Skocz do zawartości
Nerwica.com

Rena

Użytkownik
  • Postów

    118
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Rena

  1. Margola, na drażliwe jelita dobrze działają leki antydepresyjne, ja teraz nie biore i już zaczynam odczuwać bóle brzucha, dzisiaj czułam się nieźle a teraz pod wieczór znowu odczuwam niepokój i zaczynam walczyć z pokusą wzięcia afobamu, znowu przez jakiś czas będę zamulona i śpiąca. Kolejne dni są walką o przetrwanie bez widoków na lepsze, jak w takim stanie mówić o jakiejkolwiek normalności, boję się każdego kolejnego dnia czy będzie lepiej czy gorzej, wytrzymam czy nie, najgorsze są ranki, budzę się z lękiem nie mogę dospać okropność
  2. Margola, ja też mam drażliwe jelita i kiedy mnie boli biorę hydroxizinę, każdy ma swój wypracowany sposób by poczuć choć na chwilę ulgę. Capri dzięki za ciepłe słowa, dzisiaj jest trochę lepiej dlatego wykorzystuję ten czas bo nie wiem co przyniesie jutro. Człowiek tak żyje z dnia na dzień nawet już nic nie planuję bo jak tu coś zaplanować, to nerwica decyduje czy będę mogła czy nie, jak przerwać to błędne koło? Może ta terapia coś da, nie chcę brać już leków, nie mam siły. Jak nie wytrzymuję to biorę afobam, doraźnie. I tak kręci się ten diabelski młyn.
  3. Rzeczywiście zaraz lepiej, ja to wszystko wiem teorię mam w jednym palcu, ale jak złapie cię lęk to wszystko odpływa, nie ma żadnych dobrych myśli, czasem myślę czy nie lepiej zaprzyjaźnić się z tą nerwicą a nie ciągle z nią walczyć, skąd brać nowe siły? Pójdę na tą psychoterapię ale nie wiem jak tam dojadę, jak mnie złapie to boję się wyjść z domu a tu trzeba pokonać samochodem 30 km. Tak bardzo chciałabym się poczuć normalnie choć przez parę dni, już nie pamiętam jak to jest robic to na co ci przyjdzie ochota zwłaszcza poza domem. Dobrze że jesteście i rozumiecie o czym piszę.
  4. Ojej! Jesteście tam? Dzisiaj czuję się okropnie, lęki, lęki i jeszcze raz lęki. serce wali jak oszalałe, zaczynam wątpić we wszystko, w te cholerne leki, znowu dostałam jakiś nowy ale boję się go brać, mam zadzwonić i umówić się na psychoterapię alę się boję tego wyjazdu i wszystkiego już mam dość wszystkiego, czy z tego wogóle można wyjść? Po lekach jest trochę lepiej ale na chwilę potem znowu to samo nie mam już sił ani wiary w lepsze. Napiszcie coś żebym czuła że nie jestem sama. Pozdrawiam
  5. A ja jakoś się trzymam, mam iść na terapię, mam już skierowanie ale się boję. Sama nie wiem już co robić.
  6. Oj dziewczyny ten nasz świat nie jest taki jaki powinien być, najgorzej kiedy musimy zakładać maski na różne okazje. Ja tak żyłam przez wiele lat i już nie wiedziałam jaka ja naprawdę jestem i czego właściwie chcę. Teraz mogę być sobą ale nie umiem być z sobą i to jest najgorsze. Ciągle byłam od kogoś uzależniona i wydawało mi się że gdyby nie ta osoba to ja nie umiałabym żyć. Ciągle musiałam być taka jakiej oczekiwali inni, dobrą żoną, matką, córką według ich programów, a teraz nie muszę no i mam lęki. Ja nawet nie wiem czy czegoś chcę i po co mi to, wiem tylko że jakoś muszę dożyć do końca i tyle, każdy dzień jest wyzwaniem i obawą. Postanowiłam, że ograniczę słowo "muszę", zaczęłam od mojej mamy, zawsze byłam na każde jej zawołanie a wczoraj jej odmówiłam, musi zrozumieć że ja mam też swoje przwa nawet jeśli się nudzę to widocznie tak chcę a jak znajdę ochotę to może przyjadę. Ludzie uwielbiają manipulować innymi a ja się tak dawałam cały czas. Może to coś da taka postawa, jedno wiem że jak w sobie nie znajdziemy sił na zmiany to nikt tego za nas nie zrobi żaden psychoterapeuta. Czytam książkę "Program walki z lękiem i depresją" dr Josepha Luciani świetna pozwala zrozumieć schematy tej choroby, którą on nazywa nawykiem i chyba tak to jest. Polecam, mnie ona dużo dała.
