Skocz do zawartości
Nerwica.com

rudegirl

Użytkownik
  • Postów

    125
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez rudegirl

  1. Majka, oczywiście że analizowałam wszystko w taki dokładnie sposób jak Ty, myślałam czy to co akurat robię jest normalne i jak inni to widzą...Przejdzie Ci, organizm przyzwyczai się do tego typu lęku i wtedy przypuści atak z innej strony. A może też być tak,że przestaniesz się bać choroby psychicznej i będzie koniec z nerwicą- czego Ci z całego serca życzę!! Proszę Cię, idź do psychiatry, jak on Ci powie że jesteś zdrowa to poczujesz wielką ulgę i przestaniesz sobie wkręcać!! Ja od pewnego czasu tak robię- coś mnie niepokoi to idę do specjalisty jak najszybciej. I wykluczam kolejnego fioła. Kiedyś też się katowałam jedną rzeczą miesiącami i to był błąd. Co do dotykania brodą do klaty to faktycznie nie jest to badanie wykluczające SM tylko właśnie świadczące o zapaleniu opon, tzw. sztywność karku. Przy SM jak próbuje się dotknąć brodą klaty to może (ale nie musi) wystąpić objaw, którego nazwy nie pamiętam, a który polega na bardzo nieprzyjemnym uczuciu przebiegania prądu po kręgosłupie. Tylko błagam, nie wkręcajcie sobie że Wam przebiega prąd, bo to podobno jest uczucie którego nie można pomylić z niczym, bardzo nieprzyjemne i trudne do zniesienia. Poza tym nie wiem czy ten objaw nie występuje też w innych, mniej poważnych sprawach związanych z kręgosłupem,np. przy zwykłych uciskach na nerwy, związanych z krzywym kregosłupem po prostu. Nie wiem nawet czy powinnam o tym pisać żeby niektórzy nie zaczęli się zastanawiać czy czasem nie mają tego objawu ) A, i zapomniałam napisać,że ja tez miałam zawroty głowy :)) Polakita, powiem Ci,że u mnie objawy nie występują razem z lękiem panicznym (a przynajmniej rzadko). Ja cierpię na lęk uogólniony, przewlekły i paniki nie zawsze doświadczam przy wyszukaniu sobie objawu. Raczej męczy mnie taki niepokój, ale to najczęściej nie jest panika. Lęki paniczne, a wręcz napady histeryczne przerabiałam jak byłam młodsza. Po latach to przeszło w fazę przewlekłą. Nie wiadomo co gorsze... sunflowerseed, daj sobie spokój z rezonansem, po 1-sze to jest potworna dawka promieniowania, po 2-gie dużo kasy, po 3-cie nie masz wskazań od lekarza do tego badania!!! ja miałam taką sytuację jak Ty, tzn. lekarka powiedziała,że jak się bardzo upieram to może mnie wysłać na RM ale że jej zdaniem nie ma potrzeby go robić. Pozdrówy [Dodane po edycji:] filson, to jesteśmy w domu... Po prostu posłuchałeś o czyjejś chorobie i krok po kroku doszedłeś do przekonania że ją też masz. To typowe, ja przy mojej ostatniej fazie na SM też uświadomiłam sobie,że usłyszałam o tym,że jedna dziewczyna w moim wieku, daleka znajoma ma SM. Wtedy podświadomość zaczyna pracować i pojawiają się objawy somatyczne. Często tak mam,że jak usłyszę o jakiejś chorobie,że ktoś coś tam ma- po jakimś czasie (nie tak od razu, nerwiczka jest podstępna i chce pozacierać ślady) okazuje się że mam objawy tej samej choroby. Prosty mechanizm.
