Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zwiazki i rodzina

Znaleziono 2 wyniki

  1. Cześć! Miło mi Was wszystkich wirtualnie "poznać". Jestem dziennikarką i aktualnie piszę książkę na temat tego, jak wygląda życie z chorobą psychiczną w Polsce. Interesują mnie różne aspekty życia z przewlekłą chorobą "w tle" - praca, samodzielność, mieszkanie, leczenie. Ale też: życie uczuciowe, poznawanie potencjalnych partnerów, związki, budowanie rodziny, podejmowanie decyzji o posiadaniu (lub nie) dzieci albo nawet adopcji dziecka. I właśnie w tej drugiej sprawie zwracam się do Was o pomoc. Może ktoś z Was, forumowiczów, chciałby opowiedzieć mi - oczywiście anonimowo - o swoich doświadczeniach w tej materii? O tym, czy i jak choroba przeszkodziła Wam (lub zupełnie nie - niczego nie zakładam:)) w zbudowaniu rodziny, związku, podjęciu decyzji o dziecku? Jak Wasi partnerzy albo partnerki reagowali na informację o Waszej diagnozie? Czy - tu pytanie do kobiet - boicie się decyzji o zajściu w ciążę ze względu na przykład na konieczność odstawienia leków na ten czas? A może wasi lekarze potrafią wam w tym jakoś pomóc? To są takie pytania pomocnicze, generalnie interesuje mnie każda historia okołozwiązkowa/małżeńska lub około-rodzicielska, jeśli tylko Wasza choroba miała na nią wpływ. Tworzę ten wątek na subforum dla osób ze schizofrenią, ale gorąco zachęcam też do kontaktu osoby z depresją, nerwicą, CHAD - jeśli tu zajrzą i to przeczytają. Jeżeli ktoś z Was chciałby się ze mną skontaktować, to piszcie proszę w wiadomości prywatnej - ja oczywiście udzielę wtedy wszelkich dodatkowych informacji na temat książki itd. Jeszcze raz zapewniam, że gwarantuję pełną dyskrecję Pozdrawiam!
  2. Witam wszystkich. Mam 35 lat a mąż 39 lat mamy 2 lata córkę i pieska, mieszkamy na swoim. Raz jest lepiej a raz gorzej ale zawsze wychodzimy na prostą. 2 miesiące temu wzięliśmy ślub. Ostatnimi czasy czułam ze mąż mało się mną interesuje, skupia się na wszystkim dziecko tv komputer telefon. Acz kolwiek rozmawiamy ze sobą codziennie, seks tez uprawiamy. Wiem ze był on kiedyś w związku z kobietą która po urodzeniu mu dziecka go zostawiła i to okropnie przeżył. Nie raz o niej rozmawialiśmy. W przeszłości słyszałam jak mówił ze nie wierzy w miłość, ale nie robilam mu żadnej jazdy o to, chodź bolało. Myślałam że jak dam mu więcej czasu to się przekona i kiedyś zmieni zdanie. Ostatnim razem słyszałam te słowa od niego 3,5 roku temu. Mówił mi ze mnie kocha rzadko ale mówił. Myślałam że to już mu przeszło bo ze swoją byłą rozstał się jakieś 16 lat temu. Twierdzę że to może przez nią tak gadał ale nigdy tego nie potwierdził. Tydzień temu wyplakalam mu się w rękaw ze czuje się zaniedbana przez niego, czuje się nie kochana. Zapewniał mnie ze mnie kocha bo by ze mną nie był, i ślubu nie brał. Gadaliśmy o tym parę dobrych godzin i napilismy się przy tej rozmowie trochę alkoholu. Zaczęliśmy o jego życiu rozmawiać i on powiedział ze on nie wierzy w miłość, ale nie powiedział dlaczego. Wiec mu mowie ze jak się nie wierzy to się nie kocha, że to tak nie działa. Dałam jednak spokój tyle ze na drugi dzień wszystko przemyslalam i stwierdziłam ze byłam oszukiwania przez 10 lat . Przysięga małżeńska to miłość, bycie z kimś tez jest zazwyczaj z miłości, dziecko planowaliśmy tez z miłośći wiec jak można w nią nie wierzyć. Pytałam dlaczego nie wierzy to się wykręcał od odp potem cis tam powiedział ze widział taki program ze z czasem związek przeradza się w przyjaźń. Ale twierdzi ze mnie kocha. Wiec ja znów ze tak jest przyjaźń ale i miłość, to nie ma nic do wiary w miłość. Po prostu kłamał bo nie wiedział co powiedzieć. Może to dla niektórych być dziecinne bo to tylko słowo ale mnie to załamało . Płacze non stop i nie umiem sobie z tym poradzić, i zaakceptować ze mam być w związku gdzie chyba tylko jedno kocha , że nie powiedział prawdy wcześniej, zanim zdecydowaliśmy się na dziecko. Nie wiem co robić. Kocham go chodź mnie tak zranił to nie wiem jak się pozbierać i co dalej. Nie wiem czy dam radę dłużej udawać ze nic się nie stało. Chudne w oczach z nerwów 4 kg w tydzień. Wiem jednak ze będzie mi bardzo ciężko jeżeli nie dam rady żyć z taką świadomością i będę musiała odejść. Już teraz wiem ze będzie mi go brakowało ale nie mam sił jestem załamana. Czuje ze on mi nie powie prawdy na ten temat, nie otworzy się Co robić?
×