Skocz do zawartości
Nerwica.com

milka89

Użytkownik
  • Postów

    161
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez milka89

  1. córka28...bardzo Ci współczuję ... niestety tylko tyle mogę powiedzieć, bo nie wiem co innego można powiedzieć w takiej sytuacji. Również uważam, że powinnaś pójść do psychologa, żeby sobie poradzić z żalem i tą okropnie ciężką sytuacją.... głupio mi teraz pytać o mój przyziemny problem, po tym, co spotkało córka28, ale nie mam kogo spytać, a do psychiatry idę dpiero 28 marca. Więc, jak Zomiren SR zaczyna działać po ok. 1,5h-2h, a ja muszę jutro wyjść o 7.30 z domu, to mogę zrobić tak, że wstać o 5.15 zjeść kanapkę zażyć Zomiren SR i położyć się jeszcze spać? I on i tak zacznie działać, nawet jak jeszcze na godzinę się położe?
  2. nie miałam nigdy aż takiego problemu, ale bardzo długo miałam bóle żołądka...i później panicznie bałam się tego bólu. Kilka razy zdarzyło mi się, że miałam taki ból potworny, że chłopak musiał ze mną jechać na SOR. I oczywiście się okazywało, że nic mi nie jest, że to z nerwów. Dostałam od lekarza pierwszego kontaktu Spasmoline (niestety jest tylko na recepte), ale ona pomaga mi na wszystkie silne bóle żołądka, nawet te najgorsze. I nosze ją ze sobą w portfelu zawsze, żeby w razie czego mieć. I wiesz co, nie boje się już aż tak, że mnie zacznie boleć, bo wiem, że jak coś mam spasmoline i ją zażyję i będzie ok. Poproś swojego lekarza o to. Mi teraz moja psychiatra mi co jakiś czas przepisuje jak mi się skończy... Spasmolina jest lekiem rozkurczowym, ale o wiele, wiele silniejszym niż no-spa, która generalnie nic nie daje:) Spóbuj, może pomoże...
  3. no mi się też nigdy nie zdarzyło, a zawsze mam to cholerne uczucie, że tym razem, to już napewno zwymiotuję... a co do tej jelitówki, sama jestem zdziwiona, że jakoś się tym nie przejmuję, nie myślę....oczywiście, przeszło mi przez myśl, jak usłyszałam w tamtym tygodniu od wspólokatora, że Jego kolege zabrało pogotowie przez tego wirusa, ale jakoś starałam się to ignorować i przestałam o tym myśleć. Zauważcie, że zawsze jak sobie wkręcamy, wmawiamy, to i tak nic się takiego nie wydarzyło. Tak jak u mnie z wymiotowaniem, tak samo jak z lękiem przed jelitówką...postarajcie się o niej nie myśleć i powiedzieć sobie, że jakby miała Was dopaść, to już by dopadła, skoro tyle osób w Waszym otoczeniu ją miało...
  4. wyszłam dziś na zajęcia!!! wprawdzie po drodzę mnie trochę łapało, ale oddychałam i mówiłam sobie, że nic się nie dzieje, a jeszcze babcia zadzwoniła, więc rozmawiałam z nią i szłam. Na zajęciach wysiedziałam bez problemu, a wracając...uwaga przejechałam całą drogę tramwajem pełnym ludzi ( 7 przystanków)!!! Jechała ze mną koleżanka (ale jeszcze tydzień temu nawet z kimś nie dałam rady jechać), ale wogóle mnie nie łapało, nawet o tym nie myślałam. I znalazłam tramwaj, który jeździ inną trasą niż jeździłam dotąd ( więc mi się nie kojarzy z moimi lękami) i podwozi mnie pod samą uczelnię, a na przystanek mam tylko 4 minut dłużej niż na ten, z którego dotąd jechałam. Jestem szczęśliwa, że dałam dziś radę, ale boje się jutra....że za to, że dziś dałam radę, to nerwica mnie ukara i jutro będzie gorzej....
  5. a naprawdę myślicie, że to tylko lęk przed wymiotowaniem, ale ten lęk nie spowoduje faktycznych wymiotów?
  6. ja się tam leczę od ponad 3 lat. Chodzę do dr Witkowskiej-Gacoń i jestem bardzo zadowolona.Skupia się na pacjencie, nie ingoruje, nie pracuje na zasadzie "wypisać receptę". Bardzo mi pomogła, rozwiązywała dużo moich wątpliwości, wysłuchiwała hipochondrycznych wymysłów. Polecam bardzo. Terminy, nie wiem jak jest z osobami, które idą pierwszy raz. Ja byłam w ubiegłą środę i już mam wizytę na 28 marca.
