Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hanusia

Użytkownik
  • Postów

    84
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Hanusia

  1. od pewnego czasu zastanawiam się czy ktokolwiek z Was "doszedł" do tego, dlaczego takie myśli (na temat ukochanej osoby) się pojawiły, co było ich przyczyną? co Wam pomogło, jak z tym walczyliście ? szczęśliwego NOWEGO (mam nadzieję, że lepszego - byłe nie gorszego) ROKU pozdrawiam, hanusia
  2. naprawdę nie ma za co :) pozdrawiam ciepło :)
  3. Najgroźniejsi wrogowie, z którymi musimy walczyć są w nas. Który to już raz, czwarty, piąty...Przestałam liczyć. Nadchodzi w najmniej spodziewanym momencie. Próbuje zniszczyć to co dla nas najcenniejsze. Najgorzej, kiedy dotyka naszych bliskich - dzieci, współmałżonka. Kiedy myśli nie dają spokoju i kiedy wiemy, ze My tak nie myślimy. One nadal są. Niszczą nas. W pewnym momencie wydaje nam sie, ze tak właśnie myslimy. Nie kochamy naszych bliskich, są przeszkodą. Podpadamy w depresję, zalegamy w łóżkach, zyć nam sie nie chce. Często zadajemy sobie pytanie dlaczego ja? Co i komu zrobiłam, ze mam nerwicę. Do dzisiaj nie udało mi się w 100 % odpowiedzieć na to pytanie. Przeszłam psychoterapię ... i nie wiem. Jednak da się z tym żyć! Leki pomagają (Arketiks) - wiem, ze większość z Was uważa,że farmakologia to nie wszytsko. Jednak ja wybrałam życie z lekami, bo mam dwójkę wspaniałych dzieci, męża, pracę którą kocham (arterapeuta-pracuję z seniorami). Psychoterapia nie przyniosła u mnie efektów. Jednak wiem jedno - najwięcej zależy od nas samych. Tym razem sie nie dałam. Byłam mądrzejsza, wytrwalsza i dałam z siebie więcej niż się mogłam spodziewać. Myśli negatywana - ja na siłę pozytwna, lęk - przeczekać, bo to tylko lęk, wyjście "gdzieś" - wychodziłam trzęsąca z zaciśniętymi zębami, kołatanie serca - niech biję, dobrze, ze bije :) Zajęcie to przede wszytskim - od pracy zawodowej, po porządki, poprzez zabawę z dziećm, pranie, pieczenie, gotowanie, cięcie drzewa, zaprawianie - byle tylko się czymś zająć. Trzeba walczyć moi drodzy. Czasem są gorsze dni, owszem. Ja sie nie poddaję - było - mineło. Jutro jest nowy dzień - lepszy dzień :) Z całego serca zyczę Wam bojowości, to tylko choroba, z którą da się wygrać i wierzę, że nam się uda. Ważne jest też zaakceptowanie, tego ze tak jest - stańcie przed lustrem i powiedzcie sobie TAK MAM NERWICĘ....i wcale nie jestem gorsza od innych. Naszło mnie, zeby to napisać. Nie potrfię pięknie pisać jak niektórzy z Was tu na forum, jednak czułam taką potzrebę, więc sobie pozwoliłam Życzę wszystkim dużo siły, cierpliwości i ...żyjcie, bo z tym sieda żyć :) A! Na bezsenność polecam kubek ciepłego mleka z łyżeczką miodu. Dobrej nocy :)
  4. Hej hej czuję się w miarę dobrze. Męczy mnie natomiast ból głowy (oddwóch dni). Dzis pospałam aż do 24 :/ dodatkowo córcia się wpakowała do łóżka i również źle spała.Więc mix boląca głowa, niemoznośc zaśnięcia i dwulatka wołająca pić i rzucająca się jak "młody jastrząb" było mieszanka wybuchową dla mnie. SPAAAAAAAAAAAAAAAAĆ!!!! Cloranxenu nie chce brać bo za dużo tych prochów ostatnio. A na spanie to on pomaga na chwilkę, niestety Co mogę wziąść na ból głowy??? Pozdróweczka i miłego dnia :)
  5. Myśle że lek jeszcze w pełni nie zaczął działać, jeszcze tydzien dwa i powinno sie unormowac, 10 dni to za mało na stabilizacje, powinno byc coraz lepiej Seroxat to cudnowny lek, ale trzeba dać mu czas na rozkręcenie sie :) dziękuję CI bardzo :) dziś jest zdecydowanie lepiej :)
  6. Witam biorę od 10 dni Arketis 20 mg. Byłam na Seronilu 10 mg (ale przez ostatni czas nie brałam regularnie) i duża dawka stresu spowodowała nerwicę. Zaczęłam od dwóch dni po 1/2 tabletki, na 3 dzień brałam juz po całej. Jednym z moich stresów było pójście na wesele szwagierki (co opisuję tutaj post948558.html#p948558). Na wesele poszłam, wspomagałam sie po pół tabletki Cloranxenu. Na weselu było SUPER, 3 dni trwało a ja byłam do samego końca za każdym razem W środę wróciłam do pracy. Była mała obawa ale dałam radę. Jednak wczoraj "coś" było nie tak Noc już nieprzespana do końca. Rano uczucie ciepła płynącego z okolic klatki piersiowej i lęk. Cholerny lęk. DO tego dochodzi dół, że wróciło. Czy ja się za dużo spodziewam po tych 10 dniach? Czy nadmiar obowiązków na weselu (byłam strościną) spowodował "zapomnienie" o chorobie? Powrót do pracy i obowiązki tam nie pozwalały mysleć, ale i w domu było dobrze. Nie wiem o co chodzi Czy lek za słaby? Zły? Czy może to norma, ze mam huśtawkę nastrojów? Mam nadzieję, że coś poradzicie. Pozdrawiam.
