Skocz do zawartości
Nerwica.com

Maza

Użytkownik
  • Postów

    26
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Maza

  1. Droga Ashley!!! Ciesze się, że przelałam trochę pozytywnej energii w moim poście. Pomimo tego, że zawiera on straszne chwile w moim życiu, to zawsze są dwie strony medalu i odwracając tą szarą i straszną, zobaczymy piękną i taką o którą warto walczyć:) Wystarczy nie poddawać się!! Być dumnym z małych osiągnięć i cieszyć się, że nastał nowy dzień, który tylko czeka byśmy go pozytywnie i dobrze rozgospodarowali i zakończyli choćby małym sukcesem:) Dziś śmiałam się i śpiewałam, bo warto pozytywnie witać dzień. Nawet udało mi się wywołać uśmiech u innych co w ogóle jest już maksymalnie cudownym widokiem i uczuciem:) Wierze, że znajdziesz siłę, by pokonać swoje przeszkody i dumnie dotrzesz do swojego celu po drodze spełniając swoje marzenia... Gorąco Cię pozdrawiam i życzę miłych dni!!!!
  2. Witam Wszystkich!! Ja też podzielam zdanie, że watro walczyć i patrzeć przed siebie mimo przeszkód, mimo łez, przykrości, uczucia bezsilności, które jak nic innego potrafi zniewolić człowieka i zamknąć go w swoich sidłach. Moja dusza ma bardzo duży bagaż doświadczeń. Nerwica była i jest moją koleżanką od dłuższego czasu, ale z nią już nauczyłam się żyć. Kiedy dowiedziałam się, że mam silną depresje... przeraziłam się, ale powiedziałam sobie ''wiesz co to jest i teraz możesz zacząć z tym walczyć'' i tak zrobiłam!! Przepisane tabletki wywołały u mnie zapaść, gdy byłam sama w obcym mieszkaniu. Sekundy dzieliły mnie od pożegnania się z tym światem, ale nie wiem jakim cudem sturlałam się na kolana i starałam się wstać na równe nogi. Udało się!! bo walczyłam o życie... swoje życie!! Wyszłam z tego, ale przez jakiś czas musiałam spać z kimś z rodziny, ponieważ nawet ''śpiąc'', budził mnie silny atak lęku, który dusił mnie i nie potrafiłam złapać oddechu. Lekarze powiedzieli, że może zdarzyć się dzień, w którym się nie obudzę. Straszne uczucie! I moja bezradność... Chciałam walczyć. Po każdej nocce, gdy udało mi się dotrwać do rana, byłam z siebie dumna. Mówiłam sobie ''jestem jak bokser walczący na ringu, dostane w pysk, upadnę na deski, ale podnoszę się i walczę dalej!!'' i tak robiłam. Zaczęłam jeszcze bardziej doceniać wszystko dookoła mnie, cały świat, naturę, ludzi.... Tak strasznie pragnęłam się tym wszystkim napajać, jakby to wszystko miało jakiś limit. I nadal tak jest. Obecnie moja depresja nie jest silna, śmię nawet napisać, że chyba udało mi się ją pokonać!!... może tylko uśpić Jednak nadal mam przy sobie wierną koleżankę nerwicę i problemy z utrzymaniem równowagi i chodzeniem na wprost, by nie obijać się o wszystko dookoła, ale tak podobno będę miała jeszcze długi czas, dopóki moja duszyczka nie znudzi się tą zabawą Lekarz przepisał tabletki na vertigo- zawroty głowy, a ja przepisałam sobie walkę o siebie i moje życie, bo przecież jest tyle ważnych momentów w życiu dla których warto żyć!!!!!! Tyle pięknych chwil przed nami... za oknem słońce!! Ono budzi uśmiech, a ja codziennie budzę się z nadzieją, że jestem silniejsza, bo wiele udało mi się przetrwać. Z nadzieją patrze przed siebie, bo tam jest moje szczęście, bo gdzieś tam jest mój azyl....
  3. Maza