  7. Esther! Nie łącz alkoholu z lekami to po pierwsze a po drugie myślę, że za duże wymagania sobie stawiasz albo któreś z rodziców, pamiętaj nie musisz być doskonała ani nikt z nas, pozwól sobie czasem na błędy to jest nasze prawo. To że jesteś młodsza nie ma tu nic do rzeczy, jesteś wartościową dziewczyną i godną czyjejś uwagi. Zrób sobie kiedyś taki dzień przekory, nie odrób lekcji, idź nieprzygotowana nawet gdybyś miała dostać pałę, odpyskuj komuś, powiedz głośno co myślisz. Nie stawiaj sobie tak wysokiej poprzeczki. Najważniejsze żebyś nie udawała kogoś kim nie jesteś, jeśli coś cię męczy to nie rób tego. Według mnie za bardzo kontrolujesz swoje życie, jesteś za dużą perfekcjonistką, ja przez to przeszłam i wiem że to źle się kończy. Nie wiem jakie są u ciebie relacje w domu, może to z tego to wynika? Same leki nie załatwią sprawy, może psychoterapia? Pozdrawiam ciepło.
  8. Pisz Margola i wyrzucaj z siebie, wiem, że to worek bez dna ale to pomaga, to forum kiedyś mnie też bardzo pomogło. Każdy z nas ma swój worek i może czas do opróżnić, może spróbujmy w tych naszych sytuacjach zobaczyć coś dobrego? Może zmienić to myślenie. Ja albo żyję przeszłością, z którą się nie mogę uporać albo martwię się o przyszłość, nie umiem żyć tu i teraz, cieszyć się chwilą, nie czuję się dobrze w swoim towarzystwie. Ciągle spięta, napięta, lękliwa i kontrolująca bezustannie wszystko. Ja bardzo przeżyłam utratę synka chociaż mieliśmy z sobą kontakt w każde wolne od pracy i szkoły. Jestem nauczycielką, więc trochę wolnego było, ale odległość nie pozwalała na częste spotkania, a potem doszła nerwica lękowa i już nie mogłam jeździć. Kiedy był starszy przyjeźdżał sam a teraz ma już 22 lata ale kontakt mamy bardzo dobry. Ja jednak nie mogę pogodzić się z tym co było złe w moim życiu a było tego sporo już od dzieciństwa i jak tu być zdrowym?
  9. Margola jak ja świetnie cię rozumiem, byłam w bardzo podobnej sytuacji, ja wychowywałam córkę a były mąż syna, miałam dokładnie tak samo. Teraz córka i syn są w Irlandii a przy mnie jest najmłodsza, która chodzi do drugiej liceum. Boże jak świetnie wiem co czujesz, też chciałam nieraz uciekać. Cieszę się że jesteś na forum i mogę z tobą porozmawiać. Jak masz ochotę to przyjeżdżaj do mnie choć na parę dni. Wiem że to głupio brzmi przecież wcale się nie znamy ale myślę że obu by nam to wiele dało. Jeśli nie to chociaż pisz do mnie.
  10. Margola i Esther jak czytam co napisałyście, to doskonale was rozumiem. Sama walczę z depresją, też jestem już "duuużą" dziewczynką, powinnam być silna, tyle w życiu przeszłam i powinno to mnie wzmocnić, a jednak nic z tego teraz kiedy mogłabym nareszcie spokojnie pożyć nerwica mnie wykańcza, budzę się z lękiem i cały dzień z nim walczę, może jeszcze godzinę bez tabletek, może jeszcze trochę. Jestem wykończona tym, boję się już wszystkiego, życia. Czasem mam problemy z wyjściem z domu a przecież trzeba pracować, mam córkę i ona liczy na mnie, mam matkę, która też liczy na mnie a mnie to przerasta. Słowo "muszę" jest dla mnie jak czerwona płachta na byka. Wiem jak wam ciężko, ja już tyle leków brałam i wszystko na krótko. Wybieram się na terapię. Teoretycznie to wiem już o nerwicy i depresji wszystko ale jak to praktycznie zastosować. Może trzeba by w końcu siebie polubić? Ale jak to zrobić? Pozdrawiam.
