-
Postów
30 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Osiągnięcia Angelka85
-
Myślę, że czasami to tak właśnie wygląda, że ludzie wymagają od psychologa, ale też innych autorytetów, mogą to być różnego rodzaju coache, uzdrowiciele, nauczyciele duchowi itp., że odbędzie się to na zasadze zażycia jakiejś magicznej tabletki, liczą, że taka osoba ich cudownie uzdrowi swoimi poradami, naukami, a samemu od siebie nic nie trzeba tu wkładać. A tu jednak to tak nie działa, psycholog bazując na swojej wiedzy i doświadczeniu może stosować różne znane mu metody pomocy, ale jeśli nie będzie z drugiej strony odpowiedniej otwartości umysłu i takiej silnej woli do zmian, do samopomocy, wysiłku własnego włożonego w poprawę jakości swojego życia, to podejrzewam, że takie wizyty mogą nie przynosić pożądanych efektów. Dobrze gdy psycholog jest osobą etyczną, która ocenia, czy pacjent robi postępy i czy jest sens dalej kontynuować terapię, gorzej, gdy dotyczy to różnych uzdrowicieli, coachy, którzy nie są zbyt etyczni i kontynuują spotkania widząc, że nie ma żadnych efektów, tylko po to, żeby wyciągać od takich ludzi pieniądze.
-
Mój wygląd to wszystko co mam. Czy da się zaakceptować siebie?
Angelka85 odpowiedział(a) na temat w Zaburzenia osobowości
Ciężko słowami opisywać takie doświadczenia, bo raczej i tak tego nie są w stanie oddać w pełni . Najpierw przyszło takie jakby lśnienie, gdzie przekonałam się do Biblii (oczywiście nie do konkretnych wersetów, tylko tak ogólnie), a potem było jakby wewnętrzne uświadomienie sobie Boga i kilka dni doświadczania czegoś co można określić wspaniałą Bożą miłością, pod wpływem tego doświadczenia pojawiła się u mnie tak duża skrucha (np. z powodu wcześniejszej niewiary), że aż zaczęłam ryczeć jak dziecko, co normalnie mi się na etapie dorosłości już nie zdarza. To doświadczenie spowodowało, że uświadomiłam sobie czym są przykazania miłości, o co chodzi w tej osobistej relacji z Bogiem, doświadczyłam dużej przemiany mentalnej, życie materialne/fizyczne przestało mieć już jakieś duże znaczenie, przestałam bać się śmierci, mój kręgosłup moralny znacznie się usztywnił (w stosunku do tego co było wcześniej), sumienie bardziej się uwrażliwiło, ogólnie poziom świadomości znacznie się poszerzył, zaczęłam patrzeć na życie z innej, szerszej perspektywy, moja wolność wewnętrzna również się powiększyła. To doświadczenie stało się bardzo istotnym przełomem, było to 6 lat temu, a ja to pamiętam tak dokładnie jakby to było wczoraj, od tego czasu o wiele bardziej zainteresowałam się religiami i duchowością, właściwie to nie było już dnia, żebym nie pomyślała o Bogu, stał się On całą siłą napędową w życiu, motywacją, ostatecznym celem i sensem. Myślę, że było to coś co w Biblii nazwane jest "narodzeniem na nowo", bo faktycznie to jest tak jakby stary człowiek umierał, a rodził się nowy, bardziej duchowy, ale to pewnie zależy od kultury jak kto to nazwie, myślę, że coś takiego jak "przebudzenie duchowe" w innych kulturach jest bardzo zbliżonym doświadczeniem. To było mniej więcej coś podobnego do tego co ten metalowiec poniżej opisuje mówiąc o "strumieniu miłości", który sie na niego wylewał Świadectwo nawrócenia - Brian Head Welch z zespołu Korn -
Ja mam takie swoje przemyślenia w tym temacie, nie wiem czy słuszne, bo statystyk dokładnych nie sprawdzałam, jednak tak sądzę, że na różne zaburzenia (nie tylko nerwicę) mają wpływ myśli, a one będą się bardziej pojawiać u osób, które mają skłonności do przesadnego rozmyślania, analizowania wszystkiego, ale też u osób, które mają po prostu na to czas, a na to miał wpływ rozwój cywilizacyjny i to, że życie stało się łatwiejsze, wygodniejsze, przez co ludzie mniej czasu poświęcają na walkę o przetrwanie, nie żyją cały czas "tu i teraz", a bardziej gdzieś tam myślami odlatują, albo się porównują z innymi, albo myślą, o tym czego nie mają, a nie doceniają tego co mają, albo obawiają się o przyszłość, albo rozmyślają o przeszłości. Nie wiem jak wygladają statystyki, czy problemy psychiczne na taką samą skalę pojawiają się w miejscach, gdzie ludzie żyją biedniej, maksymalnie prosto i skupiają się tylko na swojej codzienności, na tym, żeby mieć co jeść i gdzie spać.
