Skocz do zawartości
Nerwica.com

pepik

Użytkownik
  • Postów

    59
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez pepik

  1. Ten problem gdzieś siedzi we mnie na pewno. Kłopot w tym, że nie ma jednoznacznej odpowiedzi, co spowodowało,że nerwica/depresja wylazły na wierzch. Mam wspaniałych przyjaciół i Dziewczynę. Podtrzymują mnie jak mogą, niestety są wszyscy w innym mieście, widujemy się tylko w weekendy i przez internet. Jest mi ciężko zaakceptować swoją chorobę, fakt. Byłem zawsze silny i sprawny umysłowo, myślałem, zawsze ze wszystkim sobie poradzę. A tu d%&a i trzasnęło. "Człowiek to słabość" powiedziała moja terapeutka. Teraz widzę tylko słabego, obolałego człowieka, bez pamięci, koncentracji, z zaciśniętym bolącym gardłem, trzaskiem w uszach i w dodatku użalającego się nad sobą, bojącego się własnego cienia, przyszłości. Analizuję swoją przeszłość i postępowanie. Może tam jest wina. To i siebie obwiniam. Staram się dawać więcej siebie dla ludzi.ale boję się,że zostanę bezwzględnie wykorzystany. Boję się własnej naiwności. pozdrówka!
  2. Przez cały czas swojej choroby,od początku roku mam takie głupie wrażenie złości na wszystko i wszystkich. Przez cały dzień. Z równowagi może mnie wyprowadzić najmniejsza nawet rzecz. Najgorzej boję się, że przez to oddalę się od bliskich i przyjaciół, rodzina już mnie traktuje trochę jak dziwaka(w końcu chory jakoś tak dziwnie jestem, depresja? co to za choroba, weź się w garść), dziwnie się z tobą rozmawia) Boję się, że zostanę sam. Wkurzam się na siebie,że nie mam siły, że nie mogę pracować i żyć towarzysko normalnie, bo bez radości, spontaniczności i ciągle rozkojarzony i zmęczony. Złoszczę się, że nie widać końca tego cholerstwa, że wciąż nie mogę pogodzić się z ułomnością. Szarpię się,nie mogę pozbierać myśli. W dodatku wszystko takie nierealne, odległe. Do tego somatyczne dolegliwości dają popalić. Chodzę na psychoterapię, biorę lek, staram się nazywać rzeczy po imieniu i swoje chore uczucia też, ale to wszystko wraca natrętnie. I często nie jestem w stanie zapanować nad tą złością. Boję się,że jak to zduszę wszystko, to potem jeszcze gorzej będzie. Mam nadzieję,że z psycholog znajdziemy podstawę tych dziwnych zachowań, wciąż tego nie widać. A na razie staram się wyganiać z głowy uprzedzenia i uśmiechać się i otwierać do ludzi, na razie tez bez skutku. Jak sobie radzicie z egocentryzmem w chorobie? Z tą niechęcią do wszystkiego? pozdrowienia serdeczne.pepik.
  3. A ja nie przebieram w chorobach. Cierpię na "permanentną" boreliozę. Ciężko to wykryć, więc negatywny wynik testu mnie nie przekonuje. Natrętne myśli o chorobie wracają, zapętlają się i sprawa nie daje się wybić z głowy. Naczytałem się też w necie o candydozie i to też fajna wkrętka. Guza mózgu nie mam na pewno (zrobiłem sobie RM),
  4. pepik

