Skocz do zawartości
Nerwica.com

Grzesiek28

Użytkownik
  • Postów

    32
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Grzesiek28

  1. Byłem u młodej Pani psycholog która właśnie prowadziła moją sprawę jako zaliczenie do papierów, to był mój pierwszy kontakt z psychologiem i bardzo się tego wstydziłem, byłem na skraju całkowitego załamania, rozstanie,utrata pracy bezrobocie, niemożność znalezienia pracy i niskie poczucie wartości i nieśmiałość od dziecka. Całymi dniami z łóżka nie chciałem wychodzić. Pani psycholog nie była zwolenniczką leków i zaufałem jej pod tym kątem chociaż byłem już bliski decyzji zeby po nie sięgnąć bo taką opcję mi też dała, efekty niestety pozwalały na siebie czekać, po roku przestałem do niej chodzić i własnie w tym momencie nastąpiła poprawa można by powiedzieć że z dnia na dzień albo tak przynajmniej to pamiętam. Znalazłem w sobie siłę na rozwój, kursy, naukę, poszedłem do mniej wymagajacej pracy byle nie siedzieć w domu i od tego czasu wszystko zaczęło się zmieniać . Zdane egzaminy -owoce ciężkiej nauki dały mi prawdziwą satysfakcję zmiana pracy i z czasem nowy związek. Dopiero po jakimś czasie zdałem sobie sprawę z tego ze to psychoterapia której efektów nie widziałem na początku spowodowała zmiany którymi teraz się cieszę. Jak piszesz 5 miesięcy psychoterapii to przypominam sobie że wtedy byłem chyba na samym dnie, w moim przypadku był potrzebny rok, może Tobie również a może dłużej? Jednak namawiam gorąco żeby kontynuować - z lekami czy bez nie ma znaczenia, zawsze będę gorącym zwolennikiem psychoterapii
  2. Do tego co napisałem na prv jeszcze dopisze kilka rzeczy podsumowujących: Większość problemów adaptacyjnych moim zdaniem leży w dzieciństwie i błędnym wychowaniu np jak było u mnie gdy ktoś wychowuje was tak ze spełnia wasze zachcianki, stajecie się chciwi, niecierpliwi i roszczeniowi, niespełnione ambicje i pragnienia mogą prowadzić do potężnej nerwicy i depresji. Konkretną wytyczną to jest poznać swoje problemy, dzieciństwo , zrozumiec na czym polegał błąd rodziców w wychowaniu i nauczyć się myśleć na nowo. Dzisiaj właśnie usłyszałem że problemy w dorosłym wielu mają dzieci nadmiernie karmione cukierkami bo to oznacza spełnianie ich zachcianek (nadmiernych) co powoduje problemy jak wyżej. Tacy ludzie mają w sobie demona/hyde'a albo dominujące id to my z czasów dzieciństwa które chowa się głeboko w naszej podświadomości i kontroluje bez naszej wiedzy naszym życiem, na to jest kilka dobrych sposobów o ile rzeczywiście to własnie to nam dolega - oznaką może być np lenistwo, niechęć do robienia czegoś, odkładania na później etc Dodatkowo nie można obwiniać stale siebie - ludzie są wredni a świat nie jest lukierkowy, trzeba nauczyć się rozmawiac z ludźmi dobrymi tak żeby ich nie stracić i koniecznie trzeba nauczyć sie rozpoznawać ludzi złych i dawać im kopa w tyłek (nie jestem z tych naiwniaków którzy wymądrzają się że trzeba nauczyć się "wybaczać" buahahaha ). Mój błąd polegał na tym że naprawde uwierzyłem że zawsze wina leżała w mojej nadwrażliwości podczas gdy obiektywnie miałem do czynienia z ludźmi podłymi i złymi. Przede wszystkim najwazniejsza jest wiedza o sobie samym, duża naprawde spora merytoryczna wiedza, dobra analiza wspomnień i przebiegu własnego życia i kluczowych elementów. My osoby depresyjne mamy potężną samoświadomość - kazdy psycholog to stwierdza od razu - znamy nasze myśli , wiemy co jest powodem czego itd ale niestety, potężnej ilości informacji nie mamy o sobie, stąd mimo wszystko praca z dobrym terapeutą jest niezastąpiona (hehe tylko nie kazdy jest dobry)
  3. Warto przewartościowac swoje marzenia - poważnie!! warto zadać sobie pytanie czy to sa naprawde moje marzenia? czy nie nabyłem tych marzeń czytając za dużo nierealnych powieści czy czasopism albo oglądając za dużo reklam, filmów? Czy naprawde chcielibyście brylowac w otoczeniu ludzi których zupełnie obiektywnie na podstawie niektórych sytuacji zakwalifikowaliście jako "świnie"?? Jak coś jest trendy i "top" to wciąga, chce się to miec, - to zrozumiałe bo w końcu na jakimś etapie wszyscy za tym gonią. Ale z czasem zauwazamy np że ładne dziewczyny potrafią być wredne i co? czy to robi jakąś różnicę? Znam ludzi którzy sami zostali odtrąceni na podstawie wyglądu ale sami wokół sibie chcieli mieć "tylko" elitę niechętnie przebywając z równymi sobie a to własnie w towarzystwie takich ludzi będzie nam zawsze najlepiej. Oni zachorowali jednoczesnie na przyczynę choroby jak i jej skutki.
