Skocz do zawartości
Nerwica.com

Yennefer

Użytkownik
  • Postów

    125
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Yennefer

  1. Czyli wychodzi na to, że Nasz problem to przede wszystkim strach przed strachem. Brzmi jak idem per idem, ale rzeczywiście chodzi o to, że głównie boimy się naszego lęku, tego, że jakaś myśl tak Nas przeraziła, że nie możemy normalnie funkcjonować. Ostatecznie nikt nigdy żadnego dziecka nie skrzywdzi, ale nie możemy zrozumieć, dlaczego ta absurdalna myśl Nas tak strasznie przeraziła. Dlatego osobiście uważam, że NN i nerwice lękowe są w sumie nie do wyleczenia. Jeśli kogoś spotka coś złego w parku, to do końca życia będzie parki omijał i park będzie dla niego koszmarem. Tego przerażającego strachu, przygnębienia, wstydu, poczucia osamotnienia, jakie przeżywamy, nie da się po prostu zapomnieć, wyrzucić z pamięci. Gdyby można było pamięć po prostu wyczyścić, to może człowiek byłby zdrowy :-) A tak, to jeśli już wiem, że mam słabą psychikę i nie jestem w stanie sobie poradzić z pewnymi myślami, to nawet jeśli sobie radzę z jakimś natręctwem, następnego dnia są już nowe. Moja koleżanka mi powiedziała: ,,Myślisz, że jako jedyna masz natręctwa? Ja też, np.kiedy widzę tą wścibską sąsiadkę, która wszystkich obgaduje, mam ochotę jej włożyć widelec w oko :-). Ale to tylko myśli i nie przeszkadzają mi normalnie funkcjonować". Dlaczego mnie myśli uniemożliwiają normalne życie??? Nie wiem.......
  2. To takie dziwne, jak każdy z Nas patrzy na to życie inaczej :-) A ja właśnie chciałabym związek z mężczyzną oparty jedynie na czystym flircie, fizyczności, dobrej zabawie, bez zazdrości, wyrzutów, ograniczania drugiej osoby jakimiś emocjami, które mnie bardzo niszczą w obecnym stanie. Zamiast tego otrzymuję płomienne uczucia, obsesje, codzienne wydzwanianie i kontrolowanie, wszyscy mężczyzni chcą się mną opiekować jak małym zwierzątkiem, a każdy mój sprzeciw kończy się potem strasznymi wyrzutami sumienia, że może kogoś znowu skrzywdziłam, a przecież dobry ze mnie człowiek. Ale rozumiem Wasz punkt widzenia i to, że zawsze chcemy czegoś, czego aktualnie nie mamy. Udało mi się spędzić kilka dni w samotności w lesie nad jeziorem i czułam się taka wyciszona, spokojna, ja ze swoimi marzeniami, planami na przyszłość. A potem włączyłam komórkę i znowu ktoś miał do mnie pretensje, dlaczego się ukrywam i dlaczego nie daję znaku życia i gdzie w ogóle jestem. Myślę, że nie chodzi o znalazienie jakiejkolwiek osoby, bo wtedy można się męczyć jeszcze bardziej, ale znalezienie tej jednej, jedynej, która Nas rozumie, akceptuje i ma duże poczucie humoru (bo to pomaga w ciężkich sytuacjach :-) Kidowski zacznij od rozmowy z jakąś dziewczyną na gg, zobaczysz kobiecy punkt widzenia na pewne sprawy, nabierzesz pewności siebie, wygadasz się, może zaczniesz się mniej bać i będziesz mniej samotny. Internet to dobre miejsce na znalezienie przyjaciół, a może nawet dziewczyny :-) Można np.zacząć od gry w scrabble on-line, albo w tysiąca lub makao :-) Potem umówić się np.na rower albo na basen, czyli coś bardziej sportowego niż stricte randka. Najważniejsze, aby nie iść na spotkanie z przekonaniem, że coś tam się musi wydarzyć, że jest jakaś presja, jakieś oczekiwanie- wtedy człowiek jest czasem jak kłoda. Powodzenia :-):-):-)
