Skocz do zawartości
Nerwica.com

circ

Użytkownik
  • Postów

    210
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez circ

  1. Może tu jest przyczyna. http://lublin.republika.pl/egzorcysta8.html
  2. Pierwszy krok do tego żeby depresja przestała być potrzebna to wejście na ścieżkę Prawdy. http://www.jezuici.pl/remi/audio.html Psycholog niech leczy się sam.
  3. circ

    Depresja objawy

    Weżcie się do roboty, zamiast użalać się nad sobą. Depresja to konsekwencja grzechu. Kochacie swoją depresję, to ucieczka przed trudem i Prawdą. Tu jest lekarstwo na depresję. http://www.jezuici.pl/remi/audio.html A lekarze niech się leczą sami. Są cudowne uleczenia, z HIV też. Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. http://www.swcharbel.webpark.pl/
  4. circ

    Natręctwa myśli...

    Natręctwo ma kilka żródeł. Jednym jest nasza własna wyobraźnia, ktora czasem bryka i nie należy z tym walczyć, ale dać jej się wybrykać, nie zwracać na to uwagi. Zródłem chorych wyobrażeń, są dziś głownie media, które nas straszą, bo zarabiają na sensacjii. Należy te kretyństwa odstawić, unikać. Może to być też trauma z dzieciństwa. Kiedy nie zwracać uwagi na te myśli, one odchodzą, o czym pisała św. Teresa z Avila. Drugim żródłem jest powracająca pokusa, a pokusa to nie grzech. Na pokusę wystarczy powtarzanie prostej modlitwy "Jezu, ufam Tobie" Jesli ktoś ma lęki, że jest złym katolikiem, to niech zacznie być dobrym, proste. Bog człowieka woła i z tym wołaniem nie ma co walczyć. Czasem mam wrażenie, że ludzie chcą być chorzy, zależy też na tym psychologom, bo mają robotę i czują się potrzebni. To ich dowartościowuje, daje im poczucie władzy nad słabszymi. Wiadomo, że na psychologię idą ludzie z problemami. Dlaczego nie korzystacie z googli, by poznać teologię, tylko tu wpatrujecie się w swój umysł i uczucia? od tego mozna się pochorować. Poniżej lekarstwa. http://www.jezuici.pl/remi/audio.html http://www.gloskarmelu.pl/artykuly/pokaz/24/tajemnice-bozego-milczenia
  5. Mam rację. Psychologia opisuje choroby, z których wszystkie są skutkami grzechów indywidualnych lub pokoleniowych. Jesli znać przyczynę,można podjąć leczenie skutków. Inaczej jest to wieczne wpatrywanie się w swoje ułomności. np. takie zdanie "Wynika to z nadmiernej wrażliwości, zwłaszcza z nieradzenia sobie z przejawami odrzucenia, upokorzenia lub poczuciem wstydu." Psychologia nie określa czym jest ta nadmierna wrażliwość, nie mówi, że jest to wrażliwość na siebie, przy braku wrażliwości na innych. Wrażliwość na innych jest dobra, wrażliwość na siebie zła. Psychologia nie ocenia i to jest błąd. Musimy zmierzyć się z sobą by wykorzenić zło i dążyć do dobra, a to spowoduje proces wyleczenia. Teologia to poznawanie doskonałości, jaką jest Bóg i zwrot ku tej leczącej i kochającej doskonałości. Psycholog cię nie kocha, on cię opisuje. Opis nie leczy, szczególnie taki, który nie odnosi się do całej prawdy. Psychiatria nie mówi, że większość chorób to demoniczne zniewolenia. Człowiek żyjący w grzechu otwiera się na zewnętrzne, osobowe zło, ktore zniewala i jest doświadczalne, wystarczy przeczytać relacje egzorcystów, czy ludzi, ktorzy zostali uwolnieni. Psychologia to nie nauka, bo nie sięga do zródeł prawdy. http://lublin.republika.pl/egzorcysta8.html
  6. Tak jak nie każdy może zajmować się fizyką, matematyką, lub sztuką, bo ma zero talentu. Psychologią może zajmować się każdy, kto opanuje wiedzę, nawet psychicznie lub umysłowo chory. Ludzka natura winna być badana przez system, który ma korzenie w Prawdzie, a taką jest tylko teologia bo bardzo precyzyjnie definiuje dobro i zło na każdym poziomie i jest to prawda naukowa, potwierdzona tradycją i doświadczeniem. Bez teologii moralnej psychologia jest ślepa. Praktycznie tak wygląda różnica; Kryteria diagnostyczne ICD-10 1. stałe napięcie i niepokój -gniew 2. poczucie nieatrakcyjności indywidualnej- pycha 3. koncentracja na krytyce- zazdrość 4. niechęć do wchodzenia w związki- pycha 5. ograniczony styl życia – zapewnianie sobie fizycznego bezpieczeństwa- pycha 6. unikanie kontaktów społecznych z obawy przed krytyką, nieakceptacja, odrzuceniem- pycha Widać więc, że u żródeł osobowości unikającej leży grzech/błąd pychy, reszta to pochodne. Grzech pychy jest wynikiem niedostatecznego rozumienia i praktykowania pierwszego przykazania. Kierownik duchowy ( stały