  7. Hanusia

    Potrzebuję wsparcia

    wiem, ze uleczalna, bo przechodzę to 4 raz :/ ale wiesz jakie sa początki.... nie wiem jak szybko zadziała Arketis (z dnia na dzień zmieniono mi z Seronilu 10 mg - mają ponoć to samo działanie) , biorę już 3 dzień (2 dni po 1/2), dzisiaj wzięłam cała, do tego doraźnie cloranxen. Tu mam problem, ile mogę zażyć tego Cloranxenu? Na ulotce pisze ze 30 mg, pół tabletki mi włąściwie nie pomaga. Próbuję sie skontaktować z lekarzem ale krucho ....nie odbiera. Macie jakieś doświadczenia? Czytanie forum pomaga BARDZO, wieczorem siadam i czytam, uspokajam sie na maxa, zasypiam z laptopem
  8. Hanusia

    Potrzebuję wsparcia

    Witam juz po raz kolejny. Znacie mnie co poniektórzy z wątku "Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?" Noi znowu kryzys. Ryczeć mi się chce. Było dobrze bardzo dobrze!!! Mam dzieci, męża i znowu mnie zaatakowała. Tydzień przed weselem mojej szwagierki, na które musze iść, bo mąż mi chyba tego nie wybaczy. Zaczęło się od tego że cholernie mnie bolał ząb, dodam jeszcze, ze cały czas byłam na Seronilu 10 mg, choć przez ostatnie dni rano nie zażywałam. Z rozpędu. Wracając do zęba. Ból mnie męczył jak diabli. Mimo panicznego stresu wylądowałam u dentystki która zęba próbowała naprawić. BYła to środa, ząb jednak tak bardzo bolał, ze wylądowałam (w piątek) u innej dentyski, która mi go na nowo założyła lekarstwem. Ból nie do zniesienia. W sobotę klejny dentysta. Pani stwierdziła ze nie ma co ratować i trzeba go wyrwać, Niestety ona tego nie zrobi bo do tego musi być chirurg. Czekałam z tym zębem sobotę i niedzielę, był to dla mnie cholerny stres. Juz w sobotę pojawiły się pierwsze objawy, przechodzenie ciepła po całym ciele. Musiała sie pozbierać i jechac na panieńskie szwagierki. Udało się. Jednak każdy kolejny dzień był koszmarem. DO tego w poniedziałek wyrwałam zęba, ale nerwicy się nie udało. We wtorek poszłam do psychiatry - zminił mi leki z seronilu na ARKETIS (trzy dni po 1/2 tabletki potem po całej) i doraźnie Cloranxen 10 mg. Trzymałam sie jakos ale dzis juz nie daję rady. Mam doła, przytłacza mnie to, nie potrafię się na niczym skupić. Wzięłam rano CLoranxen ale juz przestał działąć. Nie wiem ile tego CLoranxenu mogę brać w ciągu dnia. W nocy wzięłam pierwszy raz, bo noc nieprzespana. Tak walczyłam, ale jest do dupy. Cały czas czuję gorąco, lęk, jestem załamana. Świadomośc, ze jest to wesele ....boję sie ze nie dam rady. Pomożcie mi. JUz nie potrafię sobie wyobraźić, ze to tylko nerwica. Mam ochotę położyć sie w łóżku i wyć!!!! Pomóżcie. -- Cz lip 26, 2012 7:46 pm -- chyba za dużo tu napisałam ....taka cisza z Waszej strony (
  9. Witam :) Pamiętacie ??? Na pewno Wpadłam, aby Wam wszystkim Nerwuski kochane zakomunikować, że myśli, które Was męczą odchodzą, znikają - zwał jak zwał - nie ma ich :) Byłam tu prawie od początku, teraz czytałam kilka moich postów -ciężki to był czas-dużo z Was do mnie pisze (choć z czasem moim marnie niestety jest) i chcę Wam napisać, ze ja te myśli pokonałam w 100%!!! Jestem żoną Łukasza od dwóch lat, mamy dwójkę dzieci - Tymka 3 latka, Milly 18 miesięcy :) Obie ciąże brałam leki i robię to do dzisiaj - chociaż teraz to może 1 -2 tabletki na dwa tygodnie (wiem wiem tak się nie powinno - to na własne ryzyko ) i jest DOBRZE NAPRAWDĘ DOBRZE.Pomyślałam że wpadnę na sekund kilka i Wam to napiszę ..... Jedna rada...starajcie sie o tym nie myśleć, u mnie to podziałało...powiedziałam soie że przecież nie muszę decyzji "czy chcę być z Ł" podejmowac od razu a jak coś to rozwody są i ....wierzcie bądź nie PODZIAŁAŁO :) Buziaki - a melisę z gruszką nadal polecam
  10. Owszem tu sie z Toba zgodzę, kto nie miał nerwicy nigdy jej nie zrozumie!!! Mi seronil pomógł i pomaga w znacznymstopniu, jest to lek który mozna zazywać w ciazy. Odczuwam lęk jeżeli chodzi o zdrowie dzidzi ale egoistycznie uważam ze moje zdrowie też jest ważne. Wiem co sie ze mna działo jak leków nie brałam - mogłabym wtedy nie donosić tej ciaży. Myślę że wybrałam mniejsze zło :) Pozdrawiam, i zapraszam do kontaktowania sie - będzie nam raźniej :)
  11. witaj Zygfryda :) miło CIe poznać :) chociaż okoliczności takie sobie ... ja jestem w 21 tc i również choruję na nerwicę, chyba przeszłam juz wiekszość jej etapów :/ od początku ciąży biorę leki - seronil 10 mg - oczywiscie w porozumieniu z lekarzem ginekologiem i psychiatrą jednak leki nie daja mi ochrony przed lekiem jaki pdczuwam przed porodem i szpitalem raz kiedy dostałam plamień bałam sie zostać w szpitalu i ubłagal;am pania dr żeby mnie do domu puściła - obiecłam żed bede leżeć - pozwoliła.. ale jak bedę rodzić to musze byc w szpitalu :/ staram sie o tym nie mysleć ale ciężko mi, zwłaszcza ostatnio, kiedy zaczyna nasilac sie lek zwiazany z ta sytuacja jak widzisz nie jesteś sama, też mam ten problem i mam nadzije ze razem nam sie uda go pzrejść
  12. witaj Zygfryda :) miło CIe poznać :) chociaż okoliczności takie sobie ... ja jestem w 21 tc i również choruję na nerwicę, chyba przeszłam juz wiekszość jej etapów :/ od początku ciąży biorę leki - seronil 10 mg - oczywiscie w porozumieniu z lekarzem ginekologiem i psychiatrą jednak leki nie daja mi ochrony przed lekiem jaki pdczuwam przed porodem i szpitalem raz kiedy dostałam plamień bałam sie zostać w szpitalu i ubłagal;am pania dr żeby mnie do domu puściła - obiecłam żed bede leżeć - pozwoliła.. ale jak bedę rodzić to musze byc w szpitalu :/ staram sie o tym nie mysleć ale ciężko mi, zwłaszcza ostatnio, kiedy zaczyna nasilac sie lek zwiazany z ta sytuacja jak widzisz nie jesteś sama, też mam ten problem i mam nadzije ze razem nam sie uda go pzrejść
  13. No witam po kolejnej długiej przerwie :) No i znowu pojawił się lęk ... Biorę leki - 10 mg seronil nadal, ale dupa.Swoją drogą hormony szaleja bo to juz prawie 6 miesiac ciaży :) Widzę ze u Was raz dobrze raz źle, czylii standard u Nas - gratki dla tych co w górę :) Piko to co napisałaś odnosi sie do mnie- doskonale wiem jak to jest kiedy sie chce żeby było po mojemu, zero kompromisu - ja, ja, ja .... znam to:(
  14. dziekuje dziewczyny :) mam taka cichą nadzieje ze ten stan sie poprawi i ze dziecko pomoze mi przekroczyc ten próg niedojrzałosci..chociaż nigdy nie traktowałam ciaży jak lekarstwa na nerwicę oby szybciutko sie zrobiła wiosna :) słoneczko też dział cuda [ Dodano: Dzisiaj o godz. 6:58 pm ] chociaż wy rozumiecie jak to jest jak sie ma nerwicę....
