Skocz do zawartości
Nerwica.com

KeithRichards89

Użytkownik
  • Postów

    29
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez KeithRichards89

  1. O rany, dziękuję Ci z całego serca za tą wiedzę, mogę w końcu o tym czytać, wiem gdzie szukać i zgłębić swoją wiedzę chociaż troszkę... Po 3 latach mam odpowiedź... Sukces!! Niestety wiem, że w moim przypadku nie jest to po lekach, ponieważ od tego wszystko się zaczęło. To był mój pierwszy objaw nerwicowy w okresie, w którym nie stosowałem żadnych leków. A psychiatra zapisał mi te obecne j/w po tym jak uskarżałem się na wewnętrzne drżenia , które powracają. Pamiętam, że wtedy dopiero lek Efectin w dawce 75mg wyłączył te drżenia i uwolnił mnie od tego. 1.Czy leki, które biorę teraz (Deprexolet i Chlorprothixen) działają, chociaż w inny sposób, na te same receptory? 2. Czy są leki, które np. "blokują wtórną nadwrażliwość receptora dopaminergicznego D2, zaburzenia w przekaźnictwie dopaminergicznym, cholinergicznym oraz prawdopodobnie serotoninergicznym. (jeśli nie byłoby to polekowymi zaburzeniami)?
  2. O rany, dziękuję Ci z całego serca za tą wiedzę, mogę w końcu o tym czytać, wiem gdzie szukać i zgłębić swoją wiedzę chociaż troszkę... Po 3 latach mam odpowiedź... Sukces!! Niestety wiem, że w moim przypadku nie jest to po lekach, ponieważ od tego wszystko się zaczęło. To był mój pierwszy objaw nerwicowy w okresie, w którym nie stosowałem żadnych leków. A psychiatra zapisał mi te obecne j/w po tym jak uskarżałem się na wewnętrzne drżenia , które powracają. Pamiętam, że wtedy dopiero lek Efectin w dawce 75mg wyłączył te drżenia i uwolnił mnie od tego. 1.Czy leki, które biorę teraz (Deprexolet i Chlorprothixen) działają, chociaż w inny sposób, na te same receptory? 2. Czy są leki, które np. "blokują wtórną nadwrażliwość receptora dopaminergicznego D2, zaburzenia w przekaźnictwie dopaminergicznym, cholinergicznym oraz prawdopodobnie serotoninergicznym. (jeśli nie byłoby to polekowymi zaburzeniami)?
  3. Witam. Ponieważ w dniu moich 24 urodzin uświadomiłem sobie, że znowu jestem w bagnie, które zaczyna się na literkę F. a kończy dwoma cyferkami, czyli mam nawroty zaburzeń nerwicowych, chciałbym prosić o rozjaśnienie umysłu. Zmagałem... Zmagam się z nerwicą od 2010 roku. Brałem bardzo pilnie leki jak i uczestniczyłem w tak samo pilny sposób w psychoterapii. Obecnie jestem w drugim podejściu do leczenia jak widać "niewyleczonegodokońcaczycoś". Pierwsze: Psychoterapia psychodynamiczna Lexapro (od 5mg do 20mg) później zamiast tego Efectin (75mg) Xanax (od 0,5mg do 1mg) efekt: 12 pięknych miesięcy życia bez objawów, leków, terapii. czyli da się... Drugie: Deprexolet (2x10mg) Chlorpothixen Zentiva (15mg) Tym razem w odpowiednim momencie udałem się po pomoc do innego już lekarza, gdyż w innym miejscu na świecie żyję, pracuję, egzystuję. Ataki paniki nie są i oby nie były aż tak mocne, pewnie dlatego, że temat jest mi już znany. Jednak... WEWNĘTRZNE DRŻENIA to problem, którego nie zgłębiłem do końca w sposób dostateczny by poradzić z nim sobie samodzielnie. Moje pytania: 1. Jaka jest przyczyna tego paskudztwa? (mam na myśli fizyczną, medyczną, jakąkolwiek jakkolwiek pokrytą nauką odpowiedź) 2. Czym jest to paskudztwo? (np. drżenie rąk - zaburzenia układu pozapiramidowego - np. (jakoś to można "namacalnie" wytłumaczyć) 3. Czym jest to paskudztwo - 2? (czyli psychologiczny punkt widzenie tego problemu) 3. Jak pozbyć się tego paskudztwa? (psychoterapeutyczny oraz farmakologiczny złoty środek cud - czyli po prostu nie daję już rady tego znieść). Sądzę, że wiele osób miało lub ma ten konkretny objaw, a uważam go za zbyt tajemniczy w google.pl, bibliotekach, etc. etc., dlatego postanowiłem założyć temat dot. tylko i wyłącznie zgłębienia wiedzy tego problemu.