spowiednik) ma za zadanie pokazać gdzie tkwi błąd i zadać pokutę i ćwiczenia duchowe, aż do wygaszenia błędu. Pacjent wie przynajmniej, że to jest złe. Psychologia w tym wypadku będzie dawać pacjentowi narzędzia samousprawiedliwienia, co zmniejszy motywację do wyleczenia. Kapłan powie, bracie, zmierzasz do piekła, czyli jeszcze bardziej wystraszy zniewieścialca i strach jest tu motywacją do wyleczenia, ale i nagroda nieba. Jest więc kij i marchewka i napięcie pomiędzy nimi, które zmusza do pracy. [Dodane po edycji:] Cóż albo rozum albo wiara. Fides et ratio. Rozum bez wiary jest głupotą, wiara bez rozumu szaleństwem. [Dodane po edycji:] Nauki o człowieku nie dadzą sobie rady bez definicji dobra i zła, co już widać. [Dodane po edycji:] Nikt tego nie zakazuje. Dla jednego taką abstrakcją jest bóg, dla kogoś innego abstrakcja nie istnieje, liczą się fakty. Jedni i drudzy powinni siebie szanować, ale szansa na osiągnięcie kompromisu jest wg. mnie znikoma. To zdanie jest bardzo ciekawe. Zapewne pańskie przekonania są liberalne, zapewne popiera Pan liberalów w głosowaniu, a wyznaje Pan system zakazowo-nakazowy. Może Pan wyjaśnić tę sprzeczność umysłu i woli? W którym obszarze pańskiego wnętrza leży potrzeba nakazu-zakazu, a w którym uważa się Pan za liberała, czyli człowieka który jets przekonany, że mamy teraz liberalizm, czyli wolność. A może to brak Ojca? Jak Pan sobie radzi z tym pęknięciem? Istnienie Boga jest faktem, tyle, że niewidzialnym dla niektórych świadomości, a widzialnym dla innych. Wiara, to zaufanie tym świadkom, którzy go widują, lub widzieli. Kto go widzial, doswiadczył kontaktu, nie musi już w Niego wierzyć, ale Jemu wierzyć, tak jak może Pan komuś wierzyć lub nie. Rzeczywistość widzialna, to czubek gory, reszta jest ukryta, tak samo jak z uczuciami. Ponadto pasm i kanałów percepcjii zmysłowej jest bardzo wiele.
  7. A czy świat uczuć da się zbadać, jeśli nie wyjdziemy, by zobaczyć go od jakiegoś "zewnątrz", ktore daje miarę? Czy chore uczucia da się wyleczyć uświadomieniem problemu lub tabletką? Fizyka ma matematykę, która jest jakimś zewnętrznym kryterium, miarą i fundamentem. Najczęściej zaczyna się od matematyki, lub matematyką opisuje zjawiska. Psychologia nie ma takiej zewnętrznej miary i języka. Język psychologii jest wewnętrzny w stosunku do niej i nieostry. Depresja jest tylko depresją, z jej objawami, ale w teologii ta sama "depresja" ma różne nazwy, przyczyny i rodzi różne skutki. Teologia ma też bardzo konkretne lekarstwa. I jeśli psychologia, jak Pan twierdzi nie idzie w parze z duchowością, to czemu Eichelberger po latach bezowocnej praktyki sam został buddystą i zaleca buddyzm jako terapię? To samo mamy w przypadku praktyka Albisettiego, który widząc, ze nie ma efektów terapii nawrócił się i zaleca to pacjentom, uważając, że psychologia i psychiatria bez duchowości to ślepy zaułek. Twierdzi Pan, że religii nie da się zbadać. Owszem, da się ją badać własnym duchem i te doświadczenia potwierdzają, że objawienie jest doświadczalną prawdą. Czy my wszystko musimy statystycznie uśredniać? Srednia to nie prawda, ale jakiś współczynnik, czyli abstrakcja. Jesli już przyjmujemy abstrakcję, czemu nie może być nią Bóg?
  8. Ile razy przyjrzę się jakiemuś zagadnieniu z dziedziny psychologii, tyle razy widzę, że albo jest sprzeczne z teologią duchowości, albo ją nieuczciwie wręcz pomija, naruszając tym w efekcie zasady etyki lekarskiej, lub nieświadomie naruszając dobro pacjenta. Błędy psychologii są oczywiste, jeśli rozpatrywać ją nawet zdroworozsądkowo, a już teologia obnaża je bardzo wyraźnie. Do tego stopnia jest to problem, że wszedł do polityki. Te dziedziny budują swoje teorie na różnych od siebie paradygmatach prawdy. Nieporządek ten rzutuje na sferę społeczną, rodząc różne sprzeczne teorie, różne "prawdy" i wizje świata. Mamy to potem w mediach. Może by zastanowić się na fundamentami paranauki, jaką jest psychologia i psychiatria. Dlaczego te dziedziny uporczywie abstrahują od ducha? Terapeuci sami widzą, że są nieskuteczni i szukają duchowości w jodze, lub buddyzmie. Czemu nie w chrześcijaństwie, które położyło podwaliny pod całą zachodnią naukę? ( może nie całą, bo ojcami psychologii nie są wyłącznie chrześcijanie) Do Lutra obowiązywał tu jeden paradygmat prawdy i cywilizacja kwitła. Jest tu ktoś, kto udźwignie ten temat?
  9. circ

