Skocz do zawartości
Nerwica.com

Krzysiek1234

Użytkownik
  • Postów

    506
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Krzysiek1234

  1. soulfly89, jeśli 89 to Twój rocznik, to ja jestem starszy od Ciebie co najmniej o trzy miesiące i cztery dni Ciekawość - swój obecny kierunek studiów wolisz przedstawiać na PW ze względów anonimowości? Czy jak? Bo chyba się go nie wstydzisz Co do siatki przedmiotów - już dość dawno temu obczaiłem sobie poszczególne kierunki w ten sposób. Tą właśnie metodą skreśliłem ZIP (zarządzanie i inżynieria produkcji) z listy. Natomiast siatka matmy finansowo-teleinformatycznej wygląda do rzeczy. Tak jak powiedziała Śmiertelniczka, podjąłem decyzję o złożeniu papierów właśnie tam. Ale jest poważny problem. Podjąłem decyzję... na początku była euforia, że wreszcie się udało, że w końcu mam dobry pomysł na siebie, itd. itp. Dość długo utrzymywał się taki stan, zabrałem się powoli do przygotowań, powtarzania materiału z liceum. Ale wątpliwości na nowo się wkradły, niestety. Taki przykład, wstąpiłem ostatnio do księgarni, popatrzyłem sobie na książkę z materiałem, który mniej więcej będzie na studiach. I po raz kolejny przeraziłem się, czy przypadkiem nie porywam się motyką na słońce. Matma jest do ogarnięcia, ale mam wątpliwości, czy akurat z moją aktualną NN. Żeby nadążać na zajęciach i z nauką w domu, trzeba mieć pewne minimum koncentracji. Nie ma miejsca na ciągłe wątpliwości i roztrząsania, nie ma miejsca na niedobór zaangażowania i pewnego myślowego polotu. W skrócie - boję się, że jestem po prostu za cienki.
  2. Krzysiek1234

    zadajesz pytanie

    Inteligentny tak, mądry już znacznie mniej niestety. Jaką piosenką jesteś?
  3. Krzysiek1234

    symulowanie

    Tak ogólnie, czytam o tych wszystkich perypetiach z rentą, i widzę, że straszna lipa. Swego czasu też robiłem sobie spore nadzieje na jakieś pieniążki od państwa... Ale być może, kiedyś jeszcze spróbuję coś wycyganić.
  4. Krzysiek1234