  4. W pierwszej kolejności z czytania tego co napisałas zapamiętałem to co sama zrobiłaś, piszesz że on ciebie szantazuje emocjonalnie a ty co zrobiłas? powiedziałaś że ma zostać albo "nie ma do czego wracać"? Został wtedy i to było dla niego wielkie upokorzenie bo dałas mu do zrozumienia że masz "gdzieś" wasz związek (nawet jeśli tak nie myslałaś pewnie tak to odebrał) W kochającym się związku takie słowa zabijają coś ostatecznie, są oczywiście ludzie którzy uważają że trzeba sobie mówić wszystko jak moja znajoma ale zdziwiła sie kiedyś jak chłopak po takim ultimatum ...... wyszedł i wrócił potem po to zeby się spakować Poza tym niektórych rzeczy w kłótni się nie mówi albo nie mówi od razu, to że nauczył się nie przerywać kłótni to był pewnie duży wysiłek ale to nie bilet do wyrzucania mu wszystkiego co masz na watrobie. Trzaskanie drzwiami to dziwactwo wyniesione z doświadczeń i bardzo ciężko im to przerwać, rzeczywiście dziwny nawyk ale mógł go nieswiadomie załapać z dzieciństwa przez rodziców lub z pierwszego związku, nie osądzaj tego tak jednoznacznie, ludzie mają różgłby z dzieciństwa wynieść bicie jako sposób na kończenie kłótni więc to nie jest aż taka tragedia) Przerywanie kłótni może być oznaką że czuje się przez ciebie zdominowany (może lepiej zarabiasz, jesteś lepiej wykształcona lub może on ma nieswiadomie jakieś kompleksy (nieważne czy uzasadnione czy tylko urojone) względem Ciebie - czuje się bezradny w dyskusji z Tobą bo dyskutujecie "na zupełnie różnych poziomach" , nie chce mu się i po prostu ją ucina) Ogólnie kazdy kij ma dwa końce, kłótnia też a ty jesteś jednym z jej końców , wg ciebie wszystko wina chłopaka a może własne zachowanie też warto przeanalizować?