  3. Smutna, a wzięłaś jakieś pokwitowanie na tą pożyczkę? Pewnie nie, bo myślałaś, że rodzinie można ufać? Wiem, że to niezbyt pocieszające, ale w pracy non-stop spotykam się z takimi sytuacjami i głównie pieniędzy nie oddaje właśnie rodzina lub najbliżsi przyjaciele.NIE MOŻNA POŻYCZAĆ PIENIĘDZY ,,NA GĘBĘ!!!", choć dobrze wiem, że ciężko jest poprosić osobę najbliższą o pokwitowanie. Niestety, co do zasady ludzie nie oddają pożyczonych pieniędzy, co jednak nie oznacza, że Twoja sprawa w sądzie (gdybyś się kiedykolwiek na nią zdecydowała), byłaby całkowicie do przegrania. A ja miałam dziś całkiem dobry dzień do momentu, kiedy wróciłam do domu i otworzyłam balkon, bo było za gorąco. Nagle do mieszkania ,,napłynęły" wszystkie odgłosy ,,ulicy", plotkowanie sąsiadów pod oknem, ktoś tam znowu od rana do wieczora wierci w ścianie, krzyki, zamieszanie, szczekanie psów. I pomyślałam sobie, co by się stało, gdybym nie wytrzymała i zaczęła na tym balkonie głośno krzyczeć , gdyby któregoś dnia po prostu puściły mi nerwy. I tak się przestraszyłam tej kompromitacji, tego, że będą mnie w kaftanie bezpieczeństwa wyprowadzać z klatki , że nerwica i lęk wróciły. Chciałabym, aby było miejsce, gdzie można iść i się swobodnie wykrzyczeć, gdy człowiekowi jest źle. Nagle zaczęłam zazdrościć ludziom, którzy mieszkają gdzieś głęboko w lasach, z dala od innych. Zamienilabym wszystkie ,,uroki" miasta na chwilę ciszy :-)
  4. Przedwczoraj wróciłam z urlopu w kompletnej głuszy nad jeziorem . Brak ludzi, nie ma dostępu do netu i forum, tylko ja na drewnianym pomoście w upalny, letni dzień, zaraz wskoczę do wody, aby się schłodzić...... No tak, ale skończyło się, i zaraz jak przyjechałam już mnie kusiło, aby wejść na forum i się trochę masochistycznie zdołować swoimi problemami i jeszcze innych :-) Amandia, a byłaś w końcu u jakiegoś psychologa lub psychoterapeuty? Najlepiej jednak iść prywatnie, bo w przychodni nikt nigdy nie będzie miał czasu na Twoje problemy. Czy jest tak, że myślisz o swoim natręctwie non- stop, w pracy, w domu, w kinie, czy tylko jak nie masz co robić i zaczynasz się zajmować swoimi myślami? Czy rano zaraz po przebudzeniu myślisz, czym to ja się miałam martwić i te myśli są z Tobą przez cały dzień?
  5. Trzeba mieć niezwykłe szczęście, aby z tą chorobą znaleźć partnera, który Cię akceptuje, któremu nie przeszkadza, że ciągle jesteś przygnębiona, że mało rzeczy Cię cieszy, że świat jakby istnieje obok Ciebie. Jak w takim stanie urządzać wesele na 100 osób, wychowywać dzieci, prać, sprzątać, gotować rosołki i wyjeżdzać na wczasy do Egiptu? Ja np.mogę mówić o wszystkim, ale o depresji nie, bo nawet Ci którzy mnie bardzo kochają (a może szczególnie Oni), nie chcą już dłużej o tym słuchać. Próbują mnie leczyć tym, co pewnie dla zdrowej dziewczyny byłoby szczytem marzeń (śniadania do łóżka, wyjazdy na Mazury i żeglowanie po jeziorach, mówienie, że wszystko będzie dobrze). A ja i tak, czuję się wciąż tak samo źle. Ludzie chcą mieć w domu optymistów, pogodnie patrzących na życie, ,,czerpiących z niego pełnymi garściami". Nikt nie chce rozhisteryzowanej kobiety, która np.100 razy na dzień sprawdza gaz, albo boi się wychodzić z domu. Portal randkowy dla nerwicowców ma być rozwiązaniem dla tych, którzy nie mają z powodu swojego stanu zdrowia szans, na (nie wiem jak to ująć) zdrowego? partnera. W końcu podobno, samotność jest już najgorszą rzeczą na świecie. [Dodane po edycji:] Qwas dzięki za komplement , ale niestety dziecię starej matury :-(:-(. Ale masz rację, nikt nie jest idealny. Więc jeśli mógłbyś mi pomóc i powiedzieć, gdzie ukończywszy studia prawnicze i będąc aktualnie na aplikacji prawniczej (wiesz, co to jest?), mogłabym nadrobić swoje braki w wykształceniu, to byłabym wdzięczna Twoje rady można opisać w kilku słowach: ,,rusz dupę i zmień swoje życie", ,,jeśli nadal wygląda tak samo żałośnie to znaczy, że nie chcesz go zmienić". To forum nie jest od takich rad, wchodzimy tu po rodzaj wsparcia, którego chyba nie rozumiesz, albo po prostu kreujesz się na jakiegoś nerwicowego buntownika :-), który ma za zadanie Nami wstrząsnąć? Gdybyś był kobietą i Tracący sens życia miałby z Tobą odbyć tą inicjację seksualną, to przyznasz, że miałby ciężką dolę i chyba lepsza byłaby ta prostytutka