    Nerwica a relaks

    Witaj, też tak mam, podobnie np. siedząc przy komputerze. Nosi mnie i często zaczynam 3 rzeczy na raz, żadnej nie kończę, bo lecę dalej. Myśli lecą jedna po drugiej. Jakaś taka dekoncentracja nie do powstrzymania. Lepiej poczułem się trochę po leku SSRI. Jest odrobinę lepiej, mogę przynajmniej myśli ogarnąć i mam trochę lepszy kontakt ze światem. Co do relaksu, dobrze jest położyć się w wannie w ciepłej wodzie i poleżeć sobie dłużej. Mi się przynajmniej to udaje . Jak jestem ekstremalnie pobudzony próbuję sobie włączyć nagranie z treningiem autogennym Schultza, trochę mnie zamula, czasem usypia, rozluźnia mięśnie.pozdr.
  5. Ja tak, jak korba, powoli wracam do czytania. Chciałbym spokojnie usiąść i przeczytać jednym ciągiem pół książki. Było źle, nie mogłem przeczytać nawet krótkiego artykułu w gazecie. Teraz jest trochę lepiej. Udaje się nawet rozdział przeczytać. I tak powoli, powoli, mam ma nadzieję, że się uda :). Gorzej,że jak przeczytam, to ciężko odtworzyć treść . Ale to następny krok.pozdrowienia dla wszystkich "czytaczy"
  6. pepik

    Hej wszystkim.

    TO przynajmniej można nazwać i szukać sposobu na ujarzmienie .Powodzenia, agusiaww.Damy radę!
  7. Ech, cała ta derealizacja to jedno wielkie paskudztwo. I u mnie jest tak samo. Jest to ewidentnie wynik natłoku myśli i lęku. Człowiek zaczyna nadmiernie analizować, zamiast to po prostu olać. Olać jednak nie potrafimy, bo w swoim chorym stanie nie umiemy się wyrwać z napływających na nowo myśli. U mnie trochę działa akceptacja tego stanu i wewnętrzna rozmowa w myślach :"stary, to po prostu tak jest, czujesz się nieobecny i już, zagubiłeś się, zajmij się czyms, nie myśl o tym" Wazne,żeby uznać te rzecz za fakt i jak się da nawet to wyśmiać. Mi się trochę odrealniło po Lexapro, tak po miesiącu brania. Ale nawraca cholerstwo, jak o tym pomyślę
  8. pepik

    Hej wszystkim.

    Cześć, dotychczas przez parę tygodni czytałem posty forum. Teraz postanowiłem do Was dołączyć. Moja historia sięga początku roku, od kiedy czuję się fatalnie. Wszystko zaczęło się od prostej infekcji i bólu gardła, pieczenia podniebienia. Nic na to nie pomagało, lekarze nic nie widzieli. Ja się czułem coraz gorzej i gorzej, mega schorowany i zagrypiony. Aż pewnej nocy ŁUP! Szczękościsk, poty, lęki, izolacja, bezsennosć i odrealnienie, jakiego świat nie widział. Do tego duuużo innych objawów somatycznych doszło. Przez parę miesięcy byłem wyłączony z życia, nieprzytomny jak zombie, albo przeleżałem, albo z wielkim wysiłkiem podejmowałem nawet najmniejszą czynność, cud, że wytrzymałem (i wytrzymuję) w pracy z gigantycznym rozkojarzeniem i kiepską pamięcią. Jestem przebadany przez lekarzy wszerz i wzdłuż, chociaż pewnie jeszcze można Trochę lepiej poczułem sie po SSRI Postanowiłem walczyć z wrogiem, którego jednak mogę dotknąć, depresją, lękiem, d/d. Wiele uwag na forum wydaje mi się cennych i wierzę, że może wspólnie uda nam się te cholerstwa pokonać. 3majmy się! pepik
  9. viewtopic.php?t=4242 Już na forum było rozważanie na ten temat. Sam mam od prawie pół roku wkrętkę na przerost candidy w organizmie. Mam dużą ilość objawów somatycznych. No i depresję i ostrą nerwicę. Ale tak naprawdę nikt tego grzyba nie dotknął, wymazy nic nie wskazują, a mnie dalej boli gardło i piecze podniebienie Dlatego leczę choroby umysłu Ale kto wie co za diabeł to powoduje (mam też ciągle filmy na boreliozę, ale z dwojga złego wolałbym candidę) pozdrowienia i witam, to mój pierwszy post na forum.
×