Skocz do zawartości
Nerwica.com

coddex

Użytkownik
  • Postów

    24
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez coddex

  1. ParoMerck = ParoGen Co do dentysty... Ja, będąc na paroksetynie, kilkukrotnie byłem u dentysty, miałem chirurgicznie wycinane ósemki, miałem także zabieg w szpitalu na otolaryngologii. Jak widać, wszystkie znieczulenia, głupie jasie - przeżyłem bez szwanku, nie było żadnego problemu
  2. Najlepiej udaj się do psychiatry, ciężko powiedzieć, czy to objawy wymagające leczenia farmakologicznego, czy o zwykłym podłożu psychologicznym Chociaż taka zmienność, ciągłe obawy, myśli, to jak z nerwicy natręctw, mam podobnie
  3. Nerwica wróciła pod koniec lipca? Czy bierzesz jakieś leki obecnie? Ponoć nerwica czasem "wraca" po jakimś czasie... Ale to w każdym razie wymaga szybkiej konsultacji z psychiatrą, by kontynuować leczenie. A depresja: W moim przypadku była na porządku dziennym, natrętne myśli, apatia, natłok myśli, to wprowadza w depresję Więc jak najbardziej, pojawiła się.
  4. Dokładnie tak Ja nie dość, że sam siebie diagnozowałem, to jeszcze z uporem maniaka wyszukiwałem w Internecie różne szczegóły na temat urojonej "choroby" Zwłaszcza odnośnie psychiki, ale wkręcałem też sobie choroby serca i różne takie inne. Wydaje mi się że dla NN to normalny objaw Miałem takie jazdy, że łyknę jeszcze 100mg magnezu, dla lepszego metabolizmu, 200mg witaminy C, żebym się nie przeziębił, takie precyzyjne "zarządzanie" zdrowiem. Chociaż wiadomo, jak to się ma do rzeczywistości - nijak
  5. To ostatnie pytanie mnie naprawdę rozwaliło Nie, nie jesteś psycholem Każdy przecież czegoś się boi, u każdego lęki przybierają inną formę... Czy wcześniej miałeś jakieś objawy nerwicy lub inne problemy? Tak jak celineczka3 napisała, działaj pomimo tych myśli, staraj się nie przywiązywać do nich uwagi. Jeśli objawy będą się nasilać, staną się bardziej uciążliwe lub będą się utrzymywać, zgłoś się do psychologa/psychiatry. I nie bój się stereotypów, one kłamią
  6. Panie Pozytywny Tak jak Babooshka napisała, takie zachowania po troszkę każdy ma, jak sprawdzanie drzwi czy kranu. I jest to niegroźne, raczej standardowe zachowanie, które ma zapewnić nas, że jest bezpiecznie Ale jeśli w pewnym momencie wymyka się to spod kontroli, Ty czujesz dyskomfort i rzeczywiście przeszkadza to w normalnym funkcjonowaniu (np. sprawdzisz 5 razy kran, położysz się do łóżka i Cię męczy myśl, żeby iść sprawdzić jeszcze raz, choć wiesz, że jest zakręcony), to moim zdaniem powinieneś się udać do specjalisty, bo to już typowy objaw zaburzeń obsesyjno-kompulsyjnych. Słaba pamięć? Też tak mam, ostatnio wieczorem oglądałem jakiś film i na drugi dzień kompletnie nie pamiętałem ani tytułu, ani o czym był - i czasem tak mam. I w sumie miałem tak od daawna. Brałem leki na nerwicę (SSRI) i nic się nie zmieniło, jest tak samo jak było kiedyś, więc raczej nie można tego traktować jako objaw nerwicy, tak mi się przynajmniej wydaje Czy leki uzależniają? Chyba kwestia indywidualna, ale raczej nie: Ja po 4 miesiącach po prostu zapominałem brać leki, z miesiąc temu je odstawiłem i jest dobrze, żadnych problemów nie miałem Czy warto iść do psychiatry? Jeśli Ci to przeszkadza w życiu, to tak. Ale jeśli uważasz, że sam potrafisz z tym wygrać, to warto próbować, bo to jest najlepszy sposób radzenia sobie z problemami :) Pozdrawiam
  7. @crisp71: Nie wiem jak u Ciebie, ale u mnie skutki uboczne dotyczące seksualności zniknęły po... jakichś dwóch tygodniach. Początki są najgorsze Jakby ktoś był ciekaw informacji, jak jest z alkoholem: W piątek wieczorem szedłem na imieniny, więc w ten dzień nie brałem leku; Efekt: Wszystko było w normie, kac też taki jak zawsze, praktycznie żadnego wpływu to nie miało... A jak u innych? //Mówię informacyjnie, oczywiście u każdego może inaczej zadziałać takie połączenie, jak nie fizycznie, to psychicznie; u mnie po prostu nie było żadnych skutków ubocznych.
