
Kleome
Użytkownik-
Postów
49 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Kleome
-
O, Braniewo, bliziutko. Nie sądziłam, że w ogóle jest tutaj jeszcze ktoś z tych okolic.
-
Ja jestem z Elbląga i jakby ktoś kiedyś miał ochotę się spotkać, porozmawiać...
-
Tak, prowokuję wymioty. Ostatnio coraz częściej, bo w ciągu szkolnego tygodnia nie mieszkam w domu, więc mam mnóstwo okazji, często zostaję sama w mieszkaniu... Chociaż tak naprawdę nie mam dużych napadów obżarstwa. Po prostu wymiotuję jak zjem coś niezdrowego, kalorycznego... Bo nie mogę znieść myśli o tym, że mam to w żołądku. Wciąż w tym tkwię i nie umiem się wygrzebać. Szczesliwy_chomik, a ja Ci powiem, że nie warto.. Ale sama musisz do tego dojść - do świadomości, co robi z Tobą choroba. Chociaż z drugiej strony ja wiem, co ze mną robi, a i tak nie przestaję. Chojrakowa, dziękuję!
-
Drapałam się na rękach do krwi. Później rozdrapywałam rany. Ponad pół roku w długim rękawie. Zostały blizny, które zauważają tylko zupełnie obce i przypadkowe osoby, a rodzina ma to gdzieś. Ostatnio znowu się na sobie rozładowuję... Wczoraj i dzisiaj pocięłam uda. Uda, bo przecież tego nie widać, nie muszę aż tak mocno ukrywać. Zauważyłam, że robię to wtedy, kiedy próbuję wyjść z obsesji niejedzeniowo-rzyganiowej (głupio zabrzmiało). Bo wtedy jem. Wygląda to chyba tak, że albo nie jem, albo wymiotuję, albo obsesyjnie ćwiczę (najrzadziej), albo się tnę/drapię. I tak bardzo chciałabym, żeby ktoś to zobaczył i mi pomógł, a z drugiej strony tak bardzo się tego boję, wstydzę i ukrywam się najlepiej jak tylko potrafię. W końcu nie chcę nikogo zawieść.
-
Nie słucham muzyki - to przede wszystkim. Nie włączam telewizora. Nie rozmawiam z innymi. Wyłączam telefon. Jestem ja i książki, zeszyty. Robię porządne notatki, wywalając niepotrzebne rzeczy, podkreślam etc. Aa... No i uczę się na głos, przy tym bujam się, stukam nogą, chodzę itd. Najważniejsze to zacząć. Czytać na głos. Powtarzać sto razy. Zasłaniać i powtarzać z pamięci, ale nie uczyć się na pamięć tylko na zasadzie skojarzeń. Ale wiadomo, na każdego coś innego zadziała. Ja jestem dotykowcem (czuciowcem, czymś podobnym do kinestetyka), więc mi bardzo pomagają ruchy. I nie nauczę się niczego na leżąco, bo wtedy odpłynę gdzieś myślami. Dlaczego ludzie lubią upały? Bo ja tego nie ogarniam.
-
naturalne. słońce, czy cień?
-
Gdybym tylko mogła... Nikt nie powiedział w jakiej postaci mogłabym zacząć życie od nowa, więc... Urodziłabym się rybą. Jakąś malutką rybą w oceanie. Zjadłby mnie rekin i już nigdy nie musiałabym żyć. Po prostu rozłożyłabym się w jego żołądku i nie musiałabym doświadczać tego wszystkiego, co jest nieuniknione w byciu człowiekiem. Jeśli musiałabym być człowiekiem to zmieniłabym tylko jedną rzecz, ale napisanie tego tutaj mogłoby mieć destruktywny wpływ na resztę, więc może lepiej nie...
