-
Postów
72 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Angelka85
-
Mój wygląd to wszystko co mam. Czy da się zaakceptować siebie?
Angelka85 odpowiedział(a) na temat w Zaburzenia osobowości
Tylko tu muszę zaznaczyć, że owszem, ja zawsze byłam na takie coś otwarta, zawsze poszukiwałam i wiele tematów odkrywałam tak sama dla siebie, ze względu na chęć samopomocy, jednak te najbardziej kluczowe momenty, które spowodowały u mnie taki konkretny rozwój, pojawiły się akurat na skutek przypadkowych okoliczności. Pierwsze to było doświadczenie duchowe (nawrócenie, przebudzenie), które pojawiło się na takim etapie życia, gdzie mi już wydawało się, że wszystko jest ok, nie przeżywałam wtedy żadnych dramatów, miałam swój buddyzm, medytacje, zdrowy styl życia i sytuacja tak psychicznie była już w miarę stabilna. Wtedy pod wpływem przypadkowej znajomości, spadło to jak grom z jasnego nieba i pokazało, że jest coś jeszcze, że można lepiej, bardziej, bardziej świadomie itp. Tu była kluczowa przemiana mentalna, niezależna od własnych poszukiwań, co najwyżej być może związana z otwartością umysłu na to. A druga sytuacja, to odkrycie tych tematów, które wyżej poruszałam (Eckhart Tolle, praca z myślami, ego itp), to było kolejne przełomowe odkrycie, które w tej pracy z myślami zrobiło takie konkretne, bardzo odczuwalne postępy i znowu na skutek przypadkowej znajomości. Otóż na forum nie związanym z psychologią, poznałam takiego usera, z którym złapałam dobry kontakt, przeszliśmy na pw i okazało się, że ma on poważne problemy z córką anorektyczką. Dziewczyna niepełnoletnia, więc cała rodzina przechodziła różne terapie, trwało to kilka lat, w czasie gdy pisaliśmy ona była na leczeniu w szpitalu i groziło jej leczenie zamknięte (co się potem również stało), nic nie pomagało, lekarze, dietetycy, psycholodzy, psychiatrzy, on był psychicznie wykończony, ich relacje z żoną pogorszyły się i małżeństwo wisiało na włosku. A że ja mam takie słonności do poszukiwań w różnych tematach, to od razu zaczęłam coś szukać, żeby mu jakoś pomóc i tak trafiłam na blog Wilczogłodna, gdzie dziewczyna pomaga osobom z takimi problemami m.in metodą 3 principles, jak przeczytałam zasady, to doświadczyłam od razu takiego mega wglądu i pojawiło się takie "wow, jakie to jest super i genialne!". Potem zaczęłam przeszukiwać strony angielskie (bo u nas mało o tym) i zgłębiać temat. Gdy próbowałam to wyjaśniać temu userowy, to nie bardzo był na to otwarty, coś tam przytaknął, ale już czulam, że u niego tego "wow" nie było, jego córka też nie wykazywała zainteresowania, ani tym blogiem, ani metodami, więc ostatecznie nie bardzo im tu pomogłam, za to przez przypadek bardzo pomogłam sobie, bo staram się stosować tą metodę zawsze gdy zauważę, że dopadają mnie jakieś nieprzyjemne myśli i wiele problemów, które miałam wcześniej, czy to lękowych, czy nałogowych, cy tak po prostu złych myśli/wspomnień się po prostu pozbyłam, czy tam na bieżąco pozbywam, zawsze wiem co robić, gdy te myśli się pojawiają. Zaczęło się od tego, a potem przyszła kolej na duchowość z tym powiązaną, znowu przypadek, bo w proponowanych filmach wyskoczyła mi Nitya, która uczy o niedualności i potem dalsze zgłębianie, dalsze wglądy i nowe odkrycia, więc nie mogę powiedzieć, że to wszystko tak było ze względu tylk na swoje poszukiwania, bo jednak było w tym jakieś odgórne prowadzenie również -
Mój wygląd to wszystko co mam. Czy da się zaakceptować siebie?