-
W takim dosłownym, słownikowym znaczeniu, poznałam kiedyś takiego człowieka w internecie, był bardzo uciążliwym manipulantem i ciężko było się od niego uwolnić. Szukał sobie wrażliwych ofiar (głównie kobiet) i brał na litość, wymyślając przeróżne problemy, robił z siebie ofiarę, użalał się nad sobą cały czas i wymuszał uwagę. Gdy ktoś się zorientował z jaką osobą ma do czynienia, próbował się od niego uwolnić, to stawał się agresywny, nachalny i w sposób zmanipulowany udostępniał publicznie (w miejscu w którym dyskutowaliśmy) informacje o tej osobie, które udało mu się wyciągnąć w czasie wcześniejszych rozmów. Natomiast uważam, że taki wampiryzm już nie słownikowy, może tak naprawdę zdarzać się w zwykłych, codziennych relacjach, gdy po prostu ma się do czynienia z osobami, które nie potrafią sobie radzić z emocjami i przez to na różne sposoby zamęczają innych. Mogą to być jakieś wybuchy emocjonalne, zamęczanie innych swoją osobą i swoimi problemami, a jednocześnie brak jakiejkolwiek pracy nad sobą i otwartości na to, by swoją sytuację poprawić. Jak obserwuję ludzi wokół, to takich sytuacji jest masa, podejrzewam, że więcej jest właśnie takich ludzi, niż tych, którzy nie potrafią się wcale otwierać i mówić o swoich problemach. Tutaj trzeba się uczyć asertywności i zdrowej oceny sytuacji, kiedy ma się do czynienia z osobą, która naprawdę potrzebuje pomocy i wysłuchania, a kiedy ma się do czynienia z typem osoby, która jest właśnie takim emocjonalnym zamęczycielem, poszukującym uwagi, możliwości użalania się i robienia z siebie ofiary, bo takie osoby potrafią mieć bardzo zły wpływ na psychikę, zwłaszcza u osób bardziej wrażliwych, które na dodatek mają skłonności do takiego przejmowania się czyimiś problemami i angażowania w nie. Trzeba tu po prostu być uważnym.
-
Myślę, że w takich tematach trzeba zachować zdrowy rozsądek, z pewnością jest wiele problemów psychicznych, które można wyleczyć tylko świadomością, ale są też problemy, które wymagają profesjonalnego leczenia psychiatrycznego, farmakoterapii itp., nie da się tu wszystkich włożyć do jednego worka i powiedzieć każdemu, że wystarczy się przebudzić i już wszystko będzie super. Poza tym u tych "przebudzonych" może się pojawić problem typu "nie pamięta wół jak cielęciem był" i pojawia się takie wzburzenie, gdy będąc już po jakiejś drodze, doświadczeniach, przejściach, gdzie odkryło się już te sposoby na szczęście, próbuje się to ludziom przekazać, a tu często pojawia się nierozumienie, ignorancja czy wręcz negatywne nastawienie i walka, a tu trzeba mieć też dużo wyrozumiałości i cierpliwości w drugą stronę, dużo pokory, trzeba pamiętać, na jakim etapie samemu się kiedyś było, a czasami trzeba się nauczyć odpuszczać i pozwolić ludziom cierpieć bez ingerowania w ich problemy. Tu trzeba nauczyć się wyczuwać na jakim etapie jest dana osoba, czy ktoś jest na takim etapie, że już niewiele mu do tego "przebudzenia" potrzeba i czasami wystarczy jedna wskazówka i to załapie, czy ktoś jest na takim etapie, że absolutnie żadne gadanie tu nie pomoże i taka osoba musi zostać po prostu sama ze swoimi problemami, czy radzić sobie tak jak sama chce, czyli tymi lekami, psychiatrami (nawet jeśli akurat w jej przypadku nie jest to konieczne). Zastanów się czy u Ciebie ta emocjonalność wyżej w postach, właśnie tak nie działa? Czy to nie jest tak, że coś przeszedłeś, coś sobie uświadomiłeś, odkryłeś, teraz chcesz to przekazywać ludziom, a oni Cię nie słuchają, więc powoduje to u Ciebie wkurzenie i takie negatywne emocje? Odpuść, zachowaj spokój, pozwól ludziom żyć ich wlasnym życiem, również cierpieć i szukać po omacku, bo dla wielu osób to może być droga rozwojowa, którą być może muszą przejść, żeby wejśc na wyższy poziom, kto szuka ten znajdzie. Takim emocjonowaniem się sam sobie robisz krzywdę, zaburzasz swój spokój, po co? Nie jesteś psychiatrą, psychologiem, to nie zajmuj się tym co do Ciebie nie należy, pilnuj w pierwszej kolejności swojego spokoju i nie uszczęśliwiaj ludzi na siłę.
