Witam.
Założyłem ten temat aby podzielić się a także zrozumieć swój stan. Przez kilka lat leczyłem się na zaburzenie osobowości i fobie społeczną. Przyjmowałem takie leki: Coaxil 12,5 mg dwa razy na dobę, Sulpiryd 50 mg dwa razy na dobę, Duloksetyna 30 mg raz wieczorem i Trittico XR 150 mg na sen. Ten zestaw leków brałem kilka lat pod kontrolą lekarza a także chodziłem regularnie na terapie i było super. Czułem się radosny, zmotywowany, wszystko miało sens. Myśli były poukładane dawały kopa do działania. Po jakimś czasie moja terapeutka uznała że zrobiłem postępy, postanowiłem po obgadaniu z nią odstawić leki i spróbować żyć bez chemii. Zgłosiłem się do swojego psychiatry i dokładnie z nim to obgadałem, powiedział mi jak odstawić leki. I tu zaczął się koszmar, który trwa już do tej pory. Po stopniowym schodzeniu z leków jednego wieczora coś mi się stało. Był to czwarty dzień bez leku sulpiryd. Poczułem niesamowity ból brzucha i taki jakby kilku sekundowy szok, uderzyło to z zaskoczenia. Po tym fakcie strasznie mnie zemdliło i cały wieczór wymiotowałem. Na drugi dzień nie byłem w stanie nic zrobić, zero koncentracji, ból głowy, ból brzucha i straszna nerwica żołądka, każde wypowiedziane słowo lub myśl powodował odruch wymiotny (oddychanie także). Zgłosiłem się jak najszybciej do psychiatry i mu o tym opowiedziałem, zwalił to na objawy odstawienne i zapewnił mnie że wszystko z czasem minie. Zaufałem mu. Z dnia na dzień zamiast być lepiej było coraz gorzej. Z dnia na dzień stawałem się coraz bardziej przygnębiony, wystraszony i chaotyczny. Do tego cały czas towarzyszyły i towarzyszą mi objawy takie jak ból brzucha, wymioty, zawroty głowy, brak koncentracji i lęk oraz poczucie życia w bańce oraz natrętne obrazy i myśli wywołujące wymioty, tak jakby dwa obrazy się na siebie nakładały a mózg nie umiał ich rozdzielić i się przeciążał. Po oczyszczeniu organizmu z leków i pogarszającym się stanem z dnia na dzień poszedłem do innego psychiatry. On kazał mi brać anafranil w max dawce i haloperidrol, niestety zero efektu leczniczego. Objawy tak jak były tak się tylko nasilały. Zaliczyłem więc kilku lekarzy i terapeutów oraz testowałem różne leki... nic nie działało i nie działa, stałem się kompletnie lekooporny. Trwa to do tej pory... wymioty, natrętne myśli i obrazy, lęk, pssd, zaburzenia funkcji poznawczych, brak pamięci krótkotrwałej, to aktualny mój stan. Czy jest ktoś kto z takim czymś miał do czynienia? Nie wiem co robić, jak z tym żyć i co myśleć... leczyłem się na zaburzenie osobowości i fobie a skończyłem z jeszcze gorszym stanem. Za wszelkie odpowiedzi, rady jak z tym sobie poradzić itp. z góry dziękuję.
PS: Powrót do sulpirydu nawet zwiększonej dawki nic nie dawał, wszystkie leki przestały na mnie działać nawet w max dawkach.