    symulowanie

    Żadna to była depresja, co ty wygadujesz chłopie. Co najwyżej dystymia. W "mocnej depresji" to zrobienie sobie kanapki Cię przerasta.
  5. Moja matka jest nawet podobna o Twojej. Też nie mogłem nigdy przyprowadzać do domu znajomych, ciągła kontrola, kontrola, kontrola. I wymagania. Jej cechą charakterystyczna było węszenie wszędzie spisków... Nadal jest, ale już czas temu jawnie przeciwstawiłem się jej szaleństwom, przy okazji musiałem pójść na noże ze wszystkimi domownikami, oprócz brata. I dzisiaj jest względny spokój. Ale pamiętam, jak było w podstawówce. Dostałem piątkę (z plusem), a mój koleżka szóstkę ? TO SPISEK. SPISEK!!!! SPISEK!!!!!! SPISEK!!!!!!!!
  6. Shadowmere, spoko loko. Tak... Na trzeźwo mi też się ciężko żyje. Od roku jest co prawda bardzo wyraźnie do przodu, ale nie wiem, na ile mi wystarczy rozpędu. [Dodane po edycji:] A ta moja "trzeźwość" też jest dosyć umowna, bo teraz to forum... Nie mam tutaj wielu postów, ale często przesiaduję i dużo uwagi mi to zjada. No, ale co by nie mówić, akurat to miejsce uważam za jedną z pozytywniejszych rzeczy jakie mi się w ostatnich miesiącach przytrafiły, i ogólnie, bardzo perspektywiczny przyczółek:)
  7. Tak offtopicznie powiem, że to bardzo dobry pomysł, ten temat, i fajna nazwa :)
  8. Na pewno dobrze wiedzieć ku dodatkowej przestrodze. Na szczęście, podobne pomysły wywietrzały mi już z głowy, tak jak mówiłem - i mam szczerą nadzieję, że na dobre. Heh, nie wiem czy dobrze zrozumiałem tę emotkę... Z tego, co mi się na forum obiło o uszy, to masz za sobą uzależnienie od narkotyków. Wtedy nie zdziwiłbym się, że "jakiś śmieszny warcraft" wywołuje u Ciebie przewrócenie oczami Tak jest, czy inaczej ?:)
  9. A, miałem załamanie nerwowe na studiach, w pierwszym tygodniu. Druga próba studiowania i przerosło mnie tam absolutnie wszystko, koszmar i tyle, pewnie to znasz. W tle było rzucanie Warcrafta, syndrom odstawienia... Oprócz tego, że nie miałem sił się męczyć, dochodził jeszcze motyw seppuku - przedtem cały czas zapewniałem matkę i ojca, że teraz to już hoho, będzie git majonez, tym razem nie dam ciała. Hym, wiesz, ja rzeczywiście z nikim nie rozmawiałem na ten temat. A kiedy myślałem o tym "wtedy", spodziewałem się co najwyżej lekkiego bólu przed "zaśnięciem nawet nie wiadomo kiedy".
  10. A potem napiszę, bo w tej chwili brat potrzebuje komputera:)
  11. Popatrz, ja byłem przekonany, że zgon na 100%. Hym... Nieee no, jak to nie byłoby zgonu, gdybym do ww. leków pyknął sobie 0.7 polskiej ? [Dodane po edycji:] no, powiedzmy 2x 0.7 Ale już nie zamierzam się przekonywać :)
  12. Przy okazji bezbolesnego samobójstwa - kiedyś się do tego przymierzałem. Rozważałem schlanie się i zjedzenie całego pudełka Depakine, Seronilu, Bioxetinu i czego tam jeszcze wtedy miałem. Ale wyszedłem z założenia, że z takim samobójstwem to do dupy - na porządnym rauszu tylko wracają mi siły witalne. No, i tak od słowa do słowa, piszę sobie dzisiaj na forum nerwica.com Btw - I'm back
  13. soulfly89, Śmiertelniczka, cieszę się bardzo, że napisałyście, ale chwilowo nie mam możliwości Wam odpisywać - od niedzieli jestem bez neta. Spaliło mi modem w czasie burzy... I muszę zamilknąć. Być może nawet i na dwa tygodnie. A tego posta piszę na szybko z kafejki. Ale mam nadzieję, że pociągniemy jeszcze temat. Trzymajcie się, niech Moc będzie z Wami
  14. Krzysiek1234

    Praca chałupnicza

    Z tą zaliczką na pakiet startowy to muszę trochę przyhamować radykalizm Roberta. Mój znajomy ma koleżkę- skręcacza długopisów, który musiał na początku współpracy dać 9 dych na coś tam... Już myślał, że go naciągnęli, a tu przychodzi mu paczka ze sprężynkami, wkładami i innymi pierdółkami. I gościu współpracuje z tą firmą już ponad dwa lata bodajże. Robota jest wredna i żmudna, podobno po paru tygodniach palce ci odpadają. Ale przyzwyczajasz się, i możesz mieć tysiaka bez wychodzenia z domu. Tak że, można trafić na uczciwych zleceniodawców, ale trzeba oczywiście bardzo uważać.
  15. I pewnie wyjdę, co mi zostało. Ale powiem Ci tyle - wyjście samemu to nie to. Ja już się nałaziłem w ten sposób po lasach i łąkach
  16. Krzysiek1234