  2. sunflowerseed, ale ja się tymi źrenicami już od dawna nie martwię, choć ta nierówność pojawiła się u mnie nagle, 11 lat temu. Powiadam Ci,że jak na światło reagują to jest OK, zresztą w razie wątpliwości neurolog je rozwieje :)) filson, ja już pisałam wcześniej o swoich objawach ale jeszcze raz napiszę: osłabienie mięśni rąk i nóg, rwące bóle w lędźwiach, również problemy ze wzrokiem (zamazany obraz pojawiał się wtedy kiedy się bardzo skupiałam na wzroku, po prostu przestawałam mrugać i robiła się mgła, a jak z kolei przecierałam oczy to też widziałam za mgłą),męty w szklistce, problemy z przełykaniem,żuciem, zrywki w nocy z uczuciem zapadania się podniebienia i drętwieniem języka, a ostatnio dołączyły do tego parestezje połowy twarzy, tzn. dziwne uczucie chłodu po prawej stronie, w okolicach ust. Objawy te pojawiają się u mnie od kilkunastu lat w różnych okresach i 3-ch neurologów wykluczyło SM, 1 wpisał "syndrom anxietatis" (czyli zespół lękowy), a reszta "dystonia neurovegetativa" (czyli nerwica wegetatywna). Nerwica bardzo dobrze podobno naśladuje SM. Proste badanie neurologiczne i będziesz to miał z głowy :))Chociaż ja bym uwierzyła lekarzowi w ten kręgosłup, bo wersja że masz od niego mrowienia rąk i nóg jest najbardziej prawdopodobna (skoro lekarz zobaczył coś na zdjęciu) :))Raczej więc będziesz żył :)) Alexandra, ja tez mam kilkugodzinne napady macania :))Jak macam się na szyi to na drugi dzień aż mnie ta szyja boli, a jak pod pachami- to znowu tam jest ból :))Ale jesteśmy porąbane :)) Majka, już Ci to pisałam- minie Ci ta faza. Choć teraz w to nie wierzysz, to jednak nerwica zmienną jest i lubi atakować z różnych stron, tak więc faza na schizę w końcu przejdzie, tak jak mi kiedyś :))Spróbuj nie czytać nic w necie o tym!! Ja próbuję nie googlować chorób. pozdrawiam Was wszystkich serdecznie :))
  3. sunflowerseed, witaj :)) Ja też latałam po neurologach i od lat mam nierówne źrenice, w sposób widoczny zresztą-lewa większa. Nie martw się,jeśli reagują na światło a neurologicznym badaniem nic nie stwierdzono to nie masz SM :) Z tymi nierównymi źrenicami to kumpela lekarka mówiła mi,że to się nazywa zespół jakiś tam (nie pamiętam) i występuje często u młodych kobiet- w niczym nie przeszkadzając :) Zresztą ona sama jedną źrenicę ma jak 5 złotych a drugą jak łepek od szpilki :) To się zdarza, nie martw się :)) Mi też lekarka powiedziała,że jak mnie to uspokoi to mogę sobie zrobić rezonans ale to strata kasy.Ja nie idę :)Już to wcześniej pisałam, w SM są w badaniu neurologicznym deficyty, jeśli ich nie ma to nie ma SM. Ale rozumiem Twój lęk, mam takie same napady :))Trzymaj się :)) Majka, Alexandra, jak u Was dziś? Ja miałam od wczoraj fazę bo mojemu synkowi wyskoczyły wybroczyny pod oczkami i już miałam najgorsze myśli ale pojechaliśmy dzis do dobrej pani pediatry która nas uspokoiła,że na buźce to z wysiłku, nawet przy płaczu mogą wyskoczyć.Ale morfologię i tak zrobię Malutkiemu na własny rachunek... Kurna, nawet na dziecko te fazy przerzucam,straszne... W związku z tym sama nie mam dziś żadnych dolegliwości bo wszystko na synka przerzuciłam... Przerąbane... Piszcie kochane co u Was, pozdróweczki :))
  4. Alexandra, z symetrią mam to samo, no i generalnie widzę,że mamy podobnie :) Majka, czytanie o objawach to też natręctwo. Przestań wyszukiwać objawy bo zawsze znajdziesz coś co do Ciebie pasuje.Kumpela opowiadała,że na medycynie jak przerabiali psychiatrię to wszyscy też mieli objawy z tej dziedziny, po prostu każdy coś tam do siebie dopasował :)) Trzymaj się, spróbuj nie czytać... Ja walczę z googlowaniem objawów :))Pozdróweczki, jesteś zdrowa tylko znerwicowana :))
  5. No wiesz Majka, tak całkiem zdrowe psychicznie to my nie jesteśmy, ale w ogóle mało jest takich ludzi :)) W końcu mamy nerwicę :) Ale na pewno nie schizofrenię moja droga :)) Czasem udaje mi się pośmiać z tego wszystkiego ale tak naprawdę jest to śmiech przez łzy... :))Trzymaj się :))
