lubię. A lubiłam jeździć konno- gdy mogę iść do koni i nikt nie patrzy dobrze się przy nich czuję ale jak pomyślę że mam iść do ludzi których nie znam i mam się odezwać i odsłonić swoje pragnienia to tchórzę i rezygnuję. Wstydzę się po prostu " swojego cienia" Jak pomyślę że mam się do kogoś odezwać komuś pokazać jak nieudacznie wsiadam na konia to poprostu to co wydawało mi się gdy byłam zdrowa kochałam lub przynajmniej lubiłam teraz poprostu jest mało ważne. No i oberwało mi się że jestem uparta jak osioł i żebym była tak uparta w chęci wyzdrowienia. To bym miała już to za sobą. Ale przecież nikt nie chce być nieszczęśliwy. Przecież gdybym potrafiła to zrobić to bym ... a zresztą sama nie wiem mam straszną pustkę w głowie. Na koniec stwierdziłam że nikomu nie wierzę a lekarz się zapytał czy jemu wierzę a ja nie wiem. No i się zaczęło że jeśli mu nie wierzę tonie może mnie leczyć... poprostu czuję siępotwornie. Czy można nikomu nie ufać czy można mieć totalną pustkę w głowie i nic nie wiedzieć?
  10. niby wiem; chodzę na terapię już albo dopiero od 0,5 roku ale teraz mam te jakieś prace domowe zadawane, a ja naprawdę nic w sobie nie lubię i chyba nigdy nie jestem poza swą skorupą no chyba że dzieci muszę bronić...
  11. Jutro idę na terapię. Mam zadaną pracę domową: co lubię w sobie i w innych ludziach oraz w jakich sytuacjach jestem pewna siebie, nie chowam się w skorupę. Myślę nad odpowiedziami już tydzień próbuję coś wymyślić. Moja głowa jest pusta. W niej są tylko jakieś czarne myśli...
  12. Gdy wyzdrowieję: - mój mąż i dzieci będą widziały na mojej twarzy uśmiech - będę się czuła dobrze we własnej skórze - będę bezpieczna - nie będę się siebie wstydziła - może się czymś zainteresuje a może powrócę do moich starych zainteresowań do których teraz nie mam ani siły ani serca - zacznę znów jeździć konno - uwierzę mężowi że mnie kocha - jeśli oczywiście to prawda
  13. Radison dzięki za słowa otuchy. Czasami wydaje mi się że nie jest to możliwe aby było lepiej a raczej nie czasami a często. Ale staram się aby dzieci widziały jak najmniej z mojego "nostalgicznego nietowarzyskiego nastroju bądź charakteru" wystarczy że odwiedzały mnie w szpitalu psychiatrycznym. Jednak życie jest tak trudne... A me barki niezbyt mocne
  14. Dzięki że są jeszcze takie osoby... Myślałam że już nie ma poza terapeutami którzy za słuchanie biorą pieniądze. Może kiedyś się do Ciebie odezwę... kto wie jak starczy mi siły i odwagi.
  15. mój dzień? wstałam o 7,00 wyprawiłam dzieci do szkoły o 9,00 poszłam spać wstałam o 11,00. pranie sprzątanie dzieci ze szkoły obiad i do pracy na 16,00 w tej chwili jeszcze pozostaje mi 1 godzina w pracy. wrócę kiedy mąż i dzieci będą już od jakiegoś czasu sobie chrapać. Wstanę o 7,00 wyszykuję wszystkich do wyjścia położę się spać wstanę po 2,3 godzinach pranie sprzątanie podanie obiadu do pracy na 16,00. czuję się jakbym brała udział w jakimś maratonie i wszystko robię mechanicznie, nawet już nie próbuję się zatrzymać i zastanawiać nad moim beznadziejnym życiem bo wtedy zupełnie dół totalny mam problem z wstaniem z łóżka myśli samobójcze wracają i ten strach i niewiara we wszystkich i wszystko... to mój dzisiejszy dzień
