Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dąbrówka

Użytkownik
  • Postów

    149
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Dąbrówka

  1. z własnego doświadczenia wiem, że siedzenie w domu nie rowiąże twoich poroblemów a może je nawet pogłębić, bo będziesz analizowała swoje odczucia, myślała o chorobie. W pracy zajęta nie masz na to tyle czasu, samo przebywanie wsród ludzi też motywuje do walki z samym sobą. Ataki paniki też miewam w pracy - nie raz musiałam się zwolnić ale staram się nosić w torebce zawsze jakiś lek uspakajający a jak to nie pomaga to na chwilę wychodzę albo siadam gdzies wygodnie i próbuję dojść do siebie
  2. Przerażona, ja też miałam takie jak twoje objawy - jota w jotę. Przebadano mnie na wszystkie możliwe sposoby łącznie z tomokomputerem i........nic - nerwica jak nic! Moja pani psychiatra powiedziała, że to typowe objawy zaawansowanej nerwicy (byłam u stanu wytrzymałości). Teraz mam "nawrót" ale nie tak okropny jak objawy 2 lata temu. Mam też czarne latające punkciki, szumy i słyszę w uchu tętno mojego pulsu, bóle głowy, ciśnienia w głowie, mrowienia itd. itd. Aktualnie robię sobie znowu wszystkie badania (bez tomokomp.) ale i tak wiem, że to na tle nerwicowym - dla świętego mojego spokoju jednak je zrobię. Postaraj się nie denerwować, wiem że to trudne ale może to co napisałam cię pocieszy - ja byłam przekonan że z tymi objawami mam guza mózgu ale nie mam!!!! i ty też go nie masz tylko tak reagujesz na nerwicę. Pomogą doraźnie leki uspakajające, magnez, kompleks wit. B. Trzymaj się!!! [ Dodano: Czw Wrz 07, 2006 3:55 pm ] Wiecie co zauważyłam czytając to forum, że większość z nas ciągle się leczy, bada jakby szukając choroby pomimo, że wszyscy juz mamy zdiagnozowaną nerwicę albo wiemy, że ją mamy. Robimy to - przynajmniej ja dla świętego spokoju, chociaż pewnie i tak dalej będziemy sie doszukiwać choróbsk w każdym bólu i niedyspozycji:) Głupie co?
  3. ja też zauważyłam, że jak jestem czymś zajęta (więc nie myślę i analizuję moich dolegliwości ) to zupełnie dobrze się czuję ale jak tylko spocznę od razu zapadam się, coś tam mnie boli, nadchodzi lęk itd....
  4. Kretko, zajmij się czymś, błagam nie myśl o tym krwiaku! Doskonale cię rozumiem co przeżywasz ale sama się właśnie nakręcasz, czekasz?!!? na objawy.......idź do kuchni coś ugotuj albo włącz sobie na video czy dvd jakąś komedię, muzykę cokolwiek byleby zająć umysł czymś innym.
  5. mam łzy w oczach i znowu strach i zwątpienie, bo zaatakowała znowu, znienacka,chcę was motywować tak ja ja siebie motywuję, że mam dla kogo żyć i walczyć, chcę i dla siebie samej ale nie mam sił kiedy wraca..... drugi dzień mnie trzyma choc dzisiaj troche mniej ale wczoraj koszmarny dzień, musiłam zwolnic sie z pracy, jakieś ciśnienie jakby dmuchanie balona rozsadzało mni przewody słuchowowe prowadząc do szumów usznych, niedosłuchu, zaburzenia równowagi - zaniepokoił mnie ten stan choć nie jest mi obcy. Dzień przedtem zrobiłam sobie wyniki - wszystko OK, to co jest??? Tak bardzo boje się tych wszystkich objawów ze strony głowy, przecież to tak ważny organ, jak coś się w końcu stanie? Straszne uczucie, chce mi się ryczeć.....ale ma dzieci musze walczyć, muszę!!!!