  6. Alexandra, rozumiem fazę z węzłami, też mam napady. I też wtedy godzinami siedzę i raz pod jedną pachą, raz pod drugą, raz z jednej strony szyi, raz z drugiej.... Nie można przestać. Czasem daję sobie spokój bo jak mi sprawdzi kumpela lekarka to mi trochę lęk przechodzi. Najlepsze jaja to takie,że od iluś lat myślałam,że węzły chłonne na potylicy są w innym miejscu niż rzeczywiście są, zawsze wyczuwałam tam kulki. I dopiero ostatnio okazało się,że to jakieś wiązadła i teraz cytat wspomnianej już kumpeli: "jak by ci je podciąć to łeb by ci opadł" :)) :)) Czyli nie każda kulka którą wymacamy jest węzłem :)) Majka, tak jak pisałam wcześniej, u mnie jedno przechodzi w drugie. Skutecznego sposobu jak sobie z obsesjami radzić nie mam- gdybym miała to pewnie nie byłoby mnie na tym forum :)Ja niestety cierpię też na nerwicę natręctw, i to nie tylko z obsesjami ale i z kompulsjami czyli czynnościami,które muszę powtarzać w określony sposób żeby zniwelować wewnętrzne napięcie. Najgorzej jest wieczorem kiedy muszę w odpowiedni sposób sprawdzić czy drzwi są zamknięte, czy kurki od kuchenki są równo i policzyć odpowiednim systemem oddechy śpiącego synka...Ile czasu to zajmuje, masakra!! Jak oglądałaś "Dzień świra" to zrozumiesz o co chodzi :)) U mnie dochodzi jeszcze właśnie potrzeba symetrii i tego typu sprawy (patrz "Dzień świra", akcja z górkami kawy) :)) :)) No i kiedyś, jak miałam 15 lat to pani psycholog o mało z krzesła ze śmiechu nie spadła jak jej powiedziałam,że ciągle w głowie każde słowo przekręcam, tzn. układam od tyłu :)) Ona wtedy zaczęła różne długie słowa mi podrzucać a ja w przeciągu sekundy mówiłam je od tyłu :))Ale zabawa była :)) Ale to niestety też nerwica. :)) Pozdrówki :))
  7. kn24, ja nie napisałam,że nigdy nie wychodzą te wyniki, tylko że te testy nie dają 100% pewności- to mi lekarz mówił. Ale absolutnie nie podważam zasadności ich robienia, sama się wybieram :)) Majka, nie jesteś męcząca, przecież siedzisz na forum dla hipochondryków :))Na marginesie, ja tez katuję się takim poczuciem winy,że pewnie wszyscy mają mnie już dosyć, nie mogą słuchać o kolejnych chorobach itp. To typowe :))Ale tutaj jest właśnie miejsce,żeby o tym pisać :)) patipat, nie jestem specjalistą ale te akurat objawy które masz nie są typowe dla SM. Ale rozumiem Twój strach w 100%, sama miałam niedawno wkręt na tę chorobę, pisałam Ci o objawach. Wizyta u neurologa już blisko, zobaczysz jak Ci po niej ulży :))Napisz koniecznie jak było, uściski :)) Ja chwilowo czuję się troszkę lepiej, pewnie przez tą pogodę :)) Aczkolwiek czasem się gdzieś jeszcze drapnę i wkurza mnie to :)) Próbuję nie myśleć o choróbskach. Pozdrawiam w ten piękny, wiosenny dzień :)) [Dodane po edycji:] Acha, Majka, pytasz jak sobie radziłam.... w ogóle sobie nie radziłam. W nerwicy jest tak (przynajmniej ja tak mam),że po jakimś czasie faza przechodzi i już. Przeskakuje najczęściej na coś innego. Ale są też i czasy spokojne, najczęściej jednak wiosną i latem (wtedy nerwica jest przyczajona) Przykro mi,że nie umiem Ci nic poradzić, po prostu sama siedzę w tym bagnie.... Z jednej strony wiem,że jedyna droga to porządna terapia,a z drugiej jednak nie do końca wierzę w jej efekty... Ja mam nerwicę od kiedy pamiętam i ...tutaj absurd ale... boję się,że po tej terapii nie byłabym już sobą! Nerwica jest immanentną częścią mnie...Ja nie pamiętam życia bez niej,już w przedszkolu miałam ataki lęku i paniki. Terapia musiałaby spowodować radykalną zmianę osobowości. Kim wtedy będę? Rany, to paranoja po prostu... :))Nienawidzę jej, a jednocześnie boję się jej pozbyć, wyobrażasz sobie? :)
  8. No właśnie, wsłuchujesz się, obserwujesz... w prawdziwej schizo byś tego nie robiła :) Naprawdę, jak możesz to dla świętego spokoju odżałuj parę dych i idź chociażby do psychologa :))Po tej wizycie wyleczysz się ze swojej fazy :))
  9. MAjka, ale Ty nie masz omamów- tylko się ich boisz i wsłuchujesz się w siebie za mocno. Nie wiem co piszą ludzie na forach- ja przechodziłam przez to samo co Ty i przekazuję Ci informację zdobytą od psychologa i psychiatry,że w schizo nie ma poczucia choroby. Tzn. w okresach napadu tej choroby, czyli wtedy kiedy występują objawy. Bo przecież schizofrenik ma rzuty choroby. Ja mieszkałam kiedyś pod jednym dachem z kobieta chorą na psychozę, to była mama mojego faceta. Miesiącami a nawet latami funkcjonowała normalnie, raz na jakiś czas miała schizofreniczne fazy i wtedy potrafiła wywalić rower przez okno, portfel z rentą (to była maskara, cała kasa poszła w cholerę) oraz obciąć sobie włosy do gołej skóry, nie spać nocami wcale i nie jeść nic. I ona mi nieraz mówiła,że miała właśnie omamy słuchowe, wzrokowe. Tez miała ich świadomość, ale już po okresie rzutu choroby. W momencie kiedy występowały- myślała, że to co widzi, słyszy i czuje- jest naprawdę. NA tym to polega, na braku kontroli. A w nerwicy ta kontrola jest z kolei zbyt duża- ciągle