Angelka85 odpowiedział(a) na temat w Zaburzenia osobowości
Złożyły się na to pewnie różne czynniki, ale ból psychiczny pewnie był tu kluczowy, bo jednak była w tym motywacja do szukania różnych form samopomocy. Myślę, że już trudne dzieciństwo mogło się do tego przyczynić, że na etapie nastoletnim zaczęłam takie poszukiwania związane z sensem życia. -
Ja zawsze widziałam, że coś jest ze mną nie tak, ale problemów bardziej doszukiwałam się w trudnym dzieciństwie i DDA, bo mój ojciec był alkoholikiem i to też zostawiło dużą rysę na psychice i z pewnością wpłynęło na to jak dalej toczyło się moje życie. Jednak kilka lat temu trafiłam na informacje o wwo i to było dla mnie odkrycie przełomowe, bo okazało sie, że spora część moich problemów wynikała właśnie z tego, poza tym, ze względu na to, że jest to cecha genetyczna, zauważyłam różne zachowania charakterystyczne dla wwo u swojego syna i dzięki temu odkryciu już o wiele bardziej świadomie mogłam podejść do tych jego różnych "dziwactw" i upierdliwości jakie czasami są powiązane z tą dużą wrażliwością mózgu, albo po prostu przebodźcowaniem, którem tu występuje bardzo często. To odkrycie spowodowało, że żyję bardziej świadomie, wiem, że są rzeczy, których nie zmienię w żaden sposób, żadna terapia tu nie pomoże, bo takie są już predyspozycje genetyczne i raczej staram się dostosowywać życie w miarę możliwości do tych wymogów mózgu, a nie odwrotnie, dostosowywać mózg, do wymogów współczesnego świata, w którym wwo niekoniecznie dobrze się odnajdują. Wcześniej to nie było takie oczywiste, czułam się gorsza, czułam się odmieńcem, miałam takie poczucie, że nie domagam w różnych tematach, porównując się z ludźmi bardziej przebojowymi, ekstrawertycznymi, z silną odpornością psychiczną itp. i po prostu tego nie rozumiałam. Teraz gdy to zrozumienie przyszło, to przynajmniej na tym polu pozbyłam się kompleksów i nie próbuję na siłę żyć tak jak większość ludzi i się na siłę do nich dostosowywać, żyję świadomie w swoim świecie. Trafiłam na ciekawy podcast dla wwo, jeśli kogoś te tematy interesują, to wrzucam Wysokowrażliwy podcast I tu jeszcze link do bloga prowadzonego przez mężczyznę, który jest wwo Kim tak naprawdę jest osoba wysokowrażliwa? (Z perspektywy faceta) https://wysokowrazliwy.pl/kim-tak-naprawde-jest-osoba-wysoko-wrazliwa-o-nadwydajnych/
-
Pytałam bardziej w takim kontekście, żeby nie mieszać pojęć , bo mam świadomość, że choreoterapia w takim powszechnym rozumieniu jest bardziej własną twórczością taneczną/ruchową pod wpływem chwili, mi akurat taka forma tańca nie bardzo siada, za to odpowiednia muzyka i gotowa choreografia w zumbie, (oczywiście nie każda, tylko taka dostosowana do moich preferencji), już spełnia taką rolę terapeutyczną, rozładowującą emocje, poprawiającą stan psychiczny, nie stosuję tego tylko w ramach aktywności fizycznej. Myślę, że podobnie może być też z innmi rodzajami tańca, są np. tańce transowe, jak taniec wirujących derwiszy czy jakieś tańce afrykańskie, są tańce z choreografią mocno relaksacyjną np. wziętą z qi gong, albo innych form medytacji poprzez ruch, a może nawet i zwykły taniec towarzyski czy klubowy może taką rolę spełniać, więc nie wiem jak to określić, czy po prostu włożyć to do worka z ogólnym napisem "terapia tańcem" czy rozdzielać na poszczególne elementy np. "zumboterapia"
-
Myślę, że to pytanie bardziej do dietetyka, bo tu mogą być różne przyczyny i pewnie musiałbyś zrobić jakieś badania w tym kierunku. Ja zauważyłam, że u mnie pojawiało się silne napięcie nerwowe i problemy ze snem, gdy przesadzałam z węglowodanami w diecie, gdy zaczęłam jeść bardziej niskowęglowodanowo, a sporadycznie stosować też post przerywany intermittent fasting, to wszystko wracało do normy. Nie wiem jak u Ciebie wygląda kwestia węglowodanów w diecie i na ile byłyś w stanie w razie potrzeby zmienić swoje nawyki żywieniowe. Oprócz węgli, może to być jakaś alergia pokarmowa, a może jakies inne problemy z żołądkiem, jelitami itp. Bez badań raczej ciężko jest tu cokolwiek stwierdzić, więc może spróbuj zapytać dietetyka.
-
A jeśli u mnie akurat zumba miała działanie terapeutyczne, to jak to określić?
-
Mój wygląd to wszystko co mam. Czy da się zaakceptować siebie?
