-
Postów
376 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez GG7
-
To jest kur.. RP rzeczywistość i NFzzzety .... Też często , jak stoję w kolejce do lekarza - normalnie szlag mnie trafia - zaczynam maniakalnie czasem budować w sobie niepokój , było , że uciekłem sprzed gabinetu , nie wytrzymując napięcia nerwicowego ...
-
Cztery miesiące od rozpoczęcia terapii co dalej ?
GG7 odpowiedział(a) na Nahkampf temat w Depresja i CHAD
Walcz o nią , przynajmniej próbuj . Ja kilka latek już mam i stałej partnerki też nie mam ( bałem się swego czasu normalnie kobiet jakby ) , wiem jak trudno osobie z zaburzeniami się zmotywować , ale nie pozostaj bezczynny. Mi mimo leków , udało się zaprosić na Sylwka 1 dziewczynę ( chociaż sam w to nie wierzyłem ) że to wogóle może się udać ... Na lekach "jadę" z 12 lat , ale będę walczył by je zminimalizować , a motywacja dziewczyną dla mnie ( mimo częstego 0-wego nastroju itd ) daje mi troszeczkę jakby dodatkowej energii . Jeżeli się nie uda też nie załamuj rąk. Dodatkowa rada , w/g mnie nic na siłę i nie bądź zbyt natrętny itd , bo wówczas się najczęściej nie udaje ( choć moje doświadczenia z kobietami , mimo wieku są niestety też naprawdę mizerne ) -
Obniżyłem o ok. połowę zażywany Lorazepam , świat częściej jest realniejszy ( na początku nawet czasem przekraczałem 10 mg/dobę ) - obecnie 2-4 . Jeszcze tylko muszę jakoś wyeliminować część wypijanego piwa... rano 1 mg , + ew. pifko , jak robię 2 ,, po południu często znów z 1-2 , na noc lora ( 1-2 ) ... Ostatnio widze , że bardzo powoli , ale może kiedys yuda mi się w miarę ustabilizować jakoś w miarę - normatywną - stronę mojej Psyhe .
-
Ok to może teraz konflikty z prawem? Do dalej przyznawać się kto kiedy coś nabroił. Może to nie jakieś konflikty , ale dawno temu miałem kilka epizodów - conajmniej oburzających". Rozbiłem 2 fiaty 126p , zawsze po pijanemu 1 raz 2krotne dachowanie i głęboki rów przy ok. 100-tce licznikowej ( po trzeźwemu bym się zabił zapewne ) 2 raz prosto w drzewo ok. 60 km/h ( przód cały do wymiany -po uderzeniu tył aż się podniósł i opadł - tak się zaparłem o kierownicę , że miałem siwe barki/łopatki , wybiłem rekami szybę - poza tym nic więcej mi się nie stało ... Jeździłem na motocyklach czasem 150 konnych po lorafenie ( tracąc czasem świadomość na sekundy jadąc ponad 200 ). Lecz - teraz małe sprostowanie , obecnie czuję się jako tako lepiej , obniżyłem ilość zażywanego Lora 2 krotnie ( 2 - 4 mg/ dobę ! ) , szukam dziewczyny ( 1 zaprosiłem na sylwka ) , mam nadzieje , że jutro będę miał dobre - w miarę umiarkowane - samopoczucie . Pozdrawiam Wszystkich i życzę udanego SYLWKA ( mam tylko nadzieję , że nie dostanę jakiegoś napadu ciężkiego "odrealnienia ) ! Chciałbym kochać i być kochanym - niestety nigdy nie udało mi się znaleźć odpowiedniej partnerki ( a to też jedna z moich jakby fobii ).
-
Osobiście po mocnej kawie też czuję się źle . Około południa pije jednak , ale -delikatną kawę -zwykłą ( fusiatą ) z 1 płaskiej łyżeczki , tyle dla mojego organizmu jest do ogarnięcia . Jednakże jakbym wypił kawę z 2 "kopiatych" łyżeczek ( jak niektórzy ) - wpadam szybko w stan wyższego niepokoju/rozdrażnienia .
