Skocz do zawartości
Nerwica.com

Aniolek_74

Użytkownik
  • Postów

    194
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Aniolek_74

  1. Ja też tak miałam ale juz udaje mi się nad tym zapanować. Pomaga mi szybkie łyknięcie Relanium i spokojne kontrolowanie oddechu.
  2. Niestety moja rodzinka nie uznaje czegos takiego jak nerwica. Są to wymysly, fanaberie, lenistwo, fochy, i.t.d. Poza tym niestety, ale osoba z nerwicą jest dla mojego ojca osobą chorą psychicznie, a jak on zawsze powtarza w jego rodzinie tego nie było i nie będzie, mam mu nie przynosic wstydu i nie rozpowiadać o tym nikomu. Sporo przykrych słow zawsze usłyszę od ojca, który nie znosi jak slyszy, ze gdzieś nie pójdę sama, bo zrobi mi się słabo. Koronnym argumentem ojca jest zawsze: zero komputera, picie codzienne mleka i nie będzie problemów z zdrowiem. Na same te slowa mnie juz ciśnienie skacze w górę... Na szczęście jest mój partner, na którego mogę liczyć.
  3. Przy hiperwentylacji musisz sama sobie wyregulować oddech, na spokojnie, bez panicznego oddychania. Powoli i w miarę spokojnie powtarzaj sobie w myślach: wdech, przerwa na zatrzymanie powietrza, wydech, przerwa. Jak się na tym skoncentrujesz to zapomnisz, że sie dusiłaś :) Weź woreczek i oddychaj w niego. Przy hiperwentylacji dostarczasz organizmowi zbyt dużo tlenu. Potrzebny jest dwutlenek węgla, któy jest w wydychanym powietrzu. Tak, że oddychajac do woreczka dajesz go organizmowi i jest oki. Też tak miałam, bałam się, że zaraz się udusze, w efekcie czego szybkie oddychanie, łapczywe łapanie powietrza, potem sztywnienie całego ciała. Teraz wiem już co robić, więc udaje mi sie nad tym zapanować. Poza tym, jak czuje, że robi mi sie duszno to zaraz siegam do kieszeni po Relanium i staram się powoli oddychać. Działa. :)
  4. W kościele też niestety mam jazdy. Na Komunii synka latałam z aparatem więc po prostu łaziłam po tym kościele , robiłam fotki i jakos to było, a jak czułam, że zaczyna sie atak to po prostu wychodziłam bocznym wyjściem na powietrze. Zdarzało się, że część mszy po prostu przesiedziałam na murku przed Kościołem. ( Nie chcielibyście widzieć miny mojego ojca wtedy ) Do Kościoła idę, jak jest w nim pusto, kiedy nie ma tłoku, i wtedy jakoś jest inaczej. Teraz mam być świadkiem na ślubie i nie wyobrażam sobie tego Boję sie, ze się zacznie cos ze mną dziać, że siostra mi w życiu nie wybaczy, że jej zepsuję ślub, nie mówiąc już o moim ojcu, który mnie chyba zabije wzrokiem Ale pójście tam jest jedyną szansą na to, żeby ten lęk pokonać i grzechem byłoby z tego nie skorzystać.
  5. Aniolek_74

    Witam

    Dzięki za ciepłe przyjęcie :) Magda, to musimy się kiedyś spotkac w realu :) Vito nie czyść histori, bo trzeba dzieciaki sprawdzać
  6. Moje słonko wie, samo mi nawet to Forum podsunęło przez przypadek. Za to rodzice ( ojciec) daje mi popalić. Wedlug niego to nie choroba tylko jakis mój wymysł, kaprys, fanaberia, i.t.d. Nikt w jego rodzinie nie był chory psychicznie, mam mu nie przynosić wstydu, i.t.d. Mam nie mówic o tym innym , a przede wszystkim Vitowi, bo jakby on był na miejscu Vita to by mnie juz dawno zostawil i nie zawracal sobie glowy wariatką i.t.d. ( tak, ze niestety po takich tekstach ojca mam zepsuty humor na reszte dnia ).
  7. Aniolek_74

