Alex1963,
wizyta u psychiatry wgniotła mnie w ziemię, pier dole to wszystko, zwymiotowałam kolację.
Podobno stoję i czekam aż ktoś mnie wyleczy, a terapia u psychologa raz na dwa tygodnie to normalna sprawa, po co mi dwa razy w tygodniu? Oczekuję, że mnie ktoś wyleczy.
HALO KURWA ja niczego nigdy i od nikogo nie oczekuję, nigdy. Boję się oczekiwać, liczyć na coś.
Na koniec powiedziała, że za tydzien już chyba mam tą swoją wizytę u psychologa, jak nie umrę to sobie pójdę.
Umieram codziennie, szkoda, że ona mój strach i zamknięcie, mój cholerny smutek i strach przed przytyciem odbiera jako egocentryzm i jakąś idiotyczną postawę wyższości, czy huk wie czego.
Jak tak mi źle to do szpitala.
Do szpitala? Pieprzę szpital. Pieprzę ją, pieprzę wszystko.