  8. @malutka28: czy ta psychoterapia była w formie rozmowy z psychologiem? Bo też to rozważam Prawda, początki z Paromerckiem nie są zbyt przyjemne. Ja obecnie nie mam żadnych efektów ubocznych, jedynie w nocy czuję takie napięcie w nogach, coś jakby skurcz taki jakiś... I dosyć psychodeliczne sny. Z tej nocy pamiętam fragmenty z 4 snów, a w jednym z babcią urządziłem klub hazardowy w pokoju i babcia się zawiesiła w czasie tasowania kart. I takie kretyńskie sny mam codziennie, od miesiąca. Z alkoholem zaś lepiej uważać, ja miałem dużego kaca po niezbyt dużej ilości wina
  9. Jak najbardziej, jestem zadowolony z forum. Właściwie tylko dzięki temu i ludziom, którzy odpowiadali na mój wątek zdecydowałem się na wizytę u psychiatry, zacząłem się leczyć. I jestem pewien, że niejednego to przekonało, bowiem sporo było osób, które nawet do mnie na PW pisały w tej sprawie - co, jak, kiedy. A wzajemne wsparcie i poświęcenie uwagi problemowi, to bardzo ważny czynnik, do którego to forum się przyczynia.
  10. Tak się zastanawiam, czy i Wy czujecie się wyjątkowi, lepsi od innych? Zanim zacząłem się leczyć, miałem obsesje, godzinami myślałem np. o sobie, o innych, o różnych sprawach, myśli były pełne analiz, pytań, rozważań. Mój znajomy podziwiał, że wszystko mam pod kontrolą, każdy ruch rozważam, jestem świadom każdego kroku, który robię, przewiduję z zimną krwią i racjonalnie każdą sytuację. I fakt, także i ja odbierałem to po części jako coś wyjątkowego, pozytywnego, skutecznie przeciwstawiającemu się głupocie i bezmyślności ludzi w podejmowaniu decyzji, kierujących się pustymi zachciankami lub instynktem. Obecnie obsesji już nie mam, poczucie wyższości i ogromne ambicje zostały, nadal mierzę wysoko, ale czuję, że jestem w stanie to zrealizować - poczucie wyższości zostało, choć obsesje w zdecydowanej większości ustały. I jestem ciekaw: Czy i Wy, pomimo uciążliwych aspektów nerwicy, dostrzegacie tego pozytywne strony, dążenie do doskonałości?