  6. No cóż... Ponieważ na tym forum ,,zionie" nie tylko przygnębieniem, ale także przytłaczającą samotnością uczestników, poponuję zupełnie serio, najbardziej chyba praktyczne rozwiązanie, a mianowicie założenie na tym forum jakiegoś portalu randkowego dla nerwicowców :-) Rozumiemy siebie, akceptujemy, mamy podobne problemy i przemyślenia, czego chcieć więcej od partnera? Co do wypowiedzi qwas'a, to nie chciałabym się z nim sprzeczać jedynie dla zasady :-), ale uważam, że twierdzenie, że Nasze życie należy tylko do Nas i My mamy nad nim wyłączną kontrolę, to po prostu ,,bullshit". Mówią Nam jak mamy żyć z w szkole, w TV, w kościele, całe życie zmagamy się z oceną innych. To nie ja sama sobie przeszkadzam żyć, to inni mi przeszkadzają. Czy grubi czują się źle ze sobą dlatego, że nie lubią swoich ,,wałeczków", czy dlatego że inni nie akceptują ich otyłego ciała? Czy homoseksualiści cierpią z powodu gorszego jakościowo orgazmu, czy z braku akceptacji społecznej? Czy single szukają swojej drugiej połówki myśląc o sobie, czy głównie o swoich matkach, wścibskich cioteczkach, pytaniach w pracy, weselach w rodzinie, na które trzeba koniecznie kogoś zabrać? W swoich mieszkaniach ściszamy głos, aby sąsiedzi (mający powycierane łokcie od wyglądania przez okno), nie słyszeli co się u Nas dzieje. Mogłabym tak wymieniać bez końca. W każdym razie wkurza mnie, gdy ktoś mi mówi, że w Polsce mogę i powinnam być w 100% sobą. Trzeba być naprawdę bardzo silnym psychicznie, aby się uniezależnić od opinii otoczenia, aby się postawić osobom najbliższym i powiedzieć, że od teraz żyję tak jak chcę. Ale to tak na marginesie...
  7. Widzisz Amandia z jakim odzewem spotkał się Twój problem :-) A czy rozmawiasz o swoim problemie z mężem? W końcu On jest dla Ciebie najważniejszą osobą w życiu i jego akceptacja i zrozumienie mogłoby załatwić sprawę. Wystarczy, że Cię przytuli i powie:,,czym Ty się gryziesz mała, przecież wszystko z Tobą w porządku" :-)
  8. Tak śmieszne, jak śmieszny jest ten fragment: http://www.youtube.com/watch?v=_vMPVM52T9Q. Na szczęście, już mi przechodzi :-)
  9. Też uważam, że to najlepszy temat na tym forum :-) Chociaż to nie zmienia faktu, że coś, co jest pozornie śmiesznie, tak naprawdę zatruwa nam życie. Ale teraz o mnie. Generalnie mam natręctwa, że muszę ludzi szokować, zwłaszcza, jeśli mnie zdenerwują, albo obgadują w moim towarzystwie innych, albo się do kogoś przyczepiają, albo są zarozumiali i się wywyższają, to muszę powiedzieć coś przykrego, albo coś brzydkiego :-) Choroba wynika z zachowania matki w moim dzieciństwie, która zawsze kazała mi być na zewnątrz miła, porządna, wszystkim się kłaniać, być obłudnie uśmiechnięta, ,,nastawiać drugi policzek", nie mówić, co mi się nie podoba i zawsze mieć idealnie uczesane włosy :-):-) Ale wracając do tematu, to ostatnio widziałam odcinek Muminków, w którym Mała Mi mówi do Muminka taki tekst: ,,Ciekawe, co powie na to Migotka. Pamiętasz? Obiecałeś codziennie całować jej muszelkę. Chyba się nie wyprzesz tej idiotycznej obietnicy" I teraz mam takie natręctwo, że jak mnie ktoś zdenerwuje, to muszę mówić ten tekst i to dokładnie takim tonem jak Mała Mi, czyli skrzekliwie i bezczelnie :-):-):-) Wiem, że to głupie, ale cóż :-)
