Skocz do zawartości
Nerwica.com

zagubiona28

Użytkownik
  • Postów

    80
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zagubiona28

  1. Wkurza mnie: to że mówię mężowi jasno czego od niego oczekuję a on i tak zdaje się tego nie rozumieć że on wciąż szuka sobie nowych koleżanek że czuję się nieważna i nic nie warta, totalne zero że pozwalam się ranić że teraz płaczę że nie mam siły że nie wiem co mam dalej robić
  2. Witam, jestem tu nowa. Z moim mężem jesteśmy prawie 6 lat z czego małżeńswtem prawie 4. Jestem jego drugą żoną. Zaczęliśmy się spotykać, gdy jeszcze nie miał rozwodu z pierwszą żoną, ale nie żyli już wtedy ze sobą, ona już kogoś miała. Dopóki ona nie wiedziała konkretnie z kim on (mój mąż) się zadaje, między nami układało się świetnie. Skończyło się, gdy poznała moje imię i nazwisko. Zaczęła do niego pisać smsy, dzwonić a on nie zostawał na to obojętny. Bardzo ciężko to przeżyłam, ale jakoś to przetrwaliśmy. Na chwilę był spokój, w międzyczasie na świat przyszło nasze 1-wsze dziecko. Zanim urodził się synek, on zdążył się rozwieść. I znowu się zaczęło, pisał do niej smsy, że ja kocha itp. (zaczęłam kontrolować jego komórkę). Tak bardzo mnie to raniło, ale znowu jakimś cudem wyszliśmy z tego cało. Chociaż po tym moje zaufanie zostało mocno nadszarpnięte. Jakiś czas był spokój. Nagle coś się zmieniło. Mąż zaczął "uciekać" z domu, wiele czasu spędzał przy samochodzie (jego pasja). Miałam do niego żal, bo z racji zawodu (kierowca ciężarówki) i tak niewiele był w domu. Przestałam czuć się kochaną, potrzebną. Za to poczułam się jak zabawka, jak mąż miał ochotę się "pobawić" sięgał po zabawkę, a gdy mu przeszło odkładał ją na półkę. Wielokrotnie powtarzałam mu jak bardzo potrzebuje jego bliskości, milości, jak bardzo chcę być dla niego ważna. Ale pozostawało to bez echa. Później znowu jakoś sie uspokoiloa. Jak to w małżeństwie były chwile lepsze jak i gorsze. Przestałam czytać jego smsy. Gdy byłam w ciąży z drugim dzieckiem (2008r) znowu zaczęło się coś dziać. Znów sięgnęłam po jego komórkę. Często dzwonił do jednej dziewczyny. Na fakturze jej nr pojawiał się non stop i były to dość długie rozmowy. Powiedziałam, że wiem że dzwoni do innej, on na początku się wypierał. Później obiecał że przestanie do niej dzwonić. Miesiąc był spokój. Późńiej znowu jej nr pojawił się na fakturze. Powiedziałam mu wtedy żeby w końcu zastanowił się czego chce. Tym razem chyba trochę się przestraszył, bo przestał do niej dzwonić. Nadal nie okazywał mi uczuć, od czasu do czasu powiedział, że kocha i to wszystko. Tłumiłam w sobie uczucie bycia niekochaną itd. Teraz znowu się popsuło. Znowu zaczęłam tłumaczyć mężowi, że źle się czuje, bo gdy on wraca po 2 tygodniach z pracy do domu, to albo idzie na wiele godzin do kolegi albo przesiaduje przed komputerem. I zrobił się z tego problem. Kłóciliśmy się z nim przez gg, przez skypa. On twierdzi, że wcale nie jest tak jak ja mówię. Po jednej takiej kłótni, weszłam na jego nk i zobaczylam wiadomość od dziweczyny "hej, już jestem, wróciłam dopiero z pracy". Niby niegroźna ale znowu w naszym życiu pojawiła się jakaś "koleżanka". Pod wpływem emocji napisałam do niej, że nie podoba mi się to że ona kontaktuje się z moim mężem. Odpisała mi, że nie chciałaby być źródłem niedomówień ani pretensji, ale jednocześnie pisała jak bardzo zależy jej na dalszych kontaktach z nim. Podałam jej mój nr tel i poprosiłam żeby do mnie zadzwoniła. Mąż znowu wszystkiego się wypierał, że wcale nie ma żadnej koleżanki, że do nikogo nie dzwoni. Później w końcu dal za wygraną. Gdy pytałam skąd ją zna to najpierw głupio odpowiedział a późńiej mówił że poznał ją na naszym terenie i że zna ją od roku. Ona do mnie zadzwoniła, jak się okazało poznali się 2 lata temu, on przyjechał z towarem do miejsca jej pracy, później wyszukał ją na nk i tak zaczęły się ich kontakty. Znowu obiecał że przestanie do niej dzwonić i że nie będzie szukał "koleżanek". To było ze dwa tygodnie temu. A teraz znowu weszłam na jego pocztę i okazało się że teraz pojawiła się kolejna nowa dziewczyna. W międzyczasie oczywiście mój mąż twierdził że to co się teraz między nami dzieje, to jest przez moją chorą zazdrość. Nie uważam żeby była to chora zazdrość. Gdyby tyle razy nie zburzył mojego zaufania to nie miałabym powodów do zazdrości. Inaczej też by bylo, gdybym czuła się kochana, ważna, potrzebna, gdybym czuła się pewnie w tym związku. Ale on nie dał mi tego odczuć. Nie wiem co mam teraz zrobić. Czuję się poraz kolejny oszukana, bardzo boli, gdyż bardzo mocno go kocham. Nie powiedziałam mu, że wiem o tej nowej. Nie wiem jak mam z nim teraz rozmawiać. Kilka razy mówiłam mu, że jeśli nie chce być ze mną to niech odejdzie. On twierdzi, że nie chce odejść. Jak mam rozumieć jego postępowanie. Nie mówię, że on mnie zdradza z nimi, to mogą być naprawdę najzwyklejsze znajome, ale nasze doświadczenie wpływa na to, że ja czuję, że ze mną jest coś nie tak, bo on wciąż szuka. Najgorsze jest też to, że on w ogóle (przynajmniej tak mówi) nie widzi żadnej winy po swojej stronie. Ja mu mówię, że jeśli mamy nadal być ze sobą to razem musimy się starać, razem musimy się zmienić, a on ciągle mówi że to ja powinnam się zmienić. Nieraz też jest tak, że mowi coś innego a za parę chwil coś zupełnie sprzecznego. Czuje sie jak na huśtawce. Nie potrafię sobie z tym sama poradzić. Bardzo się rozpisałam, ale chcialam żebyście zrozumieli choć trochę skąd się wzięła moja kontrola itd. Mam nadzieję, że coś mi podpowiecie.
×