Skocz do zawartości
Nerwica.com

kreatka

Użytkownik
  • Postów

    120
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kreatka

  1. Mnie też już brzuch zaczął boleć. Wczoraj tylko bolały mnie mięśnie i drętwiały ręce. Ciekawe co będzie dalej.
  2. sens, a, możesz napisać jak te częste i duże zmiany nastroju wyglądały - jak częste były, w jaki sposób się zmieniały (czy same czy pod wpływem jakichś bodźców) itd i czy ogólnie w życiu (zanim zachorowałaś?) miałaś problemy znieśmiałością, brakiem pewności siebie, wiary w siebie, niską samooceną i czy teraz miewasz je podczas fazy depresji?
  3. Tzn bo ja mam też osobowość unikającą/lękliwą. CHADu jako takiego może nie mam,przynajmniej nikt mi tego nie powiedział, ale jendkalekarz mi przepisał stabilizator, tylkonie iwem czego wynikiemu mnie jest to pobudzenie. Aha - no i ponieważ mam o. lękliwą, która wiąże się z niską samooceną, lękiem przed oceną innych i różnymi samoograniczeniami to może przez to objawy powiedzmy "hipomanii" czy jakby tego nie nazwać może są inne.. a może to w ogóle co innego, nie wiem.. Chciałabym wpaść choć na jakiś czas w taki stan, że mogę wszystko, może coś bym wtym czasie zrobiła, a tak moje życie jest zamrożone..
  4. Witam! Czy ktoś z Was chorujących na CHAD lub cyklotymię, szczególnie typ mieszanyma tak, że fazy pobudzenia są tylko pobudzeniem z lekko podniesionym nastrojem, ale bez zmiany przekonań (mogę wszystko, niczego sięnie boję,nie mam ograniczeń), a tylko jesttakie nakręcenie, trudności z zebraniem myśli, szybkie mówienie itd?
  5. Ja własnie też mu wczoraj powiedziałam, że mam blokadę, że mam problem z przedstawieniem swojego stanu tak jak go widzę na codzień, w domu, kiedy jestem sama ze sobą. Ale nie wyraził za bardzo zrozumienia. Ale też zacznę robić notatki i będę chodzić z nimi na wizyty. Nawet dla siebie samej może się przydadzą takie zapiski, bo ja mam tak, że choćbym nie iwem jak się źle czuła np przez kilka dni, to jeśli potem (np w dniu wizyty u lekarza)poczuję się trochę lepiej to zapominam jak było podcza tych "dołów" - nawet sama przed sobą, a co dopiero podczas rozmowy. Może tam mianseryna Ci pomoże trochę na myśli samobójcze, a depakine trochę wyciszy i zmniejszy skłonności do autodestrukcyjnych działań. Na jaką terapię chodzisz? Z jakiego jesteś miasta?
  6. Ja po prostu powiedziałam że mam zmienne nastroje i że jestem bardzo pobudzona i spać nie mogę. Nie wiem czy ten lek coś tu pomoże. Mam nadzieję nie przytyć, przynajmniej nie tyle, co niektórzy piszą, że przytyli (np 20 czy 30kg). Fajnie Ci, że masz też antydepresant, ja mam tylko depakine. Chodzisz na terapie? -- 19 sie 2011, 21:02 -- Dobra, już przeczytałam, że chodzisz. Ja oczywiście też wszystkiego lekarzowi nie powiedziałam, zawsze o czymś zapomnę, bo jestem tak pobudzona albo spięta, że myśli zebrać nie mogę albo po prostu mam własnie jakąś blokadę. Np zapomniałam powiedzieć o myślach samobójczych/rezygnacyjnych (właśnie się dowiedziałam, że moje myśli nie są samobójcze tylko rezygnacyjne właśnie, choć nie wiem co za różnica, mogą prowadzić do tego samego), ja w ogóle mam mega problem z nazywaniem objawów, z opisaniem samopoczucia itd. Trudno jest mi przełożyć to, co się ze mną dzieje na słowa.
  7. hehe, tez wlasnie dostałam depakine.. Brałaś to już wcześniej czy teraz dopiero Ci to włączył?
  8. Nie chodzi mi o to, żeby ktoś mnie zaszlufladkował, bo własnie już mnie zaszufladkowano i ja chcę się z tej szufladki wydostać - tylko chodzi właśnie o dobranie właściwego leczenia. Na psychoterapię chodzę - nic mi nie daje - dlatego zastanawiam się nad lekamik, które odstawiono mi na początku terapii, bo ponoć zakłóciłyby terapię. i to własnie budzi moje wątpliwości. Leków nie mogę zacząć brać ot tak - najpierw ktoś musi mi je przepisać - a to czasem mega problem. Ludzie narzekają na to, że psychiatrzy wszystkim wciskają prochy, psychotropy i inne... a mi się trafili odstawiacze leków.. -- 28 sie 2011, 12:00 -- Nie macie wrażenia, że ten cały podział na zaburzenia