Angelka85 odpowiedział(a) na temat w Zaburzenia osobowości
Meya jeśli mogę tu coś doradzić, to proponuję zainteresować się 4 szlachetnymi prawdami w buddyźmie mówiącymi o tym, co jest przyczyną cierpienia (takiego wewnętrznego, psychicznego, nie powiązanego z bólem fizycznym) i jak sobie z tym radzić. Tu chodzi o takie osiąganie wolności wewnętrznej, że człowiek przestaje się uzależniać od tego co jest na zewnątrz, przestaje tworzyć sobie różne pragnienia (w tym przypadku związane z wyglądem czy posiadaniem partnera), które stają się przyczyną cierpienia. Oczywiście taka wolność to nie jest coś co może się pojawić natychmiast, na pstryknięcie palców, wymaga to pracy nad sobą, ale chodzi tu o samo uświadomienie sobie co może być źródłem cierpienia, o przemianę myślenia i nie szukania problemów na zewnątrz, tylko bardziej w sobie, w swojej głowie i swoim podejściu do różnych tematów. Czym są Cztery Szlachetne Prawdy? https://studybuddhism.com/pl/podstawy/czym-jest/czym-sa-cztery-szlachetne-prawdy -
Xavier Rudd - Follow the sun
-
Nie brałam nigdy udziału w zajęciach grupowych, bo z natury jestem samotnikiem, autsajderem i takie spotkania w grupach są dla mnie stresujące i męczące, nie przyniosłyby nigdy pozytywnych rezultatów, tylko dołożyły stresów. Jednak znalazłam sobie taki rodzaj choreoterapii w domu, mówię tu o zumbie i innych tańcach terapeutycznych oraz fitnessowych dostępnych w internecie. Na You Tube jest masa takich układów tanecznych do przeróżnej muzyki, dlatego można przebierać do woli. Zdecydowanie taka forma aktywności ma na mnie bardzo dobry wpływ, po kilkunastu minutach tańca odczuwane są pozytywne emocje, endorfiny zaczynają działać, odstresowuję się, a do tego oczywiście wpływa to na poprawę kondycji i spalanie kalorii, więc jest połączeniem przyjemnego z pożytecznym . Poza choreoterapią, stosowałam też inne formy takiej odstresowującej terapii np. twórczość, rękodzieło, głównie wyplatanie z papierowej wikliny, tworzenie kwiatów z papieru i materiału, wianki dekoracyjne. Był też czas gdzie interesowałam się ziołolecznictwem, ogrodnictwem i ogólnie spędzałam sporo czasu na łonie natury. Interesowałam się też zdrowym odżywianiem i prowadziłam bloga w tym temacie, co też było dla mnie formą takiej radosnej twórczości, gdzie przy okazji mogłam się "wypisać" do woli . Myślę, że w takich tematach warto poszukać czegoś swojego, bo coś co działa na jedną osobę, drugiej niekoniecznie będzie odpowiadać, więc zarówno jeśli chodzi o aktywność fizyczną, jak i inne formy zdrowego odreagowania czy hobby, każdy musi się zastanowić co mu najbardziej pasuje, w czym mógłby się odnaleźć i co dostarczy pozytywnych emocji. Poniżej wrzucam przykładowe kanały z choreografią zumby, gdyby ktoś też chiał potańcować w domu Marlon Alves https://www.youtube.com/@MarlonAlvesMAs/videos Claudiu Gutu https://www.youtube.com/@ClaudiuGutu/videos A poniżej coś spokojniejszego, przeznaczonego również dla seniorów Marc Bosmans https://www.youtube.com/@MarcBosmans/videos Zumba Gold Częstochowa https://www.youtube.com/@zumbagoldczestochowa569/videos
-
Myślę, że tu po prostu wszystko zależy od tego z jaką chorobą czy zaburzeniem ma się do czynienia, bo są takie gdzie pewnie bez leków się nie obejdzie, są takie gdzie może się obejść, ale nawet w tych drugich może być tak, że na jakimś etapie leki mogą być pomocne. Ja miałam trudny etap w życiu, prawdopodobnie depresję, myśli samobójcze, nawet pojawiły się próby po alkoholowych wyskokach (do dziś mam bliznę na ręce), problemy alkoholowe już coraz bardziej zakrawały o poważniejsze uzależnienie, były też inne formy niezdrowego odreagowania, np. emocjonalne jedzenie czy nałogowe siedzenie w necie (no akurat od tego to do dziś nie jestem w pełni wolna, bo zdarza mi się przesadzać). Był czas, że właściwie każdego dnia musiałam mieć choć lekką fazę alkoholową, żeby normalnie funkcjonować, moje małżeństwo się wtedy już prawie sypało, rodzina nie potrafiła mi pomóc, bo nie znają się na tym i wręcz jeszcze dolewali oliwy do ognia, wprowadzając mnie w poczucie winy i robiąc różne zarzuty, a ja nigdy nie potrafiłam o swoich problemach mówić, przeżywałam to w samotności i odreagowałam tam jak