Skocz do zawartości
Nerwica.com

BeOk

Użytkownik
  • Postów

    52
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez BeOk

  1. Przyznam się, że tak jak wychodziło mi odchodzenie od nn tak czuję, że znowu wracam do tego wszystkiego i to ze zdwojoną siłą. Już sama nie wiem, byłam tak pozytywnie nastawiona, teraz znowu to samo. Nie mogę się skupić na pracy, na leniuchowaniu. Ciągle się nakręcam. Jakiś natłok myśli. Mieliście tak, że to odchodziło i wracało?
  2. Powiem Wam, że dużo zależy od nastawienia i dobrego dnia. Są dni, że nakręcam się i chrzanie nn. W inne dni całkowicie się jej poddaje. Odnośnie psychoterapii to przeszłam swoją podczas nerwicy lękowej. Dowiedziałam się co miałam dowiedzieć. Dzisiaj sama mogłabym takową stosować innym. Receptą na pozytywne nastawienie się do walki z nn jest rozmowa, z kimś bliskim czy nawet tutaj, gdzie nikt krzywo nie spojrzy, każdy zrozumie. I powiem Wam ciekawą anegdotkę z mojego życia. Osobiście lekarka kiedyś mi powiedziała "Wy młodzi, przecież wy nie macie problemów. Nie lepiej walnąć sobie kielicha". Mam 31 lat teraz. Gdy mi mówiła myślałam sobie, co ta baba gada, to było kilka lat temu. Teraz zaczynam zdawać sobie sprawę, że miała rację. Kiedyś też uważałam, że nerwicę kocham i nienawidzę. Może warto ją pokochać. Skoro przyszła może czegoś nas nauczy. A jak przyszła to przecież może też odejść. Głowy do góry kochani. Co nas nie zabije to nas wzmocni. Ewentualnie przyprawi nas o wrzody PS. Momentami chce mi się z samej siebie śmiać. Jakie to wszystko jest głupie. Tym bardziej mua, która się temu poddaje.
  3. Ze mną było tak, jeszcze z dwa miesiące temu nie miałam żadnych natręctw. Później nadciągnęły niczym plaga. Nowa myśl, nowy wkręt. Są mniejsze i większe. A w głowie myśl, że jeżeli nie wykonam mniejszych czynności a wykonam większe to będzie źle... Więc wszystko musi być na tip top. Dlatego chciałam stanąć do walki z tymi większymi, bo te mniejsze myślę, że z czasem znikną, nie obchodzą mnie na tyle by się nimi przejmować, gdy większe są wykonane. Jeżeli chodzi o charakter ilościowo/jakościowy to można powiedzieć, że wszystko zaczyna się w mojej głowie po skończeniu pracy, kiedy zaczynam myśleć, że dzień się kończy i muszę tyle nadrobić. Mogłabym napisać o co chodzi dokładnie z tymi czynnościami większymi, być może wtedy byłoby to bardziej zrozumiałe... ale nie wiem czy to zrobić, bo ktoś inny się w to wkręci. Niemniej jednak trzy dni wolności mam już od pewnych czynności :) Ich miejsce zajęły inne głupoty, ale to te małe... I choć trzy dni wolności minęły, bez robienia większych rzeczy, czuję się jakbym przeszła z 500 km... stres w środku daje się we znaki. Dzisiaj kolejny dzień... zmęczona, mam ochotę wysiąść na chwilę z tego wszystkiego, odpocząć... Trzymam jednak w sobie pozytywne myśli :)
  4. Ciesze się, że w końcu ktoś się wypowiedział. OptyMistic dzisiaj jest mój dzień. Postanowiłam pewne rzeczy odrzucić. Sobota jak zwykle była moim dniem odpoczynku (aż śmiesznie to brzmi w przypadku nn) ale udało się. W niedziele byłam zmuszona pewnych rzeczy nie wykonywać. I również się udało. Dzisiaj postanowiłam sama z siebie zawalczyć. Póki co jest dobrze. Nakręcam się, że nie dam się temu cholerstwu, choćby nie wiem co. Jutro przyjdzie kolejny dzień i zapewne o tej porze będę z siebie duma. Na to liczę. Musi się to w końcu stać. Są momenty, że serce szybciej bije, czuję jak uszy robią mi się ciepłe, to zdenerwowanie. Ale przejdzie, zawsze przechodzi. Będę odganiać myśli choćby i do samego rana. Świat należy do odważnych... chce małymi kroczkami w końcu do niego wkroczyć. Trzymajcie za mnie kciuki. Wierze, że będzie dobrze. Cholera musi być:) -- 24 lut 2015, 11:09 -- Udało się :))) Pierwszy krok do wolnością osiągnięty. Nie poddałam się jednej wielkiej dla mnie rzeczy. Przed snem przychodziły myśli, ale starałam się zastąpić je czymś innym. Odnaleźć w sobie spokój. Czułam, że w środku są obawy, ale wiedziałam, że jeżeli tylko zagłębie się w nie to wyjdą. Chce żebyście wiedzieli, że to jest do pokonania. Wczoraj był mój dzień, czekałam na niego i to właśnie wczoraj poczułam, że warto spróbować. Radą moją jest żebyście powoli starali się przygotowywać do odrzucenia nn. Nic na siłę. Myśleli o tym, że przyjdzie taki dzień, że w końcu nie zrobicie czegoś i nic się nie stanie. I ten dzień przyjdzie, zobaczycie. I uda Wam się. Dzisiaj kolejny dzień. Wierze, że znów dam radę. Powoli, krok po kroku wyzbędę się tego.