    Witam wszystkie Skarby

    WITAMY SERDECZNIE!!! PISZ JAK TYLKO BĘDZIESZ MIAŁ POTRZEBĘ I OCHOTĘ POZDRAWIAM.
  4. WITAM SERDECZNIE!!! JA MIESZKAM 100KM OD SZCZECINA. OGÓLNIE MIESZKAŁAM TAM DWA LATA JAK CHODZIŁAM DO SZKOŁY. TERAZ WRACAM I MAM ZAMIAR ZOSTAĆ NA DŁUŻEJ I ZNALEŻĆ PRACĘ. TAKŻE SZCZECIN JAKBY NIE PATRZEĆ AHA, ROCZNIK 85' POZDRAWIAM.
  5. WITAM!! JA TEŻ MAM TO PASKUDZTWO. I TO WCALE NIE JEST FAJNE, SZCZEGÓLNIE GDY SIĘ DENERWUJE. PAMIĘTAM JAK MIESZKAJĄC W ANGLI CHODZIŁAM DO SZKOŁY NAUKI JĘZYKA ANG. I BYŁO TO NOWE MIEJSCE, OBCY LUDZIE I JESZCZE OBCY JĘZYK. PAMIĘTAM STRES I ROZWOLNIENIE .WYCHODZIŁAM PODCZAS ZAJĘĆ BY SKOCZYĆ NA TRON, WTEDY MOGŁAM SIĘ SPOKOJNIE WYPRÓŻNIĆ I POZBYĆ SIĘ GAZÓW, KTÓRE POTĘGOWAŁY BÓL. PAMIĘTAM TEŻ JAK GŁOŚCNO MI JEŻDZIŁO W BRZUCHU, A DOOKOŁA INNI I CISZA... BO NP.BYŁ TEST I KAŻDY SIĘ SKUPIAŁ. WSTYD I ROZPIERAJĄCY BÓL,I WEŻ TU SOBIE RADŻ!!!! WRRR...
  6. Witam!! ja pamiętam pewną histyjkę na lekcji histrii w szkole podstawowej(klasy końcowe). Ogólnie rzecz biorąc historia jakby nie patrzeć była dla mnie katorgą, taka moja ''pięta Achillesowa''. Pamietam, że owa pani od histori maglowała mnie i moja wiedzę dosyć namietnie co druga lekcję I choć powinnam już po tak masowych przepytankach, pokochać i nauczyć się historii, ja niestety z lekcji na lekcje traciłam nadzieję chociażby na ocene dostateczną. Ona zawsze wstawiała mi dopuszczającą- nigdy nic innego!! Pamiętam jak się rozpłakałam z bezsilności podczas odpytki, stojąc na środku klasy z wielkim wskażnikiem do mapy w dłoni. I już wtedy powiedziałam sobie''niech się dzieje wola boska...''. Ale to i tak nic. Kolejna lekcja histori. Do odpowiedzi całkiem przypadkiem proszona jestem ja. Stoję...dłonie spocone, ale zimne, kark sztywny, ścisk szczęk tuż tuż, ale ostro pion utrzymuje przy biórku mojego kata. Czekam na pytanie... Padło.... (tu maleńkie sorrki, ale po tylu latach nie pamiętam pytania) a moja odpowiedź brzmiała... (tu podałam nazwe tego czegoś o co byłam zapytana) to był wielki ORGAZM władzy i.... nawijałam pani dalej makaron na uszy, zupełnie nie zdajac sobie sprawy z mojego wtopulca. Aż patrze pierwsze rzędy leżą prawie już pod ławkami ze śmiechu, a moja pani historyczny kat, jak patrzyła na mnie, tak nagle odwróciła się do mnie plecami i zaczęła podlewać kwiatki na parapecie, dziwnie poddrygując. Spojrzałam po klasie i pytam ''co jest?'' A kumpela z pierwszej ławki ze łzami w oczach parskneła''WIELKI ORGAZM WŁADZY!!!! Nie pytajcie jak się czułam.... Ale sława długo nie przemijała Pozdrawiam!!
  7. Witaj Tomasz77!! Czytając Twój post, byłam w szoku, że ''ona'' może z nami robić co ''jej'' się żywnie podoba. To jest nerwica, niestety, ale tak. Objawia się różnie i w każdym z nas możemy zaobserwować jak potrafi być cwana i przebiegła. Jak wiesz każdy organizm inaczej reaguje na bodżce zewnętrzene czy wewnętrzne. Przez nerwicę, można nabiawić się chorób, w zależności jak odporny jest nasz organizm. Siada serce, wita nas migrena, mamy zespół jelita nadwrażliwego(co mnie spotkało) i na przykład coś co jeszcze mi nerwica podarowała jako bonus to, postępujący niedowład prawostronny. I jeszcze mogła bym dalej pisać co nas wszystkich może, ale nie musi dopaść. Wszystkiemu winna jest nerwica i jej siła. Dlatego dużo zależy od naszej psychiki. Trzeba walczyć z nią i ze sobą samym. by nie przestraszać się jej, by potrafić ją oszukać a czasami nawet samych siebie. Bądż silny, życze powodzenia. Wszystkim nam się ono przyda. Pozdrawiam.