  4. Witam. Ponieważ w dniu moich 24 urodzin uświadomiłem sobie, że znowu jestem w bagnie, które zaczyna się na literkę F. a kończy dwoma cyferkami, czyli mam nawroty zaburzeń nerwicowych, chciałbym prosić o rozjaśnienie umysłu. Zmagałem... Zmagam się z nerwicą od 2010 roku. Brałem bardzo pilnie leki jak i uczestniczyłem w tak samo pilny sposób w psychoterapii. Obecnie jestem w drugim podejściu do leczenia jak widać "niewyleczonegodokońcaczycoś". Pierwsze: Psychoterapia psychodynamiczna Lexapro (od 5mg do 20mg) później zamiast tego Efectin (75mg) Xanax (od 0,5mg do 1mg) efekt: 12 pięknych miesięcy życia bez objawów, leków, terapii. czyli da się... Drugie: Deprexolet (2x10mg) Chlorpothixen Zentiva (15mg) Tym razem w odpowiednim momencie udałem się po pomoc do innego już lekarza, gdyż w innym miejscu na świecie żyję, pracuję, egzystuję. Ataki paniki nie są i oby nie były aż tak mocne, pewnie dlatego, że temat jest mi już znany. Jednak... WEWNĘTRZNE DRŻENIA to problem, którego nie zgłębiłem do końca w sposób dostateczny by poradzić z nim sobie samodzielnie. Moje pytania: 1. Jaka jest przyczyna tego paskudztwa? (mam na myśli fizyczną, medyczną, jakąkolwiek jakkolwiek pokrytą nauką odpowiedź) 2. Czym jest to paskudztwo? (np. drżenie rąk - zaburzenia układu pozapiramidowego - np. (jakoś to można "namacalnie" wytłumaczyć) 3. Czym jest to paskudztwo - 2? (czyli psychologiczny punkt widzenie tego problemu) 3. Jak pozbyć się tego paskudztwa? (psychoterapeutyczny oraz farmakologiczny złoty środek cud - czyli po prostu nie daję już rady tego znieść). Sądzę, że wiele osób miało lub ma ten konkretny objaw, a uważam go za zbyt tajemniczy w google.pl, bibliotekach, etc. etc., dlatego postanowiłem założyć temat dot. tylko i wyłącznie zgłębienia wiedzy tego problemu.
  5. Czy ktoś był z Was w IV Oddziale Psychiatrycznym Zaburzeń Afektywnych i Nerwicowych w Centrum Psychiatrii w Katowicach na Korczaka? Ponieważ troszkę moja nerwica przeradza się w depresje i jest gorzej to mi zaproponowała pani psychiatra taki pobyt tam, a potem powrót do mojej normalnej psychoterapii. Chciałbym się dowiedzieć jak tam jest, na czym to polega...
  6. Wiesz co? Mam mieszane uczucia. Wolę wizytę u psychiatry bo trafiłem na kobietę która prócz leków mówi mi, że to rozumie, wspiera mnie, potwierdza lub neguje moje obawy itp itd, doradza. Dużo mówi. Jest to dialog. Natomiast psychoterapia to raczej moja opowieść, podczas gdy ja powiem "czuję strach" psychoterapeuta powtarza "strach"... uświadamia mnie w moich świadomych uczuciach. Chociaż raz miałem opowiedzieć mu sytuację podczas której drżały mnie paraliżując mnie ręce przed nagrywaniem w studio partii skrzypcowej.. Opowiadałem to krok po kroku jakby było to w teraźniejszości, z zamkniętymi oczyma. Ze zdziwieniem obserwowałem swoje ciało podczas którego moje ręce zaczęły drżeć... A tydzień później nagrywając coś innego nie odczuwałem już tego, więc... Jestem zadowolony z tego faktu. To wszystko jest trudne i czasochłonne. Jednak jestem zadowolony że załapałem się na indywidualną terapię na nfz, bo nie wyobrażam sobie siedziec w śród ludzi i mówić osobiste przeżycia związane z np mamą czy inną bliską mi osobą przy innych.
