Cała aktywność
Kanał aktualizowany automatycznie
- Z ostatniej godziny
-
Taka moja dygresja na temat diagnostyki i leczenia urojeń oraz depresji lękowej. Wobec tgo, co jest napisane w pierwszym poście - To w takim razie o każdym z lękiem uogólnionym wolnopłynącym 24/7 można powiedzieć, że ma urojenia. Bo strach który nam towarzyszy nie jest niczym spowodowany, żadnym konkretnym wydarzeniem. Budzisz się rano, jest piękny dzień, nic Ci nie grozi, a czujesz lęk. Jest to więc urojenie, bo gdybyś nie był w depresji lękowej to tak jak przed chorobą byłby to dzień jak każdy inny i nie obudziłbyś się z lękiem, który nie mija, tylko jak zawsze wstał, zjadł śniadanie, umył się i szedł do pracy z czystą głową bez poczucia bezesnsu życia i strachu. Dlaczego w takim razie nie uznać depresji lękowej jako pokrewnego psychozie i nie stosować antypsychotyków zamiast Ssri? Może byłyby skuteczniejsze? Często tak wychwala się dopaminę, że jej nadmiar nigdy nie szkodzi, że tylko serotonina ogłupia. A mi się wydaje, że wiele osób zamiast podbijania serotoniny potrzebuje tylko lekkiego zblokowania dopaminy, które dają neuroleptyki. Dlatego osobom, które wpadły w stany lękowe po narkotykach (Ja po stymulantach w postaci leku metylofenidat - czyli nagłym zwiększeniu dopaminy) podaje się neuroleptyki, mimo, że nie występują omamy wizualne bądź dźwiękowe. Ja po stymulantach potrafiłem (mimo kilkudniowego zwiększania dopaminy) płakać kilka dni z rzędu co 20 minut, tak mi było źle i beznadziejnie. A przecież mózg dostał dopaminę, powinien tryskać humorem i energią. A był tylko dół i lęki. Po odstawieniu ten stał trwał 2 dni, natomiast później do dnia dzisiejszego (16 dni bez metylofenidatu) tylko apatia, totalna anhedonia, brak emocji nawet tych negatywnych (nie chce mi się nawet płakać, choć moja sytuacja powinna go wywoływać), nie zależy mi na niczym, a z uczuć pozostał jedynie lęk i strach. Zawsze zależalo mi na zdaniu innych, dbalem o wygląd i higienę, tak teraz nie ma to dla mnie żadnego znaczenia. W ssri stracilem już wiarę i kto wie czy taka olanzapina i "reset" dopaminy nawet na krótki czas nie byłby najlepszym rozwiązaniem. Ssri teoretycznie zwiększa wychwyt serotoniny, ale nie wiemy jak na to reaguje dopamina, a nie wierzę, że te 3 neurotransmitery nie są od siebie zależne. A większość użytkowników uważa, że Ssri daje tylko zalew serotoniny przez co dopamina jest zablokowana. Osobiście uważam, że to niemożliwe I remisuje są efektem odpowiedniej regulacji wszystkich 3 neuroprzekaźników. Ale to tylko gdybania, bo dowodów na twierdzenia moje i innych nie ma. Ja mogę tylko powiedzieć, że w remisji na fluoksetynie nigdy nie czułem braku dopaminy - nie byłem rozleniwiony, wręcz przeciwnie, pełen energii, skupiony, miałem motywację i czerpałem radość z każdego dnia.
-
Zerwałem ze wszystkimi patologicznymi jednostkami. Zostawiłem za sobą Truskawę, Zbycha i Kunta Kinte (meneli spod sklepu) Przeprowadziłem się, chcę zerwać z tym co było. Z dilerką z alkoholem, z awanturami itp. Obecnie opiekuję się rodzeństwem i próbuję sprawić, żeby miało chociaż trochę lepsze dzieciństwo niż ja.
-
No i dobrze, staraj się dalej, pracuj nad sobą. Nawet jak jest ciężko, nawet jak nie widzisz efektów, nawet jak upadniesz, to wstawaj i próbuj dalej.
-
Staram się. Czasem jak chcę zrobić coś, co dla mnie jest zupełnie normalne, zatrzymuję się na chwilę i myślę "co by zrobili inni na moim miejscu?" No tak. Wybrałem sobie patologiczną rodzinę. Obecnie odciąłem się od wszystkich oprócz rodziny.
-
Ale to że je wybierasz to jest Twój wybór w zupełności świadomy.