  8. Witam!! Witam!! Ja tak dla śmiechu i wzbudzenia usmiechu napisze, że od jakiegoś tygodnie prześladuje mnie pech-wpadkowy:) tak to ujmę. Tzn. pewnego dnia wróciłam po pracy do domku i zasiadłam z laptopem na sofie czytając, co??oczywiście posty na Naszym blogu. Z kuchni dobiegł okrzyk ''obiad!!!'', który wydał mój szwagier i zaczął przynosił talerze pełne spagetti z sosikiem pomidorowym mniammmm:) Pomyślałam, że nie zmienie miejsca, w którym siedze, by móc spokojnie delektować się obiadkiem i czytać co nowego na forum. I jak tylko otrzymałam talerzyk z daniem i chciałam usadowić się wygodnie, tak szybko pół samokowitego papu znalazło się na moich udach i sofie!!! Szybko posprzątałam by nikt nie spostrzegł, że zabrudziłam sofe, ja to pół biedy. Na drugi dzień, zbiegałam po schodach na dół w dość szybkim tępie i nie wyrobiłam na zakręcie, a na dodatek moje jakże antypoślizgowe skarpetki spowodowały, że miałam bliskie spotkanie -na czworaka- z ziemią. Sama z siebie się śmiałam, ale najlepsze jest w tym wszystkim to, że spadłam z ostatniego schodka!! To dopiero sztuka hehe No a dzisiaj, to zato wchodząc po schodach na góre-również dość szybko- ramieniem zahaczyłam o spód słupka, który jest od barierki. Wyobrażcie sobie, że ma on jeszcze coś w rodzaju daszku jak grzyby, no i jak właśnie pod tym daszkiem się zaklinowałam ramieniem chcąc wejść na góre Już nie wspomnę co się teraz znajduje na moim ramieniu, ale z czerwonym nie jest mi do twarzy Coś mam czutkę, że to jeszcze nie koniec... Jak mnie jeszcze coś dopadnie to Wam napisze. Pozdrawiam!!!!!!!!
  9. Leider!! Przeczytałam to co napisałeś i jedyne co mogę Ci powiedzieć, to to, że miałam podobne objawy. I również nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Było tak żle, że wylądowałam w szpitalu z podejrzeniem guza mózgu. Czułam, że nic nie kojarze, miałam wrażenie że mam wode w uszach, traciłam równowagę, czułam kłócia w klatce piersiowej, nawet moje żrenice były różnej wielkości. To było straszne. Wysiadało mi wszystko. W szpitalu po wielu badaniach wyszło szydło z worka i teraz już wiem. Póżniej chciałam wiedzieć o co w tym chodzi i dużo czytałam. Trafiłam na to forum i dowiedziałam się najwięcej. Dużo też starałam się zmienić w sobie. Zmienić nastawienie. Teraz jest lepiej. Tabletki uspokajające biore dopiero wtedy, gdy czuję się zdenerwowana, trzęsę się lub czegoś się boję a nie potrafię tego zdefiniować. Staram się nie faszerować tabletkami. Nawet jak neurolog chciał mi przepisać psychotropy- odmówiłam i uważam, że dobrze zrobiłam. Ale są w śród nas tacy, którzy potrzebóją silniejszych lekarstw i nie mogą ich odrzucać. Pamiętaj, dużo zależy od Ciebie. Życzę Ci powodzenia. Naucz się walczyć z ''nią'' i ze swoimi lękami. Gorąco pozdrawiam i trzymam za Ciebie kciuki:) papa [/b]