  15. Jestem w 6 tygodniu ciaży. Od początku jestem na lekach,a właściwie to nie przestałam ich brać gdy dowiedziałam się o ciąży. Cały czas jestem w konsultacji z moim ginekologiem i psychiatrą. Mój lek to Seronil, 10 mg. ginekolog stwierdził, ze nie wiedzi sensu odstawiania leku, gdyz moje stany mogą być bardziej niebezpieczne dla płodu niż sam lek. Przez ostatnie dni czuje sie fatalnie niec mnie nie cieszy, nawet ta ciaza.Jestem przerażona tym stanem rzeczy!!! Bardzo chcę mieć dziecko,ale mimo moich 28 lat sama sie tak czuje Boje sie dorosłosci - tak wynika z mojej psychoterapii, sama tez tak uważam. Niby żyje jak dorosły człowiek, bo od 2 lat mieszkam z chłopakiem, prowadzimy dom ... ale boje sie. Każdy krok do przodu łączy sie z pogorszeniem mojego samopoczucia Jeżeli chodzi o ciaze to pocieszam sie mysla ze moze to tak tylko z poczatku, bo hormony szaleją. Czytałam że kobiety z nerwicą czuły sie w wiekszosci czasu super, no i chyba nie należę po raz kolejny do tej garstki u której jest źle ?! MAM DOSĆ KOPANIA MNIE PRZEZ ŻYCIE JA CHCE NORMALNIE ŻYĆ I CIESZYC SIE TYM CO MAM!!!!!!! CIESZYĆ SIE ZE MAM WSPANIAŁEGO CHŁOPAKA I ZE BEDE MIEĆ DZIECKO!!! CO I KOMU ZROBIŁAM ZE TAK CIEREPIĘ ??? DLACZEGO ???
  16. Wiajcie Kochani z samego ranka:) Z okazji Świąt Wielkanocnych: **___** _**___**_________**** _**___**_______**___**** _**__**_______*___**___** __**__*______*__**__***__** ___**__*____*__**_____**__* ____**_**__**_**________** ____**___**__**Moc prezentów od zajączka co koszyczek trzyma w rączkach Wielu wrażeń, mokrej głowy w poniedziałek dyngusowy. Życzę jaja święconego i wszystkiego najlepszego! ___*___________* __*_____________* _*____0_____0____* _*_______@_______* _*_______________* ___*_____v_____* _____**_____** _______*****_______ Przez czas jak mnie nie było, starałam sie normalnie żyć. Zapisałam sie na terapie do ośrodka leczenia nerwic, która mi bardzo dużo pomogła, wiele rzeczy zrozumiałam,ale też nie do końca:( na to trzeba dużo czasu.Wywnioskowac i zrozumieć coś a zaczać sie do tego stosowac to dwie rózne sprawy Myśli były ale w nie duzym nasileniu, kedy pojawiał sie gorszy czas to zwiekszałam dawke leku. Moim problemem jest lęk przed dorosłością i każdy kroczek do przodu powoduje pojawiające sie objawy i myśli. Wyoraźcie sobie teraz, taki ogggromny krok, ale daję radę, bo musze dla tej malusiej Kruszynki co rośnie we mnie a swoją drogą leki pomagaja mi to łagodniej znieść. Przede wszystkim nie traktuję mojej nerwicy jak zła koniecznego bo wtedy jest duzo gorzej..to taka koleżanka która jest przy mnie i czasem ma cos do powoiedzenia :/ niekoniecznie sie z tym zgadzam ale co zrobić???pozdrawiam Was Kochani bardzo cielputko :*
  17. u mnie różnie ... ale ogólnie nie narzekam ...mam dla was nowinke: BĘDĘ MAMĄ :) jestem w 6 tygodniu ciazy no i mój nastrój nieco sie popsuł i myśli daja sie we znaki teraz to nie tylko chłopak....to przecież tatuś mojego dziecka!!!! coż kolejny krok w dorosłosć daje o sobie znak :) biorę leki, może komuś sie to wyda dziwne ale zaproponowała mi to moja ginekolog, uwaza ze to lepsze wyjscie niz moje jazdy i załamki i jeszce co gorsze niż leki - a biorę seronil 10 mg, mozna zazywac go w ciaży dopadają mnie też starszne lęki czy dam radę i w ogóle grrrrrr mam nadzije ze wspomozecie w złych chwilach
  18. witam witam po baaardzo długiej przerwie :* pamietacie mnie jeszcze???? piko co Ty tu robisz ?? nie zdązyłam jeszcze nic wstecz popcxzytać ale nadrobię :*
  19. tak mieszkam z nim od ponad roku, z małą przerwą gdy po odstawieniu leków jedna myśl-może to nie ten-zmarnowałaby ten zwiazek . ale na szczęscie jest oki:)
  20. Hejka Inez:)Bardzo Ci dziękuje za odzew. Na terapię uczęszczałam ale to był nie wypał. Pani jakaś taka dziwna...Jednak postanowiłam spróbować raz jeszcze i od piątku jeżdzę na psychoterapię do innego miasta.Będziemy przerabiać dzieciństwo....Wydaje mi się ze to jest mi potrzebne. Pozdrawiam.
  21. witam:) hmmm....początkowo myślałam że mam nerwicę po pewnym przykrym wydarzeniu-wypadek mojego-jak wtedy myślałam- chłopaka na motorze i utrata przez niego nogi, wszystko to na moich oczach,a gwoździa dobiła informacja że ma dziewczynę od 4 lat.Był z innego miasta więc udało mu się to ukryć...coż długa historia...i myślałm cały czas że to było skutkiem nerwicy...jak sie okazało po czasie to nie...dlaczego??z tym problemem sobie poradziłam-wyzdrowiałam na prawie 2 lata..jednak po dwóch latach ..buch...i znowu.Ciągłe pytania dlaczego, za co,itp...Jednak z upływem czasu dostrzegam powoli że to mój Tato, rygorystyczny Tato jest miedzy innymi przyczyną mojego obecnego stanu.Ciągłe zakazy, nakazy. krzyki, no i rękoczyny:(Nie wolno mi było chodzić na imprezy-bo miałam sie uczyć. Nawet do siostry na noc nie mogłam iśc bo coś wykombinuję...Miałam nie zdać matury, zamiatać ulice-wiecie taka motywacja. Nie raz dostałam w twarz.Ostatnim razem tak mocno że odbiłam się o ścianę i spadłam na ziemię.Smutne ale przwdziwe:(Wykształtował we mnie lęk przed wychodzeniem samej z domu.Bałam sie sama wracać z imprez-zawsze z obstawą.Doszło do tego ze bałam sie sama przejść z klatki do klatki o 1 w nocy.W ogóle chyba boję sie życia. Nie potrafię podjać decyzji, problemem jest dla mnie nawet wybranie odpowiedniego kosmetyku w sklepie.Nie mogę sie zdecydować i tak jest ze wszystkim. Mieszkam od roku z moim chłopakiem...i wcale nie jest tak jak myślicie.Kiedy nie brałam leków uciekłam od niego do domu, do rodziców, bo chyba wystraszyłam sie dorosłego zycia i nadal tak jest..Biorę leki i jest lepiej,wróciłam do chłopaka ale lęk nadal jest.Najzabawniejsze jest to że zawsze jak miałam ataki to dzwoniłam do niego-ojca...uzależnienie???CZułam sie jak bezbronne dziecko...uciekałam do Tatusia. Boli mnie to bo nadal tak sie czuję...a mam 27 lat.Chciałabym dorosnąć w końcu.Macie jakieś rady???