osobowości, depresje nawracające, dystymie, nerwie, zespoły lęku itd jest po prostu śmieszny? Czy jest możliwe żeby zaburzenie osobowości, które bardzo "okalecza" życie człowieka nie wiązało się z zaburzeniami nastroju? Czy można oddzielać cechy osobowości, sposób funkcjonowania na co dzień od afektu, życia emocjonalnego? Dlaczego np dystymię, w której człowiek wskutek takiego a nie innego samopoczucia, takich a nie innych objawów prowadzi tryb życia taki a nie inny i jest to stan "stały" uważa się za chorobę afektywną, a nie zaburzenie osobowości, podczas gdy osobowość unikająca czy schizoidalna powoduje właściwie te same skutki. Nie rozumiem tego. Mam wrażenie, że robią nas w balona..
  9. Rezonansem można stwierdzić depresję? Ja się raczej zastanawiam po prostu nad spróbowaniem z lekami i obserwacją, co się wtedy zmieni, a co nie. I tu mam drugie pytanie - choć nie wiem, czy ktoś będzie w stanie udzielić mi odpowiedzi - czy leki np antydepresyjne zmniejszają objawy zaburzenia osobowości czy jeśli po włączeniu leków nastąpi znacząca poprawa to znaczy, że objawy nie mają trwałego charakteru (a z.o. to przecież chyba jakieś utrwalone cechy, dotyczące funkcjonowania, zachowania, różnych decyzji itd a nie tylko gorsze samopoczucie, lęk...).
  10. No własnie ja mam o. unikającą - przynajmniej taką diagnozę mi postawiono. I z jednej strony - jak czytam np na wikipedii o tym zaburzeniu - czytam, że o.unikająca może z czasem spowodować depresję jako taką - chorobę, a z drugiej, że zaburzenie jako takie objawia się w przeżywaniu odczuciami "depresyjnymi". Bardzo mnie zajmuje ta kwestia, ponieważ mi lek odstawiono ponad rok temu, czuję się źle, ale nie wygląda to jak klasyczna depresja, ale zastanawiam się na ile moje problemy są objawem z.o., które to z.o. może wywołać objawy depresji, a na ile jest na odwrót - że np jest sobie jakieś zaburzenie afektywne,np dystymia, cyklotymia (mam takie cechy - pobudzenie) albo np depresja agitowana (z pobudzeniem) i wskutek złego samopoczucia izoluję się od ludzi, boję się podjąć pracę, nie mam ochoty podejmować działania, bo nie wierzę,że coś się może zmienić, brak mi nadziei, wiary.. itd.. A moje wątpliwości wynikają z tego, że wiem, że w tych okresach, kiedy czułam się lepiej nie miałam potrzeby izolowania się i mniej bałam się podejmować ryzyko, mniej bałam się wyzwań, działania itd.. a przecież te objawy, które opisałam są też objawami depresji..
  11. Chodzi krótko mówiąc o farmakologię - na z.o. leków się nie przepisuje, a w przypadku depresji to konieczność. Jeżeli na osobowość unikającą nakłada się jakaś depresja jako zaburzenie endogenne to moim zdaniem (jeżeli nie bierze się na to leku) niweczy to a przynajmniej jakoś tam utrudnia, zakłóca leczenie psychoterapią.
  12. Witam. Mam zdiagnozowaną osobowość unikającą. Mam pytanie do osóbm któe też to mają: czy u Was to się łączy ze stanami depresyjnymi, czy macie zaburzenia nastroju wynikłe z z.o. i czy bierzecie leki? Mam problem z rozgraniczeniem tych dwu rzeczy zaburzenie osobowości/stanydepresyjne/depresja (trzech w sumie).. Bardzo proszę o odpowiedź.
  13. Bo mi się wydaje, że psychiatrzy i terapeuci - przynajmniej ci, z którymi ja mam do czynienia rzeczywiście mają takie podejście, że "wszystko to wina pacjenta" - to on nie chce wyzdrowieć, nie chce przyznać, kiedy jest lepiej, bo mu wygodnie chować się za etykietką choroby czy zaburzenia i cały czas mi się wydaje, że cokolwiek powiem może zostać wykorzystane przeciwko mnie. Tak się zresztą dzieje. Wkurzają mnie też tendencyjne, schematyczne interpretacje terapeutów, które wynikają moim zdaniem po prostu z niezrozumienia naszych problemów - bo tego się po prostu nie da zrozumieć, jeśli się tego nie przeżyło, a terapeutami zostają osoby, które nie miały nigdy takich problemów - taka jest chyba nawet zasada - i jak dla mnie to jest po prostu jeden wielki absurd.