  10. Witam Was!! Ja też pamiętam, jak pierwszy raz trafiłam na te forum i zszokowałam się tym ilu nas jest. Poznałam tu również dobrze Naszą wspólną psiapsiółę:) i jej odmiany, o który wcześniej nie słyszałam. Dużo czytałam postów i nie bałam się pisać sama co czułam. Zaskoczeniem również- i to miłym- dla mnie było to, że na każdy mój post otrzymywałam odpowiedż od Was. To było i nadal jest zdumiewającym uczuciem, jak wiele radości i uczucia zrozumienia można doświadczyć odczytując wiadomość na swojej poczcie, że ktoś odpisał na mój post. :) Człowiek aż chce się dzielić z innymi i im pomagać w miarę możliwości. Razem jesteśmy silniejsi. Jeśli jedno z nas upadnie, reszta poda dłoń. Jak dobrze Was mieć:* Pozdrawiam słoneczka!!!
  11. Polinko poruszyłaś temat dziecka co do mojej i tak dość dobrze okrojonej z gorszych momentów opowieści. Dziecko to on już ma i to 2 czy 3 letnie, któremu prawdę mówiąc nie poświęca czasu i nie ma częstego kontaktu. I nie tłumaczy go tu fakt, że on jest w UK a dziecko w Polsce. Ach... szkoda słów... Ale boli jak jasna cholera!!! (by nie uzywać wulgaryzmów:) ). I racja jest też taka, że boję się samotności. Ja po prostu nie potrafię być sama. Wtedy za bardzo wnikam w głąb siebie... Wiesz czym to grozi? :) Pozdrawiam i ściskam:*
  12. Witam serdecznie wszystkie słoneczka!!! Już położyłam się spać i tak mnie zgnotła rzeczywistość i stan mojego life, że pomyślałam o Was i naszej JĘCZARNI, że wyrzuce to z siebie a rano tzn za prawie 4godz wstanę i pójdę normalnie do pracy patrzeć na te zakazane fałszywe mordy-jak miło:) Otóż kochani zbieram się do kupy już trzeci miesiąc po nazwę to zakończeniu sprawy, ale prawda jest taka, że zbieram się już od dawien dawna. Jakiś czas temu pisałam na forum o moim pobycie w szpitalu z podejrzeniem guza mózgu, jednak właśnie tak przejawiała się u mnie nerwica i wtedy ładnię się z nią przywitałam, bo wiedziałam, że zagości na dłużej. Po wyjściu ze szpitala, pojawił się ktoś, kto był ode mnie starszy o 10 lat i kogo poznałam w wieku 17,ale od tamtej pory nie widzieliśmy się z jakieś 3lata. Nagle się pojawił i coś zaświtało. Może inaczej, coś zaiskrzyło między nami. Sprawy bardzo szybko się potoczyły. On musiał wracać do UK bo tam mieszka już od 5lat, więc często dzwonił i pisał itp aż nasze stosunki nabrały koloru i rozmachu, mimo że dzieliła nas odległość. Gdy przyjechał na jakiś czas postanowił podarować mi pierścionek, choć nie był wylewny na jakiej to zasadzie, ale ja myślałam, że zaręczynowy, więc i on po czasie zaczął już tak mówić. Po ukończeniu szkoły, zrezygnowałam z pracy i wyjechałam do niego. Nowe miejsce i oddzielenie od rodziny żle wpływało na moją duszę, jednak starałam się cieszyć tym, że jestem z ukochanym. Jednak bajka szybko się skończyła i z mojego ukochanego stawał się despotyczny władca i rygorystyczny nauczyciel. Wiele rzeczy wymagał ode mnie i nie zważał na moje uczucia, zdanie itp. Zabraniał kontaktu ze znajomymi. Kontrolował moje kontakty. Narzucił mi wagę jaką powinnam osiągnąć (ważyłam wówczas 54-56kg) co dla niego było niedopuszczalne i kazał mi się odchudzać do min 52kg Nerwy i problemy z którymi wtedy zaczęłam się zmagać sama, gdyż nie miałam w nim jakowej podpory, spowodowały że straciłam wagę do 49-48kg Żle się czułam. Ale mój kochany znajdował coraz to nowsze problemy, głównym była jego zazdrość o mojego przyjaciela, z którym od mojego