  7. tylko, że mdłości po ZOmirenie generalnie przechodzą albo na tyle nacichają, ż jestem w stanie je ignorować. A co do jelitówki, postaraj się o tym nie słuchać, ignorować. U mnie wśród znajomych kilka osób miało jelitówkę, ale nikt nie wymiotował, tylko biegunka. WIęc spokojnie :) Napewno Cie nie dopadnie Ja wkręcam sobie ciąże, refluks albo wrzody. Bo budze się z uczuciem takiej guli nad piersiami, jakby w przełyku...i to czasem piecze. Dostałam od lekarza internisty Controloc i powiedział, że po nim napewno takie rzeczy przechodzą, a u nie to najprawdopodobniej psychika.
  8. milka89

    [Kraków]

    Witajcie, jeśli ktoś chciałby się spotkać, pogadać, to dajcie znać. Bardzo teraz potrzebuje rozmowy z kimś, kto mnie rozumie...
  9. wiem o tym. już nigdy więcej tego nie zrobię. nie wiem czemu to zrobiłam, to był impuls...ale nigdy nigdy więcej.... teraz mi się jeszcze wkręciło, że mogę też zwymiotować z nerwów...nigdy mi się nie zdarzyło, nigdy przez 13 lat, odkąd się męczę z nerwicą lękową, nie zdarzyło mi się zwymiotować, ale teraz się boję, że w końcu z tych nerwów i lęku przed wymiotami to się stanie...
  10. Lady am. bardzo mi pomogłaś...nawet nie wiesz ile dało mi to, że mogłam się komuś wyżalić, bez poczucia winy, komuś kto mnie rozumie...dziękuje CI bardzo:*
  11. a i jeszcze dobiło mnie dziś to, że rano jak ten Zomiren nie zadziałał tak szybko i mocno jak chciałam, to miałam w sobie taką złość na siebie, że to mnie pokonuje, że się pociełam....nie wiem dlaczego to zrobiłam, wzięłam pilnik i się pociełam. Żałuje tego, nie chciałam, ale nie wiem, nie myślałam wtedy i samo się jakoś stało...i wtedy napięcie puściło....
  12. wiesz co, dobrze, że mi to podsunęłaś...porozmawiam o tym w środę na terapii...ale uczelni nie mogę zmienić, po prostu nie mogę....muszę wytrzymać na tej uczelni. Poza tym nie chce stracić tej paczki koleżanek, jakich nigdy nie miałam. Staram sie ich nie obciążać tym, ale coś wiedzą, zauważyły, jak zaczęłam opuszczać zajęcia...i są dla mnie ogromnym wsparciem. CIągle dzwonią, piszą i mówią, że czekają na mnie....i że mam do nich wracać.
  13. właśnie się zastanawiam od kilku dni nad tym. Bo wcześniej licencjat robiłam na innej uczelni i nigdy nie miałam tak, żebym na nią nie wyszła. Ale mieszkałam też na tyle blisko, że miałam 10 minut na nogach. Od października poszłam na magisterke na inną uczelnię, w której od początku czułam się fatalnie....nie mogłam się odnaleźć, a sesja mnie wykończyła. No i musiałam zacząć dojeżdżać, bo na nogach to zajmuje mi 40 minut... Ale mam tu wspaniałą paczkę koleżanek, nigdy takiej nie miałam, więc problem nie tkwi w otoczeniu, więc już sama nie wiem o co chodzi...A nie mogę zmienić uczelni, bo zostało mi już tylko 1,5 roku...poza tym dobrze by było mieć dyplom właśnie z tej uczelni....
  14. nie, nie to nie od Zomirenu, bo ja mdłosci miałam cały czas, zanim zaczełam brać ZOmiren. Mdłości pojawiły się wraz z lękiem, że zwymiotuje na ulicy, w tramwaju, na uczelni, więc automatycznie cały czas mi niedobrze. Bo Zomirenie, po 2-3h mi mdłości przechodzą lub są na tyle słabe, że mogę je ignorować...tylko wiesz, jak sobie tłumaczyłam, że nic mi nie jest, jestem zdrowa, więc nie mogę zwymiotować, to mi się wkręciło, że może jestem w ciąży albo mam wrzody, więc mam powód, żeby wymiotować....i to jest właśnie zamknięte koło....