  7. Tak. Farmakologicznie, biorę już 4 miesiąc SSRI - Lexapro, obecnie doraźnie Alprazolam, i w tej chwili Stilnox na sen, bo hydroxyzyne musiałem odstawić. Oprócz tego od dwóch miesięcy raz w tygodniu po 50 minut terapii Gestalt. Tylko terapię mam dopiero jutro, a psychiatrę w środę, i jakoś nie potrafię wytrzymać.
  8. Witajcie. Czy ktoś z was odczuwał wewnętrzne drżenie jakby połknął telefon komórkowy z jednostajną wibracją w okolicach mostka, przepony, żołądka, nie dające się zlokalizować za pomocą dotyku, a jednak odczuwalne wewnątrz, nie dające się pozbyć rozluźnieniem mięśni, niezależne od wszystkiego...? Co to jest? Jak się tego pozbyć?
  9. Chodziło mi o zdanie "i że możesz się jakby skupiać na uczuciu niepokoju?" które jest dla mnie chaotyczne, ale jeśli czegoś nie rozumiem to proszę rozwiń to bardziej =)
  10. Dość chaotycznie to napisałaś szczerze mówiąc, ale jeśli Cię rozumiem, to ja tak mam... I pewnie wiele innych osób, jako że lęk często może przecież przyćmić świadomość w krytycznych sytuacjach. Mało tego, ja traciłem świadomość podczas ataku lęku. Co prawda jej nie straciłem, ale traciłem. Przynajmniej subiektywnie.
  11. Chciałbym ale.. To zamknięte koło. Brak pieniędzy, odizolowanie się od ludzi, brak miejsca, brak możliwości podjęcia pracy, lęk przed obcymi, groźnie wyglądającymi... tzn strach, bo lęk występuje ponoć przed czymś nieznanym -_-
  12. O tym nie pomyślałem =) Ale wolę nie myśleć ;P Nerwica została stwierdzona przez lekarza psychiatrę na podstawie wywiadu i prawdopodobnie wszystkie objawy są powodowane konfliktem z mamą, nawet moja psychiatra mówi, że moja mama ma urojenia -_- No i przez 14 lat tak mi ciągle wmawiała różne rzeczy, typu że ja biorę narkotyki, że moja babcia się spotyka ze mną poza jej plecami i mnie buntuje przeciwko niej. Zaczęło się to jak umarł jej ojciec, a mój dziadek, którego śmierć przeżywam do dzisiaj, i bardzo mi go brak, a jeśli chodzi o fobie, to zostałem niejednokrotnie pobity, byłem zastraszany w gimnazjum, tak więc wszystko ma jakiś sens... Ale oprócz tego astma i to z tym sercem... no nie wiem. trudne to jest. Może masz rację... teraz mi dałaś do myślenia... ech -_-
  13. Fajowy zespół, też lubię posłuchać =)
  14. Ja mam węzły chłonne powiększone w pachwinach, szyjne, za prawym uchem, sprawdzone, zbadane, i niestety nie wracają do normy, ale jest okej, więc mogą zostać powiększone.
  15. Słuchajcie ludzie. Ja od psychiatry trafiłem do psychoterapeuty od razu, który nie jest psychologiem, do którego trzeba mieć skierowanie na nfz. Tak więc powiedzcie, czym różni się terapia (ja chodzę na psychoterapię gestalt) od wizyty u psychologa, bo nie wiem czy coś tracę, czy nie, a nie widzę w forum tego (nie przeczytałem całego tematu, dość dużo tego, wybaczcie)
  16. To już lepiej chyba sobie posłuchać czegoś przy okazji
  17. Z tego co pamiętam tak chyba pisze na ulotce, ale chyba każdy SSRI tak działa, jeśli się nie mylę. Co do mojej przygody z Asentrą... jedno opakowanie brałem 50mg... była poprawa po 10 dniach, lecz 14 dnia znowu wpadłem w depresję. I potem nie było już żadnego efektu