  16. to znów ja... I jak czy czujecie się lepiej? bo ja nic a nic.a nawet gorzej już na terapię chodzę raz w tygodniu leki biorę i biorę a jednak są dni kiedy najchętniej zaszyłabym się w jakiejś czarnej dziurze aby mnie nikt nie widział. Mój terapeuta ostatnio stwierdził że jako mała dziewczynka byłam za mało głaskana po główce i pewnie teraz bym chciała być przez kogoś zauważona. a ja właśnie nie- ja najchętniej byłabym niewidzialna. więc nie wiem jak to jest. A jeśli chodzi o moje dzieciństwo to prawie nic nie pamiętam więc nie wiem czy mnie głaskano czy nie. Wiem jednak że ciężko mi się żyje czasami też mam chwile że wydaje mi się że jest to już za mną a potem poprostu z siłą huraganu powraca wszystko - niewiara, bezsens, strach i chęć przesunięcia wskazówek zegara na 23,59. Czy kiedyś wstając z łóżka będę chciała się z kimś spotkać porozmawiać z kimś? czy będę się cieszyła że znów nowy dzień przede mną? Powoli wątpię... Czy możecie mi napisać skąd bierzecie siły aby rano wstać aby wierzyć swoim bliskim aby nie patrzeć na wszystkich podejrzanie że czekają na waszą wpadkę że chcą tylko wyśmiać lub zrobić przykrość. czy kiedyś to minie?
  17. Nadzieja? To nie matka głupich? A tak na serio to podobnie jak Jovita często mam wsjo w d...e. A gdy czuję się lepiej i gdy marzę że wreszcie wyprowadzę się z miasta na wieś i że będę kiedykolwiek miała konie to błysk w oku się pojawia... a i jeszcze gdy siedzę nad wodą i patrzę na morze jezioro czy chociażby na jakiś stawik.....
  18. Witam Was wiecie co ja też czuję jak niqqa. Tyle że jestem pewnie troszkę starsza: mam dzieci pracę i czekam aż będę na emeryturze zazdroszczę staruszkom bo oni nie muszą się zabijać bo oni już tylko czekają na śmierć. Teraz po pół roku od początku mojej farmakologicznej wycieczki jest już lepiej napęd wrócił myśli są ale jakieś takie płytkie potrafię już żartować z dziećmi i przez ich znajomych i przyjaciół jestem widziana jako SUPER LUZACKA matka. ale z drugiej strony jeśli jestem w pracy zawsze siadam tak aby nie musieć z nikim gadać, też mi się wydaje że jestem nudna i nie interesująca, czasami gdy wrócę do domu mąż zapytaja jak w pracy a ja ...... hmmmmmm cóż nawet gadać mi się nie chce poprostu dzień jak codzień. czy kiedykolwiek będę cieszyła się że żyję? Mnie przed samobójstwem jedynie moje dzieci powstrzymywały nie chciałam aby nosiły to piętno i tak są moim zdaniem troszkę zwichrowane. Syn ma 12 lat i już z nim chodzę do psychologa i psychiatry no i oczywiście się tym obwiniam że ma to po rypniętej mamie.... Pozdrawiam i tak się zastanawiam czy to jest na naszą własną prośbę? czemu niektórzy nie mają takich problemów? czy może jesteśmy zbyt zapatrzeni w siebie i zbyt egoistyczni i chcemy aby wszyscy się nami opiekowali i nam współczuli? sama nie wiem skąd to się bierze. skąd to się u mnie wzięło. Ostatnio oglądałam zdjęcia z mojego dzieciństwa i wiecie co jako 5 latka byłam ujarzoną od ucha do ucha dziewuszką jako 7 latka podkówka na buzi i na każdym zdjęciu jakoś tak zapatrzona w dal i taka jakaś hmmmmmmmm smutna? co się stało że już na żadnym ze zdjęć nie pokazywałam zębów w uśmiechu.....
  19. Migdala