sprawdzasz, kontrolujesz czy nie masz objawów. To jest tak zwane natręctwo myślowe lub obsesja. Schizofrenik jak słyszy głos to idzie za nim. Naprawdę. Sąsiad tej kobiety tez miał schizofrenię, tego to z kolei kiedyś przyuważyłam jak otwierał drzwi od mieszkania biletem miesięcznym. Poza atakami był zupełnie normalny i wiedział co mu dolega. Ale w trakcie- zero kontaktu.Majka, jak się boisz to wydaj te 80 zł i wybierz się do psychiatry- otrzymasz tam fachową diagnozę czarno na białym -i mogę się założyć,że wiem jaka będzie :)) Choć w sumie nie ma się z czego cieszyć bo nerwica to też syf... Pozdrawiam Cię serdecznie, trzymaj się :)) A co do chlamydii to ten test z krwi często wychodzi fałszywie ujemny, lepszy wymaz, choć też nie zawsze wychodzi. Podobno jest jakaś super metoda... nie chcę ściemniac bo dokładnie nie pamiętam... fluorescencyjna czy jakoś tak... :)) i to jest podobno niezłe. Ja też mam zamiar przebadać się na okoliczność chlamydii, tak pneumoniae jak i trachomatis, w związku z tymi okresowymi podgorączkami. Pozdrawiam :)
  10. Alexandra, gdyby było coś poważnego to wylazłoby na wierzch tak,że zobaczyłabyś to i nie miałabyś wątpliwości :)) Ja mam też pełno gulek i kulek na szyi, okrągłych i jajowatych, ale to nie węzły, a bynajmniej nie węzły patologicznie powiększone :)) MAjka, jeszcze raz przeczytaj co napisałam: W SCHIZOFRENII BRAK POCZUCIA CHOROBY. Sam fakt,że doszukujesz się jej objawów wyklucza ją :)) Podsumowując: dziewczyny, to pisałam pod wpływem racjonalnej mnie :)) Ale w nerwicy lęk jest irracjonalny, więc rozumiem że nie przyjmujecie argumentów od innych- sama tak mam i tkwię po uszy w lękach :)) Łatwo innym radzić :))Ściskam Was :)) [Dodane po edycji:] Kn24, ja miewam bóle nogi, rwące, ciągnące i ogólnie bardzo nieprzyjemne. Kręci mnie też czasem w stawach, np, kolana, nadgarstki... Robiłam boreliozę, test elisa, wynik ujemny. Może zrób to badanie po prostu? Boreliozę się ładnie leczy, jak już coś :)) Toczeń to choroba autoimmunologiczna, niewiele o niej wiem i na wszelki wypadek nie będę czytać :)) Ale jedno wiem,że moja kumpela z pracy jest diagnozowana pod kątem autoimmunologii, m.in. tocznia i objawy tej grupy chorób są zupełnie inne. Co do bólu w stawach to powiem Ci jeszcze jedno: ja przyczaiłam zbieżność jego występowania ze zmianami pogody, zwłaszcza przy takiej pogodzie jak teraz: wilgoć, śnieg, deszcz itp. I jeszcze coś: moje objawy nerwicowe nie występują z napadami lęku wcale. Ja cierpię na lęk uogólniony, taki psychiczny dyskomfort który się utrzymuje. Napady lęku miałam jako nastolatka ale ponieważ szybko sobie uświadomiłam że to nerwicowe więc chyba nerwiczka postanowiła atakować mnie podstępnie, obniżając mi nastrój powoli i bez panicznych ekscesów :)) lęk paniczny to jedna sprawa, lęk przewlekły- druga. przynajmniej w moim przypadku. pozdrawiam :))
  11. Alexandra, z tym badaniem węzłów to jest tak,że one się mogą powiększyć od samego macania- i przepraszam że znowu przytoczę tu moją kumpelę-hematologa. Nie żebym się chwaliła znajomościami w świecie medycyny, tylko po to żeby podkreślić że nie jest to info od laika :)) Nawet jak się na piwo spotykamy to zawsze jej mówię: "Agniecha, węzły" :)) I ona wtedy sprawdza mi szyję i obojczyki, a jak imprezujemy w domu i można się wyłożyć na kanapie to jeszcze maca mi wątrobę i śledzionę :)) :)) Ale mi to jak zwykle nie wystarcza, no bo przecie powiększone mogą być te w brzuchu lub klatce piersiowej (i tego się już palcami nie wykryje) :)) W każdym razie, wracając do obmacywania węzłów przez samą siebie: zawsze mam podżuchwowe lekko powiększone, bo akurat te od kiedy pamiętam macam. I właśnie dowiedziałam się że to od tego. I to że są powiększone to nic. Ja też mam różne systemy macania i w zależności od tego jak dotknę tych węzłów- raz coś czuję raz nie. Zaczerwienienia też się zdarzały od tego uciskania. Łączę się z Tobą w bólu :) MAjka 2000, tak sobie pomyśłałam,że często początki nerwicy to własnie faza na chorobę psychiczną. NAgle zaczynasz odczuwać psychiczny dyskomfort, a że nie jesteś jeszcze obtrzaskana z nerwicą to zaczynasz się bać że wariujesz bo w głowie Ci się nie mieści żeby takie cierpienie psychiczne mogło być czymś mało poważnym (no bo nerwica przy schizo to pikuś). Ja też miałam fazy na wsłuchiwanie się w różne odgłosy. Pozdrawiam Cię serdecznie. Niby to wszystko takie proste, a człowiek się katuje. Znowu mnie wszystko swędzi, cholera...
