Zgadzam się z cudaczką, chęć dopięcia wszystkiego na ostatni guzik oraz poświęcanie zbyt wiele uwagi na to aby coś było idealne nie ma sensu. Nikt z nas nie jest Bogiem. Chęć bycia najlepszym rodzi frustrację, sam przez to przechodzę. Np. w pracy boje się, ze zrobię coś źle, że nie podołam. To buduje też problemy w relacjach, powstają obawy, że nie będę wystarczająco dobrym partnerem, że dziewczyna, z którą teoretycznie mógłbym się związać też nie będzie idealna; a może gdzieś jest jakaś bardziej bliska perfekcjonistki ? Co stanie się, jeśli popełnię błąd poznając "złą" osobę ? To wszystko prowadzi do tego, że jestem sam, bo wolę unikać błędów niż przezywać porażki.