  15. właśnie jak wracam z uczelni, to praktycznie nigdy nic mi nie jest....albo jak ide na terapie wieczorem, to tez jest ok...najgorzej jest rano, jak ide na uczelnie ...Próbowałam z muzyką, z ściskaniem czegoś w ręce, liczeniem samochodów, liczeniem płytek, darciem kartki...nic już mi nie pomaga;/
  16. Lady Em. dziękuje Ci bardzo za zainteresowanie mną:) dobrze wiedzieć, że można się komuś wygadać, kto rozumie...tylko wiesz, mnie nie cieszy ten niby dzisiejszy sukces, bo wiem, że jutro będzie to samo, znów będę musiała ze sobą walczyć, znów będzie mi niedobrze i będzie mi się wydawało, że zwymiotuję....na samą myśl mi niedobrze i żołądek mi się skręca z nerwów chciałabym nie reagować tak na kolejny nadchodzący dzień....
  17. powiedziałam mojej psychiatrze o tym lęku przed wymiotowaniem w miejscu publicznym i o lęku przed drogą na uczelnie, bo nie boje sie iść żadną inna drogą, tylko tą na uczelnie, bo ona mi się kojarzy z moimi atakami już tylko i wyłacznie i jak myśle o te dordze, czy o tramwaju, którym jeździłam, to mi się kojarzy już tylko z lękami...nie wiem, może poszukam innej drogi jeszcze, może trochę dłuższej, ale żeby mi się nie kojarzyła. Co do chłopaka to wiesz, no puściły mu nerwy i miały prawo, bo to była bezsilność z Jego strony. Ale dzis mi pomógł i jutro też będzie szedł za mną na uczelnie, widzę, że przemyślał sprawę i chce mi pomóc. A co do terapii to już powiedziałam Pani psycholog, że się nasiliło, że wróciło, a Ona kazała mi pomyśleć dlaczego, ale ja nie wiem, bo wszystko było w porządku, jedynie sesja była stresująca, ale to nie była moja pierwsza sesja w życiu....a poza tym pierwsze objawy już były przed sesją...no i wróciłam do terapii raz na tydzień, bo na wiecej już mnie niestety nie stać... chcę znów żyć normalnie, wsiąść normalnie do tramwaju na uczelnie, cieszyć się wiosną, a nie potrafię.... a co do tego leku, to się zastanawiam, czy po prostu nie było tak, że ja sobie wmówiłam, że on nie zadziała i nie zadziałał ( chociaż musiał zadziałać, bo doszłam na tą uczelnie idąc sama, tylko wiedziąc, że chłopak idzie jakiś kawał drogi za mną), a zanim dostałam lek, to nawet idąc z chłopakiem do psychiatry 3 x tak mnie złapało, że byłam pewna, że zwymiotuje...wiec coś musi działać, tylko może ja się za bardzo nakręcam i boje się, że nie będzie działał...ja też oczekiwałam chyba cudu, że zażyje lek i wszystko zniknie, cały mój lęk, że wsiąde do tramwaju i normalnie będę funkcjonować...że nie będę musiałą się wysilać, bo lek załatwi to za mnie...i może też z tego wyniknęła taka a nie inna sytuacja dziś...
  18. Witajcie, mam pytanie. 5 lat temu jak miałam lęk przed wyjściem z domu na zajęcia, jazdą autobusem i dostałam wtedy Afobam ( niestety nie pamiętam w jakiej dawce) i zaczęło stopniowo mijać. Później lekarka przeszła na Velaxin ER i przez 4 lata na tym funckjonowałam, we wrześniu 2011 odłożyłam całkowicie VElaxin ER i było ok. DO stycznia tego roku. Najpierw lęk przed tramwajem, później przed wysiedzeniem na zajęciach na uczelni, a w końcu już nawet sama na nogach nie mogłam dojść na uczelnie. W ubiegła środę poszłam do mojej lekarki, poprosiłam o Afobam, ale nie pamiętałam dawki, więc przepisała mi Xanax SR 1mg i powiedziała, że to jest to samo. Niestety w aptece nie mieli Xanaxu SR i dali mi Zomiren SR 1mg i powiedzieli, że to dokładnie to samo ( 3 razy pytałam). No i zaczęłam zażywać. W czartek, piątek jakoś to było, w sobote nie zażyłam ( bo lekarka powiedziała, że mam zażywać tylko jak ma się pojawić lęk, czyli w moim przypadku jak wychodzę na uczelnie). Niestety tak źle się czułam, że w niedziele już zażyłam i było ok. Poszłam pobiegać z chłopakiem, później na spacer i było dobrze. Ale dziś wstałam rano, zażyłam lek na godzinę przed wyjściem z domu....i nic. Nie dałam rady wyjść. Dostałam paniki, płaczu, histerii...pocięłam się, bo juz nie widziałam co mam zrobić. W końcu wyszłam, a chłopak za mną szedł 0,5km, żebym go nie widziała, ale wiedziała, że idzie jak coś. I doszłam jakoś, trochę mnie łapało, ale było na tyle słabe, że spokojnie doszłam na uczelnie (niestety było już po zajęciach, wiec nie wiem jakbym się zachowała na zajęciach, ale w piątek po Zomirenie na zajęciach było ok, tylko droga na zajęcia była masakryczna, ale wiązałam to z tym, że zażyłam na pół godziny przed wyjściem, więc pewnie za późno...). Moje pytanie brzmi następująco: czy Zomiren SR to to samo co Xanax SR i Afobam i działa tak samo? Czy może być tak, że 4 dni na mnie działał Zomiren SR, a teraz już dzis przestał działać bo dopiero do psychiatry idę 28 marca i boje się, że nie dam rady...do tego czasu....i jak długo działa Zomiren SR, bo ja mam wrażenie, że po 8-9h przestaje....