  12. Racja, skierowanie trza mieć. Ja zawsze łażę prywatnie bo nie mam siły użerać się z państwową służbą zdrowia. Ale jak masz fazę na SM to jest najlepsze wyjście- neurolog Ci to szybko wybije (młoteczkiem) z głowy :)) Później możesz mieć fazy że na pewno coś przeoczył itp., u mnie to norma że nie do końca wierzę diagnozom (choć pewnie powinnam) :)) Ale na bank odczujesz ulgę :)) I zaczniesz sobie wkręcać coś innego, rzecz jasna. Tak to już jest z nerwicą... Trzymaj się, pozdrówki :))
  13. Jak się boisz SM to jest jeden prosty sposób żeby to sprawdzić: iść do neurologa :)Zwykłe badanie neurologiczne wyklucza tę chorobę. Nie trzeba zaraz robić rezonansu. Ja ostatnio byłam u neurologa też z fazą SM i(dodam: u dobrego neurologa), który mi powiedział,że przy SM w zwykłym badaniu widać deficyty w odruchach- i wykluczył na 100%. Za to możę Ci przepisać coś na wzmocnienie układu nerwowego , jak biorę Alanerv. Ja też miałam osłabienie rąk, nóg, zaburzenia czucia na twarzy. Piszę Ci to nie dlatego że myślę że masz SM oczywiście, bo że nie masz to pewne :) Łatwo się pisze, ale wiem co przeżywasz.... Ja dziś w nocy też obudziłam się ze zdrętwiałą połową gęby i jedną ręką. Ale wiesz co?U Ciebie to nerwica i pewnie to co u mnie i u większości nerwicowców- wypłukanie z witamin i mikroelementów. Łykaj magnez koniecznie :))Trzymaj się, rozumiem Twój strach. Ja się tak boję chłoniaka,że oprócz swędzenia skóry- miałam nocne poty przedwczoraj. Magnez, magnez łykaj :)
  14. Majka, ja sobie w ogóle nie radzę i na tym cały problem polega. Ale z problemem lęku przed choroba psychiczną już się dawno pożegnałam. Przeczytaj jeszcze raz uważnie co wcześniej o tym pisałam, w schizie naprawdę brak poczucia choroby.
  15. Zaręczam Ci że to nie schizo :)) JA z nerwicą walczę już od bardzo dawna, praktycznie od czasów do których moja pamięć sięga, a mam 34 lata. Etap chorób psychicznych mam już dawno za sobą i wydaje mi się że nawet bezpowrotnie, chociaż... nerwica to podstępne choróbsko i niektóre fazy wracają jak bumerang. W każdym razie lęk przed chorobą psychiczną przechodziłam mniej więcej jako 18 latka, też zaczęło się niespodziewanie i dziwnie. Popadłam nawet przez to w deprechę co utwierdziło mnie w przekonaniu że cierpię na jakąś odmianę schizy, ponieważ wycofałam się z życia i nie czułam nic, po prostu zero uczuć w środku...Poza lękiem oczywiście. Konsultowałam to z różnymi specjalistami (psycholog, psychiatra) i wszyscy jednym głosem orzekli,że jeśli się boję że to schiza czy psychoza- to znaczy że to nie to. W tych chorobach nie ma poczucia choroby więc gdybym miała schizę czy psycho to bym się tego po prostu nie bała- koniec i kropka. Zrób z tym co chcesz ale to jest 100% pewne. U Ciebie to nerwica, tak jak i u mnie. Przechodziłam dokładnie to samo co Ty. Ja teraz jestem na etapie chorób somatycznych, ale przede wszystkim hematologicznych. No i trochę też neurologicznych. pozdrawiam :)
  16. Milano, moja wspominana tu już kilka razy kumpela twierdzi,że węzły podejrzane onkologicznie zaczynają się od wielkości 2 cm. I że jeśli są powiększone to w sposób widoczny. Ludzie, którzy trafiają na jej oddział np. z ziarnicą najczęściej zauważają zgrubienie na szyi bądź nad obojczykami- widoczne gołym okiem! Po prostu wyłazi im gula. Tak więc te drobne kuleczki które mamy to nic nie jest, uwierz :)) Ta dziewczyna to naprawdę dobry lekarz, jeszcze nie zepsuty rutyniarstwem- bo młody :))Tym bym się akurat na Twoim miejscu nie martwiła :))
  17. Ja mam :) Też nigdy nie mogę wyczaić co jest węzłem a co nie, ale moja wspomniana wcześniej kumpela, spec w sprawach węzłów bo hematolog, twierdzi że nie mam powiększonych. A kuleczki są.