  14. Przecież to choroba afektywna dwubiegunowa! Może spisz sobie na kartce będąc w domu co Cię dręczy, jeśli podczas wizyty nie potrafisz przedstawić swojej sytuacji do końca precyzyjnie.. Ja mam podobny problem w rozmowach z lekarzem i terapeutką też - nie potrafię im przedstawić swoich objawów i w ogóle tego, co się we mnie dzieje jeśli chodzi o emocje - tak jak to widzę, kiedy jestem w domu sama, też coś mnie blokuje, wydaje mi się, że zabrzmię śmiesznie, że np lekarz mnie potraktuje jak kogoś, kto coś symuluje, żeby dostać tylko receptę, boję się poprosić o leki (nie biorę ich od kilkunastu miesięcy, a fatalnie się czuję), bo lekarz kiedyś stwierdził, że nie powinnam ich brać podczas terapii i ja się boję teraz sugerować coś innego, mimo że mam ciągle myśli samobójcze. I też mam podobny problem z tym, że wydaje mi się, że będąc w tym stanie, w jakim jestem nie korzystam z psychoterapii, bo właśnie brak mi tego wyciszenia, jestem zawsze podczas spotkań bardzo zdenerwowana, mam gonitwę myśli albo pustkę w głowie i zupełnie nie potrafię się skupić na terapii jako takiej. To straszna męczarnia, takie więzienie. Też kiedyś spróbowałam pójść na terapię biorąc wcześniej Xanax i różnica byłą spora..
  15. BB1, nie myślałam o tym w takich kategoriach, trudno jest mi w ogóle coś takiego sobie wyobrazić.. ale chodzi o lęk, wiec jeśli się boję ludzi to pewnie jakoś czuję, że są wyżej mnie - bo ja generalnie z zasady całe życie czuję się gorsza od reszty ludzkości.
  16. Chodzę na terapię od 1,5 roku. Tak, mam problem z emocjami - mam zaburzenie osobowości, boję się ludzi (osobowość unikająca czyli lękliwa choć ja uważam, że mam dużo cech os. schizoidalnej, ale to moja opinia, a tamto to diagnoza tzw. specjalistów). Ja też podejrzewam przynajmniej czasem objawy depresji, może dystymii, w każdym razie czaem jest naprawdę źle, dość często mam myśli samobójcze, tak po prostu, bez planowania, po prostu uważam, że raczej już z tego nie wyjdę i że prędzej czy później sięzabije, bo jak długo można coś takiego ciągnąć. Dodałam temat o panowaniu nad twarzą, nie na zasadzie, że to mój jedyny problem, raczej jeden z wielu objawów i nie brałabym leku tylko z tego powodu.
  17. Wtedy, kiedy czuję się źle, kiedy jest mi ciężko wewnętrznie, kiedy czuję się ociężała, bezsilna. Chodziło mi o to, żeby nie odstraszać ludzi dla mnie ważnych (a dodam że w towarzystwie tych "ważnych" stresuję się najbardziej i wtedy tym bardziej sztywnieję i przybieram wrogi wyraz twarzy). No ja mam nadzieję, że lek może pomóc.
  18. Ale własnie sęk w tym, że ja nawet nie wiedziałam, że tak wyglądam, dopiero jakiś czas temu zaczęłam się zastanawiać nad tym w związku z reakcjami ludzi na mnie i zaczęłam się obserwować - ja tego nie czuję/-łam, że tak wyglądam, może mi się wydawać, że np moje oczy wyrażają coś w rodzaju uśmiechu, a jak spojrzę w lusterko to mnie odrzuca aż. Czasem jak na siebie spojrzę to aż mi się płakać chce. Moja twarz chyba wyraża to, co siedzi gdzieś głęboko we mnie, z czego ja tak na poziomie świadomości nie do końca zdaję sobie sprawę. No i na pewno moje samopoczucie się odbija na twarzy, nawet jak się staram to jakoś zatuszować. Zastanawiam się właśnie (nawiązując do wątku, z któym mnie połączono) czy lek poprawiając samopoczucie nie wpłynąłby jakoś też na ten "objaw". Bo teraz leków nie biorę, a może powinnam. Na psychoterapię nie liczę już.. Straciłam co do niej nadzieję (choć kontynuuję). -- 06 sie 2011, 00:25 -- Bo to jest tak naprawdę kwestia typu: "nie umiem się uśmiechać, kiedy jest źle". I tyle.
  19. Zapanować nad wyrazem twarzy Chciałabym zapytać czy ktoś ma podobny problem,może ktoś wie, co za tym stoi i przede wszystkim - jak na to zaradzić... Mianowicie mam tak, żemoja twarz ciągle wyraża wrogość i nie potrafię jakoś na to wpłynąć, czuję że nie mam władzy nad swoją twarzą i odstraszam tym ludzi. Tojestdla mnie spory problem, bo odstraszam też ludzi, na których mi zależy. Nawet jak się staram przybrać bardziej sympatyczny wyraz twarzy to kiedy np zobaczę się w lustrze straszę samą siebie.. To okropne.. Wie ktoś o co w tym chodzi??
  20. kreatka

