-
Postów
24 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Shyra
-
Troche tak
-
Słabo, choroba mnie rozwaliła, musialam sie zwolnic do domu. Nie wiem jak to jutro bedzie i znowu sie stresuje ze będą pretensje jak nie przyjde do pracy
-
Sama nie wiem..kiedys na terapii próbowałam dojsc do powodu, ale chyba nie bylo zadnych wydarzeń, ktore moglyby na to tak wpłynąć. Od zawsze sie duzo stresuje, nie akceptuje, a nie zostalam w dzieciństwie za cos zwyzywana, nie uslyszałam tez nic zlego na temat swojego charakteru czy wyglądu, nie mialam żadnej traumy
-
Dzięki za te słowa. Staram się wyjaśniać, ale niestety niektórzy nie potrafią tego wyrozumieć... Choć i tak staram się już w miarę regularnie, bo bywalo, że mogłam tygodniami się nie odzywać przez gorsze samopoczucie Szczerze, to nie potrafię na to odpowiedzieć. Po prostu moja samoocena leży i kwiczy. Od zawsze myślenie, że co najgorsze, to ja. Zdaje sobie sprawę, że wiele sobie wmawiam i źle siebie oceniam, choć czasem obiektywnie nie mam do tego żadnych powodów Rozumiem Cie, tez nie potrafię sie jakoś przełamać. Jesli ktoś potrafi sprawić, bym czuła się 'bezpiecznie', to potrafie się otworzyć i sama zaczynać oraz ciągnąć różne tematy i wtedy taka relacja trwa dłużej niż chwilę. Ale ostatnio o to jakoś ciężko i zwykle po spróbowaniu się kończy. No ale nie poddaję się, więc może kiedyś się coś uda
-
Zależy mi na tym, aby kogoś poznać i nawiązać jakąś relację, (chociazby przez internet), ale czuję, że jestem nic niewarta i przez częsty brak czasu nie potrafię rozwijać żadnych znajomości, a później wstyd mi się odezwać po paru dniach ciszy. W realu to już nie mam pomysłu, jak poznać kogokolwiek. Jestem żałośna i czuję, że nie zasługuję na nikogo
-
okropnie zmęczona
-
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
Shyra odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
Ja bralam fevarin (tez na stany lękowe) przez około roku. Mam wrazenie, że u mnie nic nie zrobil. Ani nie bylo poprawy, ani nie bylo pogorszenia. Jedyne co no to jako jedyny lek bylo mi go latwo odstawic, a jestem tak wrażliwa, ze po jakichkolwiek lekach, nawet w najmniejszych dawkach, mialam totalne zjazdy, a tu nic sie nie dzialo -
Moje życie zmierza w kierunku szpitala psychiatrycznego.
Shyra odpowiedział(a) na toja112 temat w Nerwica lękowa
Czytając to, mam trochę wrażenie, jakbym ja to pisała xd Nikt z nas niestety Ci raczej nie pomoże, ale uwierz, to że masz uszkodzony mózg przez te leki, jest praktycznie niemożliwe. Ja totalne różności już miałam- przez rok praktycznie nie czułam żadnych emocji ani własnego ciała (jesc czy pic tez mi sie nie chcialo i czasem nawet zapominalam, ze to juz czas, ze trzeba) miałam wrażenie, że oglądam jakiś film, że wszystko dzieje się obok, a to nie moje zycie, że jestem gdzie indziej albo że się jeszcze nie obudziłam. Ciągłe napięcie w ciele, wrażenie, że się przewrócę, bóle głowy, drętwienia kończyn, napięta szyja, pulsowanie w głowie, wybudzanie w nocy, wrazenie ze zaraz upadne i umre xd i jeszcze z tysiąc rzeczy by się znalazło. Możliwe, że wpadasz w ataki paniki, ale tego nawet tego tak nie odbierasz Może dochodzi do hiperwentylacji, przez co też chwilami jeszcze gorzej się czujesz Nerwica naprawdę może dawać rozne dziwne objawy, takie jak wypisujesz Za bardzo na ten moment wsłu/cenzura/esz się w organizm Szczegolnie jesli zrobiles tyle badan i jest praktyczmie w porządku Musisz po prostu znaleźć resztki sily i starac sie odpuścić choc jest to trudne -
Ja tak czasem mam
-
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
Shyra odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