  18. Hej :)) Pewnie mnie nikt już nie pamięta, pisałam tu przez jakiś czas latem w 2008 roku. Może Kitty mnie pamięta, hasło: zakrętka od frugo :)) Zresztą nieważne. Od początku swojej historii opisywać nie będę bo zrobiłam to już kiedyś (sprawdzałam, na str. 89) :)) Chciałam za to napisać,że znowu jest mi ciężko, mam ciężkie fazy, wkręty i ogólną deprechę a raczej lękowca- jak zwykle. Moje fazy hipochondryczne ujawniają się z różnym natężeniem, teraz od października jestem przekonana o jakiejś paskudnej chorobie i już nie daję rady Wtedy jak zaczęłam tu pisać byłam świeżo po porodzie, teraz mój synek ma prawie 2 latka. W paźdierniku po raz kolejny wkręcilam sobie że mam coś z jelitem (już kiedyś to przerabiałam), skończyło się rektoskopią i diagnozą że nic poza hemoroidami mi nie jest. Potem przeziębienie i 3 tyg. katar. No i zaczęła się jazda: duszności (to samo było rok wcześniej, dokładnie o tej porze roku,wtedy spirometria i prześwietlenie płuc w normie). Jak duszności to problemy ze snem. Potem "kręcenie", rwanie nogi. Temperatura ciała poniżej 36, ciągle zimno.Test elisa na boreliozę ujemny. Na początku grudnia morfologia i... szok- płytki krwi poniżej normy (norma 140-420, ja miałam 112) oraz adnotacja 'hemoliza osocza". Mam to szczęście że mam kumpelę która jest hematologiem i pracuje w szpitalu gdzie leczy się białaczki, ziarnicę itp. Pokazuję jej wyniki a ona w śmiech,że płytki spadają przy najmniejszej infekcji a hemoliza jest najczęściej wynikiem złego pobrania krwi. Kumpela obmacuje mi węzły, obojczyki, szyję, nic nie ma. I dodaje że jak człowiek ma hemolizę to to widać gołym okiem bo ledwo łazi. Mimo to cały grudzień ledwo łażę ze strachu. Na początku stycznia znowu przeziębienie, zaczyna się niekończąca się opryszczka i non stop zajady (z tymi ostatnimi wygrałam dopiero 2 ty. temu walkę), oraz przez tydzień stan podgorączkowy tak do 37 st. Lekarz twierdzi,że to przemęczenie (synek w tym okresie miał problemy z brzuszkiem które kosztowały mnie wiele nerwów i nieprzespanych nocy) Po miesiączce stany podgorączkowe mijają. Ale OK, robimy inne badania: tarczycę (w normie), wątrobę (w normie), nawet cholesterol (też norma). W lutym kontrolna morfologia, płytki krwi w normie, 168, poza tym małe przesunięcia w morfologii, typu krwinki czerwone (ale jestem wegetarianką).W każdym razie kumpela hematolog twierdzi,że mam wyniki jak niemowlę. OB 4, CRP 0,5, czyli norma. Ale w drugiej połowie lutego, zupełnie przypadkiem dotykając twarzy zimną ręką w okolicach ust, z prawej strony,doznaję dziwnego uczucia- że inaczej po prostu czuję. że jak przyłożę coś zimnego w tym miejscu to jest jakoś niemiło, taka jakby przeczulica skóry. Googluję o parestezjach twarzy i oczywiście 1-sza myśl: SM. Albo coś innego atakuje mój układ nerwowy, może np. jakiś wirus? Tym bardziej,że znowu pojawiają się stany podgorączkowe, tzn. tak do 37, ale rzadko, raczej 36,8-9, ale dla mnie to bardzo wyczuwalne zmiany, dreszcze, zimno. w końcu decyzja życia:muszę zrobić to czego bałam się przez całe swoje życie: test na HIV. Idę z przyjaciółką ( mój chłopak odmawia bo twierdzi że to kolejny wkręt). 