    [Białystok]

    No własnie teraz jestem od 1,5roku już prawie na takiej terapii i nie widzę rezultatów,wręcz wydaje mi się, że pod pewnymi względami jest gorzej. Ale to oczywiście jak już mówiłam kwestia indywidualna. Być może też nie trafiłam na odpowiedniego (dla mnie terapeutę). Taka terapia psychodynamiczna (chyba nawet z założenia) jest bardzo frustrująca i nie ma jakiej takiej struktury,straszny chaos w niej panuje jak dla mnie - bo po prostu się przychodzi i się mówi, co się chce, terapeuta nawet rzadko się jakkolwiek do tego odnosi, po prostu się przychodzi i się opowiada, co tylko chcesz, na co masz ochotę albo co wg Ciebie jest ważne i to tak trwa i trwa, a nie pojawiają się żadne konkrety, żadne rozwiązania.. ponoć powinny się z czasem jakieś klapki w głowie otwierać chyba, coś powinno się nowego sobie uświadamiać, inaczej zacząć widzieć różne rzeczy, ale ja nie zauważam niczego takiego, więc jak dla mnie to strata czasu. Wielu ludzi narzeka na taką terapię i jest to kontrowersyjna kwestia, ponieważ mimo wszystko wielu twierdzi, że to jest jakoś skuteczne.. nie wiem.. pytałam terapeutkę wiele razy jak ma mi to pomóc, ale odpowiedzi nie usłyszałam. Natomiast usłyszałam, że to ja nie chcę się zmienić, że sama sobie blokuje różne nowe możliwości, bo nie chce zrobić tego czy tamtego, a to są rzeczy, których ja się po prostu boję i z tymi lękami między innymi na terapię trafiłam i z nich miała mnie wyleczyć, jak dla mnie to błędne koło. Bo gdybym potrafiła tak ot te lęki przełamać to zrobiłabym to bez "pomocy" psychoterapii. Jeśli chodzi o prywatne to ja byłam raz w pracowni "Integra" na Warszawskiej, często jest polecana p. Żukowska pracująca tam, ja akurat byłam innej osoby, trudno oceniać po jednej wizycie. Zapłaciłam wtedy 80zł. Grupową chyba też tam mają. Nawet nie wiem jaką metodą pracują, ale obawiam się, że też psychodynamiczną (http://www.integra.bialystok.pl/). Ja bym teraz się rozejrzała za humanistyczną (Gestalt) lub nawet behawioralno-poznawczą. Ale na NFZ może być ciężko.
  21. kreatka

    [Białystok]