-
Kiedy byłam małą dziewczynką, miałam 7-9 lat był taki pan... Przyjaciel rodziny. Przychodził i mnie rozbierał, dotykał w sposób, w jaki nie powinien, w miejscach, w jakich nie powinien mnie dotykać. Źle się z tym czułam, robiłam wszystko, żeby nie zostawać z nim sam na sam. Ale to trwało, on nie chciał przestać. Mówiłam, że to źle, że nie wolno, a on na to, że to nic takiego i że mam być cicho i nie mówić rodzicom, bo wtedy mi się od nich dostanie, a nie jemu. Uwierzyłam. I długo wierzyłam, że to moja wina, nadal się obwiniam, nie potrafię zapomnieć, jest to gdzieś we mnie, ale nauczyłam się z tym jakoś żyć. Nikomu nigdy nie powiedziałam. Zawsze się wstydziłam, bałam. Niby kto by mi uwierzył? Przecież to zawsze był porządny człowiek, z dobrą opinią, wszyscy go uwielbiali. Teraz... Nienawidzę swojego ciała, nienawidzę mężczyzn, nienawidzę, kiedy ktoś mnie dotyka. Czuję do siebie wstręt i wstyd. Nie mogę o tym nikomu powiedzieć. Właściwie nigdzie jeszcze o tym nie pisałam, nikomu nie mówiłam... Nienawidzę tych wspomnień, chciałabym je po prostu wymazać, nie pamiętać. Powiedzieć komuś? Nie, nigdy tego nie zrobię. Boję się, że mi nie uwierzą, boję się, że zniszczę człowiekowi życie, że mnie będą wytykać palcami, dziwnie patrzeć, śmiać się. To okropne. Nienawidzę tego. Teraz ten człowiek przychodzi jak gdyby nic się nigdy nie wydarzyło, rozmawia z rodzicami, ze mną... A kiedy nie chcę się z nim spotykać, kiedy wychodzę z domu jak on ma przyjść, słyszę tylko, że przesadzam... Zawsze słyszę, że przesadzam. Co bym usłyszała, gdybym powiedziała o przeszłości? Pewnie usłyszałabym, że kłamię, że to przeze mnie, że niczego mu nie udowodnię. Nie, nigdy nikomu o tym nie powiem. Dziękuję, że mogłam choć trochę opowiedzieć Wam.
-
Wesnaa, dziękuję za wszystko, co napisałaś. Pozwala mi to uwierzyć, że jest jakieś wyjście... Nathalie, 18 lat skończę dopiero w grudniu. Choruję... W zasadzie nie wiem, CZY choruję, nie mam diagnozy - a na prawie każdym forum (jedynie tutaj znalazłam zrozumienie) o to pytają, ładnymi słowami mówią "nie masz diagnozy, więc może jesteś zupełnie zdrowa". Ale to wszystko trwa 5 lat, przy czym na początku było takie niewinne, czasem głodówki, ale generalnie nienasilone i małe. Od 3 lat jest złe, intensywne i praktycznie nieustające...
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
Kleome odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Wirtualnie Was mocno przytulam. : * Moja rodzina jest okropna. Znów dostałam całą słowną listę tego, co powinnam dzisiaj zrobić, co posprzątać. A ja nie mam siły na nic, tylko bym siedziała i ryczała, czasami już nawet na to nie mam siły, a kiedy już chociaż na chwilę jest dobrze to oni zawsze potrafią wszystko popsuć, śmiejąc się ze mnie, krzycząc... Nie chcę tutaj dłużej być, nie dam rady. Nic mi nie wolno (w końcu nie jestem dorosła), wszystko chcą wiedzieć: co, gdzie, kiedy, z kim, dlaczego (bylebym nie mówiła o swoich problemach, bo wtedy obracają je w żart, zmieniają temat), a jednocześnie wymagają ode mnie, żebym była zupełnie odpowiedzialna i dojrzała, samodzielna, żebym wszystko robiła. Chcę po prostu żyć, ale nie mam na to siły. Duszę się, jak w klatce. Dlaczego taka jestem? Czytałam Wasze posty o autoagresji... Nie tnę się, nie drapię od pół roku. Nawet nie zauważyłam, kiedy minęło tyle czasu. Często mam ochotę znowu to zrobić, znowu poczuć ulgę. -
Jeśli chodzi o znajomych to najlepiej mi pośród tych, których długo znam, kilka lat. Są dużo bardziej rozrywkowi niż ja, weselsi, ale mogę z nimi też porozmawiać bez obaw, że mnie wyśmieją. Wiem, że akceptują mnie taką, jaka jestem, nawet jeżeli nie wszystko rozumieją. Lubię się z nimi spotykać, bo pozwalają mi zapomnieć, dobrze się bawić, a jednocześnie nie pozwolą na to, bym zrobiła jakieś totalne głupstwo... Większość z nich jest trochę starsza ode mnie, ale nie przeszkadza mi to, wręcz przeciwnie. Czuję się pośród nich dobrze. Chętnie spędzam czas z osobami, które mają podobne problemy do moich, ale to jest niezdrowe, nakręca... A najwspanialszym towarzystwem są przyjaciele. Ci najprawdziwsi. Niezależnie od tego, JACY są - wystarczy ich obecność.
