Skocz do zawartości
Nerwica.com

serek87

Użytkownik
  • Postów

    138
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez serek87

  1. Moja pani psycholog ma specjalizację z zaburzeń osobowości,daje mi dużo zrozumienia,potrafi naprowadzić na właściwe tory myślenia...idzie to dość powoli ale skutkuje.przy niej nauczylam się cieszyć chwilą,życiem,dniem i w każdej sytuacji szukać czegoś dobrego,czegoś pozytywnego.to swietna kobieta.co do leków to nie wiem mój lekarz jest jednym z lepszych w moim mieście ma kolejki pacjentów,tż nie jest wróżką żeby wiedziec jakie efeky uboczne dadzą leki w moim wypadku.poki co staram sie zniesc to wszystko jakos...
  2. przecież tłumaczę po raz kolejny że chodzę na terapię....znów cały dzień przespałam pewneie w nocy spać nie będę...jestem sama w domu mąz w pracy...mysli samobójcze nasilają się bardzo..
  3. nie mogę nie brać leków ot tak sobie sama już raz tak zrobiłam i wylądowałam na oddziale psychiatrycznym ostatnio b oli mnie prawie codziennie głowa...od miesiąca poprzestawiał mis ie dzień z nocą w nocy siedzę,sprzątam gotuję a w dzien...śpię...to jest okropne..jeszcze tera przy tym parogenie za dnia czuję się jak wrak człowieka....
  4. gdyby spojrzeć na to okiem laickim fakie zachowania rodziców wobec dziecka są patologiczne-kościół określa to jako grzech-tak czy owak zachowania te są złe.rozwód równiez nie jest najlepiej oceniany pod względem społecznym z punktu widzenia funkcjonowania rodziny-co za różnica więc czy nazwiemy te rzeczy patologią,kategorycznymi błędami czy grzechem?ich skutki są takie same niezaleznie od tego jak je nazwac...
  5. sprobuje brac mniejsze dawki leków-zobacze co bedzie dalej-chce wyzdrowiec bo pragne mieć dzidziusia...kiedy wstrzymala mi sie miesiączka oboje z mężem mieliśmy nadzieję że to ciąża i byliśy w 7 niebie...ale potem byl wielki zawód... Ja jestem wierzaca a przynajmniej już od dłuższego czasu.Egzorcysta moją chorobe wytłumaczył tak,że jest to efekt grzechu-al nie mojego-błędów popełnianych przez rodziców tego,że byłam bita,wyzywana,nie miałam poczucia bezpieczeńtwa,rodzice się rozwiedli...to wszystko są grzechy i to one wywołały moją chorobę-nota bene i psycholog tak twierdzi więc tu się zgadzają.Egzorcysta zrobił swoje i bezwzględnie kazał dalej przyjmowac leki,chodzić na terapię i do lekarza,ale i spowiadać sie jak najczesciej i przyjmowac sakramenty.Pomaga. Ale bywają takie momenty jak ten teraz że czuję że to wszystko nie ma sensu...
  6. Terapię również prowadzę,i daje mi ona dużo więcej niż leki.Oczywiście zdarzają się załamania-ale to normalne.Opiszę Wam jak to u mnie wyglądało.Od okresu nastoletniego miałam problemy z depresją i z tarczycą.Niedoczynnośc-która została wyleczona i zosawiona bez leków.I tak bralam leki antydepresyjne aż zaczeły się u mnie pojawiac stany silnej depresji i euforii połączonej z bezsennością.Jeden lekarz twierdzi że to borderline a inni że to CHAD-nie mogą się dogadać.Do tych objawów dochodziły takie zachowania jak mysli i próby samobójcze ,przypadkowe kontakty seksualne,impulsywne działania a przedewszystkim impulsywne wydawanie pieniędzy,poczucie chronicznej beznadziejności,łakomstwo itd.Faszerowano mnie jeszcze depakiną i pernazyną ale bardzo źle je znosiłam więc zostałam tylko przy velaxinie.We wrześniu bierzacego roku dokładnie 26 wrzesnia dostałam ostatniej miesiączki a następnych nie mam do dziś.Po wykluczeniu ciąży przyszedł czas na badania tarczycy i przysadki mózgowej-oczywiście hormony rozregulowane.Dlatego lekarz zmienił mi Velaxin na Parogen.Pomocy szukałam wszedzie,terapia grupowa,terapia indywidualna-a nawet egzorcysta-wiele lat bylam osoba niewierzaca a powiem szczerze-od kiedy zbliżyłam się do Boga,wyspoaiwadałam i przyjelam odnowienie chrztu świętego a w trakcie napadów lęku zaczęłam się modlić czuję ulgę-przy niektórych napadach objawy uchodzą samoistnie .Teraz jednak ten parogen mnie dobił.W ogóle mam lęk przed przyjmowaniem nowych leków,ubzdurałam sobie że na wszystkie jestem uczulona i wszystkie będa u mnie powodowac objawy uboczne...co za dramat...
  7. Lekarz powiedział,że mam wziąśc ostatnią tabletke velaxinu,dzien przerwy i potem parogen juz brać...ale po velaxinie nie mialam nigdy takich efektów ubocznych...ja w ogóle już mam dość łykania psychotropów,terapia daje mi duzo więcej tyle że czuję się jak narkoman...nie mam ochoty już łykac codziennie tych przeklętych tabletek...