  22. witam:) miło że jesteście:) ostatnio płaciłam 50 zł za 45 minut a obecnie to nie wiem ale sie przekonam...jeżeli psychoterapeuta jest dobry warto zapłacić....pomyślcie wizja radzenie sobie z naszą "przypadłoscią"....mmmmmmmm.....jak cudownie pomarzyć:) z drugiej strony, spójrzcie przecież my tak nie wiele chcemy.....a tu nic ....buuuuuu pozdrawiam i obiecuję że odezwę, aby podzielić sie wrazeniami:)
  23. Hej Lucy 86:) Wyrazy współczucia.....Domyslam się co czujesz...Kiedy mi zmarła Babcia, moja Mania ukochana świat mi sie zawalił Kochałam ją starsznie mocno, i nadal -mimo że nie zyje już 4 lata - bardzo mi jej brakuje...Najgorsze jest to że to ja ją wysłałam do szpitala z którego miała wyjść po tygodniu a Ona ..... Odeszła do Pana Boga. Z cmentarza musieli mnie wyprowadzić bo ...zaczęłam sie dusić z płaczu i dostałam jakiegoś ataku.. Twojej Mamusi życzę dużo zdrówka...będzie dobrze-musi być!!!!! A Tobie KOchana wytrwałosci wytrwałosci wytrwałości!!!! Musimy się z tym uporać! Wierzę w nas mocno. Trzymaj się cieplutko i mimo tak trudnej sytuacji główka do góry. [ Dodano: Dzisiaj o godz. 3:35 pm ] strasznie rzadko tu zaglądacie:( ale może to i lepiej bo tak nie myślicie o tym tylko żyjecie własnym życiem.....
  24. Hej tu Hanusia:) Nowa nie jestem.Byłam obecna w nerwicy natręctw w temacie co by było gdybym przestała go kochać....Nerwicę mam od 5 lat,z małą przerwą-tu dowód ze idzie się z tego wyleczyć. Cierpię bardzo przez tą "przypadłość", wiele mogłam stracić i wiele straciłam. Mówią, że nerwica nas czegoś uczy.Może...Mnie nic nie nauczyła.a nie przepraszam, nauczyła mnie ...cierpieć.Tak jak każdy z Was marzę o wyleczeniu...Obecnie jestem na lekach -seronil.Jednak od kilku dni pogorszenie ale jakoś daje radę. Dziwne że przy witaminkach,ale moze za mała dawka??Zwiększyłam sobie o 10:) Czekam na efekty.Jednak do sedna.... Postanowiłam zacząć nowy wątek, który już istnieje ale nie został kontynuowany.Mianowicie chodzi mi o to, abyśmy dzielili się tym co przekazują nam psychoterapeuci. Może akurat komuś pomożemy. Postanowiłam zamieścić jeszcze pewien artykuł, który przeczytałam od przyłowiowej deski:)Myśle ze warto przeczytać w całości... Artykuł autorstwa Jolanty Pierończyk: „Niech się stanie światłość” (publikowany : Dziennik Zachodni 2003.01.08) Niech się stanie światłość ... Leczą nerwice, rozwiązują problemy małżeńskie Psychologia mówi o wolności, samorealizacji jednostki, istnieniu zgodnie z jej aspiracjami... Dlatego w poprzednim systemie nie była nauką specjalnie eksponowaną. O modzie na psychologię w ogóle nie było mowy. Drzwi tego wydziału stały otworem dla wszystkich chętnych. Na studia psychologiczne szło się z prawdziwego zainteresowania. Życie zrobiło tamtym pasjonatom miłą niespodziankę. Bo skąd mieli wiedzieć, że wybrali kierunek, przed którym stoi ogromna przyszłość? — Na zaburzenia emocjonalne i osobowościowe cierpi około 30 procent społeczeństwa — twierdzi Gerard Warcok. — Zapotrzebowanie na psychoterapeutów jest więc duże. Pojawili się psycholodzy pracy, menadżerstwa, szkolni, kliniczni... Psycholodzy mają swój udział różnego rodzaju negocjacjach, szkoleniu kadr... Wiele ludzi jednak ciągle nie bardzo wie, że psychoterapia byłaby lekiem na problemy, z jakimi borykają się na co dzień. Właśnie w gabinecie psychoterapeutycznym najskuteczniej leczy się wszelkiego rodzaju nerwice i rozwiązuje problemy rodzinne, małżeńskie... Działanie stosownych formułek i sposobów postępowania zaskakuje samych specjalistów od psychoterapii. — Nierzadko już po kilku sesjach ludzie całymi latami owładnięci paraliżującym lękiem, depresją czy myślami samobójczymi zaczynają uwalniać się od męczących objawów i problemów — opowiada Gerard Warcok. — Wraz z zachodzącymi w nich zmianami zmienia się ich wygląd. Promienieją, wraca im radość życia... — Każdego dnia może w naszym życiu rozpocząć się korzystna zmiana, co jest oczywiście wspólnym sukcesem pacjenta i psychoterapeuty — mówi Bogusława Penc. — Dlatego każdy dzień może być dla psychoterapeuty świętem. (jol) PSYCHOLOG : Psycholog — psychoterapeuta to lekarz dusz. Człowiek, który pomaga nam zrozumieć siebie i istotę naszych problemów. Jest to zawód, który popularnością zaskoczył dawniejszych absolwentów wydziałów psychologii. W czasach, gdy wybierali takie studia, nie były one ani modne, ani specjalne potrzebne. PATRON : Patronem psychoterapeutów powinien być — zdaniem moich rozmówców — sam... Pan Bóg, który powiedział „niech się stanie światłość”. Tak jest właśnie w psychoterapii. Pacjent przychodzący do gabinetu jest w stanie unicestwiającej ciemności, sesje pozwalają na zdobycie jasności, uświadomienie problemu. GOŚĆ W NA ZDROWIE z dniz 08.12.1994 (WIECZÓR -NA ZDROWIE) Mgr.Gerard Warcok Psychologia staje się coraz bardziej popularna.Rośnie społeczne zapotrzebowanie na wiedzę o tym, jak poznać siebie, mieć wpływ na innych, jak zdobyć przyjaciół, sukces, jak poradzić sobie ze stresem itd. Bez trudu można kupić książki z tego zakresu, niekoniecznie pisane przez psychologów, jak również książki profesjonalne, przeznaczone dla psychologów.Z poradami psychologów można się spotkać w TV, radiu, prasie. Czy jednak pomimo popularności psychologii, ludzie wiedzą, czym się zajmuje psycholog? - To dobrze, że kultura i wiedza psychologiczna zajmują coraz więcej miejsca w świadomości ludzi.Sam się cieszę, gdy mogę znaleźć dobrą książkę psychologiczną, o co jeszcze kilka lat temu było trudno.Wydaje się jednak, że wiedza o tym czym zajmują się psycholodzy, jest nieraz