-
Wszystkich słów, które powiedziałam w przypływie emocji, a których tak naprawdę nie myślałam. Dużo śpisz?
-
Według mnie najważniejszy jest umiar w każdej z tych postaw, ale same w sobie nie zawierają nic złego. Wszystkie trzy są dobre (w jakiś sposób). Nie wiem, kim jestem: może optymistką, bo wierzę, że cokolwiek się stanie to kiedyś, nie teraz, ale kiedyś musi być lepiej, bo przecież zawsze w końcu jest, bo świat balansuje. Może pesymistką, bo często pogrążam się w swoich okropnych stanach i myślach, mówiąc, że jest beznadziejnie i że dłużej już nie dam rady. A może realistką z naprawdę przemyślanym stwierdzeniem, że świat potrzebuje po prostu równowagi i analitycznym podejściem do niektórych spraw. Właściwie to jak to rozróżnić? Nie ma zupełnych, takich naprawdę całkowitych, skrajnych optymistów ani też zupełnych pesymistów. Nie wierzę w to - taka intensywność byłaby nie do wytrzymania.
-
bez. e-mail, czy tradycyjny list?
-
To zależy od charakteru związku i przyczyny rozstania, ale generalnie przyjaźń po związku jest bardzo trudna i bolesna, więc w większości przypadków niemożliwa. Czego się najbardziej wstydzisz? Edit. W tym samym czasie odpowiedziałyśmy. :) Odp: nie.
-
zdecydowanie metal. czarno-białe, czy kolorowe?
-
Tori Amos - Girl słaba jakość, ale piosenkę uwielbiam.
-
Są rzeczy, które naprawdę dają szczęście. Te, w które włożyliśmy więcej pracy, dają je jakby podwójnie. I są rzeczy, które robimy ze strachu przed porażką. Takie, których robienie zwiększa nasze szanse na to, że nie będziemy musieli kiedyś powiedzieć: "schrzaniłem". I są rzeczy, które robimy w obawie, że inni się na nas zawiodą. To wszystko jest jakimś paliwem, które sprawia, że się chce (lub musi, ale generalnie na jedno wychodzi). Och, zapomniałam jeszcze o przyzwyczajeniu. Kiedy robimy coś od dłuższego czasu, to bywa, że przestajemy myśleć nad tym, czy tego chcemy. Po prostu to robimy.
-
Nie. Czuję się jak piłka, z której ktoś spuścił powietrze, a którą chłopcy na boisku i tak nadal kopią, nie mogąc trafić do bramki. Bo jak? 'Kapciem' do bramki? Nie czuję się dobrze. Lubisz pomagać innym ludziom?
-
fabularny baśń, czy komiks?
-
kameleon Wolisz czytać prozę, czy poezję?
-
Szary i niebieski. Nie umiem stwierdzić, którego jest więcej. Jak wyglądałyby Twoje wymarzone wakacje?
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
Kleome odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Odrzuciłam kolejną osobę, która próbowała się do mnie zbliżyć i mam wrażenie, że już nigdy nie wpuszczę nikogo do swojego świata, bo samej jest mi chyba lepiej... Wtedy nie ma rozczarowania, nieporozumień i niespełnionych oczekiwań. Już zawsze będę sama i tego w tym wszystkim nienawidzę najbardziej. Nienawidzę, że kocham swoją samotność. I nienawidzę, że odpycham wszystkich, którzy kochają (lub tak im się wydaje) mnie.