  8. Zdiagnozowano u mnie zaburzenie osobowości typu borderline...Od 3 lat brałam velaxin 75 i branie tych leków doprowadziłao do hiperprolaktynemii i rozregulowania gospodarki hormonalnej przysadki mózgowej ogólnie,zanikła mi miesiączka i rozregulowała się tarczyca.W trakcie trwania choroby toważyszą mi silne napady lękowe związane z arytmiami serca i wzrostamic iśnienia tętniczego-co może mieć związek z tarczycą oczywiście.Lekarz zamienił velaxin na parogen 30 ale po 3 dniach brani aparogenu czuję się jak wrak...śpię 20 godzin na dobę,trzęsą mi się nogi,mam ciągłe napady leku przebudzę się i już - panika ...mam dośc brania leków...nie wiem tylko jak piowiedzieć o tym swojemu psychiatrze...chodzę do psychologa w diecezjalnym centrum pomocy rodziniee,bardzo miła pani i pomaga mi to,w ogóle wiara bardzo mi pomaga i modlitwy.Nie chcę już łykać psychotropów.Ale czy to dobre dla mnie? Jestem w rozterce...
  9. Piszę taki życiorys po raz pierwszy i nie mam pojęcia co powinien zawierać,no i jak zacząć...?
  10. to nerwica plus hipochondria...
  11. a nam sie udaje powolutku dojsc do porozumienia:)
  12. sluchaj w moim mniemaniu nie jestes jeszcze gotowa na dziecko.ciaza wiaze sie z wieloma dolegliwosciami,bole plecow,zaparcia,nudnosci,zylaki,zmeczenie i tym podobne.porod sam rowniez jest bardzo bolesny.mysle ze powinnas najpierw psychicznie z pomoca psychologa przygotowac sie do tego czasu aby przejsc go cieszac sie kazda sekunda ciazy niz stresowac sie cale cudowne 9 miesiecy kilkoma godzinami porodu-to bez sensu.sam porod jest bolesny owszem-jednak do rzejscia.nalezy udac sie do szkoly rodzenia razem z partnerem.potem juz tylko fizjologia.udany porod zalezy rowniez od dobrej poloznej ktora ten porod prowadzi jednek przedewszystkim od ciebie.jesli bedziesz odpowiednio pracowac szybko i bez kompkikacji urodzisz dziecko.jednak moim zdaniem najjpierw powinnas psychicznie sie do tego przygotowac. [Dodane po edycji:] acha jeszcze co do samej ciazy-jesli kobieta nie ma zamiaru miec dziecka powinna stosowac najlepsza dla niej metode antykoncepcji.aborcja jest strasznym zabiegiem strasznym psychicznie dla samej pacjentki,kazdy lekarz etycznie podchodzacy do sprawy powienien odwodzic pacjentke od tej decyzji i pokazac jej inne drogi rozwiazania.ja osobiscie stosuje antykoncepcje hormonalan poniewaz poki co dziecka miec nie moge przez nerwice-lekarz poradzil najpierw sie wyleczyc.ta forma antykoncepcji jest dla mnie najlepsza i bardzo skuteczna.polecam myslenie nad konsekwencjami przed a nie po poczęciu.
  13. moze i nie powinnam sie przejmowac ale z drugiej strony...nie da sie.bo jak czlowiek to slyszy to zapada mu w pamiec.tym bardziej jak ktos malo odporny jest jak ja na poczatku leczenia nie umiem sobie jeszcze z wieloma rzeczami poradzic...
  14. ja osobiscie nie rozgryzlam problemu.wiem jedno-ludzie oceniaja.maja taka manie.oceniaja i szufladkuja.a po co?oceniac ma mnie fachowiec,lekarz,psycholog a nie ludzie ktorzy nie maja o tym bladego pojecia...im bardziej ludzie oceniaja tym bardziej czuje sie wariatka!to nie ja sobie te etykietke nakleilam tylko oni mnie!
  15. takie myśli potrafią całkiem zniszczyć dobry dzień....żyjesz sobie na lekach i jest git..a tu nagle coś JEB tak bez ostrzeżenia...
  16. Dlaczego ludziom wydaje się,że jak ktoś choruje na nerwice to jest taki sam jak psychicznie chorzy z tanich filmów?Zapęty w kaftan nieprzewidywalny i niebezpieczny dla otoczenia?
  17. Kiedyś,kiedy brałam Cilest,wpłynęły bardzo na rozwój depresji u mnie i obsesyjnych myśli o śmierci.Pewnego wieczora dobitnie zdałam sobie sprawę z nieuchronności śmierci i chciałam uciekać,gdzieś gdzie mnie nie dosięgnie.Odstawiłam leki i mi przeszło jednak wraca cyklicznie.Boję się,że to się skończy.Ja moje życie,mój ukochany,moja rodzina..to porażające.Jak to jest u Was?
  18. caly czas mam takie przyjemne uczucie ze powiedzialam to mojej mamie mysle ze to dla niej wiele znaczy:)
  19. avatar...no jest jaki jest...i niech bedzie...jak mi przyjdzie cos lepszego do glowy to zmienie:)poki co ciesze sie wczorajszym zdarzeniem:)
  20. Chciałabym się pochwalić:)byłam dziś u mamy,i rozmawiałyśmy bardzo dużo,opowiedziała mi o swoich odczuciach z czasu moich narodzin popłakała się,a ja ją przytuliłąm i to przyszło tak łatwo samo z siebie powiedzieć jej,że ją kocham :)
  21. serek87