  5. Takie to jest wredne życie, człowiek by kobiecie nieba uchylił i własnie za to go ignorują bo lubią takich którym "nie zależy" a jak zacznie człowiek udawac że mu "nie zależy" to okazuje się że "niezależenie" to tak naprawdę przywilej wąskiej elity i ty do niej nie należysz, nie można mieć wszystkiego czego się chce i taka jest przykra prawda, wiem że Ciebie tym nie pocieszyłem ale przynajmniej mogę Ci zagwarantować że po max 2 latach przejdzie
  6. Miałem to samo, trzeba po prostu poznać odpowiednią ilość ludzi w życiu, duza liczba dobrych znajomych, kontakty z kobietami niekoniecznie w celu podrywania Po pierwsze znajomi wiedząc że nie masz nikogo zawsze chętnie Ciebie będa swatali więc zawsze będziesz na bieżąco kto co gdzie i nie będziesz musiał się zastanawiać czy ma chłopaka czy nie Po drugie przyjaźniąc sie z kobietami, poznasz je lepiej i będziesz po jakimś czasie w stanie poznać czy są same czy nie oraz otrzymasz rzetelną opinie o sobie która albo podbuduje Twoje samopoczucie i poczucie wartości albo zainicjuje zmiany i poprawki które do takiego stanu doprowadzą Po trzecie im statystycznie więcej będziesz poznawał kobiet i przebywał w ich towarzystwie bez wywierania ciśnienia na kawę tym większe statystycznie podobieństwo że wsród nich znajdzie się taka której się podobasz Ty i na pewno da Ci o tym znać (najfajniejsze uczucie jak to Ty jesteś podrywany a nie odwrotnie). I chyba trzeba darować sobie internet, te wszystkie sympatie itd nie działaja głównie dlatego że chemia jest zupełnie inna jak sie pozna kogoś przypadkowo w realu niż gdy nawiązuje się kontakt mailowo i z góry wiadomo po co...... Do tych wniosków doszedłem po łącznie 15 latach popełniania błedów ale też poznawania nowych ludzi i dla mnie to wartość bezcenna
  7. To akurat nie ma nic wspólnego z odwagą - widać ciężko jest niektórym zrozumieć co to jest ateizm. Wiara w człowieka jednak nie ma tak dobroczynnego wpływu na organizm jak wiara w boga więc ciężko jest to utożsamiać
  8. Grzesiek28

    Książki

    Czy ktoś czytał książkę "Ja i cele" autorki Małgorzaty Dwornikiewicz? Książka do kupienia jako e-book, 27zł jak na e-booka 124 strony to bardzo dużo więc wolę się dopytać - wszędzie krąży wersja bezpłatna 26 stron i tam są tylko "zapowiedzi" więc technicznie 27 zł za 100 stron pytanie tylko czy warto?? Kurcze czemu te książki są takie drogie?? Ta tematyka jest mi BARDZO potrzebna !!!
  9. Współczuje Ci śmierci ojca Aniu, akurat takie mądrości typu "na każdego przyjdzie pora" chyba nigdy nie pomagają nie? A jesli chodzi o twojego chłopaka to miałem podobną sytuację, z moją dziewczyną rozstałem się dawno temu, każdy mail po rozstaniu bardzo bolał, wściekał, rozdrapywał stare rany, do dziś każdego dnia o niej myślę i teraz wspominam już mimowolnie tylko te dobre i najpiękniejsze momenty w tym bardzo długim związku i wiesz co? teraz jest mi 100 razy gorzej każdego dnia niż było wtedy kiedy jeszcze żyłem ostatnimi, najgorszymi chwilami naszego związku. Tych złych wspomnień akurat Tobie zazdroszczę.........
  10. Poza tym jak wziąć się w garść jak się nie ma tej garści??
  11. gdy pacjentka jest w ciąży quote] elektrowstrząsy??? osobie w ciąży???
  12. Od kilku dni mi się zbierało, jestem na chorobowym, sam w domu, nie mam z kim rozmawiać, oduczyłem się już dawno sensownie spędzac czas np czytając czy ucząc się, w pracy straszny dół dlatego w poniedziałek z samego rana składam wypowiedzenie bo czuję że między innymi to mnie ściąga w dół. Każdego dnia myślę o swojej dziewczynie z którą się rozstałem 1,5 roku temu i którą kochałem, z moją obecną jest coraz gorzej i wydaje mi się że to nie przetrwa i w ogóle mi się wydaje że już nie potrafię kochać nikogo i nie będę w stanie i w pewnym momencie tak stałem i... nagle osunąłem się na ziemię, wszystko tak po prostu nagle ze mnie wylało się jak jedna wielka rzeka i nie ma żadnej ulgi a najgorsze jest to że jestem ideowym przeciwnikiem samobójstwa i zdałem sobie sprawę że z tym problemem będę się woził jeszcze jakieś 60 lat o ile w pewien piękny słoneczny dzień nie walnie we mnie jakaś ciężarówka... kurcze jak życie momentami potrafi boleć ......