  6. witaj Kretko - no widzisz już przeszło - to tylko objaw nerwicy!!! Słuchajcie wczoraj i dzisiaj muszą być jakieś niekorzystne fronty albo ciśnienie dla nas nerwicowców. Jeszcze całkiem niedawno pisałm i motywowałam do walki z tą "cholerą" (wiadomo o co chodzi) ale wczoraj zwątpiłam. Poszłam do pracy i czułam się dobrze, w pracy luz nic sie nie dzieje i nagle jakby mi ktoś wywrócił mózg do góry nogami, poczułam się źle, pogoniło mnie kilka razy do toalety, poczułam drżenie wewnętrzne i typową panikę ale najgorsze z tych objawów to jakby ciśnienie od czoła w stronę uszu (dosłownie jakby ktoś pompował mi balon w przewodach słuchowych), co powodowało ciśnienie, szum uszny i niedosłuch - wraz z tym objaw utraty równowagi i uczucie że zaraz padnę. Oczywiście zwolniłam się do domu i cały Boży dzień miałam takie objawy. Dzisiaj tez klikukrotnie ale da się żyć. Czy ktoś też ma takie dziwne objawy? Widzisz Kretko, dopadło nas ale przejdzie, nie dajmy się !!!!
  7. najtrudniej sie wybrać do lekarza ale jak już to zrobisz to poleci ...... dostaniesz leki, po których poczujesz ulgę i niektóre objawy znikną albo chociaz nie będą tak uciążliwe. Daj znać jak poszło - koniecznie!
  8. a jak twoja rodzina reaguje na to, że się tniesz żyletką, zwalasz pościel i krzyczysz? Wiesz, jeżeli nie zdecydujesz się na leczenie twój stan może się pogarszać. Wiem coś o tym, trzy lata temu chodziłam jak 100 letnia staruszka, trzymając się ścian (nerwica pozbawiła mnie zupełnie sił witalnych), nie wychodziłam z domu, nie było dnia bez okropnych bólów somatycznych - ja chyba umierałam, ale......mam dwoje jeszcze małych dzieci i musiałam dla nich żyć, mój mąż miał dosyć ale mnie wsperał (nie jeden by nie wytrzymał) i poszlam do ostatniej deski ratunku - do psychiatry - w dwa tygodnie poczułam się jak nowo narodzona. Teraz po trzech latach objawy wracają ale nie tak nasilone, wróciłą do pracy i funkcjonuję, mam bardzo złe dni, bóle itd. ale znowu rozpoczynam leczenie i walkę....Nie ważne co ktoś pomyśli, ważne że ty poczujesz się lepiej i wróci ci chęć do życia, poza tym nie musisz nikomu mowić, że idziesz do psychiatry! Powodzenia, nie zwlekaj dłużej!!! :)
  9. Pewnie, że rezygnuję. Potrafię wyjść z knajpki gdzie np. ze znajomymi umówiłam sie na kolację - nagle mnie dopada i jest mi wszystko jedno, muszę uciec (wzbudza to zdziwienie u znajomych co mi się nagle stało). Ostatnio byłam na weselu i byłam najbardziej kręcącą się osobą - z napięcia nie mogłam usiedzieć na miejscu przy obiedzie i co chwila musiał wyjść - wydawało mi się, że jak nie wyjdę to zaraz zemdleję, zaczynało mi sie kręcic w głowie, poczułam potworne ciśnienie rozpierające mi głowe. Ogólnie unikam dużych spotkań.
  10. KasiaS, nie bój się lekarzy i nie zaniedbój wizyt - to nic nie pomoże a ty dalej cierpisz - pamiętaj, że nawet jeżeli jest to coś złego (a skoro cię juz przepadali i raka nie masz to się nie bój), każdy dzień zwłoki działa na twoją niekorzyść. Każdy z nas się boi raka, udaru itd. - sama to przerabiam (jestem na etapie wmawiania sobie, że albo dostanę wylewu albo zapadnę w śpiączkę), ale robie sobie badania aby się uspokić i po raz enty zapewnić, że to "tylko" nerwica. Dowiedz się o dobrego lekarza - idź najlepiej prywatnie to masz więkse szanse na zajęcie się tobą i od początku wszytko mu powiedź o twoich objawach i poproś o gruntowne przebadanie. Ja trafiłam na taką p. psychiatrę i nawet nie wiesz z jaką ulgą w sercu od niej wyszłam. Teraz po 2 latach zajęła się mną lekarz ogólna, która nie zbagatelizowała moich objawów i chce docieć czy to nerwica a może hormony (tarczyca) czy nadciśnienie itd. dzisiaj zrobiłam pierwsze wyniki i już umawiam sie na następne......Dobry lekarz to wielka pomoc w naszych zamaganiach z nerwicą, także KasiaS proszę czas wziąć się za siebie, przebadać i nie uciekać od lekarzy!