  18. Dam Ci radę dość praktyczną. Na NFZ można znaleźć dobrego specjalistę, bo Ci zazwyczaj pracują i w funduszu i prywatnie. Jednak możesz popytać kogoś gdzie jest ktoś godny polecenia... Jednak... Zrób to jak najszybciej. Zawsze możesz nie przyjść, ale termin zawsze lepiej mieć, bo kolejki są spore, np w Katowicach czeka się ok 3 miesiące w pewnym miejscu, a co do terapii miałem szczęście - dostałem się na psychoterapię indywidualną (nie wyobrażam sobie mówić prosto w oczy o swoim życiu gdy inni słuchają, co innego internet), a tydzień później takie coś było już płatne. Tak więc trzeba szukać, i nie polecam czekać aż będzie gorzej, bo gdybym nie zniechęcił się do pierwszego lekarza rok temu, pół roku później mogłoby nie być tego co jest teraz, a raczej co było... Bo jest już lepiej. Powodzenia, wytrwałości i szczęścia: )
  19. Natala =) Najgorsze jest (często nadużywam tego słowa) to, że mam też astmę stwierdzoną na spirometrze, oraz przerost jam serca i małego stopnia niedomykalność zastawki trójdzielnej, mitralnej i pnia płucnego stwierdzone na UKG serca, plus nadciśnienie. I w mojej głowie podczas każdego ataku jestem (w czasach teraźniejszych) na granicy wmawiania sobie, że to atak nerwicy. Jednak do końca nie mogę wykluczyć, że nie jest to astma, czy coś z sercem, dlatego biorę salbutamol jak mi duszno, i nie umiem oddychać, mierzę ciśnienie i tętno.. (to pierwsze mam zazwyczaj w normie po leku na nadciśnienie, a tętno u mnie jest szalone. Często w dzień ok 45 i myślał kardiolog o rozruszniku) i to sprawia pewną trudność. I tak widzę poprawę, bo w styczniu tego roku (pierwszy atak po 3 nieprzespanych nocach 31 grudnia o 4 rano) doprowadził do tego, że przez ponad półtorej miesiąca nie wychodziłem z łóżka, już prawie niczego nie jadłem, wewnętrzne drżenie nie dawało mi spokoju, i ciągle myśli, co mi jest, co mi jest). Sama świadomość naprawdę dużo daje, tak jak w wątku DD już pisałem. Wysypianie się też stanowi problem. Doszedłem też do tego, że wraz z zaleceniami dobrze jest wstawać o jednakowej porze, a sen sam się ureguluje. od mniej więcej 15 roku życia spałem popołudniu i rano a wieczorem i w nocy żyłem... Teraz się przestawiłem, śpię od 0:00 do 7, jednak albo organizm nie może się odzwyczaić już 5 miesiąc, albo nie wiem co, często nie mogę zasnąć i śpię do 10. Gdy brałem przez 2 miesiące Xanax dwa razy dziennie, bo było ze mną tragicznie, spałem jak suseł. W momencie gdy od ponad miesiąca nie biorę go przewlekle nie umiem zasnąć tak od razu tylko się męczę. Miałem hydroxyzinum... Ale musiałem cholerstwo odstawić, bo mam 11 maja testy alergologiczne, i teraz jest okropnie, męczę się z tym snem. Dali mi Stilnox, ale nie działa w ogóle. Ani 0.5, ani 1, ani 1.5 tabletki. Z resztą to to samo co Nasen, a po nim skończyłem w szpitalu bo miałem halucynacje, i moja paprotka kazała mi łykać te tabletki, po całym opakowaniu przyjechali jeźdźcy z kosmosu a i tak nie zasnąłem -_- Więc wysypianie się to problem. Zioła... Jakieś waleriny, Validol - nic. "Tabletki uspokajające" (ziołowe) - nic. Herbatka z melisy, kozłka lekarskiego, - nic. Teraz biorę Nervosol i również nie widzę ani progresu ani regresu, chyba że łyknę więcej, to etanol mrowi mnie w karku i się rozluźniam troszeczkę. Bardzo dziękuję za odpowiedzi, zawsze bezpieczniej mi i łatwiej czytając jak inni sobie radzą. Dużo mi dały w ogóle książki o nerwicy... Polecam. Lecz trzeba uważać z literaturą medyczną, bo okazuje się że większość objawów pasuje do większości chorób =) p.s. Muzyka mi pomaga. Określona. Wybrana. Kojarząca się.