umiałam. To co się wtedy działo w głowie, to był koszmar, no ale u mnie to wszystko wynikało z bólu istnienia, bólu emocjonalnego, a nie było to powiązane z jakąś poważniejszą chorobą typu schizofrenia itp. Na tamtym etapie pewnie pomoc psychologiczna i jakieś leki by mi się przydały, ale jak pisałam, nawet tego nie brałam pod uwagę, żeby takiej pomocy szukać, a po przejściu tego etapu, gdy byłam koło 30-stki zaczęło się to zmieniać, zmieniało się myślenie i podejście do życia i dalej już było coraz lepiej, tak jak opisałam powyżej. Teraz pozostały mi jeszcze jakieś problemy z myślami nawykowymi, cały czas pracuję z emocjami i ma problem z nadwrażliwością i związanymi z tym doświadczeniami sensorycznymi, które często są nad wyraz, no ale to już jest uświadomione, wiem, co mam robić i w jakim kierunku iść, już nie szukam po omacku. Jeśli mogę coś polecić to mi najbliższy jest obecnie temat mistycyzmu w różnych religiach (np. w chrześcijaństwie Jan od Krzyża, Teresa z Avila, Evelyn Underhill, Mistrz Eckhart), buddyzm zen, ale nie tylko jeśli chodzi o medytacje (to proponuję skonsulotwać z lekarzem, bo nie wiem czy mogą być stosowane przy każdej chorobie), mindfulness, czyli zachowywanie uważności w każdej chwili i niedualność, która ostatnimi czasy jest ruchem pozareligijnym, poniżej wrzucę coś w tym temacie. non duality https://tuiteraz.eu/pl/duchowosc/non-duality Nitya https://www.youtube.com/@NityaMeditation/videos Anthony de Mello np. na You tube są np. takie filmy jak "Cztery kroki ku mądrości", "Potrzebujesz tego wyzwolenia", "Odrzuć etykietki, a cierpienie zniknie", "Przebudzenie"
-
Część metod podałam już w temacie o wyglądzie, część jest powyżej, a tak ogólnie to był to długi proces, zaczęło się od zainteresowania zdrowym stylem życia i najpierw na tym polu zaczęłam zdobywać wiedzę w tematach związanych ze zdrowiem, dietetyką i różnymi zdrowymi formami odreagowania np. zumba czy jakieś spokojniejsze ćwiczenia fitnesowe, odstawiłam też całkiem alkohol i od tego czasu jestem abstynentką, bo nawet mnie już do tego nie ciągnie. Tutaj już się znacznie poprawiło, ze względu na to że była to też dla mnie forma hobby, robiłam różne dietetyczne potrawy, nawet pisałam bloga z tym związanego, więc była to taka autoterapia dietetyczno-fitnessowa. Potem przyszła duchowość, buddyzm, medytacje i tu znowu były jakieś kolejne postępy. Potem pojawiło się doświadczenie duchowe, które samo w sobie już znacznie wpłynęło na przemianę wewnętrzną i poszerzenie samoświadomości. A potem było już takie łączenie duchowości z psychologią (różnymi tematami z psychologii, nie jestem w stanie wszystkiego streścić, bo jak pisałam u mnie to pochłanianie wiedzy wręcz nałogowe) i szukanie w tych tematach, co zresztą cały czas robię, m.in praca z myślami, z emocjami, introspekcja. Staram się mieć podejście holistyczne i kłaść nacisk zarówno na sferą psycho-fizyczną, jak i duchową, bo na tym etapie życia uważam, że ta druga też jest ważna
-
Nie tylko leki wpływają na hormony, bo wpływa też na nie dieta, aktywność fizyczna i ogólnie zdrowy styl życia. Czytałam o takich badaniach gdzie łączy się dietę z zaburzeniami psychicznymi, jak znajdę to mogę tu wrzucić. Poza tym nie każdy potrafi się przełamać, żeby sie leczyć, ja akurat nawet gdy miałam bardzo poważne problemy ze sobą, to nigdy nie potrafiłam się nikomu w życiu realnym z nich zwierzać, nawet najbliższym, a co tu dopiero mówić o dobrowolnym pójściu do psychologa czy psychiatry, u mnie coś takiego nie wchodziło w grę, a swoje problemy wolałam zapijać. Być może stąd u mnie takie parcie na szukanie różnych form samopomocy i gdy już zaczęłam szukać, to pochłaniałam wiedzę jak wikipedia w różnych tematach, w tym związanych ze zdrowiem, dietetyką i różnymi formami aktywności fizycznej jako odreagowania, do tego doszła duchowość i psychologia. Zaczęłam sama sobie robić psychoterapię i stosować podejście holistyczne. Oczywiście nie zachęcam do tego, żeby się nie leczyć, tylko zwracam uwagę, że nie każdy w ogóle jest w stanie udać się na takie leczenie, więc takie porady internetowe mogą być jak najbardziej pomocne dla takich osób.
-
Mój wygląd to wszystko co mam. Czy da się zaakceptować siebie?