wyjazdu kontakt osłabł, więc rzadko były jakieś smsy. Jednak on nie potrafił mi zaufać i powiedział, że nigdy mi nie ufał. Zainstalował program szpiegowski by móc sprawdzać moją pocztę i GG- robił to i przyznawał się!! z dumą. Wiele razy wyrzucał mnie z domu, bo odezwał się do mnie znajomy lub on sobie ubzdurał, że ja coś robie z kimś- jak??!!! będąc z nim zagranicą, siedząc w domu?? Moj stan się pogarszał i myślałam już o najgorszym. Płakałam na jego oczach i rwałam włosy z głowy, a on się śmiał i mówił, że jestem nienormalna. Już nie będę pisać jak bardzo mi ubliżał i jak strasznie mocno to we mnie siedzi. Wyjechałam do Polski by pójść do lekarza. Neurolog był w szoku jak strasznie jestem znerwicowana, chciał przepisać mi psychotropy, a ja siedziałam i dusiłam w gabinecie łzy i mówiłam sobie- tylko się nie rozbecz idiotko!-. Póżniej już nie było lepiej. Kolejne akcje wyrzucania z domu, aż w końcu zrobił to naprawdę. Wyjechałam. Wróciłam do rodziców, ale po kryjomu dzwoniłam do niego i płakałam, że go kocham i by pozwolił mi wrócić. Pozwolił... Wróciłam. Odebrał mnie z lotniska z opóżnieniem i już po 20min jazdy samochodem powiedział, że żałuje że wróciłam. Bo chciałam być szczera i powiedziałam mu dokładnie- bo pytał o to- z kim widziałam się w Polsce, nie kryłam przyjaciela, nie mam nic na sumieniu. I tak właśnie szczerością zabiłam szansę... Wróciliśmy do niego, a on podstępem wywiózł mnie do siostry--mojej-mówiąc, że to tylko na 3tyg bo ma full pracy. Jak się wszstko unormuje, to przyjedzie po mnie. Tak się nie stało... do teraz...do dziś... I już się nie stanie. Ja głupia dzwoniłam, płakałam, chciałam się zabić, straciłam swoją wartość i szacunek do siebie-wszystko!! A on...powiedział, wybieram pracę.Nie mam czasu na Ciebie. Człowiek, który obiecał mi, że mnie nie skrzywdzi, zrobił to najmocniej. Człowiek, ktory mowił, że ja go nie kocham tak mocno i prawdziwie jak on kocha mnie-wyrzucił mnie z domu. Człowiek, który prosił o rękę- wybrał pracę a mnie nazwał nienormalną... A wiecie co jest najgorsze? KOCHAM GO!!! I codziennie czekam... Brak mi sił... do walki z bólem i skrajnymi uczuciami. Do walki z sercem i rzeczywistością. GDYBY SŁOWA MOGŁY KRZYCZEĆ PEWNIE JUŻ DAWNO OGŁUCHŁA BYM OD ICH WRZASKU... Dobranoc słoneczka, może zasne...
  13. o materdejo:) Kawa tak to napisałeś/aś, że ma to pposmak poetycki:) Zobaczcie jak magicznie można opisać nasz stan. Stan duszy, umysłu i ciała. Jak my to wszyscy dobrze znamy... czyż nie? ciepełko dla Cibie:)
  14. Witam kochani!! Dość długo mnie tu nie było i prawdę mówiąc wiele się u mnie pozmieniało. Gybym zaczęła pisać co się dział o u mnie przez ten czas, to obawiam się, że zabrakło by mi czasu (a rano do pracy), odpadły by mi ręce i zabrakło by miejsca na stronie,hehe Ogólnie jestem na etapie podnoszenia się z ziemi. Bolesny upadek, pełen bólu fizycznego i psychicznego. Złamane serce jeszcze u Nas nerwusów to beznadziejna sprawa... Czuje się beznadziejnie i tak cholernie bezsilna, bo nie moge nic zrobić. Ani naprawić, ani zapomnieć. A ja potrzebuje miłości, wyrozumiałości, bezpieczeństwa, bliskości... Czy to tak dużo?! Nie daje rady już wiecie? Boje się, że się poddam... Aż wstyd... Dobranoc słoneczka:)
  15. Maza