błędna. Zdarza się, iż ludzie mylą psychologa z psychiatrą bądź z pedagogiem. Są również tacy którzy przypisują mu moc tajemną lub wręcz oczekują postawienia kabały. W psychologii, tak jak w innych zawodach, występują różne specjalizacje. Można na przykład specjalizować się w psychologii wychowawczej, rozwojowej, klinicznej, sądowej. Stąd szczegółowy przedmiot zainteresowań psychologów jest różny, np. psycholog kliniczny zajmuje się problemami ludzi, jakie pojawiają się w przeżywaniu, zachowaniu, przystosowaniu się do otoczenia. -W świadomości społecznej funkcjonują dwie skrajne opinie. Pierwsza, że każdy człowiek powinien mieć „swojego” psychologa, druga, że szukanie pomocy u psychologa jest wyrazem słabości. Jakie jest Pana zdanie na ten temat? -Stresy i trudności są wpisane w nasze życie i często pełnią pozytywną funkcję, mobilizują nas do aktywności, wzbogacają wewnętrznie. Każdy z nas od czasu do czasu ma zmartwienia, trudności, złe samopoczucie,cierpi. Nie zawsze jednak jest potrzebna, a także możliwa, specjalistyczna pomoc i leczenie psychologiczne. Niektóre dolegliwości mijają samoistnie. Uważam, że dostrzeżenie własnych problemów i podjęcie decyzji o zmierzeniu się z nimi świadczy o osobistej odwadze i nie jest oznaką bycia kimś „gorszym” słabym. -Wiem, że w swej praktyce zawodowej spotyka się pan najczęściej z osobami z dolegliwościami nerwicowymi. Ostatnio spotkałam się z poglądem, ze co drugi człowiek ma nerwicę. Czy faktycznie nerwica jest tak powszechna? -Często myli się nerwicę, która jest chorobą, z nerwowością bądź nadmierną wrażliwością. Trudne warunki życia, nadmierne stresy mogą doprowadzić do nerwowości, drażliwości i cierpienia, lecz nie są bezpośrednim powodem zachorowania na nerwicę.Mogą one być czynnikiem sprzyjającym ujawnieniu się dolegliwości nerwicowych, które mają swoje źródła w sposobie przeżywania rzeczywistości i siebie samego. Przeprowadzone w Polsce i innych krajach badania stwierdzają, że zaburzenia nerwicowe występują u około 25% populacji osób dorosłych, a więc rzadziej, niż to wynika z odczucia społecznego. -Czym w takim razie jest nerwica? -Nerwica jest chorobą, która może przejawiać się wieloma różnymi dolegliwościami,zarówno psychicznymi, jak np.napięcie, niepokój lęk, jak i fizycznymi np. drżenia i drętwienia w różnych częściach ciała, bólami głowy, dolegliwościami ze strony serca, układu pokarmowego i innych narządów. Może również objawiać się zaburzeniami w zachowaniu, np. w postaci natrętnych czynności.Chociaż objawy nerwicy są podobne do dolegliwości występujących w różnych chorobach ciała, to nie jest to choroba układu nerwowego, serca czy innych narządów. Nie należy również utożsamiać nerwicy z chorobą psychiczną, z psychozami. Jej przyczyną są wewnętrzne, nieuświadamiane konflikty, najczęściej powstałe w dzieciństwie, które oddziaływują na sposób przeżywania siebie i otoczenia. Dolegliwości nerwicowe są skutkiem takiego przeżywania i mogą się pojawić w różnym okresie życia. W nerwicy wyniki badań lekarskich i laboratoryjnych są prawidłowe i nie wskazują na istnienie choroby w organizmie. Nie oznacza to jednak, że pacjent udaje, symuluje czy „histeryzuje”, ponieważ źródeł prawdziwych cierpień w nerwicy należy doszukiwać się nie w chorobie ciała , lecz „duszy’. -Czy nerwica jest uleczalna? -Dosyć często spotykamy się z poglądem, że nerwicy nie można wyleczyć, można ją tylko „podleczyć” lub trzeba nauczyć się z nią żyć. Moim zdaniem takie opinie biorą się z tego, że pacjenci – nie wiedząc, gdzie mogą się leczyć – zostają ze swoimi dolegliwościami sami, bądź trafiają do miejsc, gdzie, gdzie oferuje im się łagodzenie objawów np. akupunkturą, masażami, ziołami,lekami uspakajającymi. Metody te mogą doprowadzić do zmniejszenia napięcia, czasem nawet do złagodzenia bądź ustąpienia objawów i poprawy samopoczucia. Często jednak to nie wystarcza. Objawy, te same bądź inne, wracają, ponieważ nie zostały usunięte przyczyny choroby. Natomiast na podstawie przeprowadzonych badań w różnych ośrodkach stosujących psychoterapię można stwierdzić, ze ok. 70% osób leczących się, zaznacza się poprawa, aż do całkowitego wyleczenia. -Jak zatem leczy się nerwicę? -Ponieważ przyczyną nerwicy są wewnętrzne, nieuświadamiane konflikty, leczenie polega przede wszystkim na pomocy pacjentowi w dotarciu od nich, ich odkryciu i uświadomieniu, po to, by móc lepiej radzić sobie z własnym przeżywaniem i funkcjonowaniem. Metodą leczenia, która do tego służy, jest psychoterapia. Jest to- jak dotąd- jedyna metoda, która likwiduje przyczyny nerwicy, a nie tylko łagodzi jej objawy. Mówiąc najprościej: psychoterapia jest metodą leczenia poprzez oddziaływania psychologiczne. Istnieją różne formy psychoterapii(indywidualna, grupowa, rodzinna), metody i typy(np. terapia analityczna, poznawcza, behawioralna, Gestalt) oraz techniki(np. rozmowa psychoterapeutyczna, psychodrama,hipnoza). Jednakże sama znajomość psychologii, jak i sama znajomość medycyny, nie wystarcza do zrozumienia i leczenia psychogennych zaburzeń czynnościowych, w tym nerwicy. Do stosowania psychoterapii niezbędne jest odpowiednie przygotowanie w postaci przejścia szeregu specjalistycznych szkoleń, stałe doskonalenie swoich umiejętności oraz możliwość korzystania z superwizji procesu terapii. -Jaką formę psychoterapii stosuje Pan w swojej praktyce najczęściej i co decyduje o jej wyborze? -W swojej pracy opieram się na podejściu psychodynamicznym, które ma swoje korzenie w psychoanalizie. Ten rodzaj terapii kładzie nacisk na zrozumienie znaczenia