  5. Przyznaje, że zaczyna robić się ciężko i walczę z myślami... Jedne podpowiadają mi Dziewczyno Nie Poddawaj Się, inne Przełóż To Może na Jutro... zaczynam się gubić i nakręcać się, coś w stylu - wczoraj zrobiłam to lepiej, dzisiaj tego nie powtarzaj bo wyjdzie ci gorzej - ciekawe czy coś to da. -- 11 lut 2015, 10:56 -- Nawaliłam na całej linii. Nie wykonywałam swoich czynności prawie przez cały dzień. W głowie stale siedziały mi myśli, było ciężko. I byłam zadowolona. Ale kiedy nadszedł wieczór, wróciły silne obawy i zaczęłam się nakręcać, dodatkowo robić rzeczy, których do tej pory nie robiłam. Noc zleciała szybko, a dzisiaj mam ochotę walnąć sobie głową o ścianę, że nie dałam rady. Chce dzisiaj na nowo spróbować. Czy w ogóle ktoś z Was próbował rzucać się na głęboką wodę? Jak to wyglądało?
  6. Witam, z nerwicą natręctw mam do czynienia od dłuższego czasu. Wcześniej borykałam się z nerwicą lękową (myślę, że dalej jest, ale się czai) i wiem, że można z niej wyjść - tylko TRZEBA CHCIEĆ. Nerwica natręctw przede wszystkim zabiera czas, chęci i męczy. Męczy strasznie. I choć każdy z nas jest normalny, bo jest! codziennie walczy sam ze sobą. Przeczytałam w jednej z mądrych książek, że należy pamiętać o tym, że TO OD NAS SAMYCH ZALEŻY WSZYSTKO. Jeżeli nie chce panikować, nie będę. Nie zrobię swoich natrętnych rzeczy dzisiaj i koniec. I przyznam się, że staram się tak myśleć. Ostatnio stwierdziłam, że robię sobie jeden dzień wolny od tego wszystkiego - sobota - UDAŁO SIĘ! Przeżyłam, obudziłam się w niedziele i życie było dalej takie samo. W sobotę myślałam - jeżeli coś ma stać się, niech stanie się to dzisiaj - najwyżej będę panikować, a jak wiadomo panika mija. O tym też warto pamiętać. Ale zmęczona tym wszystkim w niedzielę znów się nakręciłam. Do czego dążę - chcę dzisiaj skoczyć na głęboką wodę. Nie robić nic, nie słuchać myśli. Chce zrobić sobie test ostateczny. Wolę umierać tydzień aniżeli całe życie. I trzymajcie za mnie kciuki. Skacze ktoś ze mną?
  7. Podczas stosowania paroksetyny na poczatku lek moze sie zwiekszyc. Co do wypadajacych wlosow, ja nie mialam takich skutkow ubocznych, najlepiej podpytaj lekarza.
  8. Ja przez dłuższy czas brałam Parogen... i na początku mojej n.l. (20mg) przyznam że pomógł wyśmienicie. Do tego terapia i robiłam co chciałam, zero myśli o jakiejś nerwicy...było super, śmigałam gdzie chciałam, zero ataków... Ale lek to lek i z czasem staje się nie odczuwalny. Po jakimś czasie znów jestem biore paroksetynkę i zobaczymy jak będzie. Sama staram się zwalczac złe samopoczucie. Terapia- zapewne pomaga, ale trzeba samemu sobie zaczac radzic i nie nakrecac się. Teraz biorę 30mg..chodz uwazam ze leki to tylko taka przykrywka..kiedys rzyjdzie czas by całkowicie je odstawic. Mi się udało, niestety nawaliłam. Czy uda się teraz- zobaczymy. Do podchodzenia do nerwicy tez trzeba w pewnym sensie dorosnąc - zmiana myślenia to duży plus.
  9. Czy doszło już do jakiegoś spotkania lękowców z Wro? czy nadal to tylko plany????
  10. ozi198 Zapewne stres jest czynnikiem, który może się przyczynić do powstania innych chorób. Nie wiem dokładnie, ale jestem w 99% pewna, że zawał nikomu nie grozi przez ataki lęku - tak przynajmniej mi lekarze mówili. A co do innych chorób- nie ma się co zawczasu przejmować i się nakręcać. Pozytywne myślenie drogą do sukcesu.
  11. BeOk

