Jestem akurat w trakcie przemyśliwań na ten temat. Sens ma bo potrafi człowieka podtrzymać przy życiu, ale... zawsze jest ale. Telefon nie wystarcza, nie ma wspólnego życia, nie budzisz się codziennie obok kochanego, to taki przerywnik w codzienności miły, sympatyczny, bezproblemowy. A chyba życie nie polega tylko na zabawie, ale też na wspólnym rozwiązywaniu problemów.
Jakim kolorem określilibyście siebie?