objawów chorobowych pacjenta ich symboliki oraz interpretacji. Dość często spotykane dolegliwości nerwicowe w postaci kołatania, bólów serca mogą być wyrazem nieuświadomionych problemów uczuciowych . Lęk przed pozostaniem samemu w domu nieraz można połączyć z lękiem przed samodzielnością i opuszczeniem przez partnera. Oczywiście w każdym przypadku objawy trzeba zrozumieć i interpretować indywidualnie, łączyć z historią życia pacjenta, jego sposobem przeżywania i aktualną sytuacją. Interpretuje się nie tylko wypowiedzi słowne, lecz również milczenie, zachowanie różne wytwory. Np. jedną z wartościowych metod jest test rysowania drzewa K.Kocha. Prastara przenośnia przyrównująca życie człowieka do drzewa, znajduje odzwierciedlenie w rysunku drzewa, który można w pewnych warunkach traktować jako psychologiczny portret rysującego. W swojej pracy korzystam również z innych form psychoterapii (np. terapia systemowa, poznawcza, behawioralna). O wyborze zawsze decyduje dobro pacjenta -Czego można spodziewać się po wizycie u psychologa? Jak wygląda spotkanie z psychologiem? -Na początku ważne jest poznanie tego, z jakim problemem czy sprawami ktoś się zgłasza. Każdy, kto przychodzi, ma czas dla siebie. Może powiedzieć o tym, co jest dla niego ważne i sformułować swoje oczekiwania. W zależności od spraw, z którymi dana osoba się zgłasza, ustalamy dalszy tok postępowania. Może to być udzielenie pomocy psychologicznej w sytuacjach trudnych, kryzysach małżeńskich, rodzinnych, w problemach zawodowych. Niekiedy potrzebne jest przeprowadzenie diagnostycznych badań psychologicznych. Z reguły wystarczy na to od jednej do kilku wizyt. W przypadku występowania problemów o charakterze nerwicowym bądź osobowościowym proponuję psychoterapię, która trwa od kilkunastu do kilkudziesięciu i więcej spotkań. Sesje terapeutyczne nie powinny odbywać się rzadziej niż jeden raz w tygodniu i trwają ok. godziny. Psychoterapia jest leczeniem trudniejszym niż leczenie farmakologiczne. Wymaga większego zaangażowania ze strony pacjenta, mówienia o swoich przeżyciach, umiejętności zastanawiania się nad sobą, wytrwałości, otwartości. Jak z tego widać decyzja o podjęciu leczenia nie jest łatwa. Jeżeli nie ma przeciwwskazań do psychoterapii, takie zadanie warto podjąć. Jak obrazowo ujęła to jedna z osób leczących się, terapię nerwicy można porównać do leczenia zęba. Można brać tabletki przeciwbólowe i dolegliwości na jakiś czas miną, lecz ząb pozostaje chory. Można pójść do specjalisty i wyleczyć ząb, choć będzie to trudniejsze i bardziej bolesne. -Czy psychoterapia może zaszkodzić? -Może zaszkodzić, gdy jest prowadzona przez osoby bez odpowiednich kwalifikacji bądź o niskich walorach etycznych. Wybór odpowiedniego miejsca leczenia czy osoby leczącej jest bardzo ważny. Należy korzystać z pomocy specjalistów przygotowanych do leczenia psychoterapią. Nie jest to jednak łatwe, gdy tak wiele osób oferuje swoje usługi w zakresie leczenia np. nerwic. Z pewnością wstępnym kryterium wyboru terapeuty może być jego wykształcenie psychoterapeutyczne. Warto podkreślić, że istnieje duże zapotrzebowanie na specjalistyczną pomoc psychologiczną. Ok.30% ludzi cierpi na różne psychogenne zaburzenia czynnościowe, głównie nerwice. Poza tym psycholodzy kliniczni zajmują się również innymi zaburzeniami min. chorobami psychicznymi, uzależnieniami, upośledzeniami umysłowymi,trudnościami emocjonalnymi. Na Śląsku, w co trudno uwierzyć, są miasta liczące nawet kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców, które w placówkach służby zdrowia nie zatrudniają psychologów ani psychoterapeutów. Nie zależy to od braku funduszy czy braku zapotrzebowania, lecz od wrażliwości i wiedzy odpowiedzialnych za to osób oraz ich troski o mieszkańców. Istnieją nieliczne pozytywne wyjątki, np. niektóre małe gminy zatrudniają psychologa. - Dziękuję.(WYWIAD PRZEPROWADZIŁA PANI MAŁGORZATA ARABAS) HIPNOZA JAK PIGUŁKA (artykuł „Nowe Echo „ Jolanta Pierończyk) -Żadnej dolegliwości hipnoza nie wyleczy –powiedzieli zgodnie tyscy psycholodzy kliniczni:Bogusława Penc i Gerard Warcok.-Hipnoza, jak pigułka, może złagodzić objawy, nawet wstrzymać je na pewien czas, ale nie wyleczy bez usunięcia przyczyny. W psychoterapii trzeba więc głębiej zajrzeć w człowieka. Wymaga to czasu i pracy. Większej ze strony samego pacjenta niż psychologa. Dobry psychoterapeuta to bierny psychoterapeuta. Nadmierną aktywność wykazują ci niedoświadczeni. Praktyka i doświadczenie powodują nawet odchodzenie od hipnozy. Tak właśnie było z samym Freudem, który dość szybko zaniechał jej stosowania, -Hipnozę stosujemy na ogół na początku terapii-mówią wspomniani psycholodzy.-niewątpliwie ułatwi kontakt z pacjentem, zmniejsza napięcie. Jednak dobry psycholog jest w stanie osiągnąć to samo bez uciekania się do hipnozy. Dla kontaktu terapeutycznego nie jest to potrzebne. Indywidualne wyobrażenia o hipnozie i naturalna chęć doznania tego ciągle intrygującego stanu sprawiają, że często pacjenci przychodzą do gabinetu z nastawieniem na jego przeżycie. Najczęściej okazuje się, ze jest to zupełnie nie potrzebne. Dla psychologa hipnoza jest tylko jedną z technik. Ci zrzeszeni w Międzynarodowym Towarzystwie Hipnotycznym (a do nich należą Bogusława Penc i Gerard Warcok) są wręcz zobowiązani do jej odmitologizowania. Nie wolno im pogłębiać tajemniczości, która ją otacza. Przyznają jednak, że i dla nich samych nie była to technika taka sama jak inne dostępne w psychologii. Na samym początku nie obyło się bez emocji i obaw o rezultat. Dziś zgodni są co do tego, że bez gruntownego przygotowania psychoterapeutycznego nikt nie powinien zabierać się za hipnozę. -Człowiek wprowadzony w hipnozę uzewnętrznia bardzo różne przeżycia-opowiadają.