    CIOCIA DOBRA RADA

    Atak lęku. Lęk rośnie tylko do pewnego momentu,gdy osiągnie swój pułap zaczyna spadać (jak parabola). Podobnie jest z natrętnymi myślami, po pewnym czasie zanikają lub stają się mniej ważne i przestajemy na nie zwracać uwagę.
  12. BeOk

    CIOCIA DOBRA RADA

    Bez względu na to, jak się dzisiaj czujesz, jutro przyjdzie nowy piękniejszy i lepszy dzień. Nie myśl o przeszłości, żyj przyszłością, nowymi celami i marzeniami.
  13. BeOk

    CIOCIA DOBRA RADA

    To co przyjdzie Wam do głowy - nerwica, jakie macie z nią doświadczeni - taka bliźnia pomoc dobrym słowem
  14. ozi198, Z tego co wiem, co mówią lekarze plus moje doświadczenie, zawału nie dostaniesz, ani nic innego Ci się nie przytrafi. To nerwica powoduje takie uczucie. Niemniej jednak zawsze warto podpytać się lekarza. Wiem, ze od nerwicy nie umrzemy, nie oszalejemy i nic nam sie nie stanie- jedynie tylko duży stres.
  15. BeOk

    CIOCIA DOBRA RADA

    Witajcie, co powiecie na taki temat - każdy z nas może zapisać tutaj swoje rady dla pozostałych użytkowników. Bez zbędnego rozpisywania się. Temat - naszego forum. Moja pierwsza rada: Wszystko jest z nami ok, a głupie myśli i złe samopoczucie wywołuje nerwica, nic innego.
  16. BeOk

    Napięcie miesniowe

    Dokładnie, ten strach cały siedzi tylko w naszych główkach. Ja zawsze też wyjąsniam sobie że to tylko nerwy i nic mi nie jest. Najważniejsze żeby nie uciekać od sytuacji, które nasz lęk lubi... chodz wiem ze jest cieżko...ale trzeba sie starac. Delektuj się ciszą, jeziorkiem i pozytywne myslenie...Cholender musi byc dobrze!
  17. BeOk

    Nerwica lekowa?

    Warto zebyś wiedział ze atak lęku-paniki rośnie tylko do pewnego momentu, a pozniej zaczyna spadać. Nic Ci się nie stanie w momencie gdy dostaniesz ataku leku- adrenalina trzyma nas przy życiu :) za co możemy jej podziękować. Większość nerwicowców to wrażliwi ludzie lubiący zapewne dobrze poimprezować. Odstaw alko i inne używki, zacznij uprawiać sport i mysl pozytywnie. A po jakimś czasie - zapewne robi to większosc z nas- wrocisz do mniejszego imprezowania. Pzdr.
  18. Nerwica powoduje w naszych główkach powstawanie najdurnowatszych myśli, jakie tylko mogą być. Nic się nie martw, wiadomo najlepiej się na nich nie skupiać, uspokoić się i zaczac myslec o czyms innym. Odrealnienie zdarza się czesto. A jezeli chodzi o piski w uszach, to zapewne z nerwow...chodz wiadomo najlepiej dowiedziec sie u lekaza. Ja mam szumy w jednym uchu - da się zyc, czesto takie cos przytrafia się przy zmianie cisnienia. O mysli sie nie martw, ma je prawie kazdy nerwicowiec i lekowiec. Waze zeby się nie nakrecac. Mysl pozytywnie, po kazdym takim wypadzie bedziesz silniejszy.
  19. BeOk