    Fobia społeczna!

    Czytam tu o osobowości unikającej. http://www.zgapa.pl/zgape...aj%C4%85ca.html Osobowość unikająca czego? I tu owszem, typologia podaje czego unika ta osobowość, ale to nie jest cała prawda, bo nie sięga żródeł duchowych, a żrodło chorób jest w duszy, chyba, że ktoś neguje istnienie duszy. Czy psychologia neguje istnienie duszy, czy tylko się nią nie zajmuje? Ponieważ psychologia nie zna duszy, nie łączy w ciąg przyczyn ze skutkami, stąd nie ma innych lekarstw poza uświadomieniem objawów i tabletką, która otępia, albo pobudza, zawsze dając skutki uboczne. Psychologia nie wie po co są uczucia i skąd się biorą, a jej odpowiedzi pozostają na poziomie psychiki, więc wąż zjada ogon. Uczucia przyjemne, radosne traktuje jako pożądane, a te nieprzyjemne, bolesne jako niepożądane. I tyle. Oddaje więc nas w determinującą niewolę własnych uczuć, i najwyżej każe nad nimi panować, ale tu nie ma rozwiązań całościowych. To nie jest w stanie człowieka uszczęśliwić, pocieszyć, ani uleczyć, bo szczęście to stan, który poza uczucia wykracza. Tylko teologia duchowości daje nam kompletną odpowiedź co do prawdy o człowieku i świecie, razem z przyczynami i lekarstwem na problemy i choroby. Co Wy na to?
×