Skocz do zawartości
Nerwica.com

Akronia

Użytkownik
  • Postów

    35
  • Dołączył

Osiągnięcia Akronia

  1. Nie traktuje Cię poważnie. Prosisz się k uwagę a dostajesz ostentacyjną olewkę. Masz spuścić, ale co oprócz tego od niej dostajesz? Na ten moment,nie patrząc na to, co było. Spytaj ją wprost czy coś się stało,bo widzisz tę zmianę. Może jesteś rzeczywiście zbyt "intensywny" dla niej, a może wygląda to tak,jak opisałeś i ona sobie pogrywa i gra na zwłokę.
  2. Ale taki mamy plan, studencki tryb też tu nie pasuje. Nie mam zamiaru wierzyć,że to się zmieni nagle
  3. A był u seksuologa? Nie jest to problem najgorszego sortu i wydaje się do rozpracowania. Szkoda by było związku z takimi fundamentami.
  4. To jest na pewno metoda.tez bym chciała aby zrozumiał sedno sprawy. Jego tata zostawił rodzinę(dla innej) gdy był mały i nie miał dobrego przykładu. Nie widzi tego że takie wyjścia mimo że nie są związane ze zdradą to też nie jest część rodzinnego życia.
  5. @z o.o. o.o o nie ma problemu @Luna* ten sam
  6. @Z o.o o nieee! Aż mnie poraziło jak internetowy psycholog. Nie rób tego więcej! Odpowiadając na pytanie to jego impreza to siedzenie i rozmawianie na te same tematy, mnie nie interesujące. Wychodzimy czasem razem, ja wracam sama taxówką najczęściej albo znajomi mnie odwożą. @Dalja jestem zdenerwowana. Nie mam obaw o zdradę czy o to co robi tylko takie luźne podejście. Czuję się jak zatroskana mamusia. A on się zachowuje jak chłopiec, będzie jak będzie a ja po prostu mogę czekać. Potem tłumaczy to tym,że słuchali płyty, oglądali mecz i "zleciało"
  7. Z partnerem jestem dosyć długo tylko teraz przez to, że podjęłam studia i od pewnego czasu jestem w terapii, z przerwą przez covid, widzę pewne rzeczy inaczej i pojawiają mi się wątpliwości co do jego zachowań. On od zawsze wychodził z pewną grupką ludzi z którą poznał się w szkole technicznej, wszyscy prowadzili niezbyt ciekawy tryb życia, nieodpowiedzialny oparty na imprezach i piciu. Odkąd się znamy i jesteśmy razem spotyka się z nimi rzadziej,też przez to,że niektórzy wyjechali za miasto albo mają rodziny. Ale zdarza się dwa razy w miesiącu minimum,że wychodzi do któregoś z nich i wtedy nie ma go na kilka, czasem kilkanaście godzin. Ja nie wychodzę z nim bo nie interesuje mnie to, co się tam dzieje. I myślałam o tym tak, że nie mogę mu zabronić wyjść. Powoli jednak zaczyna mi to wyglądać jak wyjścia studenckie. Nie odzywa się,nie wiem o której wróci. Jak się określa, to nie dotrzymuje słowa, a jak wraca nad ranem to mówi,że przecież nie pytałam o której będzie. Jak z nim o tym rozmawiam to on nie widzi w tym problemu, przecież się zgadzam na jego wyjścia, ale po dorosłym człowieku spodziewam się innego zachowania. Jak mu rozjaśnić mój punkt widzenia?
  8. Ciągle zataczamy koło z pewnymi sytuacjami. Źle się zrozumiemy, jedno się obraża, drugie za mocno zareaguje i mamy ciche dni. Wiem, że to wychodzi też ode mnie, ale nie wiem czy już się po prostu nie obwiniam. Chcę zacząć terapię a on uważa że pomoc kogoś z zewnątrz jest niepotrzebna i on sam będzie nad sobą pracował. Dla niego kłótnie to przeszłość a dla mnie to nadbudowujące się problemy do których gdy wracam to je przeinacza albo nie pamięta dokładnie i nie wie po co to wspominam.
  9. Mam świadomość że nie jestem idealna i muszę nabyć wiedzy o tym jak związek wygląda, musiałam mocno pracować nad tym żeby nie walczyć o niezależność i uznać to że muszę czasem pójść na kompromis. Nie wiem jednak kiedy pracuję nad sobą a kiedy już ulegam i dostosowuje się do niego
