Skocz do zawartości
Nerwica.com

stracony2

Użytkownik
  • Postów

    75
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez stracony2

  1. stracony2

    ADHD?

    Przeczytałem i jestem w kropce zwanej inaczej czarną dupą. Zacząłem terapię CBT, choć inny psycho sugerował raczej terapię uzależnień bo od 30 lat tylko alko jako tako pozwalało zmienić życie na lepsze. Tak wiem jak to brzmi, jednak wg standardów jestem bardziej po stronie ryzykownie pijących. Próbuję się leczyć od 30 lat, jestem po 50. Dawna diagnoza to dystymia, żadne leki nie pomagały a z perspektywy czasu to to bardziej widzę jako stany nerwicowe ale wtedy nie nazwane. Od ponad 5 lat stany lęku wolnopłynącego i marzenia o zakończeniu życia przez absolutne zmęczenie psychiczne są nie do wytrzymania. Leki jakie brałem powodują, że nie czuję się sobą, jestem zamulony i wręcz fizycznie chory chociaż pomagają na to co pisałem. Wracając do tematu poruszyłem na terapii sprawę ADHD i wgryzając się w temat to czego się nie tknę to wygląda na ADHD. Testu Divy jeszcze nie analizowaliśmy, wypełniłem go samodzielnie a partnerka także dodała swoje obserwacje. Niestety z wczesnego dzieciństwa pamiętam niewiele. Moja matka jest staruszką i też niewiele pamięta. Nie było ze mną większych problemów, nie miałem tzw adhd ruchowego, bardziej może w warstwie psychicznej to występowało, np problemy z zapamiętywaniem. To wszystko mało a jak czytam to chyba diagnoza nic nie wniesie bo leki jeśli je dostanę i tak mogą nie działać albo szkodzić. Przedemną jeszcze dodatkowe testy w tym kierunku u psychologa i niepewność, czy to co robię ma sens. Czy objawy adhd mogą się zwiększać wraz z wiekiem, bo tak to u mnie wygląda, że ADHD zaczęło występować naintensywniej po 15 roku życia i to te objawy bardziej psychiczne.
  2. Nic nie biorę ponad 2 miesiące. Jedynie różne suple jak nie zapomnę.
  3. Wiadomo, jak śpię to życie nie boli. Tylko czy przez to nie robię sobie gorzej? Przychodzę z pracy, obiad i co któryś dzień jak się zmuszę przed obiadem do 10 minut bieżni a potem wyrko że spaniem lub leżeniem najlepiej w ciszy. W nocy przebudzenia, gonitwy myśli ale głównie spanie. W wolne dni jak się nie zmobilizuje a w okresie jesienno zimowym wyjście z domu to dla mnie koszmar, to głównie leżenie i spanie z przerwami na jakiś wymuszony odcinek serialu czy kanały na YT. Przeczytałem swoje wypowiedzi sprzed lat i te kilkanaście lat temu było tak samo. Wtedy jak było potem lepiej nigdy nie sypiałem przez dzień. Dawna diagnoza to dystymia, teraz doszedł silny lęk. Może zmusić się, żeby nie kłaść się i spać w dzień i przez to poprawię sobie samopoczucie?
