Mam pytanie odnośnie utrzymywania osobistych (koleżeńskich, przyjacielskich itp.) kontaktów z innymi członkami danej grupy terapeutycznej po zakończeniu terapii grupowej. Czy jest to niekorzystne dla procesu terapeutycznego? Bo osobiście spotkałem się z różnymi opiniami psychoterapeutów na ten temat. Dwukrotnie w swoim dotychczasowym marnym żywocie uczestniczyłem w terapii grupowej w dwóch różnych ośrodkach - w pierwszym z nich (był to oddział dzienny leczenia zaburzeń nerwicowych) jeszcze przed przyjęciem na grupę (otwartą) dokładnie poinstruowano mnie, że takie kontakty są absolutnie niewskazane i można je wznowić najwcześniej po upływie jednego roku od zakończenia terapii, natomiast w drugim (była to jedna z najbardziej znanych prywatnych klinik leczenia uzależnień i psychiatrii w Polsce, przebywałem tam tym razem całodobowo na 4-tygodniowym turnusie refundowanym przez NFZ) ani psychiatrzy ani terapeuci w ogóle nie poruszali tego tematu i nikt nie robił z tego problemu, pacjenci w moim przekonaniu w ogóle nie zdawali sobie sprawy z ewentualnej szkodliwości kontaktowania się z osobami z grupy po opuszczeniu ośrodka. To jak to w końcu jest? Dodam, że terapia w tym pierwszym ośrodku była zdecydowanie bardziej intensywna, choć odbywała się na oddziale dziennym.