Skocz do zawartości
Nerwica.com

Alien81

Użytkownik
  • Postów

    2 176
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Alien81

  1. Cóż, być może ja akurat będę musiał brać antydepresant do końca życia. Przecież niektórzy do końca życia muszą się szprycować lekami na serce itp. Po drugie - jakim prawem psychoterapeuta ocenia pacjenta/klienta podczas drugiej/trzeciej sesji? Nie mówiąc już o wyzywaniu od "głupków" itp. Wielu ludzi jest z natury małomównych (ja też do nich należę), a stan psychiczny niektórych na samym początku leczenia nie pozwala na przyzwoity poziom komunikatywności. Nawiązanie dobrego kontaktu z klientem należy do psychoterapeuty/psychiatry. Jeżeli dana Pani Magister Jej Mać nie chce mieć do czynienia z "głupkami", to niech zmieni zawód. Moniko1974 - zgadzam się z Tobą co do tego, że w Polsce pacjenci/klienci psychiatrów/psychoterapeutów/psychologów są napiętnowani. Tutaj psycholog jest "lekarzem od czubków". Świadczy to o głupocie znacznej części naszego społeczeństwa.
  2. No właśnie, jak pisałem wcześniej, odstawiłem lek na miesiąc a terapię kontynuowałem i sytuacja się pogorszyła. Dlaczego? Bo zabrakło substancji chemicznej, której niedobór ów lek uzupełniał. Proste. Blebleble z psychoterapeutką nie dało mi nic i gdybym nie był leczony farmakologicznie a tylko psychoterapeutycznie, to najprawdopodobniej dzisiaj byłbym w tym samym miejscu co na początku leczenia. Inna sprawa, że w niektórych kręgach wykształciuchowsko-byznesowych modnie jest poddać się psychoterapii, wielu ludziom wydaje się, że dzięki temu są na czasie. Stąd jej popularność.
  3. Na mnie ten lek działał zdecydowanie negatywnie. Nie odczuwałem po nim nic poza drżeniem rąk i kołataniem serca. Pomimo tego kilku psychiatrów-konowałów uparcie przepisywało mi Sulpiryd. W końcu jednak trafiłem na dobrego specjalistę, który przepisał mi Asertin (biorę go już rok czasu z hakiem i jestem zadowolony), a swego czasu także Fluanxol (zażywałem go przez kilka miesięcy). Choruję na zespół depresyjno-lękowy.
  4. A terapia grupowa to już kompletne nieporozumienie. Kilka lat temu 2 tyg. przebywałem w pewnym znanym centrum terapii nerwic, gdzie codziennie bodajże o 8:30 rano odbywały się tzw. spotkania społeczności (obecność na nich była obowiązkowa). Wyglądało to następująco: Na dużej sali siedziało ok.40-50 osób z różnymi dolegliwościami, terapeutka prowadząca zawsze rzucała jakiś temat, tym samym rozpoczynała "debatę". Żałuję, że w ogóle wybrałem się do tego ośrodka, bo nie dość, że te grupy terapeutyczne były zbyt duże, co uniemożliwiało stworzenie jakiejkolwiek więzi pomiędzy ich członkami, to rozmowy na tematy poruszane na tych "spędach" kompletnie nic mi nie dały.
  5. Witam. Choruję na zespół depresyjno-lękowy i jestem coraz bardziej skłonny zgodzić się z tym, że psychoterapia to pociskanie pacjentom/klientom kitu za "drobną" opłatą. Mój psychiatra (skądinąd dobry fachowiec) przepisał mi Asertin 50 (biorę 75 mg dziennie) i zalecił psychoterapię. Ale na tzw. chłopski rozum, to przecież lek uzupełnia niedobory substancji chemicznych w organizmie pacjenta odpowiadających za stan psychiczny, natomiast porozmawiać mogę z każdą zyczliwą mi osobą, która niekoniecznie musi być psychoterapeutą. Brałem ten lek już ponad rok, poza tym poddałem się psychoterapii, w końcu na własne życzenie nagle odstawiłem Asertin na okres 1 miesiąca, psychoterapii nie przerwałem a mój stan się pogorszył. Lekarzowi oczywiście nie przyznałem się do tego. Po upływie miesiąca ponownie zacząłem zażywać ów proszek i odczułem znaczną poprawę. Ostatnio rzuciłem psychoterapię, zerwałem niepisany kontrakt z wykształconą psychologicznie panienką, która za plecami wyzywała mnie od głupków i nie żałuję. Mój stan psychiczny absolutnie się nie pogorszył.
  6. Biorę Asertin 50 mg od tygodnia (zaczynałem od 1/2 tabletki wieczorem, od wczoraj biorę już całą). Muszę przyznać, że ten lek nieco poprawił mi nastrój. Jednakże zauważyłem tez niepokojące objawy takie jak nadmierna senność, poszerzone źrenice, osłabienie i przede wszystkim utrata czucia w ustach (wrażenie podobne do znieczulenia u dentysty). Czy ktoś z Was również ma bądź miał podobne objawy? Pozdrawiam.
  7. Witaj. Rozumiem Twój lęk przed wizytą u psychiatry, bo sam kiedyś miałem to samo, bałem się, że wyląduję na oddziale zamkniętym. Nic takiego się nie stało, hospitalizacja w ogóle nie była konieczna. To tylko ta cholerna choroba sprawia, że tak się boimy byle czego. Trzymaj się
  8. Alien81