  13. Wydaje mi się z własnego doświadczenia że można częściowo te dwie rzeczy powiązać zazdroszczę innym ludziom ich życia i wiele prób osiągnięcia tego co mają i jak żyją i świadomość moich ograniczeń i niemocy w kontrascie do moich pragnień jest piekielnie męczaca, ja chcę się cieszyć tym co mam bo coś tam mam ale jednak niemozność przeżywania radości ogólnie sprawia że mi się to nie udaje, z czasem jak słusznie zauważono przychodzi depresyjna obojetność ale to nie jest prawda że zazdrość wtedy się wyłącza - ona jest nadal i bardzo dokucza
  14. Po dłuższym namyśle doszedłem do wniosku że lepiej to przemilczeć, ludzie mają tendencje do odcinania się od osób i rzeczy które negatywnie mogą wpłynąć na ich dobre samopoczucie, bliscy nam tego nie zrobią bo chcąc nie chcąc są do nas "uwiązani" ale w czym mogą pomóc? będą nam co chwila "doradzać" rzeczy z których większość z nas zdaje sobie doskonale sprawę a nie wiem jak wy ale mi to specjalnie nie pomaga a wręcz przeciwnie zaczyna mnie to denerwować. Wydaje mi się że jeszcze chwila i depresja zostanie uznana za trąd XXI wieku i od ludzi zarażonych tą chorobą będzie "moda żeby się odwracać" bo dzisiaj śmiech jest trendy
  15. Mam to samo i walczę z tym, przez mgłę pamiętam że kiedyś taki nie byłem i stałem sie taki przez częste bytowanie z jedną konkretną osoba (konkretnie moją byłą na szczęście już dziewczyną) sam na początku uwazałem na słowa które wypowiadałem bo ona była bardzo nadwrażliwa a potem nieświadomie zacząłem krytycznie oceniac to co się do mnie mówiło do tego potem przsyszła depresja z niską samoocena i kotlet gotowy. Nie znam się na tym bo sam jestem jeszcze na początku drogi ale czuję że tu leki nie pomoga tylko droga powinna iść przez psychoterapię i w zasadzie może sobie uświadomi co gdzie i kiedy się stało że jesteś jaka jesteś.
  16. Tak mam to ostatnio często, zaniedbuję swój samochód (papiery brud, piach i niemyty od 4 miesięcy), mieszkanie (nieodkurzane, niezmywane, gary leżą tydzień w zlewie, skarpetki walają się po mieszkaniu) wyniesienie śmieci to jest dla mnie na dzień dzisiejszy wyzwanie - jak wykonam to mam frajde do końca dnia, no i zaniedbuję także siebie - nie chce mi się prasowac koszul do pracy więc ide w pogniecionych (same się wyprasują na ciele;)) nie myje się regularnie jak kiedys, nie dbam o swój wygląd, przesypiam i nie mam czasu rano robic kanapek do pracy więc cały dzień jestem głodny i jem dopiero obiad o 4 ej (przeważnie u rodziców) po prostu przestałem funkcjonowac na bieżąco, jestem niewyspany a pogoda na zewnątrz mnie po prostu dobija (wracam z pracy i łup do łózka na 3 godziny. Przeraża mnie to!!!! mam nadzieję że chociaż nie dojdzie do sytuacji kiedy zacznę robić pod siebie i nie bedzie mi to przeszkadzało.
  17. Hej Magdo Też popełniłem sporo błędów , tak samo rozpamiętuje je na codzień nawet te jeszcze z podstawówki, tak bardzo chciałbym cofnąć czas, podobno to nie jest dobre, mówi się nam żeby zapomnieć, wyciągnąć wnioski i iść dalej nie popełniając ich ponownie, pamiętam ile to razy z werwa brałem się za coś nowego nauka, próby itd a kończyło się całkowitą porażką, te rzeczy potrafią całkowicie demotywować nawet dzisiaj w pracy, ja ide na psychoterapię (na razie przymierzam się do tego jak sójka za morze) co Tobie też chyba by dobrze zrobiło.