Angelka85 odpowiedział(a) na temat w Zaburzenia osobowości
Oczywiście! Dzięki za słuszną uwagę, bo dla mnie te tematy są tak oczywiste i wręcz logiczne, że nawet nie biorę już pod uwagę tego jak to hardcorowo może brzmieć dla innych osób i tak sobie gadam jakby to miało być coś zupełnie normalnego To co napisałeś o bólu jest zgodne z opinią psychiatry Stanislava Grofa, który zauważył, że różni mistycy, którzy tych odkryć dokonali, wcześniej przeżywali różne kryzysy i to one powodowały u nich transformację. Przytoczę cytat z opisu książki "Psychologia przyszłości: Wnioski ze współczesnych badań nad świadomością: Jeśli chodzi o samą pracę z myślami, to pomijając kwestię duchowości, dla mnie pomocna była tu metoda 3 principles, która powstała w oparciu o taki wgląd duchowy, ale jest stricte psychologiczna, nie nawiązuje do tego tematu ego itp., a do samej pracy z myślami. Właściwie jest to coś zbliżonego do medytacji i mindfulness, ale opisywane trochę innym językiem. W Polsce propaguje ją dziewczyna, która wyszła z bulimii i teraz m.in poprzez tą metodę pomaga innym osobom, poniżej link do jednego wpisu nawiązującego do tej metody: 3 Podstawy https://wilczoglodna.pl/3-podstawy/ A tak to niestety wiecej jest tylko na stronach angielskich, wrzucam gdyby kogoś to zainteresowało i chciał sobie w ten sposób pomóc, ale zaznaczam, że do niczego nie nakłaniam i nie zachęcam do tego by odstawiać swoje metody leczenia, leczenie farmakologiczne itp. (bo odniosłam wrażenie, że w innym temacie pojawiły się takie sugestie, jakbym do tego zachęcała). Każdy sam musi szukać rozwiązań dla swoich problemów i sprawdzać co mu pomaga, a co nie, mi pomaga to, a komuś innemu może co innego Health realization https://en.wikipedia.org/wiki/Health_realization Three prinicples https://en.wikipedia.org/wiki/Three_Principles_(self-help) -
Little bit of love - Jack Johnson, John Cruz & Friends
-
Przesłuchałam większość filmów tego pana, bardzo ciekawie mówi i opiera się na własnym doświadczeniu w tym temacie, omawia nie tylko problemy związane z lękami, ale z emocjami tak ogólnie. Nie pamiętam już czy taka porada była u niego, czy gdzie indziej, bo słuchałam więcej takich porad, gdzie mówią jak radzić sobie z emocjami, ale było coś o tym, że istotne jest przede wszystkim uświadamianie sobie różnych emocji i uczenie się nazywania ich, bo to już powoduje, że one słabną, przechodzą z tej strony mózgu "gadziej" na stronę racjonalną. Istotne może też być uświadomienie sobie czy jakaś sytuacja z przeszłości nie spowodowała, że mózg w konkretnych okolicznościach wywołuje lęki, bo uruchamia się tu ciało migdałowate, którego celem w dawnych czasach była ochrona przed zagrożeniami, więc zapamiętuje różne takie sytuacje, które mózg odebrał wcześniej jako zagrożenie i w momencie, gdy one się pojawiają, wywołuje stres. Kiedyś było to potrzebne do przetrwania, dziś gdy nie istnieje tyle realnych zagrożeń, jest problematyczne, bo stres pojawia się w sytuacjach, które nie stanowią zagrożenia dla życia w większości przypadków, a im wrażliwszy mózg, tym bardziej reaguje. Oprócz tego uświadamiania sobie emocji i wydarzeń z przeszłości, które miały wpływ na reagowanie ciała migdałowatego, proponuje się też techniki oddechowe np. oddech kwadratowy, albo wcześniejsze zaplanowanie sobie jaka będzie nasza reakcja w takiej nagłej sytuacji, gdy jakieś silne emocje się pojawią. Chdzi tu o to, żeby mózg wypracował automatyczny, zdrowy sposób reagowania np. pojawia się lęk czy inne silne emocje - atomatycznie stosuję od razu techniki oddechowe i wcześniej już sobie planuję, że taka będzie reakcja, żeby od razu świadomie do tego w tej nagłej sytuacji przejść.
-
Mój wygląd to wszystko co mam. Czy da się zaakceptować siebie?