  11. U mnie również obsesje dominowały nad kompulsjami. Dominowały, bo odkąd biorę paroksetynę (16 kwietnia ), potrafię normalnie czytać, coś robić, bez nieskończonego rozwijania wątków w głowie. Co prawda nadal mam tak, że czasami w czasie czytania odrywam myśli, ale szybko potrafię się opamiętać. Ale fakt, zawsze miałem przewagę obsesji. Kompulsje były dokuczliwe, sprawdzanie drzwi, kranu, gazu, nawet spuszczonej wody w toalecie, wszystko sprawdzałem multum razy, co oczywiście było denerwujące, ale obsesje były tak pochłaniające... Zwłaszcza w nocy, natłok myśli, rozważań, filozoficznych, psychologicznych, o sobie ---> bezsenność. Także te układanki myślowe i wielowątkowość to straszna rzecz Aczkolwiek mój przyjaciel strasznie mi zazdrościł, że mam wszystkie sprawy życiowe pod kontrolą, a moje wszystkie decyzje są pomyślane i jestem przygotowany na każdą okoliczność, wszystko oparte na racjonalizmie. To, co jest w zasadzie dla niektórych zaletą, jest także i udręką... Te natłoki myśli można różnie interpretować
  12. Jak u Was wygląda sen? Ja się często budzę w nocy, nawet po kilka razy. Po takim przebudzeniu nie mogę zasnąć, podobnie jak i kładąc się w dzień - wiercę się z boku na bok, jestem nadpobudliwy. Katorga Aczkolwiek wieczorem idąc spać, zasypia się lekko i przyjemnie
  13. Witam! Mam nerwicę natręctw, od miesiąca biorę paroksetynę. Psychicznie czuję się o wiele lepiej, ambicję i motywację mam przez cały czas, nie mam huśtawki nastrojów, zawsze poprawiony humor, a na maturach ustnych - zero stresu i otwartość, choć wcześniej trema mnie zjadała przed jakimkolwiek wystąpieniem. Jednak poza objawami psychicznymi, ostatnio zdałem sobie sprawę, że niegdyś często mnie bolało serce - nagle, często łapały mnie skurcze albo jakieś bóle, EKG nic nie wykazało, a mnie nadal bolało - a od miesiąca, odkąd biorę leki - nic. Zwykły zbieg okoliczności, czy nerwica może mieć wpływ jakoś na serce? Podobnie i z koncentracją: kiedyś miałem z tym duże problemy, nie mogłem czytać bez odrywania myśli czy wzroku, szybko się nużyłem, miałem skłonności do apatii. A teraz czuję energię fizyczną, nawet pompki i inne ćwiczenia wydajnościowe mam nagle o wiele lepsze - a kiedyś szybko dopadało mnie osłabienie, że nie mogłem pięści zacisnąć z całej siły. Nie wiem, czy to ma coś wspólnego, czy może przesadzam, ale jestem ciekaw, bo naprawdę dostrzegam dużą różnicę w psychice i ogólnym poczuciu siły i koncentracji kiedyś, a dzisiaj. Pytanie tylko, czy to z powodów objawów nerwicowych, czy zbieg okoliczności. Jak sądzicie?
  14. też tak mam, a mam nerwicę natręctw I w sumie nie wiem, czy to normalne, czy nie, ale jest męczące i nie można nad tym zapanować. Takie niby głosy, ale nie z zewnątrz, tylko jakby z umysłu :) Bo fizycznych głosów jak rozumiem nie słyszysz, są one pod postacią niekontrolowanych myśli?
  15. Witam, Paromerck biorę 3 dni, po pół tabletki. Trochę doskwiera mi ból głowy i nudności. I mam pytanie do tych, co biorą ten lek: Czy te objawy są tylko na początku "przygód" z Paromerckiem, czy będą towarzyszyć mi cały czas? I właściwie mam maturę niebawem - do nauki mogę się skoncentrować, czytam i czytam... ale jak myślicie, czy można z tym iść na maturę ustną, czy lepiej przestać brać trochę wcześniej? Pozdrawiam
  16. Czyli... masz taki natłok myśli? Nie chcąc, coś wewnętrznie Cię zmusza, "samo przychodzi", że musisz myśleć np. o pracy mózgu, o chodzeniu, o tym co widzisz przez zamknięte oczy? Dobrze zrozumiałem? Jeśli tak, to wygląda to na zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne (nerwicę natręctw) i jeśli Cię to męczy lub jakoś utrudnia funkcjonowanie, powinieneś udać się do psychiatry. Ja miałem tak samo Właściwie to nie wiem, czy ze względu na wiek dostaniesz leki, ale to psychiatra będzie dokładnie wiedział co powinieneś zrobić, by się tego wyzbyć.
