Dopóki nie znajdę pracy to będzie negatywna wizja mojego życia. A co do świata to ogólnie jest negatywna. Od czasu pandemii w ogóle się z tym światem nie lubię, chociaż zaczęło się na prawdę od śmierci mojego psa w 2018 roku. Psa miałem pół życia i to było pierwsze doświadczenie śmierci kogoś bliskiego, nawet jeśli to tylko pies. Może to głupi powód ale wówczas zdałem sobie sprawę, że na tym świecie nic mi się nie podoba, ani kulturowo, jak np. muzyka, moda, ani ludzie bo zrobili się nieludzcy. Wręcz zdałem sobie sprawę, że w życiu nic dobrego mnie nie czeka a tylko śmierć kolejnych bliskich. Wtedy postanowiłem sobie, że muszę umrzeć przed 40stką i podjąłem próbę, ale nieudaną... Ogólnie od 6.5 roku żyję w dołku.
Masz ciężarki?