Ja wstaję przed 6, karmię dziecko, robię mężowi śniadanie, kanapki i kawę do termosu do pracy. Potem karmię koty, robię sobie śniadanie, biorę leki i zaczynam obowiązki. Zawsze jest coś do zrobienia, sprzątnąć kuchnię, łazienki, odkurzyć, umyć lustra, poprać, poprasować, pozmywać gary. W przerwie piję kawę albo colę zero. Później robię obiad, oczywiście w międzyczasie zajmuję się dzieckiem, karmię, przewijam, kąpię, bawię się z nią. Jak przychodzi mąż, jemy razem obiad, potem sprzątam po obiedzie i idę biegać. Po bieganiu prysznic i zaczynam wieczorową rutynę, leki, kolacja, karmienie kotów, przygotowywanie rzeczy na jutrzejsze śniadanie i obiad. Chodzę spać ok. 21. Czasami przyjeżdża moja mama i trochę mi pomaga. Mogę wtedy iść zrobić zakupy. Ogólnie nuda.