Angelka85 odpowiedział(a) na temat w Zaburzenia osobowości
Tylko tutaj pojawia się pytanie czy nasze ciało jest tym naszym prawdziwym, stale obecnym "ja"? Jeśli tak, to z którego okresu życia? Przecież nawet jeśli tego nie odczuwamy, to cały czas zachodzą w nim przemiany, stare komórki umierają, a pojawiają się nowe, od dziecka ciało się zmieniało, w każdej chwili możemy stracić jego część, a ostatecznie zniknie i gdzie będzie wtedy świadomość, ta prawdziwa natura/dusza/jaźń/świadomość/stała obecność/obserwator? Ja to widzę tak, że ciało wraz z myślami, uczuciami i doświadczeniami sensorycznymi, jest takim bio robotem, w którym ta nasza prawdziwa natura doświadcza życia, może obserwować to co w ciele zachodzi, ale nie jest ani tym ciałem, ani myślami, ani uczuciami. One są chwilowe, zmieniają się. Nie chodzi tu o negowanie swojego istnienia, tylko zastanowienie się czym jest nasze prawdziwe "ja", gdzie ono jest? Wiele problemów psychicznych, ale też zła na świecie jest spowodowanych przez to, że w swoim myśleniu cały czas kręcimy się wokół tego iluzorycznego ego, chcemy sobie je na różne sposoby pompować, koncentrujemy na nim cały czas swoją uwagę, utożsamiamy się z myślami, które się wokół tego ego cały czas kręcą. A jeśli ono nie jest rzeczywiste, to niepotrzebnie tracimy na nie energię. Przy problemie jaki został wyżej poruszony proponuję nie skupiać się na swoim ciele i jego mankamentach, a skupić się na samych myślach, które prowadzą do takiego odbioru siebie. Warto tutaj zachowywać uważność, starać się na bieżąco uświadamiać sobie, gdy takie myśli się pojawiają, a potem obserwować i pozwolić przepływać, traktując jako mało istotny, chwilowy wytwór umysłu. Nie wchodzić w nie, nie dawać im uwagi. Oczywiście to dotyczy też innych myśli, które są nieprzyjemne, np. jakieś trudne wydarzenia z przeszłości, myśli, które prowadzą do lęków związanych z przyszłością, myśli nawykowe, które prowadzą do różnych nałogów i niezdrowych nawyków. Oczywiście zachowanie uważności i takiego błogiego spokoju umysłu nie jest proste, to jest praca na całe życie, bo mózg już tak ma, że jest ciągle myślami bombardowany, ciągle kusi, ciągle zmusza do powtarzania tego samego, niektóre mechanizmy mają tu podstawy ewolucyjne, choćby to że mózg ma skłonności do wypracowywania myślenia nawykowego. Dlatego bardziej chodzi o uświadomienie sobie prawdziwego źródła problemów, które jest w głowie/w myślach i systematyczną pracę nad tym, bo samo to już może spowodować duże postępy i znacznie ułatwić życie. -
Mój wygląd to wszystko co mam. Czy da się zaakceptować siebie?
Angelka85 odpowiedział(a) na temat w Zaburzenia osobowości
A co, gdyby się okazało, że to "ja", którego nie akceptujesz i wokół którego się kręci Twoje myślenie tak na prawdę nie istnieje, jest tylko iluzją umysłu? Czy wtedy, gdy uświadomiłbyś sobie, że myśląc o sobie w taki sposób tracisz energię na coś czego realnie nie ma, zmieniłoby coś w Twoim postrzeganiu samego siebie? To nie tylko koncepcja buddyjska, ale mówią też o tym różni mistycy, którzy doświadczyli oświecenia, zjednoczenia z Bogiem, Wszechświatem itp. (wszystko tu jest tylko językowym opakowaniem, doświadczenie ciężko nazwać), najbardziej na czasie są tutaj nauczyciele niedualności, którzy działają poza religiami np. Eckhart Tolle. Jednak do tego nawet nie trzeba tego doświadczenia, myślę, że wystarczy logika. Otóż wszystkie myśli, uczucia, doświadczenia sensoryczne, sny są chwilowe, nie da się z tego wyekstrahować żadnego stałego "ja", poza tym nasza ziemska tożsamość jest czymś umownym, istnieje dlatego, że jako ludzie stworzyliśmy język i zaczęliśmy wszystko nazywać, czy bez języka istniałaby tak samo? To co w nas może być stałego to świadomość, jaźń, obserwator tego wszystkiego, również tych myśli (sprawdź czy możesz obserwować swoje myśli, a jeśli tak, to kto je obserwuje? Twoje ziemskie ego, czy ktoś będący ponad tym?), a ten element jest dla wszystkich taki sam, pochodzący z tego samego Źródła, nie ma tu lepszych i gorszych, wszyscy mają tego samego "obserwatora", więc skoro pod tym względem się nie wyróżniasz, a Twoje ego realnie nie istnieje, bo czym konkretnie miałoby być? Chwilowymi myślami? Nie jesteś tymi myślami, jesteś ponad myślami, więc to tak naprawdę problem sztuczny, stworzony przez Twoje myśli. Spróbuj je obserwować, pozwól im przepływać i w te destrukcyjne staraj się nie wchodzić, pamiętaj, że Ty nie jesteś tymi myślami, one pojawiają się na chwilę i znikają jak chmury, przepływają sobie tak jak uczucia i inne doświadczenia. -