  17. No i jak mówiłem, wszystko zatoczyło koło, wielokrotnie Zawsze popadałem w skraj marazmu raczej w godzinach wieczornych, a gdy tylko miałem wolne i okazało się że nie mam co robić, wszystko zaczęło się już od rana i... zadzwoniłem do psychiatry. Wcześniej nie mogłem się do tego przekonać, gdyż mam dosyć mocne wahania nastroju - gdy raz postanowiłem się zarejestrować, później to negowałem, tłumacząc że jest wszystko ok. Tym razem trafiłem w dobry moment i się zarejestrowałem. Co prawda od tego czasu wiele razy myślałem, by się wyrejestrować, bo to strata czasu i w gruncie rzeczy wszystko jest w porządku, a pół godziny później byłem dumny z siebie, że w końcu mi się udało. Ale utwierdzam się w tym, że czegokolwiek bym nie negował, to i tak samo rozmyślanie i pisanie o tym wszystkim na forum jest niecodzienne I tak się jakoś utrzymuję. Także niebawem odwiedzam psychiatrę i mam nadzieję że wszystko się wyjaśni. Zastanawiam się tylko, czy powiedzieć o tym rodzicom, bo jakoś nie lubię rozmawiać z rodzicami o problemach, jest to dla mnie krępujące... Co prawda nie będę musiał się ukrywać z wizytą. Zastanawiam się też, czy dostanę leki - bo wtedy musiałbym powiedzieć... Czy psychiatra z reguły zawsze przepisuje jakieś leki? [*EDIT*] Mam pytanie: Czy do psychiatry mogę wejść "ze ściągą"? Jestem rozdrażniony, bo nie będę potrafił z pamięci wymienić szczegółowo, co się dzieje. Oczywiste rzeczy, jak depresja czy wahania nastroju czy lęki owszem, ale imponderabiliów z przeszłości, które wg mnie warto wymienić nie będę potrafił wyrecytować z miejsca, nie potrafię wymienić całej gamy objawów, które mnie męczą, a miały miejsce wczoraj. Mam cały czas w głowie (zwłaszcza w nocy) natłok myśli, który powoduje otępienie. Gdy się "ocknę", od razu po tym zazwyczaj nie jestem w stanie przypomnieć sobie, o czym przed chwilą tak rozmyślałem. Może przesadzam, ale teraz wątek psychiatry u mnie dominuje i w głowie odtworzyłem już chyba z 1000 scenariuszy tej wizyty, rozmowy, poczekalni i przeanalizowałem wiele sytuacji. Jak wcześniej nie mogłem uwolnić myśli od wątku pt. "mieszkanie na stancji", tak teraz całą dobę mam w głowie myśli o psychiatrze i o tym, co mi wypisze oraz jakie będą następstwa. Tak samo było w nocy, zasnąłem po 3 godzinach, bo ani przez chwilę nie potrafiłem się rozluźnić. A to chyba nie jest normalne? Może przesadzam, ale boję się, że wyjdę i stwierdzę, że o czymś nie powiedziałem. A z drugiej strony obawiam się, że jak wniosę własne zapiski, to stracę wiarygodność i lekarz pomyśli, że wyczytałem coś, wydrukowałem i chcę wyłudzić psychotropy. A zlekceważenia się obawiam. Jak myślicie? Pozdrawiam [*EDIT*] No i dostałem Paromerck
  18. Witam, Póki co nie byłem, ale się wybieram.... bo potrzeba mi przeszła. Straciłem i skrzywdziłem najbliższe mojemu sercu trzy osoby, ale jestem szczęśliwy, bo jestem sam. A jak jestem sam, to więcej czasu mam. Do przydatnego spożytkowania. W sumie przeczytałem już połowę materiału na maturę, drugą połowę przeczytam w najbliższym czasie, ze wszystkim się wyrabiam, siedząc do całej nocy i choć skutkuje to fizycznym niedomaganiem, to psychicznie czuję się doskonale. Tak mam zawsze i spekuluję iż potrwa to jeszcze z 2 tygodnie zanim dopadnie mnie kolejny dół. Bo tak mam zawsze. Czy to normalne? Wiem, że nie. I że problem wróci. Z tym, że z chwilą obecną, jakbym wylądował u lekarza, praktycznie nie miałbym mu nic do powiedzenia, bo wszystkie te problemy są jakieś takie... odległe. Do czasu. 2 tyg. i będzie depresja i kryzys wartości A właśnie, potrzebne jest skierowanie? Pozdrawiam!