    Hej:(

    Serdecznie dziękuję za słowa otuchy. Byłem u mojego psychiatry, który przepisał mi Asertin i skierował do psychologa (w najbliższy czwartek pierwsza wizyta). Lek biorę od tygodnia i już odczuwam poprawę, uwagi przełożonych nie dołują mnie tak jak wcześniej, mam do tego większy dystans. Jelito też jakby powoli zaczęło się uspokajać. Niestety, sama praca nie idzie mi jak na razie lepiej. Mam jednak nadzieję, że psychoterapia w połączeniu z Asertinem prędzej czy później przyniesie efekty. Pozdrawiam
  9. Alien81

    Hej:(

    Jestem 28-letnim młodym mężczyzną. Zalogowałem się na tym forum ponieważ mam problemy emocjonalne trwające od lat. Zażywałem już kiedyś m.in. Seronil, Anafranil i Sulpiryd. Owe leki wprawdzie zaleczyły zespół lękowo - depresyjny (poza Sulpirydem, który wpływał na mnie zdecydowanie niekorzystnie) ale nie wyleczyły mnie z tego paskudztwa w stu procentach. Być może psychiatrzy źle zdiagnozowali moje dolegliwości, właściwie nie wiem czy to nerwica, czy może raczej depresja, jakaś psychoza albo paranoja? A może po prostu zwyczajne kompleksy? O ile przez ostatnie lata było nieco lepiej, to od 3 miesięcy znowu jest zdecydowanie gorzej. Mianowicie, PUP skierował mnie na staż w charakterze pracownika biurowego (wprowadzam dane do systemu komputerowego). Niestety nie radzę sobie tam dobrze, pracuję zdecydowanie najwolniej w porównaniu z innymi stażystami (jestem kiepski manualnie) a także popełniam najwięcej błędów. Co za tym idzie, jestem stale kontrolowany i upominany przez Panią inspektor, która ma biurko tuż obok mojego. W dodatku często słyszę złośliwe szepty innych pracowników na mój temat. Cała ta sytuacja ma bardzo zły wpływ na mój stan psychiczny, mam myśli samobójcze, zwątpiłem we własną inteligencję (bardzo często zadaję stałym pracownikom pytania na poziomie wręcz przedszkolnym, ponieważ bardzo boję się kolejnego błędu), czasami wydaje mi się, że wszyscy ludzie dookoła są mi nieprzychylni. Poza tym jednym z objawów jest zespół jelita drażliwego (częste parcie na stolec, które dokucza mi zwłaszcza w czasie pracy). w dodatku jestem bardzo rozkojarzony i nie jestem w stanie przyswoić sobie wiadomości niezbędnych w swojej pracy. Kiedy jestem w domu to staram się nastawiać optymistycznie do mojej pracy, jednakże w momencie przekroczenia progu budynku mojego miejsca pracy natychmiast wpadam w dołek wmawiając sobie, że wszyscy moi współpracownicy są ludźmi dużo bardziej inteligentnymi ode mnie, a ja jestem skazany na bycie zakałą działu. Oczywiście zdaję sobie sprawę z absurdalności tych czarnych myśli, jednakże nie potrafię sobie z nimi poradzić. Jutro udaję się do lekarza psychiatry, który już kiedyś mnie leczył. Pozdrawiam wszystkich forumowiczów i życzę wszystkim szybkiego powrotu do zdrowia.
×