  11. Milka, ty wiesz że mi też lepiej odkąd tu trafiłam i zobaczyłam ilu ludzi boryka sie z nerwica i jej problemami. Zmotywowało mnie to do walki, że skoro mam takie objawy jak większość z forumowiczów to tak naprwdę nic mi nie będzie i jak sama sobie nie pomogę i nie przestawię mojej psychiki na "normalne" myślenie i nie będę się mobilizować do przezwyciężania słabości to dalej będę tkwiła w tym błędnym kole. OD tygodnia (nic nie biorąc) czuję się bardzo dobrze aczkolwiek kilkukrotnie czułam pojawiający się zawrót głowy czy nadchodzący lęk ale zaraz mówiłam sobie : spokojnie to typowe, to nerwica i przechodziłam do porządku codziennego (nie skupiałam się na tym co zaczynało się dziać) i przechodziło. Liczę się z tym, że pewnie atak prędzej czy później nastąpi i wtedy pewnie nastąpi zwątpienie ale będę walczyła dalej. To święta racja, że leki tylko zagłuszają nasze objawy - oczywiście wspomagajmy się nimi ale przede wszystkim zmuśmy nasze mózgi do wysiłku, do pozytywnego nastawienia. Wspierajmy się wzajemnie, bo nikt "normalny" tak naprawdę nie wie co my przeżywamy
  12. Bystry, dokładnie takie objawy miałam - dlatego pierwsze co skierowali mnie do laryngologa - niewiele to dało zresztą. Zresztą teraz zaczynam miec nawrót i często mam bóle głowy, uczcie zapadania się lub jak ty to określasz odpływania, potworne napięcie w okolicach nosa, oczu i nad nosem (tak jak są umiejscowione zatoki czołowe i szczękowe), czasami mam wrażenie, jakbym miała za krótkie mięśnie wokół oczu i nosa - wrażenie naciągnięcia. Praktycznie co noc budzą mnie zdrętwiałe dłonie itd, itp......ale w czw. idę sobie zrobić badania krwi - tak dla uspokojenia, bo i tak wiem że to moja nerwica wróciła - no i po leki ale tylko te doraźne, także po magnez, kompleks wit. B - bez tego ani rusz! Idź też do lekarza takie przebadanie się (szczególnie jak wyniki pokażą żeś okaz zdrowia) pomagają na trochę pozbyć się lęków o swoje zdrowie - przynajmniej na mnie to podziałało aczkolwiek w momentach ataku byłam skłonna podważyć wszystkich lekarzy i aparaturę, że pewnie się pomylili i na pewno coś mi jest! Do lekarza!!!!!
  13. tydzień temu też miałam taki atak, okropność, miotałam się całą noc z rozsadzającym bólem głowy, drżeniami mięśni, uczuciem zapadania się i natłokiem myśli
  14. dzięki za trud jaki włożyłaś - to oczywiście tylko część wszystkich objawów niestety.....dla nas nerwicowców najgorsze jest chyba to (oprócz tych wszystkich dolegliwości), że wkręcamy sobie różne choroby przy których takie dolegliwości też występują i ciężko nam to wybić z głowy co potęguje nasze objawy.
  15. ja też tak mam - dopiero tu na forum dowiedziałam się, że to typowe dla nerwusów. Jak mam zażyć jakąkolwiek tabletkę lub nawet wit. to zaraz wkręcam sobie, że pewnie coś mi się po niej stanie ale jak lekarz mi coś przepisze to wtedy posłusznie biorę (oczywiście bacznie siebie obserwując). To głupie, bo np. gdy mnie boli okropnie głowa to boję się wziąć np. Ibuprom (działa na mnie świetnie), bo mam przekonanie że coś mi się stanie ale jak już nie wyrabiam i wezmę - zaraz czuję ulgę w bólu i nic mi się nie dzieje, to myślę sobie po co tak się katuję i obiecuję sobie następnym razem już nie zwlekać z wzięciem tabletki.....ale....jak myślicie co jest następnym razem???? No właśnie i tak w kółko.....