-
Mój wygląd to wszystko co mam. Czy da się zaakceptować siebie?
Angelka85 odpowiedział(a) na temat w Zaburzenia osobowości
Tylko tu muszę zaznaczyć, że owszem, ja zawsze byłam na takie coś otwarta, zawsze poszukiwałam i wiele tematów odkrywałam tak sama dla siebie, ze względu na chęć samopomocy, jednak te najbardziej kluczowe momenty, które spowodowały u mnie taki konkretny rozwój, pojawiły się akurat na skutek przypadkowych okoliczności. Pierwsze to było doświadczenie duchowe (nawrócenie, przebudzenie), które pojawiło się na takim etapie życia, gdzie mi już wydawało się, że wszystko jest ok, nie przeżywałam wtedy żadnych dramatów, miałam swój buddyzm, medytacje, zdrowy styl życia i sytuacja tak psychicznie była już w miarę stabilna. Wtedy pod wpływem przypadkowej znajomości, spadło to jak grom z jasnego nieba i pokazało, że jest coś jeszcze, że można lepiej, bardziej, bardziej świadomie itp. Tu była kluczowa przemiana mentalna, niezależna od własnych poszukiwań, co najwyżej być może związana z otwartością umysłu na to. A druga sytuacja, to odkrycie tych tematów, które wyżej poruszałam (Eckhart Tolle, praca z myślami, ego itp), to było kolejne przełomowe odkrycie, które w tej pracy z myślami zrobiło takie konkretne, bardzo odczuwalne postępy i znowu na skutek przypadkowej znajomości. Otóż na forum nie związanym z psychologią, poznałam takiego usera, z którym złapałam dobry kontakt, przeszliśmy na pw i okazało się, że ma on poważne problemy z córką anorektyczką. Dziewczyna niepełnoletnia, więc cała rodzina przechodziła różne terapie, trwało to kilka lat, w czasie gdy pisaliśmy ona była na leczeniu w szpitalu i groziło jej leczenie zamknięte (co się potem również stało), nic nie pomagało, lekarze, dietetycy, psycholodzy, psychiatrzy, on był psychicznie wykończony, ich relacje z żoną pogorszyły się i małżeństwo wisiało na włosku. A że ja mam takie słonności do poszukiwań w różnych tematach, to od razu zaczęłam coś szukać, żeby mu jakoś pomóc i tak trafiłam na blog Wilczogłodna, gdzie dziewczyna pomaga osobom z takimi problemami m.in metodą 3 principles, jak przeczytałam zasady, to doświadczyłam od razu takiego mega wglądu i pojawiło się takie "wow, jakie to jest super i genialne!". Potem zaczęłam przeszukiwać strony angielskie (bo u nas mało o tym) i zgłębiać temat. Gdy próbowałam to wyjaśniać temu userowy, to nie bardzo był na to otwarty, coś tam przytaknął, ale już czulam, że u niego tego "wow" nie było, jego córka też nie wykazywała zainteresowania, ani tym blogiem, ani metodami, więc ostatecznie nie bardzo im tu pomogłam, za to przez przypadek bardzo pomogłam sobie, bo staram się stosować tą metodę zawsze gdy zauważę, że dopadają mnie jakieś nieprzyjemne myśli i wiele problemów, które miałam wcześniej, czy to lękowych, czy nałogowych, cy tak po prostu złych myśli/wspomnień się po prostu pozbyłam, czy tam na bieżąco pozbywam, zawsze wiem co robić, gdy te myśli się pojawiają. Zaczęło się od tego, a potem przyszła kolej na duchowość z tym powiązaną, znowu przypadek, bo w proponowanych filmach wyskoczyła mi Nitya, która uczy o niedualności i potem dalsze zgłębianie, dalsze wglądy i nowe odkrycia, więc nie mogę powiedzieć, że to wszystko tak było ze względu tylk na swoje poszukiwania, bo jednak było w tym jakieś odgórne prowadzenie również -
Mój wygląd to wszystko co mam. Czy da się zaakceptować siebie?