Wmawiał tu sobie ktos chorobe addisona? Jak tak to robiliscie jeszcze cos oprocz badan krwi? Naprawde nie wytrzymam kiedys z tym wynajdywaniem sobie nowych rzeczy ale nadal trudno mi wierzyc ze wszystko to "tylko" nerwica.... -
Nie lubię sie na sobą uzalac, ale czuje, ze muszę się wygadać.. Wkurza mnie to, że coraz częściej łapię się na tym, iż nie potrafię powiedzieć "nie", nawet gdy robię coś wbrew sobie. Na przykład dziś miałam pracować standardowo 8 godzin. Czułam się fatalnie (ścisk szczęki, silne zawroty głowy przy każdym ruchu, bardzo szybkie bicie serca, bol glowy, duszności, ciężkość i drętwienie ciała jakies ataki, no cyrk na kolkach). Dodatkowo jeden z ataków sprawił, że myślami byłam już "po drugiej stronie" typowo, ze to nie nerwica jestem chora mam xyz i umieram. Miałam naprawde ogromną ochotę zwolnić się do domu, ale gdy wyszło na to, że ktoś musi zostać po godzinach, bo pojawił się nieplanowany zabieg, to oczywiście… kto się zgodził? Ja, spiewajaco, bez problemow, noi zostalam na 13 godzin choc naprawdę mialam ochote wrocic po 4 ( zreszta nie 1 nie ostatni raz) Myślałam, ze zwariuje, ale nie moglam wypowiedzieć tego magicznego "nie, nie dam rady być dłużej ". Czuję się wszystkim psychicznie wykończona, naprawdę kompletnie zdechła, a zamiast tego lata., jak ktos chce bo za bardzo mi zależy, żeby wszystko było dobrze dla innych, a nie dla mnie samej..(zeby nie bylo, nie nawiązuje tu juz do pracy, a całego mojego zycia) Boże, naprawdę marzę o tym, by w końcu ktoś choć przez chwilę pomyślał o mnie, dał wsparcie albo chociaż miłe słowo Naprawfe wkurza mnie, że zawsze zaniedbuję swój komfort i zdrowie, a interesuję się tylko innymi. Dosłownie czuję, jakby moim życiowym celem było zadowalanie wszystkich dookoła, a gdy widzi że się to nie udaje, to czuję sie sobą lekko zawiedziona. Irytuje mnie, że to właśnie jedna z przyczyn, dla których trudno byłoby mi stworzyć bliską przyjaźń czy relację.. Bo za bardzo się staram, jestem zbyt opiekuńcza, za dużo pytam, za duzo sie interesuje drugim człowiekiem ( i tak nikt tego nie docenia) a siebie mam na ostatnim miejscu. I w efekcie końcowym zawsze jest tak samo - ktoś zapomina o tym, co zrobiłam, jak sie staralam, potknę się raz, a ta jedna rzecz sprawi ze cala reszta idzie na marne i dana osoba ma mnie gdzies. No bo co z tego ze zawsze dla kogos bylam skoro raz cos wypadlo/nie dalam rady ? Najgorsze jest to, że po chwilowym smutku i użalaniu się nad sobą i tak nie mam pretensji do danej osoby, życzę jej dobrze Naprawdę trudno mi zle oceniac ludzi, zwykle w ciezkiej sytuacji chwile sie wkurzam, czasem w myslach kogos zwyzywam, poplacze, a potem jestem w stanie doslownie pomodlic sie za to aby im sie ulozylo choc czuje sie zraniona. Dobija mnie, że NIGDY nie stawiam siebie na pierwszym miejscu. Może zabrzmi to źle, ale naprawdę chciałabym czasem być choć trochę egoistyczna. Nie myślami przy innych, tylko przy sobie.. i wreszcie przestać niszczyć własne zdrowie dla cudzych spraw Ale ja naprawde nie umiem w ludzi, czasem sie wrecz boje nawiązywać jakichkolwiek znajomości, aby siebie bardziej nie ranic ( no i w ogole z lekka boje sie ludzi XD) Widcznie samotność jest mi pisana no i oczywiście robienie za darmowe "wsparcie" bo do niczego innego innym jak widze nie jestem potrzebna.. a moze i do tego sie nie nadaje i tylko sobie wmawiam, ze moge zrobic cokolwiek dobrego.. Chciałabym po prostu zacząć dbać o swoje zdrowie i mieć kontakt z osobami, ktore jakikolwiek by mnie szanowały, ale mam wrazenie, że do tego nigdy nie dojdzie i co raz bardziej mnie to denerwuje
-
https://youtu.be/DGDWb1IkEGs?si=BzmwRBs-jABFavYp
-
Chętnie poznam kogoś ze śląska
-
Ostatnio czytałam „Instytut” Stephena Kinga. Polecam, bardzo wciąga, choć wole jego starszą twórczość.