  10. Myślę, że trzeba rozdzielić NN, która niestety jest chorobą (chociaż nie lubię tak o niej myśleć, bo sama na to cierpię :-(), i którą trzeba leczyć lekami lub psychoterapią, bo mało jest osób, które potrafią sobie z nią same poradzić, a nawet jeśli, to po jakimś czasie zazwyczaj ,,wraca". Druga sytuacja to wtedy, kiedy mamy jakiś problem w życiu, nie potrafimy sobie z nim dać rady, nie jesteśmy szczęśliwi, chcielibyśmy jakiś zmian w życiu, w którym nagle zaczynamy się ,,dusić", i to w rezultacie prowadzi do przygnębienia i depresji. Obydwie sytuacje są straszne, bo NN wykańcza psychicznie, a zmienić swoje życie, zwłaszcza w Polsce, nie jest wcale łatwo, a czasem jest to po prostu niemożliwe. Amandia mimo wszystko myślę, że masz NN, którą próbujesz racjonalizować, przypominając sobie jakieś wydarzenia z przeszłości, które dodatkowo wywołują u Ciebie wyrzuty sumienia i jakiegoś kaca moralnego. W ten sposób lęk się pogłębia, a nerwica wzrasta w siłę. To forum może w jakiś sposób pomaga (o, są inne osoby, które mają to samo co ja!), ale z drugiej strony niektóre rzeczy, o których się tu czyta pogłębiają przygnębienie, lęk i do swoich obsesji i natręctw dodajemy dodatkowo cudze. Na początku cieszyłam się, że znalazłam to forum, ale teraz czytając niektóre posty mam wrażenie, że z tych nerwic i depresji nie da się po prostu wyjść. Mówiąc w skrócie, nie ma tu zbytniego optymizmu :-) Amandia to, że pewne rzeczy Cię podniecają i że masz jakieś fantazje erotyczne to normalne!! Dlaczego w naszym konserwatywnym spłeczeństwie ,,moherowych beretów" (przepraszam, ale tak właśnie myślę i czuje), człowiek ma się wstydzić tego, że lubi fantazjować, że lubi eksperymentować, że chce korzystać z życia, że chce mieć udane życie erotyczne i satysfakcję w łóżku? Amandia przeanalizuj na chłodno swoje życie, pomyśl, czy jesteś szczęśliwa, czy chcesz, aby Twoje życie było jak dawniej? Jeśli tak, to przyjmij, że to NN, idź do jakiegoś dobrego i życzliwego psychologa, i daj sobie czas, na wyleczenie. Jeśli jesteś szczęśliwa z mężem, to w czym problem?
  11. Amandia masz klasyczną NN. Myślenie ciągle o jakimś problemie, co zaczyna utrudniać normalne funkcjonowanie, poczucie, że już sobie nie możesz poradzić ze swoimi myślami, poszerzanie lęków o pedofilię i zoofilię, to już nie jest zwykłe poszukiwanie swojej tożsamości seksualnej, to już początek nerwicy natręctw. Zaczyna się od tego, że jakaś myśl nas straszliwie przerazi i czujemy się z nią bardzo źle, a potem nie potrafimy już myśleć o niczym innym, co jest jak ,,błędne koło", z którego nie można się w pewnym momencie już otrząsnąć. Dlatego pomoc psychologa jest niezbędna! I musisz przestać się bać swoich myśli, bo strach i odpychanie ich od siebie niestety nerwicę potęguje :-( Tylko pytanie, jak przestać się bać swoich myśli :-) Nikogo nie krzywdzisz i masz prawo do swojego życia i własnych pragnień. Jeżeli zbudowałaś związek z mężczyzną i było Ci z nim dobrze w łóżku, to już na pewno nie jesteś les. Pewien znany seksuolog powiedział kiedyś, że kobiety nie mają konkretnej orientacji seksualnej, tylko określone preferencje. Greta Garbo, Marlena Dietrich, Katherine Hepburn - będąc symbolami sexu i mając mnóstwo kochanków, romansowały także z kobietami :-) W dzisiejszych czasach przyznaje się do tego Megan Fox, Pink, Nelly Furtado, nawet nasza Doda (ale to chyba tylko pod media), więc nie ma się czego bać :-):-) Tylko może nie mów o swoich lękach mężowi, bo jeszcze zaproponuje trójkąt, abyś się mogła przekonać :-) Wiem z własnego doświadczenia :-), że dwie kobiety w łóżku jednocześnie, to fantazja, która się marzy prawie każdemu mężczyznie (nawet tym niby najbardziej konserwatywnym:-) Nie martw się, tylko pogadaj z jakimś sensownym spacjalistą! Pozdrawiam
  12. Yennefer