Angelka85 odpowiedział(a) na temat w Zaburzenia osobowości
Złożyły się na to pewnie różne czynniki, ale ból psychiczny pewnie był tu kluczowy, bo jednak była w tym motywacja do szukania różnych form samopomocy. Myślę, że już trudne dzieciństwo mogło się do tego przyczynić, że na etapie nastoletnim zaczęłam takie poszukiwania związane z sensem życia. -
Ja zawsze widziałam, że coś jest ze mną nie tak, ale problemów bardziej doszukiwałam się w trudnym dzieciństwie i DDA, bo mój ojciec był alkoholikiem i to też zostawiło dużą rysę na psychice i z pewnością wpłynęło na to jak dalej toczyło się moje życie. Jednak kilka lat temu trafiłam na informacje o wwo i to było dla mnie odkrycie przełomowe, bo okazało sie, że spora część moich problemów wynikała właśnie z tego, poza tym, ze względu na to, że jest to cecha genetyczna, zauważyłam różne zachowania charakterystyczne dla wwo u swojego syna i dzięki temu odkryciu już o wiele bardziej świadomie mogłam podejść do tych jego różnych "dziwactw" i upierdliwości jakie czasami są powiązane z tą dużą wrażliwością mózgu, albo po prostu przebodźcowaniem, którem tu występuje bardzo często. To odkrycie spowodowało, że żyję bardziej świadomie, wiem, że są rzeczy, których nie zmienię w żaden sposób, żadna terapia tu nie pomoże, bo takie są już predyspozycje genetyczne i raczej staram się dostosowywać życie w miarę możliwości do tych wymogów mózgu, a nie odwrotnie, dostosowywać mózg, do wymogów współczesnego świata, w którym wwo niekoniecznie dobrze się odnajdują. Wcześniej to nie było takie oczywiste, czułam się gorsza, czułam się odmieńcem, miałam takie poczucie, że nie domagam w różnych tematach, porównując się z ludźmi bardziej przebojowymi, ekstrawertycznymi, z silną odpornością psychiczną itp. i po prostu tego nie rozumiałam. Teraz gdy to zrozumienie przyszło, to przynajmniej na tym polu pozbyłam się kompleksów i nie próbuję na siłę żyć tak jak większość ludzi i się na siłę do nich dostosowywać, żyję świadomie w swoim świecie. Trafiłam na ciekawy podcast dla wwo, jeśli kogoś te tematy interesują, to wrzucam Wysokowrażliwy podcast I tu jeszcze link do bloga prowadzonego przez mężczyznę, który jest wwo Kim tak naprawdę jest osoba wysokowrażliwa? (Z perspektywy faceta) https://wysokowrazliwy.pl/kim-tak-naprawde-jest-osoba-wysoko-wrazliwa-o-nadwydajnych/
-
Pytałam bardziej w takim kontekście, żeby nie mieszać pojęć , bo mam świadomość, że choreoterapia w takim powszechnym rozumieniu jest bardziej własną twórczością taneczną/ruchową pod wpływem chwili, mi akurat taka forma tańca nie bardzo siada, za to odpowiednia muzyka i gotowa choreografia w zumbie, (oczywiście nie każda, tylko taka dostosowana do moich preferencji), już spełnia taką rolę terapeutyczną, rozładowującą emocje, poprawiającą stan psychiczny, nie stosuję tego tylko w ramach aktywności fizycznej. Myślę, że podobnie może być też z innmi rodzajami tańca, są np. tańce transowe, jak taniec wirujących derwiszy czy jakieś tańce afrykańskie, są tańce z choreografią mocno relaksacyjną np. wziętą z qi gong, albo innych form medytacji poprzez ruch, a może nawet i zwykły taniec towarzyski czy klubowy może taką rolę spełniać, więc nie wiem jak to określić, czy po prostu włożyć to do worka z ogólnym napisem "terapia tańcem" czy rozdzielać na poszczególne elementy np. "zumboterapia"
-
Myślę, że to pytanie bardziej do dietetyka, bo tu mogą być różne przyczyny i pewnie musiałbyś zrobić jakieś badania w tym kierunku. Ja zauważyłam, że u mnie pojawiało się silne napięcie nerwowe i problemy ze snem, gdy przesadzałam z węglowodanami w diecie, gdy zaczęłam jeść bardziej niskowęglowodanowo, a sporadycznie stosować też post przerywany intermittent fasting, to wszystko wracało do normy. Nie wiem jak u Ciebie wygląda kwestia węglowodanów w diecie i na ile byłyś w stanie w razie potrzeby zmienić swoje nawyki żywieniowe. Oprócz węgli, może to być jakaś alergia pokarmowa, a może jakies inne problemy z żołądkiem, jelitami itp. Bez badań raczej ciężko jest tu cokolwiek stwierdzić, więc może spróbuj zapytać dietetyka.
-
A jeśli u mnie akurat zumba miała działanie terapeutyczne, to jak to określić?