Skocz do zawartości
Nerwica.com

zagubiony

Użytkownik
  • Postów

    104
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zagubiony

  1. Cześć. Znajduję się właśnie w tym momencie, gdy zadaję sobie pytanie - czy nerwica może aż tak bardzo boleć? Od jakiegoś tygodnia pobolewają mnie uszy. Najpierw to właściwie były pojedyncze miejsca z lewej strony głowy, bardziej zewnętrznie. Później przesżło na te uszy. Ból nieregularny, sprawiający wrażenie opuchlizny tych uszu. Ale zero wycieku, zero przytępienia słuchu... Najgorzej jest od trzech dni. Codziennie w godzinach popołudniowych zaczyna mnie brać nieprzyjemny, węwnętrzny ból w głowie, na wysokości ucha. Praktycznie raz dziennie nasila on się do tego stopnia, że przez kilka-kilkanaście sekund mam wrażenie, że rozerwie mi głowę od środka. Po tym krótkim czasie przez 1/2h dochodzę do siebie, później jest ok. W międzyczasie sporadycznie te uszy pobolewają, ale lekko, nie tak wewnętrznie, jak ten "główny ból". Byłem w czwartek u lekarza rodzinnego. Wówczas jeszcze ten wewnętrzny ból nie dawał mi popalić tak, jak teraz. Stwierdziła, że uszy albo bolą, albo nie, że w przypadku schorzenia nie bolałyby ot tak sporadycznie. Bałem się tez, że te miejscowe bóle głowy mają związek z uderzeniem w głowę, jakie zanotowałem 3 tygodnie temu. Pani doktor stwierdziła, że bóle, które mam, nie pasują do objawów pourazowych. Zanim zaboli, akceptuję, że to nerwy. Gdy złapie ten silny wewnętrzny ból, najzwyklej w świecie boję się, że to mnie może nawet zabić. Czy to uszy, czy to głowa, czy to są nerwy? ((
  2. zagubiony

    Cześć Wszystkim

    Bardzo cieszę się, że Wasze, a obecnie już nasze, Forum istnieje. Dość mam nerwowego googlowania w poszukiwaniu jakichkolwiek informacji, gorączkowego szukania, że wszystko jest OK, gdy wydaje się, że jest "bardzo nie ok". Dość mam zamęczania dziewczyny oraz mamy narzekaniem i dzieleniem się obawami. Tzn. to one mają dość, ale wcale im się nie dziwię... Liczę lekko ponad ćwierćwiecze, siedzę na codzień w południowej Polsce. Fantastyczna dziewczyna, wspaniała mama i dziadki, bardzo fajna praca. Na codzień otwarty, uśmiechnięty, bardzo kontaktowy. Kochający życie. Ale i z bagażem życiowych doświadczeń, zbyt wielu, jak na ten wiek. To już podmuch historii, ale jednak... Zaowocowało nerwicą lękową, z którą walczę 2 lata. Z pozoru skutecznie, ale jak pokazuje ostatni czas, bardzo złudne to wrażenie... Na chwilę obecną znowu wrak... Nie będę tutaj marudził, pewnie zrobię to w innym miejscu naszego Forum. A póki co życzę wszystkim wytrwałości i samych sukcesów w walce z tymi paskudnymi chorobami. Gdyby ktoś chciał pogadać - piszcie zawsze! :) Dobranoc
×