  11. Brawo Arkadia! A jednak zrobiłaś to, popatrz ile w tobie siły jeszcze odróżniasz dobro od zła dla siebie oczywiście, ale nie zamykaj całkiem serca. Ten facet to nie było to, ale jeszcze twoja połówka czeka na ciebie napewno się spotkacie, to nieuniknione. Na razie jesteś zraniona i masz rację zajmij się sobą i synkiem, jak nabierzesz pewności siebie i tego świata, przyjdzie nowy sen i będziesz gotowa pójść dalej! Trzymam kciuki!
  12. Arkadia, wiem, że to co napiszę nie jest łatwe ale chyba musisz z nim skończyć, bo ten związek cię dobija, przecież ty nie masz w nim żadnego wsparcia. Myślę, że przy nim żadne leki ci nie pomogą, jest mi bardzo żal ciebie bo to trudny układ ale chyba nie masz wyjścia. Ja jestem w związku na odległość i też mi jestciężko, mój partner jest niesamowitym realistą, chociaż ma swój świat typowa "Ryba", ale sfera większych uczuć i emocji jest mu raczej obca więc na duże zrozumienie nie mam co liczyć, nie wspomnę już o swojej nerwicy, ale myślę, że moglibyśmy się nawzajem wiele od siebie nauczyć i jak na razie patrzę na to optymistycznie, chociaż te jego przyjazdy na weekend to dla mnie za mało. Ale cóż ważne że odzyskałam go po....30 latach. Tak, tak miałam 16 lat jak się zakochałam i wiedziałam, że to jest miłość na całe życie, ale niestety nie było nam dane przeżyć je z sobą. Dlatego cieszę się tym co mam, bo mogłoby nic nie być. Ja myślę, że to karma i tak miało się to potoczyć. No to tyle o sobie. Jestem dużo starsza od was ale niech was to nie zniechęca do pisania do mnie bo problemy mam takie same.
  13. Arkadia! Problem z facetami to mamy chyba wszystkie, faktem jest, że przy nerwicach czy depresjach uzależniamy się od innych osób i one dużo mogą, mogą pomóc nam odzyskać swoją wartość lub do reszty ją zatracić. Wiem że takie uzależnienie jest bardzo niezdrowe. Ja całe życie tak miałam, teraz mam w miarę zdrowe relacje i nie umiem się w nich odnaleźć. Ja dalej trwam bez leków ale strach czuję ciągle pod skórą i stale go kontroluję kiedy wyjdzie, jakie to męczące...
  14. Witam Was serdecznie! Trochę mnie nie było, święta i zajęć sporo. Wiem, że nie powinnam odstawiać leków, trzy dni umierałam ale teraz jest dobrze. Zdaję sobie sprawę, że nie na długo ale na razie cieszę się każdym dniem. Arkadia wiem o czym piszesz mam podobną historię z "moim". A od ludzi też się odsuwałam, dla mnie ich świat nie był moim to tak jakbym patrzyła na nich przez szybę. W tej chorobie najgorsze jest chyba osamotnienie i brak zrozumienia, nawet ta ich nieudolna chęć niesienia pomocy drażni, a już słowa "weź się w garść" są dobijające. Ja czasem mam wrażenie że żyję w jakimś równoległym świecie, który się rządzi zupełnie innymi prawami. Najlepiej się czuję z wami, to jest właśnie nasz prawdziwy świat.
  15. Witam! Jak dobrze wiedzieć, że są ludzie, którzy wiedzą o czym mówię, jaka cudowna jest ta świadomość. Dzisiaj czuję się lepiej, odstawiłam wszystkie leki zobaczymy jak długo ta sielanka potrwa. Może napiszę coś o sobie. Jestem nauczycielką w gimnazjum, lubię młodzież i swoją pracę, o ironio dla niejednego młodego człowieka jestem terapeutą a sobie pomóc nie mogę ale może dzięki mojej chorobie lepiej rozumiem innych. Właśnie zamykają moją szkołę a ja zostaję bez pracy. Nie wiem co dalej, na razie nie myślę. Poszłam na roczny urlop zdrowotny i chciałabym pójść na terapię. Najbardziej mnie martwi, że mój partner zupełnie nie rozumie co mi dolega, próbuje to jakoś tłumaczyć nie wiem czy mnie czy sobie, a ja nie wiem jak to wyjaśnić osobie, która nigdy nie miała z czymś takim do czynienia. On szuka winy w sobie, twierdzi, że widocznie jest mi z nim źle, a to nie o to chodzi. Tak trudno znaleźć zrozumienie otoczenia. On nie rozumie, że nie on jest powodem mojej choroby i nie on jest w stanie mnie z niej uleczyć. Dlatego tym bardziej doceniam to forum i was, Boże chociaż ktoś...