Słuszne spostrzeżenia, u mnie akurat nawrócenie/przebudzenie duchowe (zwał jak zwał) było powiązane ściśle z chrześcijaństwem, natomiast jak pisałam wyżej, z tej bardziej radykalnej wersji przeszło w bardziej uniwersalną, ograniczającą się już właściwie głównie do osobistej relacji z Bogiem i rozwoju etycznego. Jednak uważam, że takie doświadczenia mogą być uniwersalne dla wszystkich religii i nie można wykluczyć, że każdy po prostu będąc już po, kieruje się w stronę swojej najbliższej religii. Tu nic nie da się powiedzieć na pewno, wszystko jest kwestią wiary i przekonań. Przytoczę cytat psychiatry Stanislava Grofa w tym temacie:
-
Netoholizm i uzależnienie od komputera
Angelka85 odpowiedział(a) na dr. Psycho Trepens temat w Uzależnienia
Od czasów nastoletnich miałam problem z różnymi uzależnieniami, mam do tego skłonności, ale zdecydowanie netoholizm jest uzaleznieniem, z którym mam największy problem i wchodzą w to różne tematy, uzależnienie od portali społecznościowych, infoholizm i bombarodwanie głowy różnymi informacjami, czy taka wręcz konieczność zdobywania wiedzy w różnych tematach, również poprzez dyskusje w internecie, a także konieczność zaglądania do komputera w każdej wolnej chwili, nawet jak wiem, że nic się tam ciekawego nie dzieje. Cały czas nad tym pracuję m.in poprzez pracę z myślami, udawało mi się na jakiś czas robić przerwę, ale po jakimś czasie znowu do tego wracałam, głównie gdy pojawiały się u mnie jakieś problemy emocjonalne i wtedy świat internetowy był takim oderwaniem od codzienności. Trwa już to od lat, wcześniej było uzależnieniem nieświadomym, teraz jest to uświadomione, ale trudne do zwalczenia, bo wiadomo, nie da się całkiem odciąć od internetu w dzisiejszych czasach, więc kusi. Internet z jednej strony mocno poszerzył moje horyznoty, mogłam się wiele dowiedzieć, poznać mnóstwo ciekawych ludzi i z jednej strony miał wpływ na to, że teraz jestem tu gdzie jestem i w dużym stopniu już osiągnęłam wolność wewnętrzną i moje samopoczucie znacznie się poprawiło, ale z drugiej strony spowodował, że zmarnowałam znaczną ilość czasu, często zaniedbywałam swoje obowiązki, były sytuacje, że dyskusje w internecie bardzo źle na mnie wpływały, gdy były mocno emocjonalne, a towarzystwo nieodpowiednie. Dlatego są tu plusy i minusy, tutaj cały czas walczę. -
Paprodziad feat. Stanisław Leszczyński - Jesteś tu
-
Witajcie! Trafiłam przypadkiem na to forum, bo szukałam czegoś w google i akurat natrafiłam na ten ciekawy temat, który mnie mocno zainteresował, bo sama mam podobne doświadczenie za sobą, dlatego postanowiłam się tu zarejestrować . Ciekawią mnie dyskusje w takich tematach związanych z duchowością i doświadczenia innych osób. U mnie to było tak, że już od czasów nastoletnich jakoś ciągnęło mnie w stronę zainteresowania duchowością, miałam jakąś wewnętrzną potrzebę szukania sensu życia, być może było to powiązane już z taką moją naturą, a może też z doświadczeniami, bo pochodzę z rodziny alkoholowej, w domu przeżywałam różne dramaty od dziecka, a do tego prawdopodobnie należę do osób wysokowrażliwych (nie sprawdzałam tego u psychologa, ale kilka lat temu odkryłam, że dokładnie takie cechy wykazuję), więc to życie od początku było dla mnie trudne, męczące, powiązane ze stanami depresyjnymi i problemami emocjonalnymi (zresztą do dziś nie jestem od tego wolna,tylko staram się nad tym jakoś świadomie pracować). W wieku ok 16-stu lat weszłam w okres buntu młodzieńczego i wtedy zaczęłam się odsuwać z religii katolickiej, a zainteresowałam się buddyzmem, medytacjami. Potem przyszło pierwsze nawrócenie, ale bardziej emocjonalne, bo był to rok, w którym zmarł JP2, ja byłam w klasie maturalnej i cała ta atmosfera związana z pogrzebem papieża spowodowała u mnie jakiś zryw duchowy, tak że postanowiłam spróbować życia zakonnego i tak na 1,5 roku trafiłam do klasztoru bezhabitowego, gdzie mogłam poznawać życie zakonne . Jednak po tym czasie to życie zaczęło mnie nudzić, tęskniłam za domem, męczyła mnie ta cała otoczka religijna, nie