  10. Dziękuję bardzo za twoje zdanie. Myślę cały czas ile jest do dopracowania we mnie, bo moi rodzice się rozwiedli długo tkwiąc w chorej atmosferze i sama nie wiem jak to powinno wyglądać. Mam czasem myśl że mogę się zebrać w sobie i wyjść z ręką na zgodę ale wtedy dopada mnie poczucie że znowu będę kajać się żeby było między nami lepiej ale boję się tego stracić żeby nie być z poczuciem, że można było to naprawić.
  11. Staram się pracować nad sobą bo nie raz się przekonałam, że problemy wynikają z mojej postawy. Przez to czytam sporo książek psychologicznych itp. Cały czas z partnerem mamy huśtawki że zbiera nam się coś wybucha i potem się godzimy. Od ostatniej kłótni ja nie mogę zebrać się żeby znowu się pogodzić bo wiem że to będzie znowu to samo bez żadnej zmiany (nie rozmawiamy raczej o tym co się stało). Widzę że to są sytuacje które się u mnie powtarzają, ale nie już siły robić pierwszego kroku i się kajać po tym jak słyszę pewne nieprzyjemne słowa. I znowu bije się z myślami czy dalej mam w tym związku pracować nad sobą, bo w każdym kolejnym będzie to samo, czy już nie ma sensu wzajemnie przysparzać sobie trudności. Jak wyczuć gdzie jest ta granica, że warto nad sobą pracować, bo to wynika z naszych mechanizmów a gdzie rozpoznać że to nie jest odpowiedni partner?
  12. Związałam się ze swoim partnerem gdy już byłam w terapii. Bardzo długo byłam sama, samowystarczalna a partner w moim odczuciu był tylko problemem. Więc jak poczułam chęć na związanie się z kimś będąc w terapii i umiejąc funkcjonować sama to myślałam że będzie strzał w dziesiątkę. A związek dalej jest pełen moich błędów i braków reakcji na sygnały se już dawno powinien się zakończyć. Tak myślę, ale boję się też że sma na nowo zwariuje
  13. Czasem na nerwy i stres. Co roku chce po prostu żeby to były normalne dni ale otoczenie nie pozwala wjeżdżając mi na psyche tekstami "nie będziesz z rodziną?" "Nie masz choinki??????" x|
  14. W związku co raz bardziej widzę, ile nas dzieli. Od początku oboje pracujemy,żeby znaleźć kompromisy w tych różnicach. Partner jest jedynakiem i dopiero po około roku bycia razem zobaczyłam, że pewne problemy wynikają z jego egoizmu i braku umiejętności wzięcia moich potrzeb pod uwagę. Wiele rzeczy się poprawiło, dosłownie się ich nauczył, np.pewnych umiejętności w prowadzeniu domu, traktowania kobiety na równi sobie. To coś, co mnie trzyma,że on się uczy. Jednak ciężko przyjmuje jakiekolwiek uwagi, bywa złośliwy i nieprzyjemny. Dla mnie to za ciężkie, czuję,jakbym wychowywała dziecko. Z drugiej strony,jak myślę o rozstaniu to jestem przerażona i płaczę, myślę, że wolę być źle traktowana i mieć fizyczne ciepło od niego, niż zostać sama. Tym bardziej w aktualnej sytuacji gdy nie można odwiedzać innych. Czuję się zatrzaśnięta w tej sytuacji i nie umiem jasno myśleć, czy to już na prawdę za dużo, czy po prostu brak kontaktu z innymi wpływa na moje frustracje. Jestem w trakcie oczekiwania na terapię online. Ostatnią przerwałam, u osoby z polecenia, gdy kilka spotkań z rzędu opierało się na tym,że ja płakałam, a terapeutka mnie dosłownie pocieszała. Na ten moment jestem po prostu rozbita.
  15. Co innego rzucanie schematami z książek psychologicznych a co innego właśnie wypowiedzi takie jak twoje czy poprzednie "widać to,tamto", głębsza analiza. Mi się wydawało że się obnażyłam i mówię o sowim problemie z brakiem asertywności i problemach w komunikacji, więc nie wiem co jeszcze bardziej wprost. Oboje się bawimy, ja chcę z tego wyjść. Na razie wczytuję się wb poleconą na forum książkę, której treści mogę odnieść do tych zabaw. Dlatego mam poczucie, że forum i spotkanie z ludźmi, którzy to przeszli albo tylko czują ma sens.
×