    Pusto.

    Witaj!! Sądzę, że najlepiej nie dawać sobie czasu na niepotrzebne myślenie, nie zostawać sam na sam z tym co przytłacza, bo to nigdy nie prowadzi do czegoś dobrego. Ja też miałam takie problemy, wiele myślałam i to nie zawsze było pozytywne... Jednak teraz staram się organizowac sobie czas na tyle, by nie mieć chwili na wyłączenie się. Szkoła, praca i ludzie z którymi można być, nie zawsze mówiąc im że dziś też jest źle. Dla mnie wystarczy już czyjaś obecność i sprawy codzienne. Zajęte ręce= wolny umysł, skupienie na tym co trzeba zrobić, a nie na tym co będzie jeśli zrobie to źle, czy nie dam rady. Musimy zacząć wierzyć w siebie, a to dużo daje. Życzę Ci, byś znalazł swój "złoty środek" i zapomniał- pozbył się tego co nie jest dobre. Nie zamykaj się w "hermetycznym światku", ono pochłania pozytywne myślenie... Powodzenia i pozdrawiam! :)
  16. Maza

    MOJA GŁUPOTA

    Cześć Jacku!! :) Widać, że bardzo dużo przeszedłeś w swoim życiu… Ale masz silną wolę i wiarę w siebie, choć czasami ten „wewnętrzny” głos mówi całkowicie coś innego. Znalazłeś swój „złoty środek” – sam!! Powinieneś być z tego dumny, bo nie każdy jest w stanie to zrobić. Wybić się z tej mrocznej otchłani, która paraliżuje każdy, nawet najmniejszy ruch. Niektórzy się załamują i nie są nawet w stanie pomyśleć, że mogą coś zrobić sami, bez pomocy lekarzy czy jakiś zagłuszających wewnętrzny głos środków. Tylko pogratulować Ci Twoich postępów Z tą chorobą trzeba walczyć z dnia na dzień, krok po kroku. I nikt nie powiedział, że to będzie proste, ale trzeba wierzyć. Zacząć stopniowo. Choćby od pracy. Ja zapominam ( bo prawdę mówiąc, nie mam czasu myśleć o „pierdołach”) o wszystkim w pracy. Jestem na takim stanowisku, że kontakt z ludźmi ( nawet zagranicznymi) jest tam na porządku dziennym i czy chcę czy nie, muszę im patrzeć w oczy i rozmawiać. Czasami dopada mnie przed każdym kolejnym pójściem do pracy lęk, że nie dam rady, że wszyscy, ale nie ja!! Mylę się, bo jakoś jestem doceniana w pracy i ludzie to zauważają, że się staram. Bywa tak, że boje się mówić, choć wiem, że w danym momencie mam racje. Tylko w środku mam blokadę. Ale to wszystko daje się zniwelować. To wszystko jest w naszych głowach!! Trzeba stawić temu czoła, a nie uciekać przed sobą, bo… ile można tak uciekać?? Wieczność tak się nie da. Ty już wygrałeś jakiś etap. Masz już to za sobą. Jeszcze pare razy znokautujesz swój lęk i jesteś panem swego ciała i umysłu… Życzę Ci, i wszystkim innym powodzenia w dążeniu do tego celu… wybranego przez siebie… Pozdrawiam gorąco!!
  17. Witam kolejną osóbkę w naszej gromadce Pozdrawiam.
  18. Witaj Niqqa!! Jeśli chodzi o Twoje objawy, typu "pomniejszanie się płuc"- mam tak samo. To takie dziwne wrażenie duszenia się, choć tlenu jest pod dostatkiem. Rozumiem Cię doskonale. Damy rade, wystarczy wyjść do zimnegopomieszczenia i wbić sobie do głowy, że to pomoże i już będzie lepiej. Powodzonka!!
  19. Witajcie!! Czytam Wasze wypowiedzi i jakoś starałam się przypomnieć sobie, jak to się zaczęło u mnie, lecz… jakoś nie potrafię. To już tyle lat minęło, że trudno mi powiedzieć gdzie jest początek- a tym bardziej gdzie i kiedy będzie koniec. Objawy mam różne.Typu: bólu głowy i karku, trzęsące się i spocone dłonie, szybsze bicie serca i ten przeraźliwy strach, który nie daje o sobie zapomnieć. Kiedyś moim „antidotum” było spotkanie ze znajomymi lub czyjeś towarzystwo. Wtedy jakby się wybijałam z mojego hermetycznie zamkniętego światka i zatapiałam swoje myśli w sprawy innych. To pomagało. Teraz zauważyłam, że już nie działa. Chcę zapomnieć, ale nawet, gdy słucham kogoś, wyłączam się i kolejny raz „ląduje” tam, gdzie nie trzeba… w troskach i lęku, którego fizycznie nie ma. Teraz wiem, że musze znaleźć kolejny sposób na to, co w jakiś sposób ze mną pogrywa i… teraz góruje. Mam nadzieję, że znajdę  I Wam też tego życzę!!- Znajdźcie antidotum (lek) na całe zło!! Pozdrawiam.
  20. Witam!! Nie jest ze mną aż tak źle Ben, więc nie musze ich brać i nie biore, od kąd dowiedziałam się o ich "mocy" :) Ale nie zaprzecze, że działają dobrze... uspokajają, a to bardzo mi pomaga. Pozdrawiam
  21. Wyobraź sobie, że u mnie też były badania typu: EEG, EKG, RTG, morfologia, tomograf, rezonans itd jeszcze chcieli pobrać mi płyn mózgowo-rdzeniowy, ale... (szczęście w nieszczęściu) wykryli w czym siedzi "bakcyl" ech... Na dodatek, wykryli u mnie "niedowład prawej strony", który podobno jest zapowiedzią jakiejś choroby, ale nie powiedzieli jakiej. Mam tylko kontrole u neurologa i leczenie oraz... lata ciężkiej pracy nad sobą ale teraz jesteś tu z nami i będzie dobrze :) Trzymaj się cieplutko, pozdrawiam,pa
  22. Nie wiem czy dobrze trafiłam pisząc to tu... Ja po wyjściu ze szpitala dostałam receptę na lek o nazwie Neurol. Czy jest ktoś, kto je kiedyś zażywał?? i może napisać mi o nich cokolwiek? Pozdraiwam
  23. Maza