  4. 15 lat, z tym że nigdy tego samego dnia i alkohol weekendowo. Wracam, bo sobie nie radzę ze sobą
  5. Jak długo trwa całkowite wyjście z benzo? Brałem 15 lat zomiren/Xanax w małych dawkach i sporadycznie, przez ostatnie 5 lat średnio z obliczeń receptowych 0,5 mg co drugi dzień ale częściej po 0,25 z dziennymi przerwami co któryś dzień. Odstawiłem równo 2 miesiące temu razem z alko. Do alko wracam, do benzo nie mam zamiaru. 6 tygodni byłem czysty od obu i nie był to dobry czas. Jeszcze mam nadzieję, że z czasem mi się polepszy bez benzo. Teraz wróciła mocniej dystymia ale stany lękowe pozostaly
  6. Dlatego obiektywnie jestem alkoholikiem ale subiektywnie nie czuje się takim. Bo takie " muszę się napić" to mam rzadko, pozostaje weekendowo urlopowym pijącym od ponad 15 lat, w tygodniu nawet piwa nie wypiję. Mam problem, lepiej nie pić ale wkręciłem sobie to za bardzo. Tak bardzo, że chcąc zmienić coś w tym jak się źle czuje wypiłem wczoraj 3 sety i pozostałem dalej w tym stanie co byłem, czyli picie z efektem " na trzeźwo " i pretensjami do siebie, że się napiłem. Dzisiaj stany lękowe dalej trzymają mocno ale jest odrobinę lepiej, na tyle, że może pomogę ogarnąć cos porządek w domu. ( Bez picia)
  7. Mam fajną pracę. Przykład z dzisiaj. Po pracy zakupy spożywcze na których czułem się jak zombi, obiad plus jak zwykle ostatnio za dużo słodyczy i spałem do teraz. Do obiadu symboliczny drink słabszy niż piwo, chodź szczerze to miałem wlać w siebie więcej. Już tak się zakręciłem, że go sobie odmawiam a na trzeźwo nie funkcjonuję i to w zasadzie od zawsze, nie wiem co to znaczy czuć się dobrze. Teraz, 15 lat temu, 25 lat temu jak piłem sporadycznie, nie częściej niż raz w miesiącu, zawsze źle. 35 lat temu też podobnie i tylko sporadycznie alkohol przynosił ulgę. Dziwne to jest, że tak się czując nie piłem codziennie katując się przebywaniem ze sobą. Wszystkie leki, próby terapii nic nie wniosły. Jestem alkoholikiem bo odczuwam bycie nie wpływem za ten jedyny czas, kiedy życie mniej boli, układam sobie ten czas kiedy będę mógł wędrowac pod wpływem, nawet usiąść w ogrodzie i w spokoju popatrzeć jak rośnie trawa. Bez alko jest źle, alko jest złe. Nie jestem pijany, rano też nie byłem a czułem się podobnie czyli źle.Nic nie pomaga, no prawie nic bo alko i tak od kiedy pamiętam. Różni lekarze i jestem zdrowy, tylko głową nie domaga.
  8. kurcze, napisałem się i mi gdzieś wiadomość wcieło wracam do picia, po przeczytaniu mojego wątku zaczętego tu 15 lat temu to jestem dalej w takim samym położeniu a wtedy to w zasadzie dopiero zaczynałem moje regularne picie. Niewiele się zmieniło, ilość alkoholu przez te lata bardzo porównywalna. Bez niego potrafię żyć ale to trudne życie a ja mam zryty beret dużo dłużej i dużo bardziej. Generalnie mogę przestać ale nie mam po co bo wtedy to już czarna dupa. Psycho zalecił, żeby monitorować ilość i postara się pomóc bez stygmatyzowania mnie jako alkoholika.
  9. ja mam wrażenie, że alkohol jest łatwym wyjściem i uzasadnieniem dla masy psychiatrów i psychologów. Pijesz znaczy to jest twój problem. Nie pijesz a piłeś to przez ten alkohol, który wypiłeś. Alkohol pomaga znaczy jesteś alkoholikiem. W nadmiarze zgodzę sie, że jest złem a to co z czego u mnie wynika pewnie się już nigdy nie dowiem.