    zadajesz pytanie

    Zależy od dnia, chwili. Czasem sprzeciwiam się kulturalnie i asertywnie, że mucha nie siada... Czasem w ogóle ni be ni me, a czasem (i to jest najczęściej niestety, w domu) - kłótnie, krzyki, awantury i wyzwiska. Chociaż to nie ja nakręcam to wszystko, trzeba uczciwie przyznać. Masz jakiś magiczny sposób na złagodzenie swojego rozdrażnienia? Poza miotaniem przekleństw, haha. A może bierzesz wszystko na przeczekanie?
  17. Tak cudownie się najbliższe godziny zapowiadały... Już łapałem koncentracje do pracy, a tu mi przylazła siostra ze swoimi cholernymi pytaniami o rozmieszczanie tekstu w Wordzie. Nie wiem, dlaczego jej nie pogoniłem? No nie wiem? To się nazywa mieć zajęcze serce. Ech... Pogoda przepiękna się zrobiła... Mieszkanie w M., przy swoich wszystkich logistyczno-cywilizacyjno-społecznych minusach, ma jedną ogromną zaletę - prześliczne krajobrazy, wspaniała przyroda, no bajka! Nic tylko wyjść gdzieś z przyjaciółmi. No, ale że nie posiadam przyjaciół - jest zajebioza
  18. Krzysiek1234

    zadajesz pytanie

    Tester bąków? Hm, trudno wskazać jedną profesję, dużo tego widziałem na joemonster Powiedz jej: "Ty kur#$@#$ jeb#$@#$#@ w dup$@#$ zapier$#$$!!!!!! #!@#!#$#$%#$%#$@#$@#$!@#@#$# !!!!!!!! #$@#$%#$%#$%^%^&^&*$@#$@#@$%#$%#%!!!!!!!!!!!!!!!!!! Co sądzisz o piosence Mrozińskiego na Eurowizję, i dlaczego jest ona tak niedojebana?
  19. Ja mieszkam w Pernambuko, jak mogłeś tego nie uwzględnić w ankiecie.
  20. Podobnie jak wielu tutaj, nie potrafię kompletnie nawiązywać jakichś przyjaźniejszych relacji z ludźmi. Umiem nawiązać dość łatwo powierzchowne kontakty, ale nic ponadto. Beznadzieja. Tak w ogóle, ostatnie dwa dni to jednak koszmarnie spierdo.lone. A wszystko z powodu tylko jednej rzeczy - zamieszczenia tutaj przeze mnie swoich fotek... Nawet nie wiem jak się mam zabrać do opisania tego. Musiałbym wyciągnąć kilka większych spraw... Coś tam już pisałem w temacie o chorobie sierocej... Musiałbym się przyznać wyczerpująco do skrajnie narcystycznych myśli, które według mnie odstraszają ludzi na kilometr... Przed chwilą zbierało mi się na płacz, jest beznadziejnie. Myślałem przez chwilę o założeniu tematu z pytaniem, czy to już psychoza do mnie puka, ale chyba jeszcze mi trochę tego instynktu samozachowawczego zostało, żeby nie kompromitować się do reszty tak durnymi pytaniami. Dziękuję, pozdrawiam, dobranoc.
  21. Większość dnia deszczowo, burzowo, grzmotowo.... Dopiero teraz do kompa siadłem, wcześniej strach było. Sąsiadów lekko podtopiło... Błocka im tyle naniosło na podjazd, że heeej. A nas fala ominęła rykoszetem, o włos. Czyli jednak - ogólnie do przodu [Dodane po edycji:] A i tak już schodzę, wiadomości sobie obejrzę...
  22. Krzysiek1234