  18. Ty na pewno nie musisz, psycholog, psychiatra? nieźle ja nawet na tyle nie byłem wtedy w stanie się zdobyć, a może lekarze byli beznadziejni? mój pierwszy kontakt z psychologiem pare dni temu był tragiczny, mam bardzo złe zdanie i pójdę gdzie indziej, nie mam obycie z psychologami ale jestem przekonany że jesli lekarz nie wie od razu co i jak ma robić (albo przynajmniej spróbować) to wiadomo już że trzeba iść gdzie indziej. Może lepiej go zostaw albo zrób przerwę pare miesięcy? prawda jest taka że człowiek nie odczuje głodu jesli ma wokół siebie pełno jedzenia, może się ocknie oczywiście tylko jak jeszcze gdzies tam tkwi wystarczająca ilość miłości do Ciebie, człowiekowi i tak nie pomożesz dopóki sam nie będzie chciał tej pomocy. Przykro mi to powiedziec bo widac że masz w sobie dużo miłości ale Ty też jesteś człowiekiem i tez możesz myślec o sobie, to nie jest Twoja wina i nie jest to też jego wina, samoistnie nic się nie zmieni a Twoja milość do niego z czystego zmęczenia wygaśnie, przynajmniej na tyle że będziesz już w stanie dojrzeć do decyzji o rozstaniu.
  19. Tak długo jak będziesz mu na to pozwalała, widocznie wyżywanie się na Tobie sprawia mu ulge bo tylko z Toba może to robić. Jak zaczniesz się stawiać i robić mu o to awanturę to już będzie mu wszystko wisiało bo zda sobie sprawę z tego że nie dość że nie jest w stanie "podskoczyć" innym ludziom na zewnątrz to nie wolno mu tego robić nawet w domu z Tobą, jak zawiśnie nad wami rozstanie to albo zacznie mu zależeć i pójdzie po pomoc do psychoterapeuty (albo gdziekolwiek gdzie będzie uważał że mu to pomoze) albo zobojętnieje i w całkowitej apatii będzie oczekiwał Twojej decyzji o rozstaniu gdyż sam nie będzie w stanie podjąć tej decyzji mimo że nawet jak ją podejmiesz to przyjmie ją w miare bez emocji bo nie on sam musiał ją podejmować. Razem z człowiekiem choruje jego miłość, to nie jest ta sama miłość ona rządzi się własnymi prawami a ku zaskoczeniu ludzie nadal sa skłonni nazywać ją miłością.
  20. To pewnie ma podobnie jak ja kiedyś, uczucie krzywdy zadawanej przez każdego, chęć bycia w centrum uwagi, oczekiwanie przeprosin za każde niefortunne zdanie które przypadkowo się o sobie usłyszało, non stop uczucie poniżenia i złe nawyki po ojcu które się nieświadomie a czasem wbrew sobie powiela. Pewnie i jest nieswiadomy bo jak człowiek jest tego wszystkiego swiadom jak bardzo rani kogoś innego to przynajmniej czasem próbuje to wszystko zdusić w sobie - zal, ponizenie, żądanie satysfakcji, przeprosin i jedno i drugie jest bardzo złe, stajesz się wtedy cicha, smutna, zrezygnowana a wewnątrz aż kipi złość na cały świat. Niestety nie powiem Ci nic optymistycznego, mój związek się po 8 latach rozsypał, przynajmniej oboje jesteśmy teraz bardziej szczęśliwi niż przedtem razem, teraz jak jestem w nowym związku chcę iść na psychoterapie bo wiem że inaczej skończy się tak samo. Zaskakujące jest jak człowiek potrafi patrzeć na siebie z boku krytycznie i jednoczesnie nic nie może z tym zrobić.