  19. Ktoś mi zasugerował, iż może być to pograniczne zaburzenie osobowości (Borderline) i faktycznie, niemalże wszystkie objawy się zgadzają. Ale nie ma co się samemu diagnozować, choć tak bardzo to lubię Bo tak naszła mnie myśl, że równocześnie czytając listę objawów, które poniekąd są wymagane dla klasyfikacji danej choroby, może staram się na siłę podporządkować pod schemat, pod znalezione dolegliwości, utwierdzając się w nich oraz utożsamiając z nimi przykłady z życia, a może nawet podświadomie je powodować/wywoływać, szukając ich. Przedzwonię w najbliższym czasie umówić się do psychiatry, umówię się na jakąś wizytę, jeśli to będzie możliwe :)
  20. Witam! Objawy somatyczne, np. jakie? Pamiętam też, że ze dwa lata temu po owych doświadczeniach miałem ogromny lęk przed zostaniem samym w domu wieczorem, bądź chodzeniu spać jako ostatni, w tej ciszy - zawsze nasłuchiwałem i cały czas rozglądałem się, czy wszystko jest ok. A okna bałem się jak ognia I za każdym razem, kiedy ktoś wchodził po schodach, samoczynnie dopadało mnie otępienie, przerywałem to, co robiłem i nasłuchiwałem, czy aby to ktoś nie do mnie - ot takie dziwne urojenia często miewałem. Czy depresja jest czymś wywoływana? Właśnie nie zawsze, często nawet najmniejszy czynnik ją powoduje, czasem nie potrafię określić dlaczego tak jest. W tym roku matura, a mi czas ucieka między palcami, każdy dzień spędzając na nic nierobieniu. Znów jest apatia, jest bezradność. Choć na początku grudnia było całkowicie odwrotnie - powtórzyłem niemalże cały materiał jakim dysponowałem w krótkim czasie, aż mi się chciało pracować. Tak jakoś dziwnie mam. W jaki sposób udać się na terapię / do lekarza? Chodzi mi to po głowie i zamierzam to zrobić, lecz... jak? Do lekarza rodzinnego, opisać problem (co mi się nie uśmiecha), uzyskać skierowanie do... no właśnie, do kogo? Psychiatra, psychoterapeuta, psycholog, [...]? :) Nie znam się ani nie mam zielonego pojęcia o co prosić. Pozdrawiam
  21. Witam, Od długiego czasu borykam się z problemami wewnątrz siebie. Patrząc wstecz, zawsze miałem problemy związane z ogromną ilością myśli, całe dnie potrafiłem spędzać w pomieszczeniu, wpatrując się w cztery ściany, myśląc o czym tylko się da, przeskakując z tematu na temat, a po dwóch minutach nie potrafiąc wrócić do nich myślą. 2 lata temu, po zmianie szkoły i środowiska, poznałałem dziwnych ludzi, którzy mieli nietypowe sposoby rozwiązywania problemów, toteż mojemu organizmowi nie są obce substancje jak marihuana, dekstrometorfan, efedryna, tramadol, afobam, kodeina. Efektem były jednak tylko coraz to głębsze depresje, bądź też psychozy, pojawiły się np. nagłe ataki lęku w szkole, połączone z przyspieszoną akcją serca oraz niepokojem. Zwłaszcza od tego czasu doskwierają mi różne problemy, które widzę często wymieniane były w innych tematach, otóż: - mam nieustanne wrażenie, że czegoś zapomniałem - sprawdzam co jakiś czas, czy posiadam telefon, portfel, klucze - kładąc się spać, po zamknięciu oczach, często pojawia się ogromny lęk, zmuszający mnie