3 dni czekania na wynik i jest oto... ujemny :)) Tego samego dnia kiedy odbieram wynik jestem ustawiona z neurologiem. Po raz kolejny diagnoza: zespół lękowy, dystonia neurovegetativa. Lekarka, super babka, tłumaczy mi jak krowie na rowie: przy SM muszą być ubytki neurologiczne w badaniu!!! Ja mam odruchy żywe, wszystko OK. Jedynie objaw Chvostka po prawej stronie twarzy, co oznacza wypłukanie z witamin i minerałów, absolutnie nic groźnego. Dostaję recepty na witaminy z grupy B, minerały i Alanerv, taki lek na wzmocnienie układu nerwowego. Oraz darmowe opakowanie Lafectin (czy jakoś tak), w każdym razie przeciwdepresant. Pani twierdzi że wymagam przyjmowania tego leku w związku z nerwicą oraz oczywiście- psychoterapii. Wracam do domu i myślę: kurde, nie będzie tak źle chyba, to chyba naprawdę z głowy się wzięło.Na drugi dzień dostaję okres, podgorączki mijają. W zeszłą sobotę, czyli dzień po badaniach HIV i neurologu dostaję dziwnego uczucia łaskotania w różnych miejscach na ciele, głównie twarz, nos, uszy, ale różne inne miejsca też. Denerwują mnie włosy, któredotykają mi twarzy, ciągle mnie łaskoczą. Googluję "świąd ciała" i wyłazi między innymi co? Oczywiście: ziarnica złośliwa, chłoniak czy co tam chcecie. To było tydzień temu. W międzyczasie konsultacja u kumpeli- hematologa: ta znowu ,że mam sobie dać spokój!!! Nasze spotkanie miało miejsce w czwartek, łaskotanie zaczęło się w zeszłą sobotę a dziś od rana czuję znowu podgorączkę, zaraz zresztą zmierzę. Przedwczoraj wlazłam sobie na stronę ludzi z ziarnicą- maskara, opowieści takie że żyć się odechciewa. Nie wyrabiam. Ratunku.
  19. No właśnie, czasem węzły się powiększają bez uchwytnej przyczyny i nic w tym złego. Ja raz do roku robię USG piersi, tak dla siebie co by nie mieć potem kłopotów i kilka lat temu facet powiedział mi,że mam powiększony węzeł pod pachą, ale że nic mi nie jest, oni potrafią to ocenić na podst. USG. Powiedział,że może właśnie jakąś nawet drobną infekcję przeszłam i tyle. A rok później ten sam lekarz po tym badaniu powiedział mi,że ten węzeł jest już zwapniały- czyli był powiększony po jakiejś infekcji kiedyś tam i potem uległ zwpanieniu:))W każdym razie był zdziwiony,że ja się tym w ogóle przejęłam, powiedział że nic mi nie jest,że chore węzły na USG wychodzą czarne i żebym dała sobie spokój. To było parę lat temu i żyję. A ten zwapniały węzeł pod pachą wyczuwam jako taką wyraźną kuleczkę.Kochana Kitty,węzły chłonne po to są żeby się powiększały przy katarze nawet, dopóki nie wylezie Ci na szyi czy pod pachą widoczna gołym okiem gula to naprawdę daj sobie spokój bo się zadręczysz! FAzy z węzłami są typowe dla hipochondryków ponieważ kojarzą się z różnymi strasznymi chorobami wirusowymi (w tym HIV) oraz z bialaczkami itp.Dlatego tak hipochondrykow nakręcają te węzły :)Po prostu uruchamiają wyobraźnię :))Kitty, nie dotykaj tego i już!!! Bo dostaniesz po łapach (wirtualnie niestety) :)) Zapalenie żołądka u mnie się objawiało naprawdę totalnymi fazami, więc sobie też nie wkręcaj, pisałam ,że jak przełykałam żarcie to paliło mnie w całym przełyku ale na maxa, jakbym gwoździe łykała, ciągle chciało mi się rzygać, miałam uczucie niestrawności , mulenie no i zgaga pieprzona na maxa!To już było ewidentne żę coś się dzieje, skoro ja się nawet piwa nie mogłam napić- a dla mnie to już chyba najgorsze wyrzeczenie :))Zapomnij o zapaleniu żołądka! :)) Pozdrówki :))
  20. Kitty, błagam, przestań dotykać te węzły, nawet jeśli coś wyczuwasz to od macania to jest!! Ja też kiedyś miałam fazę na węzły i ciągle się macałam i nie byłam pewna czy są czy nie są powiększone, dopiero jak mi się naprawdę zrobiła ogromna gula pod brodą przy przeziębieniu to zakumałam co to jest węzeł powiększony :))Kochana, te węzły są więc coś tam musisz czuć, ale niekoniecznie są one powiększone!! Natomiast tez może być tak,że dotykając je ciągle- po prostu je podrażniasz! To tak jak z tą Twoją skórą w okolicach trzustki! Wyluzuj kochana, naprawdę!! A ja wczoraj przeżyłam