    Szpital

    w pewnym momencie niektórzy rzeczywiście potrzebują pomocy szpitala. ale raczej nie takiego o jakim wspomniała Goplaneczka. Byłam w szpitalu gdzie w sali były jedynie 3 osoby, pielęgniarki były poprostu wspaniałe mimo że byłam w fatalnym stanie pomogli mi stanąć na nogi co drugi dzień psychoterapia wspaniali psychiatrzy no i wspaniała artoterapia. Napęd wrócił tabletki zrobiły swoje pod kopułą jeszcze nie wszystko styka ale poznałam w szpitalu wspaniałych ludzi i wiem że nie ja jedna wpadłam w bagno i nie jedna próbuję się z niego wyplątać. Po pół roku od wyjścia ze szpitala utrzymuję kontakt z jedną z pensjonariuszek chodzby przez sms'y. Czasami są one kompletnie zdołowane czasami pełne nadziei, ale wiem że pobyt w szpitalu uratował mi życie. Byłam na krawędzi dziś już normalnie śpię, zaczęłam jeść, mogę iść już do sklepu wytrzymuję w pracy, doceniam rodzinę którą posiadam. WIem że jeszcze wiele pracy przede mną że jeszcze nie potrafię siebie polubić ani zaakceptować że wszędzie węszę spiski i widzę pogardę lub politowanie w oczach innych,wciąż wydaje mi się że jestem okłamywana przez męża, jeszcze często płaczę często napadają mnie ataki lęku często ręce się tak trzęsą że nie trafiam w klawiaturę komputera ale też wiem że potrzeba czasu...............i w razie czego jest takie miejsce w którym rozumieją i chcą pomóc...... i stawiają na nogi I bardzo chcę podziękować całemu szpitalowi w ŁODzi......
  20. Listonosz! to tak jak ze mną - też nic nie mogę wymyślić. Ostatnio a raczej od 2 tygodni nad tym się intensywnie zastanawiam i nic mi do łepetyny nie chce wejść. Mój psycholog zadał mi taką pracę domową a ja wciąż nieprzygotowana...
  21. Migdala

    Zdrada?

    historia ale czasami zostawia za sobą smrodek. byłam w podobnej sytuacji jednak to ja byłam tą która dowiedziała się że jej mąż się zauroczył. Było to dobre 4 lata temu, zostaliśmy razem ale do dnia dzisiejszego nie czuję się w 100% bezpiecznie; od czasu do czasu węszę teorię spisku. Te 4 lata temu niestety nie dawałam rady trafiłam do psychologa i psychiatry i niestety w tym roku wylądowałam w szpitalu psychiatrycznym.... hmmmmmm teraz biorę leki pomaga psychoterapia mąż próbuje mi pomóc ale "smrodek pozostał i nie daje się sprać" pozdrawiam i mam nadzieję że ułożycie sobie życie. Z drugiej strony to to że od 4 lat jestem podejrzliwa to chyba nie do końca prawda- ja jestem podejrzliwa chyba od urodzenia w stosunku do wszystkiego i wszystkich
  22. Lerivon dostałam na pożegnanie ze szpitalem. Brałam go 2 tyg ale spać mi się tylko chciało, po tym czasie psychiatra zmienił mi go na neurol0,5sr i ze spaniem jest lepiej już nie chodzę jak neptek do tego zoloft 1,5 tab i napęd poprawiony ale pod kopułą bez zmian
  23. ja biorę od pół roku ostatnio odstawiłam na JEDYNIE 4 dni i był KOSZMAR biorę zoloft 1,5 tab + Neurol0,5sr pozdrawiam
  24. Migdala

    [Łódź]

    Witajcie [Też jestem z łodzi leczę się i państwowo i prywatnie. Byłam przez 40dni w szpitalu na Aleksandrowskiej . Rozpoznanie: zaburzenia depresyjne i lękowe mieszane z napadami lęku. Od pół roku codziennie na psychotropach. nie wierzę jednak że wyzdrowieję, leki poprawiły mój napęd jednak co było pod "kopułą" zostało. Psychoterapia podobno ma pomóc w szpitalu powiedzieli że jak nie będę kontynuować leczenia to tam wrócę.... ach....... Dajcie znać co u Was.... chętnie się podzielę doświadczeniami i chętnie dowiem się czegoś o innych łodziakach. Pozdrawiam
  25. Dziękuję Wam wszystkim za cieplutkie powitanie. Na razie sobie cichutko będę czytała o problemach innych i mam nadzieję że może i dla siebie jakieś budujące wskazówki lub spostrzeżenia które mnie podbudują. Dziękuję jeszcze raz :)
×