-
Jesteś już dorosłym facetem. Fakt, że zabrano ci coś, co powinieneś dostać w dzieciństwie, ale teraz na tobie też spoczywa odpowiedzialność. Słuchałam kiedyś historię o pewnym chłopaku. Miał właśnie takie trudne dzieciństwo, że nie wiedział, jak powinna wyglądać normalna rodzina. Poszedł do jednego faceta z notesem i powiedział mu, żeby go nauczył, co ma robić. Jak powinien zachowywać się mąż/ ojciec gdy wraca z pracy do domu itd. i notował to w tym notesie. Chcesz funkcjonować w społeczeństwie, przestrzegaj zasad. Wyobrażasz sobie, co by było, gdyby w Warszawie na drodze każdy uważał, że ma pierwszeństwo i wszyscy naraz ruszyli na skrzyżowaniu. Ujechaliby kilka metrów i tyle. W najlepszym wypadku całe miasto by stanęło i nie wiadomo ile czasu by potrzeba, żeby to odkręcić.
-
Całe życie miałem obracałem się w środowiskach w jakich się obracałem, więc i metody przyswoiłem.
-
Bzdura. Ty je wybierasz zupełnie świadomie. Nie masz 5 lat, żeby bawić się w naśladownictwo.
-
Czy wziąłem sobie do serca? Niekoniecznie. Rozumiem ich decyzję, zgadzam się z nią, ale nie powiem żebym się nią jakoś szczególnie przejął. Nie powiem, wiem że wzorce społeczne wyniesione z domu (dążyć po trupach do celu, nie zważając na nikogo, używając wszelkich możliwych środków) nie są niczym dobrym, ale tak sobie je przyswoiłem, że nie potrafię się od nich opędzić.
-
No ale wziąłeś sobie ich słowa do serca? Dla ciebie to "afera", dla nich mogło to oznaczać np. koniec biznesu.
-
Zrobiła się afera. Kilka razy do firmy zawitała policja, nie sprzedali mnie, a przy zwolnieniu mówili że szkoda tak skutecznego pracownika, ale nie mogą sobie pozwolić na takie afery. Skuteczność skutecznością, działanie zgodne z prawem swoją drogą. Fakt faktem, wzorce spoleczne wyniesione z domu średnio sprawdzają się w życiu zawodowym.
-
No jak nie zaczniesz postępować zgodnie z ogólnie przyjętymi normami współżycia społecznego to żadnej pracy nigdzie nie utrzymasz tak jak napisała wyżej Bei, cel nie uświęca środków.
-
No i dlatego mnie zwolnili. Co z tego że skuteczność 100%, jak się afera zrobiła.
-
Purpurowy, ale nie przestrzegałeś zasad, prawa czy czegoś tam skoro mieli podstawę, żeby się zwolnić. Cel nie uświęca środków.
-
Ale przemoc czy groźby, szantaże etc. w żadnej pracy nie będą akceptowane.
-
Ależ panuję nad sobą. Jedynie stosowałem wcześniej zaplanowane metody, które zapewniały 100% skuteczności w windykacji. Wszystko wykonywałem z opanowaniem i precyzją, według wcześniej opracowanego planu. Kiedy inni wracali od klienta z kwitkiem, ja wracałem z gotówką.
-
Dobrze, że chociaż nie masz ubocznych, bo niektórzy cierpią z ubokami tak jak ja, z wchodzeniem na lek, a lek i tak nie daje efektu terapeutycznego. Czy obydwa przypadki zalicza się do lekooporności? Jednak ja reaguję na lek, tylko negatywnie, ale biologicznie lek działa, blokuje receptory i mózg reaguje większym lękiem, somatami (drżenie mięśni, zwiększona potliwość, problemy ze snem, brak apetytu).
-
Jak nie panujesz nad sobą to nie bardzo do ochrony. Tam nawet jak zatrzymywałam kogoś w markecie, to mi babka mówiła w słuchawce "nie dotykaj go".
-
Te mam od około roku, a szukałem pracy w ochronie od 18-tego roku życia. A do straży miejskiej też mają jakieś wymagania przy przyjęciu. A że nie spełniam żadnych... W windykacji terenowej jedynie się sprawdzałem. Ale pogonili mnie za sadyzm.
-
- Dzisiaj
-
Nie znam się,ale podoba mi się słowo "trał",to niech będzie trał. Orka,siew,żniwa?
-
Raczej nie. Masz soki domowej roboty?
-
Nie. Przejechałeś kiedyś na czerwonym świetle?
-
Zero! Jestem odludkiem i nie wyprawiam nic. Jaki masz numer buta?
-
@bei, przyznaję, kierownik się nie czepia. Najważniejsze, żeby robota była zrobiona.
-
Najpopularniejsze
-
Najczęściej czytane