Zaczęło się odkąd podszedłem do pierwszej pracy. Pracuję przy komputerze. Jak każdemu, zdarzyło mi się zrobić coś się, spotkałem się z krytyką - to normalne. Od tego czasu panicznie boje się popełnić błąd, być skrytykowany, oceniony, i ogólnie - potencjalnie coś zepsuć. Siedzi to we mnie i urosło w czasie już 10 lat. Leczę się psychiatrycznie. Były okresy gorsze i lepsze. Teraz niestety jest gorszy: przed zrobieniem czegoś zupełnie błahego - nalaniem wody do czajnika, zaświeceniem światła, kliknięciem przycisku na ekranie komórki, nawet tak piszę ten tekst na klawiaturze, boje się. Odczuwam lęk, napięcie w brzuchu, i taki niemiły impuls w głowie - to co każdy czuje, gdy się przestraszy, o dużym nasileniu. Obawa ta jest oczywiście absurdalna i nie ma żadnych podstaw.
Leki, które brałem, z tego co pamiętam to: sertralina, pregabalina, gabapentyna, wenlafaksyna, trazodon, buspiron, fluanxol, propranolol, amitryptilina - sporo tego. W zasadzie były pewne okresy poprawy, ale zawsze uciążliwa dawka absurdalnego lęku mnie dręczyła. Obecnie zacząłem z kwetiapiną i jest pogorszenie, ale to początek leczenia, więc może przez to. Z pozytywów to w zasadzie nastrój mam nienajgorszy.
Psychoterapii próbowałem, ale gdy opowiadam o moich dolegliwościach, to widzę to niezrozumienie w oczach. Po kilku próbach, mam złe doświadczenia. I nie muszę się odkrywać, bo wiem, że źródłem problemu jest trauma z dzieciństwa - awanturniczy, krytyczny, dołujący mnie ojciec, brak pewności siebie, a co za tym idzie strach przed krytyką, popełnieniem błędu.
Piszę trochę z rozpaczy, bo obawiam się, że będę się już tak męczył.