gastroskopię pod narkozą, piękna sprawa, mogłabym się tak co dzień usypiać gdyby to nie było dla zdrowia szkodliwe :)) I to odpływanie... :)) GAstro nie wykazała refluxu (o co byłam podejrzana), za to zapalenie żołądka i nadżerkę. Biopsję mi zrobili.Zobaczymy... Co do terapii dla hipochondryków to mój terapeuta tłumaczył mi że powinnam zrozumieć mechanizm, dlaczego reaguję hipochondrią na różne sytuacje, bo on uważał że to jest jakiś mechanizm obronny.Ale nie umiałam tego zgłębić... :)) Widać nie jestem specjalnie refleksyjna... :)) Pozdrówki dla Was kochani Hipochondrycy!! :))
  21. Uhu, odebrałam wyniki i nie mam HCV ani HBs :) Dobrze,że zrobiłam to badanie bo przecie bym się pałowała do bólu durnymi myślami. Erytrocyty min. poniżej normy ale nie jem mięcha więc pewnie dlatego. Ciekawe co będzie następne :)) Na razie boję się wyników gastroskopii :))
  22. Kitty, może to miejsce gdzie się intensywnie dotykałaś, tam w okolicach trzustki, zrobiło Ci się nadwrażliwe, przecież skóra jest unerwiona, i jak się cały czas uciska jedno miejsce to może potem są jakieś takie wrażenia czuciowe, co? TAk myślę :) Montenegra, cóż, ataki paniki są straszne, a najgorsze są początki, kiedy człowiek jeszcze jest nieprzyzwyczajony :) Albo się przyzwyczaisz albo wyleczysz u psychiatry-czego z całego serca Ci życzę :) Te wszystkie objawy,które wymieniłaś są charakterystyczne dla paniki czy lęku napadowego. Łącznie z uczuciem,że zaraz umrzesz-co oczywiście jest tylko subiektywnym doznaniem. Ja natomiast idę dziś odebrać wyniki na HCV i Hbs. Nauczyłam się,że jak mnie faza jakaś dopada to od razu lekarz albo wyniki. Nie można się zadręczać. Trzymajcie kciuki!! ---- EDIT ---- Kitty, może to miejsce gdzie się intensywnie dotykałaś, tam w okolicach trzustki, zrobiło Ci się nadwrażliwe, przecież skóra jest unerwiona, i jak się cały czas uciska jedno miejsce to może potem są jakieś takie wrażenia czuciowe, co? TAk myślę :) Montenegra, cóż, ataki paniki są straszne, a najgorsze są początki, kiedy człowiek jeszcze jest nieprzyzwyczajony :) Albo się przyzwyczaisz albo wyleczysz u psychiatry-czego z całego serca Ci życzę :) Te wszystkie objawy,które wymieniłaś są charakterystyczne dla paniki czy lęku napadowego. Łącznie z uczuciem,że zaraz umrzesz-co oczywiście jest tylko subiektywnym doznaniem. Ja natomiast idę dziś odebrać wyniki na HCV i Hbs. Nauczyłam się,że jak mnie faza jakaś dopada to od razu lekarz albo wyniki. Nie można się zadręczać. Trzymajcie kciuki!!
  23. HEj, witam ,dawno mnie tu nie było. Witaj Kitty, witaj Kajmanko, witajcie wszyscy hipochondrycy! Nie pisałam bo na jakiś czas miałam spokój z fazami zdrowotnymi, a teraz znowu zaczyna mnie coś męczyć. Po 1-sze za tydzień idę na gastroskopię (kurna, wydam 460 zł żeby mnie uśpili bo na żywca tego nie przeżyję) :)) Ta jazda którą mam jest autentyczna, tzn. pieczenie w gardle, piekący jęzor i przy przełykaniu żarcia pieczenie jakbym gwoździe łykała. Do tego zgaga i mulenie. Kiedyś podejrzewali mnie o reflux, ale ja teraz już mam fazę że mam na bank nowotwora przełyku lub żołądka. A jeszcze zmęczenie do tego. Więc dodatkowo wkręciła mi się żółtaczka B lub C. Rok temu żadnej nie miałam, ale w międzyczasie rodziłam, więc się fazuję,że przy porodzie mnie zarazili. Objawy się zgadzają- zmęczenie, mulenie, objawy jakby niestrawności, senność. Nie mam siły na nic. Dziś mnie tak dopadło z tą żółtaczką że lecę zaraz po robocie zrobić badania- nawet kasę od koleżanki z pracy pożyczyłam bo nie miałam tyle przy sobie. Ale dół Pozdrawiam Was i łączę się w bólu. Why?!
×