    Napięcie miesniowe

    Dobrym sposobem na spięte mięsnie itp. jest ruch i zmęczenie. Warto pobiegać, albo poćwiczyć w domu. Gwarantuje, że przechodzi.
  20. Witam, na nerwice lękową cierpię już około 5 lata. Przez ten czas brałam z przerwami Parogen i jego odmiany. Obecnie psychiatra przepisała mi Lafactin dawka 37,5 mg. Czy ktoś brał ten lek? Miałam nawet problem ze znalezieniem go w aptece. Póki co wzięłam 2 tabl. a jak wiadomo na efekty trzeba czekać z dwa tygodnie. Jak mieliście do czynienia z tymi tabl. napiszcie. Jestem ciekawa, czy coś pomoże.
  21. Tylko, ze ja za bardzo nie wiem co to jest. Od 3 lat biore Parogen i nic innego nigdy nie bralam. Moze poradzcie jaakies inne dobre leki??? a jak wlasnie z piciem u was?
  22. Terapie skonczylam ponad rok temu. Moje psycholog stwierdzila, ze chyba wszystko co moge to juz wiem. Chodz nadal nie jezdze pociagami, bo mam to nich odraze na cale zycie, po leku jaki dostalam w pocigu. Szukam nowe psychiatry, bo moze leki niedzialaja. Nie wiem co robic, jestem strasznie zagubiona. Myslalam, ze juz z tym wygrywam a tu co jakis czas takie rzeczy. -- 27 lis 2011, 14:22 -- W dodatku ciagle mam jakies dziwne mysli w glowie, ze cos sobie zrobie... Nie wiem czy to tylko ja mam tak, moze to cos wiecej niz nerwica...
  23. Witajcie, piszę bo wczoraj dostałam pierwszy raz takiego ataku paniki, że nie wiedziałam co mam robić. Na nerwice choruje już ponad 3 lata. Kiedy wcześniej miewałam ataki lęku, zawsze jakoś mijały. Wczoraj pojechałam do mojego chłopaka u którego nie byłam miesiąc. Kiedy tylko weszłam do dom, dostałam takiego ataku paniki, nie wiem czy to z tego powodu, że byłam daleko od domu. Bałam się u niego zostać, zaczęłam się cała trzęś i prosiłam żeby zadzwonił na karetkę bo myślałam że wariuje. W głowie myśli zaczęły mi się dziwne roić, ze zaraz zwariuje, coś sobie zrobię. Pojechaliśmy na pogotowie, tam poczekałam z 1,5 godziny w kolejce, troche mi przeszło. Lekarz dała mi jakis syrop i się uspokoiłam. Dzisiaj już nie mam takiego ataku, ale jestem z rodzicami w domu. Nie mogłam zostać u chłopaka. Czy to normalne, co mam robić? PS. Biorę Parogen... ale staram się od niego odejść. Aha, to wszystko poprzedziła impreza urodzinowa, alkoholowa. Pomóżcie, czy ja zeświruje??? Już gubie się w tej chorobie. Co mam robić???
  24. Mam 27 lat i cztery lata już męczę sie z tym dziadostwem. Kilka miesiecy jest dobrze, kilka żle. i tak w kółko. Biorę parogen, dawkę już nie raz zmniejszałam i zwiększałam. Całe życie planuje. Przerobiłam już terapię i 3 lekarzy. Czy da sie z tego wyjsc - na czas dzisiejszy mowie.... raczej NIE... ale chciałabym bardzo wierzyc że tak.. Może za dużo razy już się zawiodlam w pozytywne myślenie.
  25. Hey nerwusy wrocławskie, czy ktoś z Was może mi polecić dobrego psychiatrę? Ale takiego, który nie przepisuje co mu tam przyjdzie do głowy!! I co powiecie na spotkanie??? Widzę, że ciężko jest się zebrać.... ale może postarajmy się :))) Piszcie, przecież nie jesteśmy sami. -- 18 lip 2011, 19:23 -- Aaa i jeżeli miałby ktoś ochotę porozmawiać czy popisać .... z miłą chęcią, będę czekać. Mam 27 lat i 4 rok mijam się z nerwicą.
×