  19. CHodzę na terapię od grudnia 2010...i pomogła mi terapia rzucić tamte leki, wróciłam do normalnego życia, lęk przed śmiercia minął. Więc ja od grudnia 2011 zaczęłam chodzić rzadziej na terapie, troche ją olewać, no bo czułam się dobrze i czułam, że to na zawsze minęło....i podobno dlatego to wróciło (tak psychiatra powiedziała). Nie mam zdiagnozowanej konkretnie emetofobii i agorafobii, nikt mi tak nie powiedział wprost. Ja się nie boję, że zwymiotuje w domu, czy jak wyjde do sklepu czy coś. Boje się tylko, że zwymiotuje w tramwaju jadąc na uczelnie, bądź idąc na uczelnie na nogach....i no na zajęciach i że wszyscy beda sie patrzec smiac się albo ktoś na mnie nawrzeszczy. Chłopak mnie wspiera, ale też już czasem nie daje rady...i nerwy mu puszczają...3 tygdonie temu jechalismy autobusem i ja zaczelam panikowac, ze zwymiotuje On na mnie krzyknal, zebym sie w koncu zrzygala i od tego czasu a juz nie wsiadlam do tramwaju ani autobusu i zaczelam sie bac nawet chodzic ulicą...nie wiem co mam robić dalej, caly czas się boje, ze nie dam rady dłużej i że ten ZOMIREN SR nie pomaga. A ja mam dopiero wizytę u psychiatry 28 marca i boje sie, że do tego czasu bedzie gorzej...ze ten ZOMIREN mi juz nic nie zatrzyma....nie wiem na ile przed wyjściem go zażywać, żeby zaczął działać...a jak działa, to wydaje mi się, że działa ok. 8 godzin, max 9...bo później znów zaczynam odczuwać lęk. Dawniej mi Afobam pomagał ( za czasów liceum) i chciałam teraz ten Afobam, ale nie pamiętałam jaką dawkę zażywałam i lekarka mi powiedziała, że da mi Xanax SR bo to ta sama substancja, a wie jaką dawkę wypisać, no ale w aptece nie mieli Xanaxu SR, wiec mi dali zamiennik ZOMIREN SR ( ale kiedyś też zażywałam ZOMIREn, tylko że zwykły i on mi pomagał....) a teraz już nie wiem, i tak jak mówię, boje się, że ten ZOMIREN SR działał przez 4 dni, a teraz już przestał
  20. No bo SR tak działa nijako i niepozornie, normalny było walnąć. właśnie lekarka mi dała SR, bo powiedziała, że on ma jakieś zmodyfikowane działanie i będzie dłużej działał....i podobnie jak Velaxin ER, który zażywałam i też był o przedłużonym uwalnianiu czy jakoś tak....mam kolejną wizytę u psychiatry 28 marca i wtedy mamy podjąć decyzję co dalej...tylko tak dużo czasu jeszcze do tego....a ja muszę już normalnie chodzić na zajęcia, bo mam już po 2 nieobecności wykorzystane przez lęki ostatnie, a nie mogę stracić uczelni, bo to byłby już koniec....