-
Kur.. bez walnięcia kilku pifek nie potrafię praktycznie normalnie funkcjonować ... Można to u mnie praktycznie stosować zamiennie z lorazepanem ,, po piwach na 2 dzień ( jak przesadzę jest przewalone ) , ale chociaż 1 dzień mam przeżyty w miarę "normalnie" - jak jestem lekko/średnio napity... Co dziwne- piwo dla mnie jest jakby nawet lekko pobudzające na jakiś czas ,, dopiero jak trzeźwieje robi się przeje.... Nie piję znów non stop ,, ale jak nie piję , to znów leki itd. nasilające się lęki , jak popije jestem w miarę normalny ( oczywiście w jakichś w miarę rozsądnych ilościach - tyle , że czasem przekraczam 10 na dzień ). Kur.. ja już chyba zwariuje ze swymi słabościami ... Popadam w paradoxy - od euforii do totalnej lipy w bardzo krótkim czasie ... Staram się jakoś odbudować chociaż trochę swoja psychike , ale jest to bardzo trudne , wręcz niemożliwe ( mam nadzieje jednak jakąkolwiek , że jeszcze dam rade ) , ale będę starał się nie poddać.. Opis ogółu stanu i moich przejść w dziale witam , jestem tutaj nowy , ale "trochę" , a może nader zniesmaczony poprzez liczne natręctwa/ zaburzenia osobowości , stany "paranornalne wręcz" ... Ale do grobowej deski będę walczył ! ( jakieś światełko - mam nadzieję , że jest w tunelu lekko mówiąc : "dziwactw" , które rozświetlę powolutku ...
-
Nie jesteś napewno sam ... Ja już miałem tyle "jazd" , że mnie to przeraża , być może dzięki - zakichanemu ( mimo wszystko ) Lorafenowi żyję ... Po dłuższym zażywaniu stwierdzam , że to ma skutki uboczne , ale żyje i kurde trzeba będzie sporo pracy włożyć , ale mam nadzieję , że przyniesie to jakiś skutek ... Było u mnie już gorzej niż jest obecnie ( choć jest conajwyżej "wegetatywnie" z czasowymi napadami "paranormalnymi" )
-
Napisze coś po "krótce" o sobie. Lat 34 , od ok. końca studiów ( 4 rok ) tj. jakoś 2002 dopadła mnie po raz 1 - jak "grom z jasnego nieba" maniakalna deprecha. Tzn. siedząc w ławce , zacząłem tracić nagle- poczucie realizmu i natychmiast wyszedłem z zajęć - bo chyba bym "zwariował" , nie mogłem usiedzieć ani sekundy dłużej Nie spałem kilka dobrych nocy po czym postanowiłem pojechać do "ponoć" dobrego psychiatry. Wizyt kilka - początkowo Xanax , Tranxene ( może jakąś literówkę w nazwie zrobiłem , ale to mało istotne ) - reakcja praktycznie 0. Prawie rok "bytowałem" jak roślinka izolując się praktycznie ciągle od jakichkolwiek kontaktów , naprawdę na siłę ! z lekami typu Lorazepam ( w dawce ok. 5 do 15 mg/dobę ) skończyłem studia ( PŚ ) - jak to zrobiłem -sam temu nawet się dziwię . Trudno mi samemu sobie postawić diagnozę , ale przypadkowo trafiłem na to forum , ( może i dobrze ) i mam chyba qr.. chorobę jakąstam 2biegunową .... Często , prawie non stop o czymś qr.. myśle , nie mogę się wyluzować , żyć normalnie ( zdarza się to naprawdę rzadko bym był jako tako normalny ) , czego rodzice jednak - jak widzę- nie potrafią zrozumieć ( Na tym forum kilka lub więcej osób napewno wie czym to "pachnie" ), sądzą , że to moje lenistwo etc. Mam często myśli samobójcze ( mam nadzieję , że jakoś jeszcze to opanuję , chociaż pewien niestety tego nie jestem ). Jako tako działa na mnie tylko Lorazepam - który jednak ma spore skutki uboczne ( tak mi się wydaje ). Budzę się czasem w nocy cały mokry , w bezdechu itp . wpadam czasem w totalną paranoję ( odrealnienie/ruchy niezbyt-kontrolowane , bezdech= wariactwo chyba ) - jeżeli byłbym w innym miejscu - w tym momencie- jestem w 99,9% przekonany , że np. skoczyłbym w przepaść/z mostu itp. Kur.. wszystko dałbym , by stać się w miarę normalnie funkcjonującym gościem. Więcej nie rozpisuję , ale podejrzewam , że na forum są osoby z podobnymi "masakrycznymi' przeżyciami. Leczę się u psychiatry ( któregoś z kolei ) , ale on chyba nie widzi stopnia komplikacji