do otworzenia oczu i rozglądania się wokół - gdy zasnę, często budzę się przestraszony z uczuciem, jakbym się ocknął w trakcie spadania, lub jakby na mnie coś spadało - zasypianie trwa zazwyczaj godzinę - dwie, nie potrafię się zrelaksować, cały czas w umyśle tkwią mi różne wątki - gdy zamykam drzwi, kilkakrotnie naciskam na klamkę, by sprawdzić, czy są zamknięte - pomimo tego, gdy wyjdę z klatki schodowej, często dręczy mnie fakt, czy aby na pewno zamknąłem drzwi - i niejednokrotnie wracałem na 3 piętro tylko po to, by szarpnąć za klamkę i się upewnić, choć wcześniej sprawdzałem kilka razy. Podobnie jest z samochodem, nawet na strzeżonym parkingu. Zazwyczaj powyżej minuty tkwię przy drzwiach, szarpiąc za klamkę u drzwi z przodu i z tyłu, często też wówczas otwieram ponownie samochód, by powtórzyć cały proces zamykania od początku: (przycisk odpowiedni naciśnięty, światło w aucie gaśnie, przycisk od drzwi się wciska do środka, drzwi się nie otwierają ---> można iść). Podobnie miałem niegdyś, będąc jeszcze w gimnazjum - po wsadzeniu piórnika do plecaka, musiałem co najmniej 5 razy otworzyć i zamknąć plecak, za każdym razem zaglądając czy ten piórnik nadal tam jest - i tak na każdej lekcji... - perfekcjonizm - dążę do perfekcji w sobie i w tym co robię - gdy coś piszę, zazwyczaj samoistnie, na siłę narzuca mi się skomplikowany styl, w którym każdy przecinek i każda kropka musi być właściwie ustawiona, nie znoszę samowolki, spontaniczności, żadnego odbiegania od norm. Dążenie do perfekcji w sobie przyrównać można do Raskolnikowa w "Zbrodni i karze", nieustanne poczucie o własnej wyższości nad większością ludzi - uwielbienie rozmów - gdy u któregoś z moich przyjaciół pojawia się jakiś problem, natychmiast chcę o tym wiedzieć, każdy problem zaś, nawet błahy, roztrząsam na wszystkie możliwe sposoby, dopytując o to cały czas, a nawet wracając do danej, nieaktualnej już sprawy po tygodniu bądź dwóch, tylko po to, by dopowiedzieć coś, co przyszło mi na myśl, a nie zostało wypowiedziane wcześniej. Nie potrafię zostawiać spraw niedokończonych, po prostu "wyjada" mnie to od środka, wszelkie tłumienie w sobie problemów [sam zaś (zazwyczaj w depresji) uwielbiam pisać wielostronicowe teksty, rozważające dany problem z wielu aspektów - co prawda nie jest to nikomu potrzebne, leży na dysku, a sprawia mi niemałą przyjemność] - skłonności do depresji - wszelkie niepowodzenia, najmniejsze wątpliwości, szybko przeradzają stan radości w stan depresyjny, z którego ciężko mi się podnieść, gdzie poza depresyjnym otępieniem, dziwnymi myślami o beznadziejności świata i samego siebie, pojawiają się również chęci rozwiązania problemu w sposób farmakologiczny - na własną rękę, oczywiście. - poczucie bycia obserwowanym - zwłaszcza, gdy w szkole siedziałem gdzieś z przodu - po prostu czułem na plecach czyjś wzrok; podobnie jest wszędzie - nienawidzę przechodzących obok ludzi, otwartych lokali, gdzie każdy każdego słucha i obserwuje, natychmiast czuję się speszony. - mam nawyk trzęsienia prawą nogą, kiedy siedzę - gdy nie trzęsę nogą, czuję po prostu dyskomfort - nie wiem, czy to kwestia fizyczna, czy psychiczna, ale wspominam Najbardziej irytują mnie depresje, z których nie potrafię wyjść, pesymizm i bezradność towarzyszą mi na każdym kroku, gdy uda mi się uwolnić, po radosnym dniu, gdy wracam wieczorem do domu - wszystkie problemy wracają - i tak jest już od wielu lat. Okres niesamowitych ambicji, podniecenia, kiedy jestem w stanie uczyć się 3 rzeczy na raz, brać udział w konkursach wierząc w 1 miejsce przeplata się ze stanami, gdzie cel życia gdzieś zanika... - to też powodowało, iż myślałem, że może to być psychoza maniakalno-depresyjna, lecz zmienia się to chyba u mnie za często, ze wskazaniem na okres depresyjny, w którym jestem zresztą i teraz, a nie daję sobie rady. Po prostu nie daję rady. Co o tym sądzicie? Czy należałoby wybrać się do lekarza? Dziękuję za poświęcenie czasu, Pozdrawiam ----- Nie wiem jakim cudem utworzyły się dwa takie same tematy, kliknąłem raz "Wyślij" - zdublowanego nie mogę niestety usunąć, nie mam takiej możliwości
  22. Witam, Od długiego czasu borykam się z problemami wewnątrz siebie. Patrząc wstecz, zawsze miałem problemy związane z ogromną ilością myśli, całe dnie potrafiłem spędzać w pomieszczeniu, wpatrując się w cztery ściany, myśląc o czym tylko się da, przeskakując z tematu na temat, a po dwóch minutach nie potrafiąc wrócić do nich myślą. 2 lata temu, po zmianie szkoły i środowiska, poznałałem dziwnych ludzi, którzy mieli nietypowe sposoby rozwiązywania problemów, toteż mojemu organizmowi nie są obce substancje jak marihuana, dekstrometorfan, efedryna, tramadol, afobam, kodeina. Efektem były jednak tylko coraz to głębsze depresje, bądź też psychozy, pojawiły się np. nagłe ataki lęku w szkole, połączone z przyspieszoną akcją serca oraz niepokojem. Zwłaszcza od tego czasu doskwierają mi różne problemy, które widzę często wymieniane były w innych tematach, otóż: - mam nieustanne wrażenie, że czegoś zapomniałem - sprawdzam co jakiś czas, czy posiadam telefon, portfel, klucze - kładąc się spać, po zamknięciu oczach, często pojawia się ogromny lęk, zmuszający mnie do otworzenia oczu i rozglądania się wokół - gdy zasnę, często budzę się przestraszony z uczuciem, jakbym się ocknął w trakcie spadania, lub jakby na mnie coś spadało - zasypianie trwa zazwyczaj godzinę - dwie, nie potrafię się zrelaksować, cały czas w umyśle tkwią mi różne wątki - gdy zamykam drzwi, kilkakrotnie naciskam na klamkę, by sprawdzić, czy są zamknięte - pomimo tego, gdy wyjdę z klatki schodowej, często dręczy mnie fakt, czy aby na pewno zamknąłem drzwi - i niejednokrotnie wracałem na 3 piętro tylko po to, by szarpnąć za klamkę i się upewnić, choć wcześniej sprawdzałem kilka razy. Podobnie jest z samochodem, nawet na strzeżonym parkingu. Zazwyczaj powyżej minuty tkwię przy drzwiach, szarpiąc za klamkę u drzwi z przodu i z tyłu, często też wówczas otwieram ponownie samochód, by powtórzyć cały proces zamykania od początku: (przycisk odpowiedni naciśnięty, światło w aucie gaśnie, przycisk