  20. Taak, zgadza się. Pamiętam pierwszy atak, i mój wyjazd do najbliższego szpitala z myślą, że umieram. Wtedy wbrew mojemu codziennemu "życie nie ma głębszego sensu" - bo trzymam się tego do teraz (nie chciałbym być źle zrozumiany, to dość ciekawa moja teoria, lecz banalna i osobista - na inny wątek), nagle pojawiła się wola walki o życie, lęk przed śmiercią. Przede wszystkim dowiadując się co mi jest, i akceptując to (bo lekarka rodzinna nastraszyła mnie guzem chromochłonnym nadnerczy), że to zaburzenia nerwicowe, jest lepiej, bo podczas ataków jest mniej paniki, każdy atak inny, ale mniejszy. Już umiem je przeżywać samotnie, przeczekać itp itd. Wiem, że to nic innego jak tylko i wyłącznie to. Co do samej derealizacji... Dwa razy miałem w supermarkecie co było dla mnie dziwne, bo jeszcze w zeszłym roku kochałem spacery po supermarketach... Jednak stwierdziłem też że chodzi o te światła i maszyny... Tak mi się kojarzyło. Przełamałem się, i znowu mogę chodzić po marketach. A ostatnie ataki derealizacji mam w domu. W ogóle źle jest, gdy dom w którym siedzę ze względu na fobie i nerwicę staje się nie tylko miejscem ale i prawdopodobnym powodem (relacja z mamą) nerwicy i derealizacji. I mamy tu zamknięte koło.
  21. Hmm... Jak wygląda mój atak i jak sobie radzę: To drugie byłoby prostsze. Nie radzę sobie. Ale walczę i próbuję. Wygląda to zupełnie nieschematycznie, że tak to ujmę. Zazwyczaj jest to jednak poprzedzone gwałtownym spadkiem nastroju... Ale nie w każdym przypadku. Najgorszy dla mnie moment, to ten w którym odczuwam wewnętrzne drżenie w okolicach mostka, w środku klatki piersiowej, okolice przepony. Chociaż to raczej nie jest atakiem, lecz objawem trwającym długo po ataku. Straszne. Nie potrafię tego zlokalizować ręką, a czuję to w sobie. Sam atak to najczęściej jedna wielka duszność. Trudno się oddycha. Drżenie rąk, nóg... bardziej wyczuwalne niż widoczne. Fala gorąca. Zamykam się w swojej głowie. Często płaczę. Niestety jestem dość wrażliwy. No okej, przewrażliwiony. I łzy wcale nie pomagają. Od tego raz dostałem nawet zapalenia spojówek. Towarzyszy temu również "uczucie" dziwnego bicia serca, wtedy łapię się w okolicach piersi i uspokajam troszeczkę czując że bije normalnie. Jestem na granicy łączenia tego w parę... Skutki są widoczne, przyczyny nie. Pomimo tego, że prawdopodobnie to przez relacje z moją matką, bo dzieje się tak po awanturach, kłótniach, a ona sama inaczej postrzega rzeczywistość, w samym momencie ataku ucieka gdzieś racjonalne myślenie i pojawia się myśl, że coś z moim ciałem nie tak, że umrę, że to jakaś choroba. Nie jest to hipochondria. Po prostu obawa, lęk... A może jest... W każdym razie lekarka stwierdziła, że nie jestem hipochondrykiem. Jak sobie radzę. Psychoterapeuta kazał mi się temu poddać, zaakceptować te objawy, ale wtedy to wszystko się nasila, więc staram się robić cokolwiek innego w danym momencie (dopiero niedawno się nauczyłem bo wcześniej wchodziłem pod kołdrę i leżałem bez ruchu). A ostateczności biorę xanax, neurol czy jakiś inny alprazolam jaki mam. W dawce najczęściej 1.5 mg. Wtedy mija. Ale zostaje cholerne wewnętrzne i zewnętrzne drżenie, jakiś niepokój itp itd... I tak żyję..
  22. A ja mam od czasu do czasu derealizację... Chyba. Bo przecież każdy inaczej to przeżywa. Ja w ostateczności biorę Xanax, jak już zastanawiam się co jest realne, i dlaczego jestem w takim matrixie, wtedy Katowice są jeszcze bardziej szare niż na co dzień. A do tego czuję się jak po pewnej dawce alkoholu. A wszystko widzę jak za szybą... Folią... Ni to jawa ni to sen. Psychiatra mówi, że pewnie gałki oczne się wtedy inaczej ustawiają i akomodują. Zgoda. Ale psychoterapeuta powiedział mi, że mam pozwolić mojemu organizmowi na te objawy, że to może być trudne, ale mam z nimi nie walczyć, tylko je przyjąć. Ale przecież wtedy zapadam się w to bagno jak w czarną dziurę, i objawy się nasilają, z trudem rozgarniam te czarne chmury nade mną... Czy to aby dobry sposób? Nie walczyć a poddać się temu..? (w sensie zaakceptować...)
  23. KeithRichards89

    Cześć! :)

    Z matematyki miałem tylko 62% i w ogóle jestem bardziej humanistą : P
×