  10. witajcie w tym wątku. Odstawiłem benzo 7 a alkohol 6 tygodni temu. Jak długo trwa regeneracja mózgu po używkach? Odstawiłem bo miałem stany lękowe, zmęczenie życiem oraz narastające objawy somatyczne. Jedynie somatyczne lekko ustąpiły natomiast nasila się chyba pierwotna choroba czyli dystymia plus stany lękowe plus zmęczenie życiem plus anhedonia. Tak się złożyło, że po odstawieniu miałem pierwszą wizytę z psychoterapeutką nurtu CBT na NFZ a czekałem na to ponad 6 miesięcy. Wykopała mnie na 2 spotkaniu zalecając poradnie uzależnień. No cóż, nie specjalizuje się i mówi się trudno, jednak podkręciła we mnie trybik alkoholika, którym jestem. Nie piję kilka tygodni, nie mam potrzeby picia ale pierwotne dolegliwości mnie miażdżą. Leki juz przerabiałem wielokrotnie i jest na nich tylko gorzej a w zasadzie podobnie jak teraz się czuje plus jeszcze parę skutków ubocznych. Tyle tylko, że leki dają nadzieję, że jak przemęczę parę miesięcy to będzie parę miesięcy trochę lepiej. Teraz na abstynencji nie mam tej pewności. W przyszłym tygodniu 2 wizyta u psychoterapeuty prywatnie. Podsumowując czy z alko czy bez jest źle ale alko daje te chwile wytchnienia i pozornej normalności( bo czuję się wtedy lepiej). Jak długo jeszcze dać sobie szansę bez alko ( bo benzo definitywnie odstawiłem) ? Alko ratował dupę przez kilkanaście lat, przestał działać tak jak kiedyś od około 3 lat. Słabo to wygląda, ja wiem ale jakoś trzeba żyć. Nowy psychoterapeuta zapytał, czy miałem przez alko jakieś problemy. Nigdy i alkoholem mało kiedy zapijałem duży problem, pomagał mi rekreacyjnie choć wtedy w dużych ilościach czyli 0,5 l lub więcej na raz co tydzień lub więcej i częściej w dni urlopowe. No to usprawiedliwiłem moje picie. Wracając do początku, czy jest jakiś okres czasu do którego można mieć nadzieję, że mi się poprawi bez alko i kiedy uznać, że problem jest nie z alko tylko z psychiką? Dodam, że z psychiką miałem problem wcześniej niż zacząłem pić w większych ilościach i teraz trudno powiedzieć jaki problem aktualnie mnie niszczy
  11. w środę idę 2 raz na psychoterapię płatną. Jestem w rozsypce
  12. gdyby nie sen to już bym dawno zwariował. Zresztą wiem co to bezzsenność bo ją miałem przez 2 miesiące po odstawieniu neuroleptyku. Nic się nie zmieniło, 7 tygodni bez benzo i 6 tygodni bez alkoholu. Dalej funkcjonuję na automacie, pracuję, jem i śpię. Bez tych pobudzaczy wróciła dystymia plus stany lękowe z domieszką anhedonii. Nie wiem co robić, z lekami było zawsze źle i ten kierunek mi się nie podoba. Myślałem, że jak przetrwam w abstynencji to zacznie się coś poprawiać a tu wielka dupa. W przyszłym tygodniu mam psychoterapię, a że już chodziłem dwa razy bez rezultatów to też jakoś nie widzę nadziei.
  13. Macie rację, złoszczę się że moje uzależnienie nie pozwala mi na próbę naprawienia siebie. Jako alkoholik nie widzę w % podstawowego problemu, to substytut tego czegoś normalnego ze wszystkich moich lat życia, także tych sprzed nadmiernego picia. Nie wiem co robić i mam problem wyrazić to co teraz czuję. Jestem zawiedziony odrzuceniem z psychoterapii choć nie wierzyłem, że mi pomoże. Jestem w okresie gdzie odstawiłem i benzo i alko i nie jest gorzej niż było, może minimalnie lepiej. Tylko że każdy dzień jest tak samo beznadziejny. Terapia uzależnień, potem może doczekam innej terapii, która wcale może mi nie pomóc. Wszystkie leki pogarszały mój stan, zazwyczaj po ich krótkim braniu i odstawieniu miałem okresy poprawy ale niestety coraz krótsze. Teraz próbuje okresu czystości a nie brania leków i chyba liczę na cud. Kończę bo zacznę dryfować w złych kierunkach, przepraszam za zawracanie głowy. Pocieszające jest to, że przecież nie jest tak źle, to tylko zepsute trybko we mnie i powinienem się cieszyć tym co jest bo jest przecież dobrze. Dlatego próbuje coś naprawić.