  16. mam takie same objawy jak ty i też ciągle żyje z przekonaniem, że mam tętniaka, guza czy zapadnę w śpiączkę....ale z drugiej strony mówię sobie, że gdybym to miała to po 4 latach od momentu kiedy dosta dostałam nerwicy juz dawno by się coś ze mną stało a ja miałam nawet dłuższą chwilę poprawy! Pieczenia na twarzy, gorąco i zaczerwienienie to nic innego jak twoje naczynia krwionośne reagują na stres.
  17. Bystry, ja miałam POTWORNE bóle głowy i też zloklizowały się wokół zatok i uszu. 2 lata leczyłam sie u laryngologa (oczywiście bez większych rezultatów), ale miałam zanik błony śluzowej w gardle i nosie (stąd krew w nosie). Potem dopiero wylądowałam u psychiatry, która powiedział mi, że te dziwne bóle, skórcze, szumy w uszach to były zwężenia naczyń krwionośnych na tle nerwowym - weź coś na uspokojenie/rozluźnienie, magnez + kompleks wit. B ale idź koniecznie do lekarza - najlepiej prywatnie to inaczej na ciebie "spojrzy"
  18. no to witam w klubie....nie zasnę dopóki widzę coś nie na swoim miejscu czy ogólny bałagan. Codziennie sprzątam mieszkanie czy tego potrzebuje czy nie. Niecierpię gdy coś leży pod kątem czy przekrzywione - może to jakaś wspólna cecha nerwicowców?
  19. uffff, znaczy to też nerwicowe. Do neurologa nie idę, bo nie wierzę że pomoże (tak jak ogólny i inni) - jedyny lekarz, który mi pomógł i wiem że pomoże to niestety PSYCHIATRA - dobry psychiatra!. Niezawodny lek to magnez (pisałam już jak po końskiej dawce wróciłam na dłuższy czas do życia), psychotropy pomagaja ale chwilowo (tuszują objawy), odstawiasz i po krótkiej chwili znowu wszystko wraca, ale z leków które brałam bardzo sobie chwalę Alprox - na mnie działa rewelacyjnie. Wystarczy, że wezmę 1/4 tabletki wtedy kiedy czuję sie źle (mam te różne dolegliwości) i zaraz wszystko mija i nawet jak chcę to nie mogę sie zdenerwować.
  20. a macie coś takiego jakby prąd przez głowę przeszedł? Siedzę sobie np. przed komputerem, czuje się nawet dobrze a tu nagle jakby prąd przeleciał mi przez mózg - aż się muszę złapać biurka, bo boje sie że spadnę i wszystko waraca do normy. Nienawidzę tego uczucia.
  21. neurosis78 piszesz, że większość z nas pomimo nerwicy jakoś daj radę sobie z życiem. Ja już byłam bliska poddania się ale mam dla kogo żyć, mam dwoje jeszcze małych dzieci i męża którego bardzo kocham i są przecież dni, kiedy jestem szczęśliwa (kiedy nie mam mocnych objawów), nie można się poddawać tylko poróbować pokonać to paskudztwo (wiem, że łatwo się mówi) ale trzeba próbować, próbować, próbować - zobacz m ój post w dziale "jakie macie lęki" na str. 9, wiesz co ja przeszłam!? Ciągle walczę, są dni kiedy ryczę z bezradności i nie mam sił ale podnoszę się następnego dnia i tak w kółko...wierzę, że pewnego dnia pokonam ją!!! [ Dodano: Czw Sie 24, 2006 11:20 am ] Dodam, że ja też cierpialam na potworne bóle głowy, każdy ruch, skinienie potęgował ból - nie byłam w stanie funkcjonować. Od psychiatry dostałam leki i magnez w zastrzykach - z każdym zastrzykiem czułam,że wraca mi życie. Niestety od pewnego czasu znowu boli mnie głowa niemal każdego dnia - wybieram się do lekarza. Do ogólnego nie ma co iść, bo patrzą na ciebie jak na ducha i nie rozumieją, że przyczyna tkwi wewnątrz - oni leczą tylko objawy (o ile potraktje cie serio) a nie szukają źródła kłopotów.
  22. Kasiula mam takie same objawy - to uczucie zapadania się jest okropne (też myślę, że zaraz mi się coś stanie - mam wizje że zapdnę w śpiączkę albo co innego związanego z głową).