    Znak zodiaku a nerwica :)))

    WODNIK... dopełnienie do akwarium hihi
  24. Maza

    świeżak... :)

    Kurcze, ale jestem mile zaskoczona Dziękuje Wam wszystkim za te, że się odezwaliście i za ciepłe słowa. Czuje, że tu zagoszcze na dobre hehe Pozdrawiam :)
  25. Maza

    świeżak... :)

    Witam serdecznie wszystkich!! Dopiero wczoraj znalazłam tą stronkę i ludzi (czyli Was wszystkich), którzy dzielą ze sobą ten sam problem- nerwice i wszystkie jej odmiany. Niestety całkiem niedawno dowiedziałam się, że właśnie ta "paskuda" :) dopadła i mnie... Jakiś niecały miesiąc temu znalazłam się w szpitalu z podejrzeniem guza mózgu. Wszystkie objawy na to wskazywały. Ale na szczęście został on wykluczony!! Co mnie bardzo cieszy, bo troche się podłamałam, biorąc do siebie tą wiadomość. To wszystko co działo się ze mną do tej pory było "znakiem" wysyłanym przez mój organizm, że coś się ze mną dzieje nie tak... ale nie wiedziałam, że doprowadziłam się aż do takiego stanu:( Jest mi teraz ciężko, dopiero zaczne leczenie, ale na to potrzebne są $ ... Nie potrafie jeszcze sobie radzić z "atakami", które są u mnie częste. Głośno oszukuje się, że jest wszytsko dobrze, ale w środku panuje całkowity chaos. Dlatego cieszee się, że moge to Wam napisać i... jakoś wyrzucić to z siebie, choć mam wielkie opory i strach. Pozdrawiam gorąco!! M.
×