  21. Lady Em....tak mam nerwice lękową od 13 lat. Bywało źle, zażywałam leki, przechodziło....od 5 lat miałam spokój bo zażywałam Velaxin ER, ale zaczęłam go odkładać w lutym 2011. Przeszłam przez koszmar odkładając go, miałam lęki przed śmiercią, szumy w uszach. Ale chciałam już z tego zejść, cały czas chodziłam na terapię i chodzę. We wrześniu 2011 przestałam zażywać Velaxin ER i było ok. Do stycznia tego roku. Coś zaczęło się psuć. Najpierw w tramwaju zaczęły mnie łapać duszności i mdłości, zaczęłam chodzić na nogach na uczelnie, ale ostatnio już nawet tyle nie mogłam zrobić. Poszłam do mojej psychiatry wypisała mi Xanax SR, ale nie mieli go w aptece i dali mi odpowiednik ZOMIREN SR. I o ile jeszcze jakoś w ubiegły czwartek, piątek pomagał...tak dziś nie wiem...zażyłąm go ponad godzinę przed wyjściem z domu i nic. Przed samym wyjściem złapał mnie takiatak, mdłości, płacz, nie mogłam się uspokoić...i....pocięłam się. Nie wiem dlaczego to zrobiłam, ale już nie mogłam wytrzymać, bo byłam wściekła, że nie mogę nad tym lękiem zapanować. W efekcie na zajęcia nie trafiłam, ale chłopak kazał mi wyjść i iść drogą, którą chodzę na uczelnie, a On będzie szedł za mną pół kilometra, tak, żebym go nie widziała, ale wiedziała, że gdzieś idzie. I doszłam.Trochę mnie łapało, ale pewnie za sprawą leku było to na tyle słabe, że dałam rade pokonać. Wracając spod mojej uczelni, sama zaproponowałam, żebyśmy wsiedli do tramwaju i przejechałam 3 przystanki w tramwaju przepełnionym ludzmi. Więcej nie dałam rady, ale to i tak był dla mnie wyczyn. Jutro znów mam iść na zajęcia i też chłopak będzie szedł za mną w odległości, żebym jakoś dała radę. W środę to samo, ale w czwartek mam na 8.30 i chłopak też ma zajęcia, więc już nie da rady tak zrobić...i nie wiem co będzie. Jestem po dzisiejszym dniu wykończona i załamana, że może jednak ten ZOMIREN SR nie działa. Kiedyś zażywałam Zomiren zwykły i pomagał wtedy, też na poczatku było ciężko, ale pomagał. Ja nie chcę wracaćdo Velaxinu, bo wtedy moje życie było jak za jakąs szklaną ścianą, włosy mi nie rosły, nie miałam ochoty na seks. Jak go odłożyłam, wszystko minęło. Cały czas uczęszczam na terapię, ale już chyba nie mam sił na to wszystko. Nie wyjdę z domu, bo się panicznie boję, że zwymiotuje. I chociaż sobie tłumaczę, że nie mam powodu, to i tak jest mi tak niedobrze, że czuję, ze zaraz zwymiotuję. Oczywiście, nigdy mi się nie zdarzyło, ale lęk jest silniejszy i żadne racjonalne tłumaczenie mi nie pomaga:( Zaczęłam sobie wkręcać, że może w ciąży jestem albo mam wrzody ( oba powody do wymiotów). Nie wiem co dalej...naprawdę nie wiem....ja chcę znowu normalnie żyć, a nie tylko egzystować....
  22. nie wyjdę...nie dam rady....juz prawie godzina odkąd zażyłam ZOmiren SR i nadal nic....strasznie mi niedobrze, boje sie, ze pojde i zwymiotuje
  23. za chwilę wychodzę na uczelnie, jestem przerażona, okropnie się boję. tramwajem nie pojadę, ale spóbuje iść na nogach....zażyłam Zomiren SR pół godziny temu i mam nadzieje, że zacznie zaraz działać....
  24. Tukaszwili, niestety nie jest tak, że odkładam Zomiren. Ja go dostałam teraz w środę, bo nie byłam już w stanie wyjść z domu. Wcześniej nic nie zażywałam, ostatnio odłożyłam leki we wrzesniu i to był Velaxin i od tego czasu było dobrze, a w styczniu już zaczęło się coś dziać....później w sesji masakra, a od tej środy już całkiem koniec. I psychiatra mi kazała zażywać ZOmiren jak wychodze z domu, ale dzis juz tak sie zle czulam, ze go zazylam i teraz jest ok i juz mnie nie przeraza jutrzejsze wyjscie na uczelnie. Ale wiem, ze to chwilowe, bo rano bedzie masakra:( BO ona mi kazała ten Zomiren doraźnie, żebym spróbowała zwalczyć sama i nie musiała wracać do Velaxinu. ZOmiren dziś zażyłam dopiero 4 raz i obawiam się, ze jednak bedzie powrot do Velaxinu, bo nie dam rady....
×