  14. Psycho powiedziała, że nie są specjalizuje się w uzależnieniach ale widzi też problem, który te uzależnienia powoduje. Gdybym rozpoczął terapię byłoby pewnie normalnie prowadzona bo ja nie uciekam do alko w trudnych momentach tylko daje mi on odskocznię wtedy jak mam na to czas. Cóż, głupota kosztuje. No i mam odczucie, że wolała się pozbyć skomplikowanego pacjenta mając ku temu pretekst. W końcu to NFZ
  15. Ja to jestem p******y, od dawna uważałem, że jestem za głupi i sceptyczny żeby psychoterapia na mnie zadziałała. Zresztą w przeszłości rok chodzenia nic kompletnie mi nie przyniósł. Teraz jak mnie psycho nie przyjęła CBT i wskazała kierunek terapii uzależnień to burczy w umyśle, że CBT mogłoby pomóc. Jak zwykle byłem głupi i szczery a za głupotę się płaci i terapię na NFZ zmarnowałem. No ale nic straconego, mogę poszukać prywatnie tylko pytanie czy są terapeuci CBT którym nie jest straszne średnie uzależnienie od alko?
  16. I to jest najdziwniejsze. Masa reklam i bez miarodajnych opinii. Ktoś tu pisał, że firmy monitorują informacje ale wg mnie jest to niewykonalne. Tym bardziej, że na pozytywnych powinno im zależeć a jak nie działa to powinny być negatywne. Moja psychiatra mówiła że miała pacjenta, któremu to mogło ale nie wypytalem a obecnie nie chodzę do niej.
  17. Czy nadmierna senność po całkowitym odstawieniu benzo, obecnie 3 tygodnie to normalna sprawa? Oczywiście senność lepsza niż bezsenność. Śpię codziennie ponad 10h. Po pprzyjsciu z pracy mnie ścina na 2h, potem jeszcze w nocy. Weekendy w domu też pod znakiem przysypania już 3-4h po przebudzeniu.
  18. Dodam że zaczynam wahać się między TMS, ayahuaską a terapia psychozą. W psychoterapię nie wierzę, podjąłem próbę ale behawioralno poznawcza z powodu uzależnień nie doszła do skutku. Nie mam na tyle czasu żeby iść na terapię uzależnień żeby potem iść po roku na nią, żeby się potem okazało że na mnie to nie działa a próbowałem już w przeszłości psychoterapii ale metoda której nie pamiętam i mi całkiem nic nie dała przez rok stosowania
  19. Wracając do tematu dalej myślę o spróbowaniu TMS i prośba do osób którym pomogła o odpowiedzi tutaj lub pm. Wiadomo że żadna metoda nie pomoże wszystkim ale jeśli jest taka możliwość to czemu nie skorzystać... Tylko czy jest sens
  20. Trochę się zapetlam bo mam teraz wizję nie radzenia sobie ze swoimi problemami przez wychodzenie z uzależnień. Czyli efektem terapii uzależnień będzie powrót do stanu pierwotnego, czyli nawet nie wiem kiedy i jak już będzie bardzo źle to po roku tej terapii zostanę przyjęty na terapię CBT.
  21. Po ponad pół roku oczekiwania i zebraniu wywiadu przez psycho zostałem odprawiony bez pomocy. Powód to moje uzależnienia od alkoholu, benzo a wcześniej wiele lat temu od gier komputerowych. Nie powiedziałem, że jeszcze wciąga mnie hazard oraz jestem uzależniony od słodyczy, kiedyś nieudanego ale kompulsywnego biegania a jako dziecko zbierałem znaczki i pochlanialem wielkie ilości książek. Wszystko by sobie radzić jakoś z sobą. NIESTETY jak to ja powiedziałem wszystko i efekt taki, że podsunęła pomysł oddziału a jak nie to tylko terapia uzależnień bo ona uzależnieniami się nie zajmuje. Byłem sceptyczny do terapii ale postanowilem spróbować. Ponownie nie mam siły przez to przechodzić. Zakładam, że jestem uzależniony, nie biorę już benzo, alko na parę miesięcy wyklucze. Czy to normalne że nie zostałem przyjęty ta tą terapię?
  22. i taki mały update. Środa była dla mnie tragiczna, wczoraj źle ale wieczór lepszy w porównaniu z tym z środy. Dzisiaj też jakoś względnie. Może przy takich niskich dawkach jakie brałem i nie codziennie stopniowe schodzenie nie ma sensu bo xanax i tak działa bardzo krótko. W sobotę wypiłem alko, w niedzielę wieczorem planowe odstawienienne 0,25 xanaxu. No i potem dramat w środę. Nie biorę dzisiaj nic i idę "medytować" do mojej ciemnicy.
