Witam,postanowiłam do was dołączyć bo już sama nie daję rady,od dziecka byłam bardzo nerwową osobą, wszystko strasznie przeżywałam,bałam się nawet własnego cienia,ale dopóki nie wyfrunęłam z mamusinego gniazdka to jakoś to było,potem małżeństwo,po 1,5 roku dziecko,a gdy mała skończyła pół roku pierwszy raz miałam ostry napad lękowy,myslałam że umieram,kazałam wzywać pogotowie,dusiłam się,myślałam że ktoś zabiera mi powietrze,serce chciało wyskoczyć,dziki lęk przed tym że zaraz zemdleję i umrę,wizyta u psychiatry,leki i terapia,pomogły ale nie do końca,i tak mija piąty rok z tym cholerstwem i żarciem prochów,próbowałam odstawić,nie da się,ciągle boje sie wychodzić z domu,nawet do pobliskiego sklepu,jak muszę coś wyjść załatwić szpikuję się dodatkowo afobamem,czy komuś się udało tak bez leków???raz jest lepiej raz gorzej ale to ciągle jest ze mną,ten dziki lęk,jestem taka ograniczona przez to,z wielu rzeczy muszę rezygnować,ja nie chcę tak dłużej żyć,POMOCY!!!