  16. Witam! Ja brałam ten lek 3 tygodnie i nie wytrzymałam, było coraz gorzej, słabłam z dnia na dzień, depresja totalna, nie chciało mi się jeść, myć ani pracować. Odstawiłam. Pozdrawiam.
  17. A ja od rana czuję się fatalnie, mam straszne lęki, żeby nie Afobam nie wiem jak bym to wytrzymała. Każdy dzień przynosi inne dolegliwości, można zwariować. Zamówiłam sobie książkę"Program walki z lękiem i depresją", Ale nie wierzę, że coś może mi jeszcze pomóc. Jak tam wy się dzisiaj czujecie, ja jestem na zwolnieniu i o wyjściu do pracy nawet nie mogę myśleć.
  18. Dzięki wielkie za dobre słowo i rady a gdzie prowadzą takie terapie? Muszę poszukać, bo ja nigdy nie byłam na terapii, brałam tylko leki, chyba się jej boję, czasem mam takie lęki, że nie mogę się za bardzo oddalać od domu a dopiero gdzieś wyjechać, ale chyba muszę jeszcze spróbować, no bo szkoda mi trochę tego życia, tak bardzo zazdroszczę "normalnym" ludziom już nie pamiętam jak to jest nie bać się. Ja jeżdżę tylko samochodem gdyby nie on byłabym całkiem uwięziona w domu, ale nie zawsze też mogę sama i jeździ ze mną córka. Eh, pieskie to życie.
  19. Cześć! Mam nerwicę lękową od 16 lat a od trzech dodatkowo depresję, brałam już różne leki, po których czułam się raz lepiej raz gorzej. Teraz znowu objawy się nasiliły i czuję, że mam już coraz mniej siły do walki. Wiele w życiu przeszłam a już trochę żyję i myślę, że na mój obecny stan psychiczny najbardziej wpłynęło dzieciństwo. Teraz po wszystkich burzach w moim życiu zapanował spokój i powinnam mieć powody do szczęścia, jestem nareszcie z człowiekiem, którego kochałam całe życie ale jakoś się mineliśmy. Na ponowne spotkanie czekaliśmy bardzo długo i cieszę się że marzenia jednak się spełniają. A tu ostatnio mam okropne stany depresyjne, brałam jakieś leki ale po nich czułam się okropnie. Nie wiem już jak z tym walczyć, jestem taka zmęczona. Pozdrawiam wszystkich, z wami czuję się lepiej.
  20. No właśnie, ja też kiedy wyjdę od mojej pani doktor to czuję się super im dalej tym coraz słabiej, dobrze że chodzę do niej co tydzień, to rozmowa tak działa czy ta osoba?
  21. Lublinianka! Idź do tej swojej kierowniczki i pogadaj z nią szczerze, tobie ulży a wiele się wyjaśni, nie bój się przecież ona też jest człowiekiem i napewno cię zrozumie, a tak ciągle będziesz drżeć że się w końcu wyda i będzie ci nieprzyjemnie. Pozdrawiam
  22. C©złowiek! Piszesz wazelina? Każdy kto tu pisze szuka dobrego słowa i pociechy, nie po to tu się wyżalamy żeby ktoś nas jeszcze bardziej zdołował, mnie ta wazelina pomogła, wierzyłam że każdy kto pisał do mnie życzył mi dobrze, bo niby dlaczego nie? Cierpienie z reguły ludzi łączy. Bo cóż my tu na forum możemy, w jaki inny sposób możemy sobie pomóc jeśli nie dobrym słowem i zrozumieniem i to jest właśnie to że każdy z nas wie doskonale o czym druga osoba pisze bo wszyscy tu przez to przechodzimy, świadomość że nie jesteśmy sami w swoim cierpieniu też bywa pocieszająca. Ja najgorsze chwile przeżyłam tylko dzięki temu forum i za to serdecznie wszystkim dziękuję.
  23. Bethi trzymaj się, niedobrze się stało to nie jest wyjście, myślisz że nie poradzisz sobie sama? Dlaczego zaczęłaś pić? Czy czułaś się po alkoholu lepiej?
  24. Znam to uczucie, koszmarne ranki, wieczór lepiej, to jest charakterystyczne dla depresji. Właśnie przyjechałam z miasta, jakoś poszło, chociaż byłam na granicy paniki, ale udało się.
  25. NO, fakt nie zazdroszczę ci, jak masz opuchlizne to pewnie ropa się zbiera, to albo dentysta albo antybiotyk. Szkoda mi ciebie bardzo, ale w końcu musi przejść, życzę aby jak najszybciej.
×