od drzwi się wciska do środka, drzwi się nie otwierają ---> można iść). Podobnie miałem niegdyś, będąc jeszcze w gimnazjum - po wsadzeniu piórnika do plecaka, musiałem co najmniej 5 razy otworzyć i zamknąć plecak, za każdym razem zaglądając czy ten piórnik nadal tam jest - i tak na każdej lekcji... - perfekcjonizm - dążę do perfekcji w sobie i w tym co robię - gdy coś piszę, zazwyczaj samoistnie, na siłę narzuca mi się skomplikowany styl, w którym każdy przecinek i każda kropka musi być właściwie ustawiona, nie znoszę samowolki, spontaniczności, żadnego odbiegania od norm. Dążenie do perfekcji w sobie przyrównać można do Raskolnikowa w "Zbrodni i karze", nieustanne poczucie o własnej wyższości nad większością ludzi - uwielbienie rozmów - gdy u któregoś z moich przyjaciół pojawia się jakiś problem, natychmiast chcę o tym wiedzieć, każdy problem zaś, nawet błahy, roztrząsam na wszystkie możliwe sposoby, dopytując o to cały czas, a nawet wracając do danej, nieaktualnej już sprawy po tygodniu bądź dwóch, tylko po to, by dopowiedzieć coś, co przyszło mi na myśl, a nie zostało wypowiedziane wcześniej. Nie potrafię zostawiać spraw niedokończonych, po prostu "wyjada" mnie to od środka, wszelkie tłumienie w sobie problemów [sam zaś (zazwyczaj w depresji) uwielbiam pisać wielostronicowe teksty, rozważające dany problem z wielu aspektów - co prawda nie jest to nikomu potrzebne, leży na dysku, a sprawia mi niemałą przyjemność] - skłonności do depresji - wszelkie niepowodzenia, najmniejsze wątpliwości, szybko przeradzają stan radości w stan depresyjny, z którego ciężko mi się podnieść, gdzie poza depresyjnym otępieniem, dziwnymi myślami o beznadziejności świata i samego siebie, pojawiają się również chęci rozwiązania problemu w sposób farmakologiczny - na własną rękę, oczywiście. - poczucie bycia obserwowanym - zwłaszcza, gdy w szkole siedziałem gdzieś z przodu - po prostu czułem na plecach czyjś wzrok; podobnie jest wszędzie - nienawidzę przechodzących obok ludzi, otwartych lokali, gdzie każdy każdego słucha i obserwuje, natychmiast czuję się speszony. - mam nawyk trzęsienia prawą nogą, kiedy siedzę - gdy nie trzęsę nogą, czuję po prostu dyskomfort - nie wiem, czy to kwestia fizyczna, czy psychiczna, ale wspominam Najbardziej irytują mnie depresje, z których nie potrafię wyjść, pesymizm i bezradność towarzyszą mi na każdym kroku, gdy uda mi się uwolnić, po radosnym dniu, gdy wracam wieczorem do domu - wszystkie problemy wracają - i tak jest już od wielu lat. Okres niesamowitych ambicji, podniecenia, kiedy jestem w stanie uczyć się 3 rzeczy na raz, brać udział w konkursach wierząc w 1 miejsce przeplata się ze stanami, gdzie cel życia gdzieś zanika... - to też powodowało, iż myślałem, że może to być psychoza maniakalno-depresyjna, lecz zmienia się to chyba u mnie za często, ze wskazaniem na okres depresyjny, w którym jestem zresztą i teraz, a nie daję sobie rady. Po prostu nie daję rady. Co o tym sądzicie? Czy należałoby wybrać się do lekarza? Dziękuję za poświęcenie czasu, Pozdrawiam
×