    Witam serdecznie

    Witaj i bierz się za siebie :) Trzymam kciuki :)
  8. Zawsze ledwo otwarłam oczy to pierwsze to było kawa i papieros. No i oczywiście jakiś czas później jazda z paniką. Teraz rano najpierw herbatka z pokrzywy, niop papieros, potem śniadanko i dopiero kawa. I już jakos mniej tych ataków porannych jak an razie.
  9. Ja biorę Relanium 5mg. Fakt, że niestety uzależnia, ale to jest jedyny lek, który mi pomaga w nagłych atakach paniki. Działa szybko, w ciągu kilku minut. Potem reakcja organizmu jest różna. Albo jest wszystko oki, zero otępienia, i nie dzieje się nic, albo idę spac. Przy wcześniejszym leczeniu nerwicy, kilka lat temu dochodziło do tego, ze mogłam zjesć całe opakowanie w ciagu dnia ( 20 tabletek) i dopiero mnie to uspokajalo na tyle, że moglam normalnie funkcjonowac. Teraz, przy nawrocie okazało sie, że już jedna tabletka to za duzo i zasypiam. Tak, że w razie potrzeby biorę połówkę ( strasznie trudno się je dzieli bo są malutkie :) ). Co do uzależnienia: odstawiałam je powoli. Zmniejszając ilość, aż do zupełnego odstawienia. Mimo to po podleczeniu, zdarzał sie 1 atak na miesiac, ale słabiutki, i był efektem odstawienia leków. Potem ponad póltora roku spokoju i znowu od grudnia powtórka z rozrywki
  10. Mam to teraz przepisane... ale jakos boje sie wykupic recepte... niewiem jakie będą skutki uboczne...
  11. Brałam Pernazinum w polaczeniu z Neurolem. Wychodziło 12 tabletek dziennie. ( zalecenie lekarza - psychiatry). Podczas kuracji było wszystko w porzadku. Żadnych stresó, lęków, ataków paniki, zupełnie nic. Zdrowy, zadowolony z siebie i zycia człowiek. Zero jakiegokolwiek przytłumienia lekami, ospalosci i.t.d. Problemem zaczał się, kiedy skonczyło się Pernazinuj, wypadł jakos weekend, pani doktor nie było, nie miał kto przepisać recepty. W ciągu 2 dni od nagłego odstawienia tego leku zaczełą sie jazda. Usilowałam zamordować swoje dzieci, nie poznawałam ich, chciałam zabić siebie. Hustawka nastroju od pełni szczęścia od zupełnego dołka. Na szczęście wtedy moi rodzice sie zmobilizowali, i pilnowali mnie az do poniedzialku, żebym nie narobiła głupot. Oczywiście skończyło sie karetką, i sporą porcja domiesniową relanium z fenactilem, co mnie troche wyciszyło. Dopiero potem sie okazalo, ze Pernazinum ( według słów innego lekarza) nie jest lekiem odpowiednim dla mlodych osób. I ze ten kto mi to przepisał jest ( tu można wstawić kropeczki)...
  12. Wziełam lek rano ( według wskazówek lekarza) a w niecałe pólgodizny później zasnęłam i spałam do następnego dnia Tak, ze na tej jednej tabletce się skonczyło...
  13. Zdaję sobie sprawe z tego, że to tylko nerwica, że to tylko jakis cholerny lęk i panika , a nie coś co zagraża życiu i.t.d. I z tym lękiem muszę sobie poradzić sama :) Nie mam tego od roku czy dwóch, bo leczyłam już nerwicę wcześniej. I było znacznie gorzej i jakoś z tego wyszłam, więc teraz mimo nawrotu też na pewno dam radę. Tylko drażni mnie to, ze jest ten nawrót, bo fajnie było bez leków i lęków :)
  14. Aniolek_74

    Witam

    Niop sorki, ale taki nick mam juz dość dlugo i już sie do niego przyzwyczaiłam :) A do Aniołka to mi duuużo brakuje To tylko taki kamuflaż
  15. Przeciez zawsze powtarzam, że masz sie Vito nie przejmowac moimi humorami, a jak będę sie czuła naprawdę źle to Ci powiem. Musze się sama pozbierać i tyle :)
  16. No to na dokładke jeszcze matrix Dobrze, ze rzadko
  17. Aniolek_74

    Witam

    Na to wygląda W sumie to dobrze, że znalazł to Forum, bo ja nie szukałam, a jakoś mi lżej, jak wiem, ze jest jeszcze kilka osó z podobnym problemem.
  18. Lęki i objawy to chyba takie same jak większość z Was: kołatanie serca, dusznosci, drętwienie w konczynach, ( bo kiedyś na upartego próbowalam łapac na szybko powietrze i doprowadzalam sie do hiperwentylacji - przynajmniej tak mi to tlumaczył moj internista), strach przed uduszeniem sie, przed omdleniem, lęk przed małymi pomieszczeniami, przed za duzymi, przed przebywaniem w zamknietym pomieszczeniu, zawroty głowy, nagle osłabienie - nie mogę ustać na nogach. Zauwazyłam, że często sama się nakręcam. Wiem np, że mam iść gdzieś, wiem, że tam będzie np. duuuuza sala i już zaczynają sie zawroty głowy. Wtedy boję sie tego, ze te ataki się powtórza no i klops. To takie błędne koło. Oświetlenie tez potrafi wywołać takie ataki. Albo jest za jasno, albo za ciemno, albo gdzieś rozbłyskają nagle światła, a już nieszczęsne neonki w duzych sklepach doprowadzają mnie do szału. To jeszcze nie zdążę wejść a już mi sie w glowie kręci. Chyba tych zawrotów obawiam się najbardziej. Z dusznosciami, wiem jak sobie radzić, z osłabieniem też, ale jak mi zaczyna wirować to wpadam w panikę. Do tego dochodzi paniczny lęk przed samotną jazdą tramwajem, pociagiem czy autobusem, czy wyjściem z domu na dłuższa trasę. Chociaż czasem problemem bywa wyjście w ogóle.
  19. Aniolek_74

    Witam

    Pewnie bym tu nie zajrzala, gdyby nie rutynowe sprawdzanie historii na kompie :) ( musze wiedziec gdzie zagladaja moje maluchy) :) Wpadłeś przez przypadek Vito Nerwice mam od jakichś 5 lat, była juz podleczona, był spokój, zero leków, ale od grudnia zaczeła sie znowu jazda niestety. I znowu łykam tabletki, które pomagaja tylko na troche Hm... w sumie to troche pocieszające, ze nie użeram sie z tym problemem sama, że jeszcze ktos na to choruje i że wbrew opiniom innych ludzi ( czyt. np. część mojej rodzinki) nie jesteśmy ludźmi chorymi psychicznie, rozkapryszonymi, rozhisteryzowanymi i.t.d.
×