Skocz do zawartości
Nerwica.com

asiek2712

Użytkownik
  • Postów

    74
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez asiek2712

  1. Witam skąd ja to znam…Często jak wychodziłam z domu i ktoś mi mówił o jakimś wypadku zaraz był telefon do domu żeby sprawdzić czy wszyscy są cali . Też często boję się, że jestem chora, że to problemy z sercem a nie nerwy i też myślę o tym, że lekarze olewają mój problem…Ja jestem samotną matką i często myślę o tym, co będzie z moim aniołkiem jak ja zachoruj…jak mi się coś stanie paranoja.
  2. asiek2712

    ŁOMŻA jeszcze raz

    No właśnie….Jestem z Łomży i chętnie poznam innych znerwicowanych ludzi z tego miasta…Jeżeli jest ktoś kto chciałby o tym pogadać to zapraszam. Mam nadzieję, że znajdzie się ktoś
  3. Ja mam 26 lat i dalej ten problem… wole rozmawiać o kłopotach innych niż o sobie… robię praktycznie wszystko żeby nie myśleć o swoich problemach uciekam od nich.. Całe życie to inni byli ważniejsi, fajniejsi, ładniejsi… TheGrengolada jest w tym dużo prawdy… niestety czasem inni mają duży wpływ na to co myślimy o sobie… przykre…
  4. Doniczka nie dziękuj, bo nie masz, za co. Najgorsza chyba jest ta pierwsza wizyta trzeba się przemóc później już jest łatwiej . Daj znać jak ci idzie i jeśli kiedyś będziesz chciała pogadać pisz do mnie śmiało ja lubię „słuchać „ . Dzięki powodzenia i pewnie, że będzie dobrze.
  5. Dobra tylko ja mam taki problem, że jak czytam o jakiś objawach to zaraz doszukuję się ich u siebie i zaczynają się myśli, że to nie możliwe, że to przez nerwy i szukam innych przyczyn… błędne koło, masakra, ale trzeba się starać… miałeś coś takiego, że wyłapywałeś wszystkie słowa związane z chorobami czy to w radiu czy w telewizji?
  6. doniczka55 ja za pierwszym razem też chciałam uciec a w gabinecie mało, co się nie poryczałam hehe. Cieszę się razem z tobą widzisz nie było tak źle oby tak dalej będę trzymać kciuki.
  7. asiek2712

    [Łomża] Ł O M Ż A

    Ja jestem z Łomży pozdrawiam
  8. Mam „10 prostych sposobów radzenia sobie z paniką”, ale jakoś przestałam czytać i robić to, co tam radzą… a swoją wiedzę na temat nerwicy czerpie głównie z netu . Będzie trzeba to zmienić znasz może coś godnego polecenia ?
  9. Dokładnie trzeba sobie znaleźć jakieś zajęcie żeby odciągnąć myśli. Ja po długiej przerwie wróciłam do rysowania, co pomaga mi się oderwać skupiam się wtedy na tym, co robię a reszta nie jest ważna. Pasja…Choć innym łatwo radzić ( gorzej to zastosować do siebie ) to jednak chyba pozytywne myślenie to podstawa…
  10. Dzięki za rade, mam zamiar częściej się udzielać jednak jeszcze jakieś to dla mnie trudne pisanie o tym wszystkim… U mnie też widzą, że coś się dzieje, ale głównie chodzi o „przyspieszoną akcję serca” hehe a tego niestety tak nie widać . Zawsze ta sama gadka „to tylko nerwy „. Daru przekonywania niestety nie mam. No cóż trzeba walczyć w sumie to tylko my sami możemy z tego wyjść choć też z pomocą innych. Dzięki
  11. Wiesz ja też boję się tego, że moim bliskim coś złego się stanie. Często przyglądam się swojej córce i sprawdzam czy oby wszystko jest dobrze. Głównie moja paranoja dotyczy serca mam często fazę, że je serduszko za szybko biję paranoja…Też jakbym mogła zamknęłabym ich. Mamę wiecznie namawiam do ćwiczeń do rzucenia palenia aż sama mam tego dosyć a co dopiero moi bliscy . Wiesz ja też kiedyś miałam zaburzenia odżywiania złe wybory chory związek dużo stresu i tak przez trzy lata. Później chyba rok spokoju no i przyszła moja nerwica…Myślałam, że jakoś sobie z tym poradziłam, ale byłam w błędzie dopadło mnie… Reakcja na stres…jak to powiedział mój psycholog emocje nieuzewnętrznione wybuchają w środku. Napisze ci to, co ja często słyszę pozytywne myślenie może zdziałać cuda. Przecież nie można tak wiecznie żyć, żyć i bać się najgorszego. Specjalista na pewno ci pomoże wskaże odpowiedni kierunek.. Cała moc leży w twoim umyśle. Na jakimś forum przeczytałam, kiedyś coś bardzo mądrego. „Bóg nigdy nie zrzuci na barki człowieka większego ciężaru niż, z którym może sobie poradzić”. Więc głowa do góry i choć to ciężkie myśl pozytywnie życzę pozdrawiam.
  12. Jednak wolę żeby moja wizyta u psychologa odbyła się tak jak zawsze - ja i on . Nie bardzo chce żeby wiedzieli, o czym z nim rozmawiam…Najgorsze jest to, że mój tata i mama też mieli nerwicę, ale zrozumieć mnie nie potrafią…a ja mimo tego, że wiem dalej latam po lekarzach żeby się upewnić, że wszystko jest ok. hehe. Przykro się robi, kiedy ludzie, których znasz całe życie mówią ci „idź głupia jesteś, czego ty się boisz?”. Najbardziej drażni mnie to, że nie potrafią nawet nie próbują zrozumieć a wiem, że to by pomogło. Przecież każdy chciałby czuć, że ma w kimś wsparcie, że może na kogoś liczyć…
  13. .... Chciałabym znów żyć normalnie….Ciągle słyszę, że pozytywne nastawienie dużo daję, a ja tak nie umiem, nie umiem nie myśleć o przyszłości, nie umiem się o nią nie martwić…Chciałabym żeby wszystko było łatwiejsze, żeby ta moja walka ze swoimi słabościami była prostsza. Dlaczego ludzie tego nie potrafią zrozumieć, dlaczego wszyscy jeszcze tylko mnie obwiniają…? Niech w końcu wszyscy pojmą, że boje się strasznie, ze jest mi ciężko, i tak naprawdę jestem w tym wszystkim sama…nikt nie wspiera…Tak bardzo chciałabym być bardziej samodzielna, umieć lepiej sobie radzić z emocjami, ze wszystkim…Zawsze jest tak samo moje pozytywne nastawienie rujnuje paniczny strach, lęk i znów trzeba wszystko zbierać i układać na nowo…Denerwuje mnie to, że rozumieją mnie tylko ludzie, którzy cierpią z tego samego powodu, co ja, a ja chciałabym znaleźć to zrozumienie w ludziach mi bliskich…Ciężko jest żyć i czuć, że obok ciebie nie ma nikogo, kto cię rozumie, wspiera, kogoś kto poda ci dłoń… Choć lubię samotność to często mam jej dość, chciałabym znaleźć kogoś z kim mogę szczerze porozmawiać, przytulić się, wypłakać, a czasem po prostu nic nie mówić… Na dzień dzisiejszy lęk, samotność i tęsknota to moje jedyne przyjaciółki ...
  14. Witam i życzę powodzenia
  15. asiek2712