dostawałam satysfakcjonujących odpowiedzi na różne pytania natury duchowej i uznałam, że to jednak nie to, więc postanowiłam odejść. Po odejściu z klasztoru, zmęczona chyba tą religijnością, zrobiłam zwrot w drugą stronę, na skutek różnych zdarzeń losowych, powróciłam do tego co było w czasie buntu młodzieńczego, czyli do mocno alkoholowych imprez. Do tego w tamtych czasach podłączyli mi internet i zaczęłam sporo dyskutować na forach, gdzie poznawałam różnych sceptyków, racjonalistów, ateistów i tak, szybko zaczęłam odchodzić najpierw (nieoficjalnie) z KK, potem całkiem od chrześcijaństwa. Po kilku latach życia w niewierze, powróciłam do tego co mnie interesowało w młodości, czyli do buddyzmu. A po ok. 3 latach buddyzmu, poznałam na jakimś forum protestanta, który dyskutował ze mną o Biblii i w czasie tych rozmów doświadczyłam tego o czym tu mówicie, przeżyłam takie jakby doświadczenie/uświadomienie sobie Boga (jakkolwiek Go rozumieć), doświadczyłam wspaniałej Bożej miłości, która spowodowała u mnie skruchę i spowodowała przemianę mentalną, ale też przekonałam się do Biblii i zawartego w niej objawienia. Wtedy zaczęło się u mnie bardzo intensywne zainteresowanie wiarą, chrześcijaństwem, trwa to już ok. 6 lat, ale również na tej drodze cały czas coś odkrywam się i zmieniam poglądy. Jako, że ów protestant był mocno radykalnym wierzącym, to ja na początku poszłam w tą mocno radykalną wiarę biblijną, potem wraz z rozwojem i odkrywaniem nowych informacji, szło to coraz bardziej w kierunku ograniczania się do przykazań miłości, czyli osobistej relacji z Bogiem i rozwoju etycznego. A ostatnimi czasy poszło już całkiem w stronę zainteresowania mistycyzmem chrześcijańskim (Jan od Krzyża, Teresa z Avila, Eveline Underhill, Mistrz Eckhart, Anthony de Mello), ale też mistycyzmem w innych religiach, czyli znowu powrót do buddyzmu, do tego doszła hinduska advaita vendata i popularny ostatnio temat niedualności, o którym mówią tacy nauczyciele jak np. Eckhart Tolle, Nitya, Rupert Spira i różni hinduscy guru. Przy czym ja staram się to łączyć z wiarą w Jezusa i chrześcijańskim objawieniem Boga, z którym można być w relacji osobistej, bo jednak to było głównie powiązane z moim nawróceniem, dlatego najbardziej interesuje mnie twórczość mistyków chrześcijańskich, niemniej jednak uważam, że warto też czerpać z innych religii w tym temacie. Do tego zainteresowałam się psychologią, która łączy się z duchowością, np. psychologią transpersonalną głównie w wykonaniu popularnego psychiatry Stanislava Grofa, ale też zainteresowałam się tzw. "3 principles - 3 zasady", której autorem był Sydney Banks, doświadczył on wewnętrznego wglądu przy okazji terapii u psychologa i stworzył taką psychologię/filozofię, która ma pomagać w pracy z myślami, zwłaszcz tymi uciążliwymi i destrukcyjnymi. Sama testuję na sobie tą metodę i mogę powiedzieć, że jakieś postępy są widoczne, mimo, że u mnie jako u wwo te problemy z myślami są bardzo duże. Mam nadzieję, że Was nie znudziłam , bo strasznie się rozpisałam, ale chciałam opisać wszystko od początku jak wyglądała u mnie ta droga związana z rozwojem duchowym. Obecnie w dużym stopniu jestem już osobą wolną wewnętrznie, wolną "od tego świata", ale cały czas jest to droga, w której muszę się rozwijać, bo i tak mam jeszcze wiele problemów ze sobą, głównie emocjonalnych i związanych z wwo, bo jednak ten problem będzie ze mną już do końca, mam bardzo dużą nadwrażliwość na różne bodźce płynące z otoczenia, niski próg bólowy i niską odpornośc psychiczną na to, więc teraz staram się już świadomie w tym kierunku podejmować pracę nad sobą. Póki co nie zażywam żadnych leków, ani nie korzystałam z pomocy psychologicznej, ale nie wiem czy z wiekiem nie będzie takiej konieczności, by z takiej pomocy również skorzystać, bo ten problem związany z doświadczeniami sensorycznymi i dużą emocjonalnością jest dość uciążliwy, utrudnia życie i jakieś leki tłumiące mogą się tu okazać konieczne. A może macie jakieś doświadczenie w tym temacie, możecie coś polecić? Napiszcie czy u Was to doświadczenie duchowe poszło też w kierunku jakiejś konkretnej religii, czy pojawiło się większe zainteresowanie wiarą, czy może bardziej w kierunku takiego buddyjskiego rozwoju osobistego bazującego na osobistym doświadczeniu?