  21. Nigdy nie byłbym w stanie ocenic człowieka który odebrał sobie życie, jednak wydaje mi się że podstawowym motywem i najczęściej stosowanym jest chęć "ukarania" otoczenia za wszystkie krzywdy - znajomych którzy mnie ponizyli, bliskich którzy mnie opuścili w chwili kiedy ich najbardziej potrzebowałem i np rodziców bo lekceważyli moje problemy - teraz stójcie nad moim grobem i patrzcie co uczyniliście, czy było warto? mam nadzieję że jest wam źle i mam nadzieję że chociaż raz zwróciliście na mnie uwagę. Tak, niestety samobójca ma swoje 5 minut wtedy, może podobnie jak niedoszli samobójcy którzy tak naprawde nie chcieli się zabić tylko otoczeniu pogrozić palcem i zwrócić na siebie uwagę. Jednak co się takiego stało że człowiek może mysleć w ten sposób to już inna sprawa, jak coś człowieka bardzo boli to nie wolno go oceniac swoimi kategoriami i wyzywać go od egoistów (mimo że przykład który wymysliłem jest bardzo egoistyczny) każdy ma prawo do takich 5 minut - bez zabijania się ale mało kiedy jest mu to dane. Mi jest bardzo źle zwłaszcza dzisiaj ale tak czy inaczej o samobójstwie nigdy nie myslę i to tylko i wyłacznie z zasady (nigdy nie podejrzewałbym że u mnie może byc to takie proste ale tutaj tak po prostu mam "nie bo nie" i nie wnikam głębiej tym bardziej że jestem ateistą i nie boję się żadnego piekła dla samobójców po śmierci. Samobójstwo Ani była rzeczą która mnie w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy chyba najbardziej zdołowała ze wszystkiego co słyszałem i przeżyłem - ta niemoc i ten żal, nienawiść, wszystko przeżywam na nowo. Cokolwiek można powiedziec o samobójstwie, jestem przekonany że to nie jest tchórzostwo, w pewnym momencie człowiek widzi siebie w ciemnej komnacie tylko z jednym wyjściem, dla niego nie ma innych, skorzystanie z tego wyjścia nie ma raczej żadnego związku z tchórzostwem a bardziej z pragnieniem zmiany obecnej sytuacji - jakiejkolwiek
  22. Przechodziłem cos podobnego co Ty rok temu (8 lat związku) u mnie jednak nie było zdrady i dlatego mogę sobie tylko w ulamku wyobrazić co przechodzisz. Dopiero później pojawił się żal, miłe wspomnienia itd. Bez sensu jest pisanie że jak się zakochasz to będzie lepiej bo na razie nie jesteś na tym etapie i chyba jeszcze długo nie będziesz. Na Twoim miejscu poszedłbym do psychiatry po leki antydepresyjne (boję się leków ale w takim stanie bałbym się bardziej siebie) lepsze to niż picie dla usmierzenia bólu albo wegetowanie bez celu i samodręczenie siebie - przecież to nie Twoja wina. Pomaga też usunięcie z mieszkania wszelkich śladów po niej, wszystkie zdjęcia, wszystkie prezenty od niej, wszystko co miało z nią związek wyrzuć, sprzedaj, zanieś do piwnicy, zdjęcia podrzyj bo inaczej każde spojrzenie na coś co Ci ją przypomina będzie na nowo wyzwalało mysli po niej, mi to pomogło i wiem że ten ból ma w sobie coś werterowsko-masochistycznie przyjemnego ale z dzisiejszego punktu widzenia jestem pewny że nie warto.
  23. powiem szczerze że bardzo mnie rozczarowała wizyta u państwowego psychologa, budynek powinien zostać rozebrany bo od 40stu lat nikt go nie remontował chyba, psycholog słucha słucha cos tam powiedział że przydałaby się psychoterapia indywidualna ale oni takiej nie prowadzą, podaje rękę i cześć bo czas się skończył, wyszedłem z przekonaniem że 1) moje składki na zus są marnotrawione 2) jak ma być dobrze gdy finanse państwowych zakładów leczących dolegliwości psychiczne wyglądają tak jak wyglądają 3) musze sięgnąć jednak głęboko do kieszeni i pójść prywatnie
  24. Mój związek który trwa dopiero 4 miesiące wyraźnie z tego powodu cierpi, moja dziewczyna mimo że wyrozumiała i wspierająca sama ma niewiele sił żeby znosić moje smutki, dojdzie po prostu do tego że będe musiał kłamac co do mojego samopoczucia, jeszcze nie mieszkamy ze soba razem i jest to chyba sprzyjający fakt. To też była dla mnie motywacja żeby w końcu skorzystać z profesjonalnej pomocy - z całego serca mam nadzieję że da jakies efekty bo sam nie wiem co mam zrobić
×