    [Łódź]

    Czyli postanowione, spotykamy się w niedzielę na Zdrowiu, o godz.13, najlepiej by było koło wejścia do ZOO, bo każdy trafi :-) Jeśli komuś rano absolutnie nie będzie się chciało wstać z łóżka, nigdzie wychodzić i spotykać żadnych ludzi, a tym bardziej opowiadać komukolwiek o swoich problemach, to będzie zupełnie normalne :-):-) Ale trudno, trzeba się pozbierać, założyć buty i iść. Tylko jak my się rozpoznamy? Jeszcze przez przypadek podejdę do jakiejś roześmianej grupy ludzi z kolorowymi balonikami i zapytam się:,,przepraszam, czy tu jest spotkanie osób z depresją, nerwicami i fobiami?" :-):-) Pozdrawiam i do zobaczenia!
  13. Yennefer

    [Łódź]

    No to byśmy mogli w przyszłą niedzielę, np.około godziny 13? Tylko czy zostaje Zdrowie czy jednak jakiś ,,ogródek" na Piotrkowskiej? Pozdrawiam ciepło :-)
  14. Yennefer

    [Łódź]

    Musimy się wreszcie wziąść w garść i spotkać się!!!!! :-) Potem przyjdą wakacje i każdy będzie jakoś próbował ,,topić" te swoje smutki w morzu, albo w górach :-):-) Najlepszym rozwiązaniem jest weekend, bo każdy raczej ma wtedy czas. Ogródek na ,,Pietrynie" jest dobrym pomysłem, ale musimy wziąść pod uwagę (co za profesjonalizm wypowiedzi :-), osoby, które nie mogą pić z powodu przyjmowanych leków (czyli chyba Nasza większość:-), a także osoby, które chorują ewentualnie na fobię społeczną i nie lubią zatłoczonych miejsc :-) Wiadomo, że nie spotyka się grupa szczęśliwych, uśmiechniętych, optymistycznych i zawsze w dobrych nastrojach ludzi :-) Mamy swoje problemy i o nich mamy rozmawiać. Chociaż np.wspólna gra w siatkówkę, albo ewentualnie piknik na trawie również mile widziane :-):-) Więc chyba Zdrowie to dobry pomysł, usiądziemy gdzieś w zaciszu drzew :-) Ale czy są w ogóle jeszcze jacyś chętni na to spotkanie? :-) Pozdrawiam serdecznie
  15. Yennefer

    [Łódź]

    Czyli mamy grupę ok.6 chętnych ,,nerwusów":-) Pozostaje tylko wybrać jakieś fajne miejsce i let's rock :-) Są jakieś propozycje na miejsce spotkania? Pozdrawiam serdecznie!
  16. Yennefer

    [Łódź]