    Witam

    Jak leci? Nerwowo hehe pozdrawiam
  16. asiek2712

    Witajcie :(

    Popieram nie ma powodu do wstydu, mi pomaga sama myśl, że są tu ludzie z tym samym problemem i zawsze mogę się tu "wygadać". Jeśli będziesz chciała pisz do mnie jestem w twoim wieku… pozdrawiam
  17. asiek2712

    Witam

    Witam wszystkich :)
  18. U mnie jest tak, że rodzice niby też mieli nerwicę, ale kompletnie nie potrafią mnie zrozumieć. To samo znajomi całe życie tylko słyszałam „a jakie ty możesz mieć problemy?”, albo „czym ty możesz się denerwować?” Najwyraźniej niczym, dlatego jestem teraz, jaka jestem…denerwuje mnie to, że kiedy czuję się w miarę dobrze to i tak myślę tym, kiedy będzie kolejny atak, jaki on będzie żeby nie był silniejszy… błędne koło i jeszcze rodzina…chciałabym poczuć, że mam w kimś wsparcie a nie wiecznie słuchać ich krzyków i obwiniania…
  19. Witam Choć ten problem od ponad roku dotyczy także mnie jak na razie jest mi troszkę ciężko o tym pisać... Głównie chyba chciałabym poznać ludzi których męczy to samo co mnie... Rodzina i znajomi nie rozumieją tego co przeżywam jakby słowa trafiały w próżnię... Jeżeli chodzi o pomoc specjalisty – chodzę do psychologa. U mnie jest tak, że, mimo tego, że mam świadomość tego, co się ze mną dzieję wiem, że to reakcja na stres na to, co kiedyś było…nie potrafię tego opanować. Każdy atak jest inny, każdy jest gorszy i silniejszy (według mnie), każdy tak samo wyczerpuję… i w jakimś stopniu załamuje. Ciągle tylko słyszę „ sama się do tego doprowadziłaś, wmówiłaś sobie ból”, „ty chcesz być chora”, „czy to nie można sobie wytłumaczyć, że to nerwy”, ja to wszystko wiem jednak nie w momencie, kiedy mam atak… a takie gadanie nie pomaga sprawia tylko, że czuje się bardziej winna. Chciałabym żeby moi bliscy zrozumieli, że jest mi ciężko naprawdę ciężko i nie chodzi tylko o lęki, o ataki paniki….Błędne koło. Najgorsze jest to, że nie mogę nad tym panować…, że pamiętam siebie zanim to wszystko się zaczęło i znów nerwy, że mimo tego, że próbuje nie potrafię już taka być…Ciągle o tym myślę po każdym ataku myślę o objawach o tym co się działo i wiecznie te myśli że to przecież nie możliwe że to przez nerwy że mam chore serce masakra po każdym ataku jestem przygnębiona nic mi się nie chce na nic nie mam siły no chyba że płakać jestem już tym zmęczona nie mogę normalnie funkcjonować wiecznie tylko myślę kiedy następny atak czy serce nie za szybko bije i to że nikt nie potrafi mnie zrozumieć tylko wszyscy mają pretensję i jeszcze bardziej dobijają...chciałabym żeby ta choroba po prostu zniknęła...czasem chce mi się krzyczeć żeby to z siebie wyrzucić....już nie wiem jak sobie z tym radzić boję się każdego bólu... znów gorszy okres...
×