-Nie można się ich przestraszyć, nie wolno pacjenta w takim stanie zostawić. Trzeba umieć być emocjonalnie z tą osobą. W przeciwnym razie można jej uczynić więcej złego niż dobrego. Niewłaściwa hipnoza dla psychiki jest wręcz niebezpieczna. Jolanta Pierończyk To tylko nerwica?! Robert cierpi na nerwicę lękową, leczy się półtora roku. Nim trafił do psychoterapeuty, jego świat kończył się na domu. Bał się wychodzić. Bał się o siebie. Bał się, że dostanie zawału, że nikt nie udzieli mu w porę pomocy. Obawy potwierdzało wyraźne uczucie słabości. Badania wprawdzie niczego nie wykazywały, wyniki były wręcz idealne, ale pacjent czuł się źle, robiło mu się słabo. Wreszcie dopuścił do siebie myśl, że z jego dolegliwości nie wyleczą go rutynowe wizyty u lekarzy, że źródło choroby tkwi gdzie indziej. Bogusława Penc: U podłoża każdej nerwicy jest lęk pochodzący z wewnętrznego konfliktu psychicznego, zadawnionego. Ów lęk przekłada się na objawy emocjonalne cielesne, czyli wyraźnie odczuwane dolegliwości żołądka, serca praktycznie każdego innego narządu wewnętrznego. Nie leczone mogą prowadzić do poważnych zaburzeń w funkcjonowaniu człowieka. Gerard Warcok: Wobec lęku zrodzonego z konfliktu psychicznego człowiek jest bezsilny. Szkodliwe jest w takich sytuacjach odwoływanie się do siły woli, namawianie do wzięcia się w garść, itp. To ziała przygnębiająco, bo ci ludzie naprawdę się starają, ale lęk za każdym razem wygrywa. Nie ma innej rady, jak poznanie jego przyczyny, uświadomienie wewnętrznych konfliktów wypartych ze świadomości. B.P.: lęk jest wyrazem tłumionych przez lata uczuć, często agresywnych, ale nie tylko. To także wyraz sprzecznych potrzeb, nieakceptowanych przez nasze ego. G.W.: Takimi niewygodnymi, nieakceptowanymi przez nas samych uczuciami są np. uczucia złości czy niechęci do bliskich, których się mimo wszystko kocha. Wtedy wypieramy je, tłumimy zagłuszamy i wydaje mam się nam, że ich nie ma. A tymczasem one są i żyją własnym życiem, mają swoją dynamikę i stają się tym niebezpieczniejsze, że są nie poznane, nieuświadomione, wypuszczone spod kontroli. B.P.: Kiedy zaczynają dawać o sobie znać w postaci, której zupełnie nie kojarzymy z nimi, próbujemy szukać pomocy u lekarza. Po serii badań okazuje się jednak, że nic nam nie dolega. I wtedy słyszymy:” To tylko nerwica”, co jest pomniejszaniem i lekceważeniem niemałego dla pacjenta problemu. Na domiar złego słyszymy, że na to nie ma lekarstwa i z tym trzeba żyć, co jest nieprawdą. Nerwica to poważna choroba, wymaga żmudnej i specjalistycznej psychoterapii, ale jest do wyleczenia. G.W.: Trzeba tylko uświadomić sobie przyczyny a te ujawnią się w toku psychoterapii.Błędem jest zwalczanie objawów bez ich zrozumienia. Każdy z nich jest komunikatem, coś znaczy, o czymś mówi. Trzeba należycie odczytać jego treść Niewłaściwie leczona nerwica prowadzi do poważnych uszkodzeń, a nawet do inwalidztwa. Odpowiednia psychoterapia leczy każdą nerwicę. Robert nie zakończył jeszcze swoich wizyt w gabinecie psychoterapeutycznym. Czuje się znaczni lepiej, bardzo się jego życie w tym czasie zmieniło. Ale ciągle pragnie zgłębić przyczyny swoich dolegliwości, żeby się całkowicie od nich uwolnić. Jolanta Pierończyk Poszukiwanie straconego sensu życia Nigdy człowiekowi nie było tak źle samemu ze sobą jak teraz. Problemy osobowościowe prawie nie istniały, a i nerwice miały inny charakter- wynikały z tłumienia naturalnych potrzeb, uchodzących wówczas za temat tabu i przyznawanie się do ich odczuwania mogło się potkać tylko z potępieniem. Dziś, w dużej mierze, nerwice zabarwione są problemami tożsamościowymi. Człowiek zaczyna tracić sens życia, gubi się w tempie zmian, ma kłopoty z adaptacją do nowych sytuacji. Jest w tym zapewne wina czasów,w jakich żyjemy: rozchwianie podstawowych filarów życia, niepewność, poczucie zagrożenia, ale i nieprzyzwyczajenie do decydowania o własnym losie. -Niby więc wolno, zelżały nakazy, uelastyczniły się granice ludzkich możliwości, ale wiele osób straciło tym samym drogowskazy, bez których poruszać się nie potrafią- powiedziała Bogusława Penc z Gabinetu Psychologicznego w Tychach. Ludzie boją się wziąć ster losu we własne ręce. Boją się ryzyka. Zazdroszczą tym, się wiedzie, a rzucić wyzwania losowi nie mają odwagi. Zaczyna przeważać przeświadczenie, że własnymi siłami niczego się nie osiągnie. Sukcesów, wysokiego standardu oczekują od szczęśliwego trafu w Totka czy innej grze. Nieudane próby potęgują uczucie bezsilności, beznadziejności... -Było łatwiej- Przyznaje Bogusława Penc.-Dawne wzorce, nawet te najmniej życiowe, miały podstawową zaletę: stałość, niezmienność, niepodważalność. Wiadomo było co do kogo należy. Wyraźny podział ról na żeńskie i męskie wprowadzał w życie pewien porządek. Każdy grał w życiu rolę, do której od początku go przygotowywano. Nie było niespodzianek. Dzisiejszy chaos jest wynikiem zatarcia granic pomiędzy powinnościami kobiet i mężczyzn. I stąd już krok do problemów tożsamościowych. Samotne matki borykają się z życiem i wychowywaniem dzieci. Próbują robić wszystko, w rezultacie udaje się niewiele. Pochłonięte zarabianiem na życie, zaniedbują wychowanie. Rodzą się problemy. Zarówno dla nich samych jak i dla ich dzieci. Jedni i drudzy są potencjalnym materiałem na pacjenta gabinetu psychologicznego. - "... Miałem taki przypadek- wspomina Gerard Warcok ze wspomnianego Gabinetu Psychologicznego.