Skocz do zawartości
Nerwica.com

Relfi

Użytkownik
  • Postów

    312
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

14 584 wyświetleń profilu

Osiągnięcia Relfi

  1. @Mic43 Świetnie, tyle co przepraszałeś Hardinga. Do mnie też niedawno pisałeś rzeczy, które tu nie przytoczę, ale było m.in. o sikaniu. Wygląda że sam sikasz na regulamin, bo szybko już doczepiasz się do następnej osoby. Nie trzeba się z kimś zgadzać, ale można się odrobinę szanować. Mogę zrozumieć, iż sam w jakiś sposób nie jesteś szczęśliwy, ale co ci z tego, że będziesz obrażać kogoś innego za jego poglądy. Niedawno był dobry wpis kogoś kto napisał o skupieniu się na sprawach na które mamy realny wpływ, mógłbyś przy okazji się też nad tym zastanowić.
  2. nie oglądasz kiedyś piłkę nożną?
  3. Relfi

    zadajesz pytanie

    nie masz dzisiaj dobry dzień?
  4. Tak... Jak mamy w życiu taki flow i coś się układa, to życie wydaje się wtedy takie nawet sexy. Jeśli coś się psuje, to nie widzimy tak dużo już tego pozytywnego, bo źle się czujemy. Myślę, że właśnie wiele rzeczy, może większość które napisane są tutaj na forum jako negatywne, nie wynikają z tego, że ktoś tak naprawdę myśli o życiu, ale wypływa to z jego aktualnego nastroju, emocji. Tak przypuszczam
  5. Już to kiedyś słyszałem, łatwo jest też chyba o tym zapomnieć.
  6. A.. no ok, odsłuchałem drugi film. Wiadomo, jak kogoś przybije to każde wsparcie cenne, nasze emocje zawężają wtedy nasze wybory i może być ciężko wstać, że to jeszcze nie koniec. A przecież nie jesteśmy z tym sami, bo wielu innych doświadcza podobnie w takich sytuacjach. Zaś co do braku uznania, to mogę się przyznać, że ja też się tak czułem czasami, gdy coś tu na forum napisałem takiego bardziej nad czym się zastanawiałem, jak myślałem iż to będzie 'gruby tekst' i który wymagał ode mnie tej odrobiny czasu zanim go opublikowałem, a później wyglądało jakby nikt tego nie zauważał. Ale ktoś mi tutaj poradził, że to nie zależy ode mnie czy ktoś z tego skorzysta czy nie. I żeby dawać z siebie ile mogę, ile chcę, ale nie takim kosztem mnie, mojego życia i żebym nie rezygnował wtedy z tego wolnego czasu też dla siebie. Tak by nie snuć sobie w głowie jakiś oczekiwań i powoli coraz bardziej widzę że to się sprawdza.
  7. Nie wiem na czym dokładnie polega prawda, ale nie sądzę abyś mógł mi ją wytłumaczyć. Wiele z tego co myślisz wynika po prostu z tego gdzie się urodziłeś, jak się wychowywales czy kultury tradycji. Nie można zmienić czegoś w sobie bez zadawania pytań na które się nie zna jeszcze odpowiedzi. To jak nauka o prawach fizyki, kwantów czy badań wszechświata. Naukowcy mogą coś zbadać i przyjąć coś na pewien czas, ale by zrozumieć więcej czasami muszą zaprzeczyć swoim zasadnym w jakiś sposób poprzednio przyjętym założeniom i już nie raz tak było. To już... Gubisz swój wątek, bo według ciebie powinien myśleć to co jest według ciebie prawdziwe, inaczej nie zyskam twojego szacunku czy innych tak? A jednocześnie twierdzisz że dążenie do prawdy nie powinno polegać na korzyściach.
  8. Uważam że nie musi tak być. Jak ktoś jest wierzący, taki dążący do czegoś w tym, to nie oddziela swojego życia, tudzież stara się chociaż by jego życie było przykładem jego wiary/przekonań. Nie jest to łatwe, ale po co ktoś miałby ktoś np. chodzić do kościoła tak żeby ludzie widzieli, a potem zapominać o wszystkim i przestać myśleć o tym co robi. A jeść każdy też musi, to nie jest tak, że wystarczy się pomodlić i ten worek pieniędzy sam spadnie z nieba. Mam wierzyć w bezsens życia ? A kto mi karze wierzyć w bezsens? Odwracając moje stwierdzenie, dlaczego mam wierzyć w coś i do tego dążyć, gdy wiem że przyniesie mi tylko szkodę? Także chyba każda religia daje jakąś chociaż obietnicę, jakiegoś nieba, raju, oświecenia, końca cierpienia. Pamiętam, że nie zmieniałem swoich przekonań, ze względu na to co mi bardziej pasuje jako łatwiejsze by się usprawiedliwiać w jakiś sposób, a trudy życia. Też jak gdy w coś wierzyłem i po jakimś czasie zauważałem, że stawałem się kimś kim raczej nie chciałbym się stawać, to zaczynało się od tego, że pojawiały się u mnie wątpliwości. I serio nie zawsze 'przejście' na inny system postrzegania był spokojny. Bywało to czasem cholernie trudne (przywiązanie), bo to nie jest jak zmiana rękawiczek i zrozumiem jeśli moje słowa nie trafią do aniołka PS: Hm... no a widzisz każdy to ma, czas leci, okoliczności się zmieniają, a człowiek musi dokonywać swoich życiowych decyzji, które powstają z jego przekonań. Z tym że brak wyboru również nim jest.
  9. Każdy w coś wierzy, nie tylko ten kto wierzy w Boga. Kiedyś byłem ateistą, a to też jest wierzenie jak każde inne w umyśle. Buddystą też byłem albo niedualistą i jeszcze inne, new age też długo mnie interesował. A dla niektórych ich bożkiem są po prostu pieniądze. Ja zmieniałem często swoje przekonania o życiu bo nie lubiłem gdy coś mi nie pasowało. Gdy byłaś jakaś sprzeczność czy takie poczucie bezsensu też stanowiło by dla mnie bodziec do dalszych poszukiwań.
  10. Zwykle jestem ostrożny w sprawie czyjeś wiary, ale czasami jestem też bardziej bezpośredni, no i bez urazy. Takie pytanie mam, jeżeli to w co wierzysz cię unieszczęśliwia i też niczego nie daje innego, chociażby pewnej nadziei na coś lepszego niż to co ci dotąd znane. To dlaczego chcesz w to nadal wierzyć? Np. gdy obudzisz się jutro rano, no i gdy już sny o lataniu i przeświadczeniu o takiej plastyczniejszej rzeczywistości odejdą, a zaczniesz sobie znowu przypominać kim jakby jesteś, to dlaczego się tego trzymasz? Jakby co nie chcę nawracać na swoje wierzenia, widziałem różnych ludzi i głupio było by mi ich poprawiać w czymś, a bardziej w sobie. Pozdro
×