    zadajesz pytanie

    Niestety żadnym z powyższych. Zdarzyło Ci się schlać na umór, i trafić do domu (o własnych siłach) w taki sposób, że do dzisiaj dziwisz się, jakim cudem tam dotarłeś/aś?
  23. Haha, dobre. A potrafi ktoś to wymówić z pamięci?
  24. Wydaje mi się, że znacznie bardziej ryzykowne jest nieszukanie nigdzie:) idąc tropem zaburzeń u dziewczyn.... Wszystko zależy od konkretnego przypadku. Mnie samemu daleko do okazu zdrowia psychicznego, ale przestałem uważać to za definitywną barierę do szczęśliwego związku. [Dodane po edycji:] Myślałem o tym, to bardzo dobra idea. Ale w tej chwili nawet się nie leczę. Przestałem przychodzić do psycholożki już czas temu. A nawet gdybym jeszcze uczęszczał... W mojej poprzedniej poradni nie kręciło się zbyt wielu młodych ludzi. A ci koło 20tki to już była prawdziwa rzadkość. Ale niczego nie przekreślam. Rozważam wznowienie terapii, z inną psycholożką, w innej poradni. Może uda się wkręcić grupową terapię... Się zobaczy:)
  25. Bardzo długo zabierałem się do założenia tego tematu. Mam wrażenie, że konkluzja (czy raczej prośba?), do której zmierzam, może dziwnie zabrzmieć... Wygląda na to, że mam większość z powszechnie opisywanych objawów choroby sierocej. Na szczęście, z daleka ominęło mnie upośledzenie umysłowe (pochwalę się krótko przy okazji, żeby rozwiać wszelkie wątpliwości, hehe - zawsze byłem ponadprzeciętnym bystrzakiem i prymusem w szkole, nie myślcie sobie ) Całe życie się "kołyszę". Gdzieś tak w połowie gimnazjum tymczasowo tego zaprzestałem - uznałem, że to "niedojrzałe". Dzisiaj kołyszę się codziennie, często długimi godzinami. W pokoju matki, który jest rzadko uczęszczany, ustawiłem sobie mikrowieżę - staję przed nią, wrzucam muzykę, wsuwam ręce do kieszeni, albo opieram na biodrach - i wykonuję takie skręty tułowiem, wte i wewte, wte i wewte... Z boku może wyglądać jakbym się gimnastykował. Kiedyś zawsze robiłem to leżąc w łóżku, i dlatego przywykłem do określenia "kołysanka". Ale kołysanka to dla mnie w zasadzie żaden kłopot. Problem to jest inny: chyba wręcz chorobliwa potrzeba bliskości, dotyku i czułości. Nie wiem czy mogę to złożyć na karb choroby sierocej, czy to może normalna rzecz u kogoś samotnego.... Nie mam kompletnie porównania, jak to wygląda u innych ludzi. Bywają często takie chwile, kiedy czuję, że potrzeba bliskości wręcz zżera mnie w fizycznym sensie. Ciężko by mi było dokładnie to opisać, bo dla mnie samego to dość dziwne nagromadzenie odczuć (tym bardziej, że raczej niezręcznie się czuję opowiadając o tym) - niekiedy rozbicie i jakby gorączka, innym razem "suche wewnętrzne pieczenie", kiedy indziej - swego rodzaju... gnicie? Zresztą, wszystko przeplata się naraz... Szczere mówiąc, jednym z głównych celów, jakie przywiodły mnie na to forum, jest poznanie kobiety, która mogłaby mi tę bliskość zapewnić. Ze wszystkich rzeczy na świecie, najbardziej marzę o przytulankach, czułych słówkach i miziankach. Chciałbym mieć z kim wyjść na spacer, pożartować, pozwierzać się. Dopiero od niedawna zacząłem na serio myśleć o znalezieniu sobie kogoś. Ładnych parę lat sądziłem, że przez NN nie mam szans na związek, że nie jestem go godzien. A nawet jeśli jakaś bliższa znajomość cudem zaczęłaby pączkować, to i tak moja choroba rozwaliłaby ją w try miga. Zresztą, o czym tutaj mówimy, skoro i tak przez większość czasu nie miałem zupełnie głowy do takich rzeczy, byłem w naprawdę kiepskim stanie psychicznym. Jednak w ciągu ostatniego roku wyraźnie mi się polepszyło, i uznałem, że pora przedsięwziąć coś w temacie. Przyznam, że na dzień dzisiejszy moje szanse, by kogoś poznać, wyglądają dość kiepsko. Mieszkam niestety, ekhem, na uboczu cywilizacji, a na rozbijanie się po rożnych miejscach "zlotów społecznych" mam niewiele pieniędzy. Dopiero studia dadzą mi możliwość poznawania nowych ludzi. Dobra, zmęczyło mnie to pisanie, jutro więcej skrobnę, jak się uda. Dzisiaj już nie ogarniam kompletnie, padam na pysk. Ktoś czuje się podobnie, chce o tym pogadać?
×