    Ja byłam tylko w MSWIA na Fabrycznej (http://www.zozmswia.bialystok.pl/mswia.php?i=5066&catid=58), na terapii grupowej i indywidualnej. Nie powiem czy polecam czy nie - mnie nie pomogło, ale to na pewno kwestia indywidualna. I tak najpierw musisz się udać do psychiatry, żeby Cię skierował na taką terapię, jaka dla Ciebie będzie najlepsza. Z tych miejsc, które ja znam, oprócz Fabrycznej to:, nie wiem czy prowadzą też indywidualną, pewnie tak - na Ciołkowskiego, wielu poleca, ja nie byłam, może powinnam się wybrać --> http://psychoterapia.bialystok.pl/ - Na Staszica 3, ostatnio umówiłam się tam na wizytę u lekarza na wrzesień były terminy,powiedziano mi, że na psychoterapię czeka się ok roku - Bema 2, nie wiem ile czeka się na psychoterapię, ale do lekarza teraz np umawiają na październik, ponoć dobra tam jest dr Koniecko - Słonimska 15/1, jest pan,który przychodzi raz w tygodniu na 3h, więc pewnie byłoby trudno się dostać - na Warszawskiej 15 kiedyś polecano mi tamtejszą terapię grupową, ale nigdy tam nie trafiłam. - na Młynowej Lege Artis http://legeartis.bialystok.pl/ Więcej sobie nie przypominam. To oczywiście miejsca, gdzie można się leczyć bezpłatnie. Tu jest większość danych: http://www.bialystokonline.pl/psychiatria-psychologia-psychoterapia,kategoria,55,07,1.html
  22. kreatka

    [Białystok]

    Witam:) Czy ktoś wie w jakim nurcie prowadzona jest psychoterapia na Bema przez dr Koniecko? Albo ktoś zna jakieś miejsce w B-ku, gdzie na NFZ jest psychoterapia indywidualna w nurcie innym niż psychodynamiczny / psychoanalityczny? Bardzo proszę o jakieś info..
  23. kreatka

    [Białystok]

    Ja chętnie poznam kogoś znerwicowanego z Białegostoku. Choć moje zaburzenie to lęk przed ludźmi.. jest tu ktoś kto ma podobnie?
  24. Czy jest tu ktoś po próbie/-ach samobójczej/-ych? Albo po prostu tak ktoś będzie potrafił odpowiedzieć mi na pytanie... Kiedy myśli samobójcze zaczynają być naprawdę niepokojące - kiedy trzeba zacząć się martwić, że zbliżam się niebezpiecznie do tej cienkiej granicy, za którą przechodzi się do działania. Ja swoich myśli s. nigdy nie traktowałam zbyt poważnie, wyobrażanie sobie swojego pogrzebu itp było dla mnie formą odreagowania - tak to interpretowałam, ale zauważam z upływem czasu niepokojącą zmianę, która następuje stopniowo w tym, w jaki sposób myślę o ewentualnym samóbójstwie. Między innymi chodzi o to, ze myślę o tym, jak o czymś co jest pożądane, ale brak mi odwagi, żeby podjąć decyzję i przejść do działania co przynosi taki skutek, że z czasem zbieram w sobie siły (nie do końca świadomie, ale doszłam ostatnio do takiego wniosku, że tak się dzieje) do tego, żeby jednak się przełamać, tak jakby chodziło o jakąś zwykłą życiową decyzję/zmianę, której się boję, ale staram się przełamać, żeby to w końcu zrobić. Czuję też złość, kiedy myślę o tym, że wiem, ze i tak tego nie zrobię, coś się we mnie buntuje i chcę własnie to przełamać, żeby nie tkwić w martwym punkcie. Znowu - tak jakby chodziło o przełamanie zwykłej życiowej stagnacji. Mam też coraz wyrazistsze wizje siebie, jak robię sobie krzywdę, niekoniecznie się zabijam, ale np okaleczam (jak dotąd mi się nie zdarzało), choć wizję siebie martwej (no i oczywiście nieśmiertelna wizja pogrzebu) też miewam. Na ten moment nadal wiem, ze nie mam tyle odwagi, żeby podjąć taką decyzję, ale zastanawiam się czy jeśli zmiany nadal będą postępować czy w końcu nie dojdę do momentu, kiedy będę już w stanie podjąć tę decyzję..
  25. kreatka

    [Białystok]

    Hej! Ja byłam na terapii w MSWiA, ale trudno mi powiedzieć czy to dobra czy zła terapia, bo nie mam porównania, ja na sobie efektu nie odczułam , ale chyba jestem wyjątkowo ciężkim przypadkiem, znaczy wymagającym dłuższego leczenia, niż 3 m-ce. Ludzie, tzn terapeuci i lekarze są raczej w porządku i raczej młodzi. Mam pytanie: czy Wy tutaj jako nerwicowcy z Białegostoku próbowaliście się jakoś spotkać w realu?
×