    znajomi

    no w sumie to masz racje...tylko wiesz czego ja bym chciala unikanc?glupiego nazewnictwa-ona jest psychiczna,ona jest nienormalna...jesli ja mowie o sobie ze jestem pojebem albo ze jestem psychiczna to jest to ok i robie sobie z tego jaja...ale jesli ktos robi to z pogarda w glosie...to mnie scina czuje sie naprawde jak jakas wariatka!
  22. hm a moze ty tez masz jakis problem ze sobą?to ze jestes starszy o rok ode mnie nic nie zmienia bo ja jestem kobieta a my sie szybciej rozwijamy co do twojego problemu-wydaje mi sie ze jedynie osoby poddatne i slabe zaczynaja bardziej nasladowac niz "zarazac"sie nerwica-jesli w ogole mozna to tak nazwac.wszystko zalezy od twojej sily psychicznej-jesli jestes slaby to ulegniesz i tez bedziesz mial problemy jednak najczesciej te problemy sa wyimaginowane.nerwica bierze sie stac ze w pewnym momencie organizm nie wytrzymuje jakis bodziec naciska odpowiedni guzik pod haslem PRZEGRZANE i wszystko sie wali.jednak jesli u ciebie takiego bodzca nie bylo to licz sie z tym ze jezeli jej zachowania ci sie udzielaja to po prostu ja nasladujesz!
  23. serek87

    znajomi

    wydaje mi sie ze musi byc jakies stowazyszenie ludzi chorych na nerwice.powinno sie otworzyc kampanie spoleczna w kierunku uswiadamiania spoleczenstwa.ludzie czesto nie reaguja na oznaki ataku u osoby chorej.moja znajoma tez choruje na nerwice lekowa.byla kiedys w centrum handlowym i przegladala ubrania.nagle dostala ataku.mowiac kolokwialnie zesrala sie w spodnie zsikala i zaczela dusic w pewnym momencie padla na ziemie ale byla jeszcze przytomna.nikt nie zareagowal,mowila ze pamieta jak przez mgle ze probowala cos powiedziec ale sie nie dalo a ludzie chodzili dookola i mieli to w nosie.dopiero oblsuga sklepu zareagowala.powinno sie uswiadomic spoleczenstwo ze osoba chora kiedy dostaje ataku potrzebuje pomocy tak samo jak osoba ktora ma bol zamostkowy!
  24. ja chyba nie potrafilabym byc w zwiazku z osoba chora z tego wzgledu ze sama jestem chora i potrzebuje silnego wsparcia a sadze ze osoba chora nie potrafila by mi podac tego silnego ramienia ze wzgledu na to ze sama byla by chora-i nie winie tu nikogo jednak bylo by to dla mnie bardzo trudne.natomiast sam fakt poznania innych osob chorych pozwolil mi na czesciowe oswojenie sie z choroba,poniekad na pogodzenie sie z nia,bo inni cierpia na to samo maja takie same problemy...bardzo mi to pomaga
  25. a gdzie z nia chodzisz?po bułki?eehh...chyba jestescie bardzo mlodzi.sluchaj nerwica nie da sie zarazic bo to jest choroba duszy.moze ci sie udzielic nastroj ale zarazic sie nie zarazisz!!
×