  23. wiesz ja w tym tyg. idę do lekarza na gruntowne przebadanie - też pod kątem hormonów. Okropnie się męczę, dwa lata temu stwierdzono u mnie nerwicę depresyjno-lękową ale nie byłam przebadana pod kątem hormonów - teraz lekarka obiecała,że to zrobi. Hormony i nerwica są ze sobą powiązane - u mojej koleżanki po wypadku samochodowym jej męża dała znać o sobie tarczyca, której wcześniej nie miała
  24. Witajcie, juz oddłuższego czasu czytam to forum ale w końcu postanowiłam sie zalogować :) Niestety też mam stwierdzoną nerwicę lękową (stwierdzono 2 lata temu - a dwa lata zanim ją stwierdzoną męczyłam sie okropnie). W sumie to juz 4 rok męczarani z małymi przerwami. Nerwicy dostałam na tle chorób (bliska mi osoba zachorowała na raka a wcześniej jak byłam dzieckiem miałam juz doczynienia z rakiem mojego brata) i na tym tle dostałam lęków, że sama zachoruję, że zachoruja moje dzieci, obsesyjnie zaczęłam czytać encyklopedie o chorobach, oglądać każdy fragment mojego ciała i moich dzieci w poszukiwaniu.....guza. Doszło do tego, że nie byłam w końcu w stanie oglądać ani słuchać niczego co było związane z chorobami - zaraz dostawałam ciśnienia w głowie. Oczywiście nie zadawałam sobie sprawy, że to nerwica a objawy się pogłębiały. Oto co miałam i mam do tej pory ale juz nie tak nasilone: - uczucie że zemdleję - ciśnienie w głowie (uczucie, że mi ją rozsadzi, jakby ktoś wpuścił mi za dużo powietrza) - bóle głowy (były okropne - nie wiedziałm,że tak mocno może boleć głowa i wymyśliłam sobie,że pewnie mam guza albo dostnę udaru) - drętwienie kończyn i innych fragmentów ciała - zaburzenia widzenia - skurcze naczyń krwionosnych w twarzy (jakby ktoś mi naciągnąl nerwy wzrokowe i okolice zatok szczękowych - gwałtowne i bardzo nieprzyjemne uczucie) - szumy uszne (okropne, słyszałam nawet własne ciśnienie krwi) - zawroty głowy (było okres że miałam kilka w ciągu dnia) - panika przed spotykaniem się w większej ilości osób, wyjściem do miejsc publicznych (objawia się tym, że nie mogę usiedzieć na miejscu, kręcę się , przeczesują włosy itp.) - wiele innych ale najważniejsze i najczęstsze są powyżej. Oczywiście chodziłam do lek. ogólnego, która w końcu patrzyła na mnie jak na hipochondryczkę, więc prywatnie przebadałam oczy (dno oka), zrobiłam prześwietlenie zatok, tomograf głowy, leczyłam się przez bardzo długi okres u laryngologa, bo moja nerwica usadowiła sie w głowie, zatokach i gardle (zanik błony śluzowej). Było okres, że chodziłam trzymając się ścian - schudłam i myślałam, że to koniec. Wtedy postanowiłam jeszcze iść do psychiatry, bo spostrzegłam że ataki przechodzą czy nasilają się w konkretnych syt. I jakie było moje szczęście, że gdy ja zaczynałam mówić co mi dolega a pani dr kończyła to co chciałam właśnie powiedzieć - diagnoza: mocna newrwica depresyjno-lękowa. Dostałam lek antydepresyjny ale nie pamiętam nazwy do tekgo Alprox w razie ataków (rewelacyjny lek na mnie działał super) i do tego zastrzyki z magnezu od 1cm - 10 cm i wtedy poczułam, że żyję. Półroku byłam jak nowo narodzona, potem ataki były czasmi ale ostatnio znowu wracam do punktu wyjścia. Nie rozumiem tego, nic się nie dzieje, życie ma szczęsliwe, pracę a jednak.....wczoraj miałam bardzo silny atak, jestem załamana. Dodam jeszcze, że gdy ja tak ciężko przechodziłam nerwicę, ciągle chorowały moje dzieci (łacznie ze szpitalem), okazało się że to były objawy somatyczne , dzieci widząc mnie w takim stanie same chorowały - boję sie nawrotu, w przyszłym tyg. znowu musze iść do psychiatry.....
×