-Chłopak był wychowywany tylko przez matkę. Wyrastał w poczuciu obawy o nią, a później odpowiedzialności. W pamięci dorosłego już mężczyzny pozostał ciężar tej odpowiedzialności. Odpowiedzialności, która przerastała jego nastoletnie niegdyś możliwości. W życiu dorosłym podświadomie dążył do uniknięcia obarczania się podobnym ciężarem." -"...Może być też inaczej- uzupełnia B.Penc.- Chłopak porzucony przez ojca zaczyna przejawiać zainteresowanie własną płcią. Nie są to jednak typowe potrzeby homoseksualne, raczej chęć odwetu za odrzucenie przez ojca. Coś w rodzaju: „nie chciałeś mnie ty, to znajdę innych mężczyzn, którzy mnie zaakceptuj". Każdy problem pogłębia się, kiedy dołączy doń samotność. W Tychach samotność odczuwana jest bardziej niż gdziekolwiek indziej. Wynika z oderwania od korzeni i braku ostoi, jaką jest życiowa mądrość starszych rodu. Państwo M. Nie należą do pacjentów gabinetu psychologicznego, ale są jednymi z tych, którzy dom rodzinny zostawili dziesiątki kilometrów stąd. Rodzinne strony opuszczali bez żalu. Być razem wydawało się wtedy najważniejsze, a Śląsk wabił dodatkowo atrakcyjną pracą i szansą szybkiego dorobku. Minęły lata. Los nie do końca spełnił swoje obietnice, a oddalenie od rodziny zaczyna coraz bardziej ciążyć. Wielu ludzi choć mieszka tu od lat nie identyfikuje się z Tychami, ze Śląskiem. Nie interesuje ich lokalna prasa, telewizja regionalna. Nie czują się związani z ziemią, na której żyją. Edyta Górniak w jednym z wywiadów przyznała że rozłąkę z bliskimi odczuwa bardzo dotkliwie. „tęsknię za długimi wieczornymi rozmowami, rosołem i łazankami przygotowywanymi przez mamę”- powiedziała. Samotność znosi w imię kariery oraz drogi, którą uznała za słuszną. Sukcesy utwierdzają ją w przekonaniu, że ma rację. W każdym obcym środowisku można się odnaleźć, jeśli tylko wyznaczymy sobie cel istnienia w nim, twierdzą psychologowie. Odnalezienie swojego miejsca w labiryncie życia polega również na wyznaczeniu sobie hierarchii wartości. Rzecz w tym by wybrać to, co jest dla nas najważniejsze, co mniej, co najmniej. Można nawet ponumerować sobie cele i w niedalekiej odległości mieć zawsze tylko jeden – nie za wielki, jasno sprecyzowany. Prawdziwym skarbem jest natomiast grono dobrych, sprawdzonych przyjaciół, którzy stanowią oparcie nie gorsze niż rodzina. Jolanta Pierończyk „Nowe Echo” nr 31 1.08.1995 r. Problem tkwi w nas -Koniec starego roku, początek nowego- to okres dość trudny dla wielu osób. W tym czasie częściej niż w innych porach roku szukamy porady psychoterapeuty. Gerard Warcok: Święta, które powinny być bardzo rodzinne, pogłębiać rodzinne więzi, nie zawsze takie są naprawdę. Presja wyidealizowanego obrazu w konfrontacji z rzeczywistością może wywoływać stany przygnębienia, niezadowolenia z siebie czy innych. Bogusława Penc: Zima, krótkie dni, ciemność oczywiście same w sobie problemem nie są. Problem tkwi w nas. Przełom roku może rzeczywiście uruchamiać myślenie o nim. Jest to bowiem czas bilansowania sukcesów i porażek, osiągnięć nie zrealizowanych planów. Jeśli tych ostatnich jest więcej, to powodu do niezadowolenia nie ma. G.W.: Kiedy za oknem zimno, ciemno, ponuro, problemy stają się dla pacjenta bardziej widoczne. To o na zewnątrz, łączy się z tym, co w środku i potęguje uczucie smutku, pustki, niezadowolenia. B.P.: Niesprzyjająca aura jedynie uruchamia to, co w nas jest. Latem mniej zaglądamy w swoje wnętrze, zima zmusza nas do większego kontaktu z samym sobą. I wtedy problemy, dotąd poprzez większą aktywność spychane na margines, zostają przywołane. Objawy, jakie nasi pacjenci w tym okresie nam sygnalizują, są podobne: depresyjne nastroje, wyciszenie, niechęć, niepokój, smutek. Sugestywnie działająca aura takie nastroje rzeczywiście może modelować. Przyczyny, tkwiące zwykle bardzo głęboko, są jednak mocno zróżnicowane. G.W.: Przyczyny nie sezonowe. -Jak sobie pomóc? B.P.: Odradzamy poprawianie sobie nastroju lekami. Nie leczy to przyczyn, natomiast może prowadzić do uzależnienia. Najlepsza byłaby konsultacja z psychoterapeutą, co wiele osób niesłusznie kojarzy ze słabością czy wręcz upokorzeniem. Można oczywiście spróbować samemu przyjrzeć się sobie, skupiając się bardziej na zrozumieniu siebie i swoich zachowań niż na rozpamiętywaniu, przeżywaniu i rozczulaniu się nad sobą. G.W.: Nie należy problemu odsuwać, bo kiedyś wróci, i to z większą siła B.P.: Jeśli już ktoś nie zdecyduje się na opowiedzenie o nim psychoterapeucie, powinien przynajmniej próbować podzielić się swoimi odczuciami i nastrojami z przyjaciółmi. Czasem spojrzenie na problem z zewnątrz przynosi jakieś rozwiązanie. - Czy fundowanie sobie specjalnych zajęć na zimę, by skrócić czas na rozmyślanie nad sobą, to usuwanie problem. G.W.: Zdrowa aktywność jest jak najbardziej wskazana i zawsze zalecamy ją naszym pacjentom. B.P.: Jest to dobry sposób na uniknięcie przykrych nastrojów. Warto jednak podjąć psychoterapię, gdy przykre nastroje powtarzają się dość często i trwają dłuższy czas. Jeśli w depresję wpędza nas każda zima, to znak, że może to być objaw sporego wewnętrznego konfliktu, który ujawnia się w okresie większej izolacji. Usypianie tego stanu jest w tym momencie nie najlepszym wyjściem. Jolanta Pierończyk „Nowe Echo” 16.01.2001 r. Mam nadzieję że tak jak i mnie zachęci Was, moje nerwuski Kochane do psychoterapii-zaczynam jutro u tej pani która wypowiada się w tym artykule. Życzcie mi powodzenie, potrzebuję go. Dobrej nocki-przespanej nocki.
×