    Wracając do tematu spotkania :-), to oczywiście nie liczyłam na taki splendor jak przy meeting'ach anonimowych alkoholików (rzędy krzesełek na ogomnej auli, my z plastikowymi plakietkami na piersiach po kolei podchodzimy do trybuny z mikrofonem :-):-) :-) Ale jakieś kameralne spotkanie w spokojnym, kojącym nerwy miejscu moglibyśmy zorganizować! Kiedy człowiek zaczyna brać psychotropy i walczyć z tym całym shit'em, to wydaje mu się, że jest już stracony dla świata (nawet MediaMarkt już nie dla mnie :-):-). Że lepiej siedzieć w czterech ścianach, niż odpowiadać ciągle na pytania, co się ze mną dzieje i dlaczego nie mogę się zachowywać normalnie... A potem wchodzi się na takie forum i widzi, że inni ,,wariaci" są wrażliwi, inteligentni, tolerancyjni, empatyczni i w ogóle. Mogę mieć najbardziej dziwaczną fobię (np.że wyspypiam się jedynie na torach tramwajowych:-), ale ludzie i tak to zrozumieją, dadzą mnóstwo dobrych rad, jak sobie z tym radzić, i nawet znajdzie się z 5 osób, które mają podobnie (tak mówię przykładowo, takiej fobii (jeszcze) nie mam :-):-) Dla siebie samych jesteśmy beznadziejnymi terapeutami, ale może potrafimy sobie pomagać nawzajem..... W Łodzi działa już nawet stowarzyszenie anonimowych żarłoków, więc chyba czas, abyśmy i my się zorganizowali??!!! Pozdrawiam serdecznie.
  17. nike2013, masz bardzo często spotykaną NN, która dotyka też osób w szczęśliwych związkach, a nawet wieloletnich małżeństwach. Dlaczego tak bardzo przeraża myśl, że można być homoseksualistą? Oczywiście przez brak akceptacji w naszym nietolerancyjnym społeczeństwie dla takich zachowań. Inna sprawa- strach przed pedofilią i skrzywdzeniem dziecka, a inna- strach przed czymś, co jest Twoim własnym wyborem do którego masz pełne prawo. No bo oczywiście, kiedy wyobrazimy sobie sytuację, w której idziemy do rodziców i w przypływie natrętnych myśli i lęków informujemy ich, że jesteśmy homo- to reakcja jest raczej wiadoma. Stąd paraliżujący strach zabiera nam możliwość racjonalnej oceny, jakie naprawdę mamy zapatrywania seksualne. Jak z tym walczyć? Może po prostu wyobrazić sobie, że jesteś wolnym, zbuntowanym, kontrowersyjnym człowiekiem, który robi w życiu to, na co ma ochotę. Boisz się, że zrobisz coś szokującego na forum publicznym? No to trudno- zrobisz :-) Gwiazdy pokazują publicznie dupy, wszystko im wolno, a my musimy żyć w ciasnych konwenansach i robić to, co inni od nas oczekują. Boisz się, że podoba Ci się chłopak który usiadł koło Ciebie? No i dobrze :-) Pomyśl, że trudno Ci się dziwić, bo ma niezły tyłeczek :-) Wszyscy ludzie fantazjują, większość wprowadza swoje czasem bardzo sprośne fantazje w życie, a tylko wrażliwi, uczciwi ludzie się męczą z myślami i wyrzutami przez całe życie. Do d..y z tym wszystkim.... Pozdrawiam
  18. Yennefer

    [Łódź]

    Cześć wszystkim Cierpiącym :-) Jak widać trochę tych osób z podobnymi problemami w Łodzi jest. Znalezienie dobrego specjalisty w Łodzi jest bardzo trudne, a przecież skuteczność leczenia zależy przede wszystkim od lekarza, który nas prowadzi. To jest żałosne, że w publicznej przychodni lekarz psychiatra po 5 minutach rozmowy mówi do mnie, że nie ma już czasu mi tego, co się ze mną dzieje- tłumaczyć, bo zaraz musi być na izbie przyjęć! Lekarstwa też miałam przepisane na zasadzie ,,no nie wiem, co by tu przepisać, może zaczniemy od xetanox'u, a potem się zobaczy". Z kolei, jeśli już iść prywatnie i zapłacić kupę kasy, to trzeba mieć namiar na naprawdę dobrego specjalistę. A wymiana informacji na forum jest jak na razie bardzo ,,skąpa" :-) W Warszawie od dawna działają tzw.meetingi anonimowych depresantów, czyli ludzie z depresją, nerwicami, fobiami spotykają się, dzielą doświadczeniami, wspierają itp. Myślę, że to fajna rzecz, chociaż trzeba przełamać pewien wstyd mówienia o sobie i generalnie rozmawiać o rzeczach, które są cholernie trudne. Ale fakt faktem, że zdrowe osoby nas nie zrozumieją, więc powinniśmy sobie pomagać nawzajem :-) Więc może byśmy się jakoś zorganizowali i spotkali na takim ,,meetingu"? Co Wy na to? Pozdrawiam serdecznie i trzymajcie się jakoś.
×