mojej osobowości/choroby Pracuję dorywczo -sam z rana w miarę ( jak dojde do siebie jako tako max kilka godzin , często to robię pod wpływem alkoholu, gdyż inaczej poprostu popadam w odrealnienie , jakieś natręctwa ). Alkohol porównuje trochę do lorazepam-u ( Lorafen ) Ale qr.. po lora ( nie bardzo dam rady cokolwiek robić - słabo już on na mnie działa ). Jedynie po alkoholu potrafię- jako tako -funkcjonować w społeczeństwie ( choć noc-najczęściej bezsenna - jak dziś i 2 dzień jest koszmarny ) i potrafię coś zrobić. Coraz silniej myślę o "The End Me Story" , leń/pijak z punktu widzenia rodziców , obecnie samotny , przez siłę umówiłem się z 1 dziewczyna na sylwestra, mam iskrę nadzieji , że w tym dniu będę- w jakimś w miarę normalnym stanie. ( Bo jak mnie znów akurat wtedy jakieś "maniactwo" złapie ) to się chyba "walnę" z mostu w asfalt. Mam już upatrzony odpowiedni. Na forum jakoś przypadkowo trafiłem akurat teraz. Byc może mam szanse na dostanie pracy , ale ja to wiem , że ja nie potrafię normalnie funkcjonować , mogę być nawet ( czasem-sporadycznie ) zagrożeniem. Mam iskierkę nadzieji , że cokolwiek zainponuję tej zaproszonej dziewczynie i w jakikolwiek - w miarę - normalny sposób uda mi się przeżyć te ciężkie chwile. Z lekarzem ustaliłem , że postaram się iść na terapię grupową ( ale qr.. chyba bym tam musiał najlepiej jechać najeb...- wtedy by mnie wywalili za normalność ). Trafiłem też tu m. in. przez google i art o "Afobazol" , może to jakaś szansa na większą ( częstszą ) dawkę normalności ? Jestem nadwrażliwy , miewam zaniki pamięci, choć generalnie umysł ścisły , widzę , że poprostu mój mózg już pracuje na bardzo "skręconych obrotach" , potrafię się tak spiąć , że osoba -na mnie patrząca =nie wytrzyma mojego spojrzenia- i widzi , że poprostu ( czasem ) jestem nienormalny ( a ja to potrafię wyczuć ). Kurde , może trochę namotałem za dużo i zbyt ogólnie , ale mam na wstępie pytanie > Jak to jest z terapiami grupowymi ? . Jest to czegokolwiek warte ? ( Musze się chyba zmusić w jakiś sposób by tam jechać ). Zmuszam się na siłę do jakiegokolwiek w miarę funkcjonowania w rzeczywistości ( był jak pisałem rok , że sie praktycznie ponad rok bałem nawet telefonu/ wyjść z domu / światło mnie wkurzało itd ). Ponadto mam non stop podwójne , nawet potrójne widzenie w szybie/lustrze ? czy to po uzależnieniu lorazepanem ? Mam nadzieję , że jeszcze się jakoś wezmę w garść by przywrócic jakiś rąbek normalnego funkcjonowania. Najgorsze jest to , że nie wiem co ja zrobię jak mnie do pracy wezwą ( inni tego nie widzą/czują co ja ( czasem przez chwilę potrafię być w miarę-realie normalny - w/g mnie ). Pętla się zaciska , gdyż jestem na tyle świadom , tego , że qr.. jestem poprostu chodzącym jakby głupkiem ( często ) i nie dam rady normalnie pracowac , lekarz twierdzi , że powoli odstawimy lek i będzie dobrze ... a ja chyba odstawię wszystko jak tak dalej pójdzie Pozdrawiam i życzę wszystkim przede wszystkim zdrowia ! -bo reszta to dodatek i mają-c ten skarb ( zdrowie ) można "góry" przenosić . Ambitne plany itd. miałem mając 17 lat , potrafiłem mieć nawet sny konstruktorskie , tworzenie samoochodów jakich nawet nie ma na obecną chwile itp ( zlożyć z 10 letni motocykl którego części gość mi przyniósł porozkładane w worku ( silnik w totalnych cześciach )- motor jeździł a złożyłem go nigdy w zyciu nie widząc go wcześniej na oczy ) znałem swoja godność , byłem poważany/błyskotliwy , w miarę wysportowany - normalny . Teraz czuję się ciężarem dla rodziców , którzy też -nie są coraz młodsi ... już mnie to doprowadza do krawędzi Musze wypić z 2 piwka i zrobić cokolwiek , bo żyć też za coś trzeba , a z rana - po pifku -jeszcze przez max. parę godzin ( 1 -3 ) jakoś takoś wytrzymuję , nawet ciężką pracę na mrozie.