  23. Mam mocna stany lękowe, jednak lęku wolno płynącego trwającego cały czas a do tego zmeczenie życiem ( po 50tce to chyba normalne ) i stałe uczucie chęci śmierci ale żeby była jasność nie odebrania go sobie tylko zakończenia tego koszmaru w jakim jestem. Do tego objawy somatyczne czyli szum uszny i mrowienie oraz pieczenie stóp i dłoni, przy czym mrowienie się rozszerza na całe ciało. Poszukiwania neurologiczne skończyły się sugestią przyczyn psychiatrycznych. Leki psychiatryczne znoszę źle lub bardzo źle i maksymalnie po 3 miesiącach kończę bo skutki uboczne przebijają te "codzienne". Zrywami staram się jeszcze walczyć, ostatnio chyba wykluczyłem podłoże hematologiczne bo o ile mam stwierdzone braki B12, nie wchłanianie tej witaminy z pożywieniem i konieczne zastrzyki to rozwinięcie mojej teori o wieloletnim niedoborze ( ogólnie okolice najniżej normy ) zakończyło się serią badań, które wyszły dobrze. Hematolog jeszcze do zakończenia bo może coś podpowie ale straciłem nadzieję w tym kierunku. Wkrótce mam pierwsze w moim życiu spotkanie z terapią behawioralno poznawczą no i tyle z krótkiego wstepu o mnie. Wracam do tematu tego wątku czyli benzo bo uchwyciłem się go jako nowej ścieżki do wykluczenia. Benzo biorę grubo ponad 15 lat, głownie zomiren lub xanax. Dorywczo, w małych dawkach czyli 0,25 do max 1,5 mg. I tak od lat nie biorąc pod uwagę, że mogę być uzależniony. Jak to powiedziała pani pediatra taka pigułka szczęścia ( psychiatra kręciła nosem jak się dowiedziała, że biorę). Może moje odczucia somatyczne i lęki są nastepstwem brania benzo? Bo kiedys to miałem dystymię a teraz lęk wolno płynący, kiedys tylko szumiało w uszach ( to akurat jescze zaczęło sie przed benzo) a teraz od 10 lat pieczenia kończyń, mrowienia, samoistne poruszanie się mięśni itd itd. Sprawdziłem i odkąd mamy IKP czyli połowy 2019 roku wykupiłem 412 mg benzo czyli moje sporadyczne branie wcale nie było takie sporadyczne bo statystycznie 0,5mg co 2 dzień. Nie nabyłem na szczeście tolerancji ale być może między dawkami występują mikro odwyki i jestem w coraz gorszym stanie. To taka moja teoria, od paru tygodni schodzę z tego lekarstwa, najpierw 0,25 przez 3 cykle co 4 dni, teraz drugi cykl 0,25 co 5 dni. Wczoraj płonąłem żywcem, stopy, dłonie i twarz a pisk w uszach sie potęgował. Oczywiście przyjęcie dawki bardzo łagodzi objawy ale nie chcę już iść na skróty. Dzisiaj nie jest lepiej, jutro kolejna dawka i wymyśliłem domową pseudo deprywację sensoryczną czyli odciąc się od mediów i w ciemności wytrzymać ile dam radę . Mam uczucie haosu informacyjnego a jednocześnie muszę coś czytać czy patrzeć żeby wytłumić nerwicę. Do wszystkiego dodam, że jestem alkoholikiem. Co prawda weekendowo- urlopowym ale pije stale i duże ilości, no ale tylko wtedy funkcjonuję znacznie lepiej. Mogę nie pić i podczas brania psychotropów nawet nie mam na to ochoty. Myślę i rzuceniu i tego świństwa ale co mi pozostanie z tego życia? ( deprywację robę na trzeżwo ) Czy moje schodzenie z benzo jest ok? Po 3 kolejnych okresach 5 dniu przejde na okresy 6 dniowe. Jest cholernie ciężko ale nie mam zamiaru się poddawać bo widze w tym sens. Dzięki, że dotarłeś do końca mojej wypowiedzi. Proszę o porady.
  24. Żona raportuje, że w nocy jak się to mam takie spazmatyczne ruchy, takie nagłe szarpnięcia całym ciałem
×