-
Hm, mysle, że bez przyczyny. Kiedyś największy stres czułam, gdy czymś się przejmowałam i za dużo myślałam (jednym słowem nakręcałam), a teraz mogę naprawdę o niczym nie myśleć (nie zamartwiac sie), robić to co lubię, i nagle, w zupełnie "dobrej" chwili, poczuć się tak, jakbym miała zaraz pasc na podłogę i się przekręcić..tak ogromny lęk wtedy nachodzi
-
Cześć! Trudno mi jednoznacznie powiedziec, czym jest spowodowany mój lęk, bo nigdy nie dosiwadczylam jakis traumatycznych wydarzeń, a już od najmłodszych lat wszystko mnie stresowało, choć nie było ku temu wiekszych podstaw. Radzilam sobie z lepszym lub gorszym skutkiem (chociaż przyznaje, ze czasami musiałam uciekać do swojego "bezpiecznego miejsca" i zamiast iść do przodu, wycofywałam się, odpuszczałam..) W 2022 roku po raz pierwszy dostałam ataku paniki. Nie wiedziałam wtedy, że to panika – nagle zaczęłam słabo widzieć, dusiłam się, czułam kołatanie serca, piszczenie w uszach i myślałam, ze umieram. Skńczyło się to pogotowiem i wlasnie od tamtej pory moje życie nie wróciło do normy.. Cały czastowarzyszą mi problemy ze snem, hipochondria, złw widzenie, zawroty głowy, drętwienie ciała,szybkie bicie sercaz wrazenie odrealnienia itd.. Robiłam badania, nawet za duxżo, bo trudno było mi uwierzyć, że ze stresu mozna sie aż tak czuć. Nie wiem, co jest glowną przyczyną mojego lęku, tym bardziej że moje życie przez te lata się zmieniło, a ja nadal w tym tkwie... Dodam ze od tego roku nie biorę już leków i nie czuję znaczącej różnicy w samopoczuciu miedzy latami w ktorych regularnie bralam, a kiedy nie biore nic.. Mam wrażenie, że "po prostu" tak już mam Hej! Co masz na myśli przez mape?
-
Witam serdecznie! Mam 21 lat i od dziecka zmagam się z zaburzeniami lękowymi, które w ostatnim czasie wyjątkowo dają mi w kość. Każdy dzień to dla mnie swego rodzaju walka o przetrwanie, a każda noc kończy się walką o oddech - serce bije tak mocno, puls dudni w uszach.. Ciągłe napięcie, wrażenie, że coś zaraz się stanie, wmawianie sobie chorób, drżenie rąk, napady derealizacji... można oszaleć. Ze względu na samotność chętnie poznałabym osoby z podobnymi doświadczeniami. Jeśli masz DC, możemy się dodać Pozdrawiam wszystckih cieplutko i życze wszystkiego dobrego!