Skocz do zawartości
Nerwica.com

Qtomo

Użytkownik
  • Postów

    124
  • Dołączył

Odpowiedzi opublikowane przez Qtomo

  1. 2 godziny temu, Karolinazaza napisał:

    Ja wczesniej byłam roztrzęsiona i chyba juz nawet wolałam ten stan niż to co mam obecnie. Czuje się bez sily, boje się, że zemdleje czy coś w tym stylu. Bóle brzucha, osłabienie. Nie wyglada to dobrze :( 

    To przez to odrealnienie, też mam wrażenie niekiedy że zemdleje, że utracę zmysły, a to widzenie jest najgorsze, jakby za jakąś szybą. Najgorzej jest własnie w dzień, im bliżej wieczora tym objawy jakoś ustępują, albo po prostu ja już tak na to uwagi nie zwracam.

     

    58 minut temu, Alcia29 napisał:

    Mnie boli lewa reka i lewa noga, bol nogi jest jakby skoncentrowany pod kolanem z tylu jest to uczucie pieczenie i swedzenia bol promienieje do lydki i uda, zaczelam macac zyly i wyczulam jakby mala golke na sciegnie ale moze mi sie wydaje, oczywiscie stwierdzilam ze to zakrzepica i nie moge zasnac bo skrzep mi sie oderwie i zatka pluca. Dodam ze noga nie jest spuchnieta, czerwona ani nic takiego no ale ja uznalam ze zakrzepica i koniec. 

    No właśnie też czuje taki lekki ból lewej nogi i ręki, dzisiaj to poczułem jak byłem na basenie trochę popływać, prawdopodobnie to od kręgosłupa jakieś przeciążenie, ale ja już sobie wkręcałem że to jakiś udar albo zawał.. okropne

     

    51 minut temu, Alcia29 napisał:

    A robilyscie badanie magnezu i potasu? To bardzo wazne jezeli jest dosc niski lub za niski poziom to zle pracuje caly uklad krwionosny, serce no i wlasnie miesie sie trzesa. Pamietam ze mialam kilka lat temu dosc niski poziom potasu( nie przepadam za ziemniakami i bananami) i kardiolog powiedziala ze to od tego mi serce dziwnie bilo 

    Badań na magnez i potas nie robiłem ,jedynie zwykłą morfologie i tsh. Ale codziennie właśnie staram się brać ten magnez z B6

     

    1 godzinę temu, Fabienka napisał:

    @Karolinazaza @Qtomo 

    Mam tez te wewnetrzne trzęsawki:( Karolina to osłabienie jest straszne:( tez wole te trzesawki juz chyba od tego. Mnie sie tak dziwnie slabo latem robi. Jak stoję po dzieci przed szkołą to horror przezywam ze zaraz sie przewroce. 

    Jak sobie radzicie w pracy np ? Jesli pracujecie, czy moze uczycie sie? 

    Ja w szkole mialam jazdy bez trzymanki nerwica sięgala zenitu. Nie moglam zniesc siedzenia w miejscu, odrazu byly dusznosci i zawroty głowy. 

    Szkoda ze nie ma jakiegos leku ktory odrazu by wyleczyl z tego dziadostwa. Jakis lek cud😁jak w Elizjum bylo wjezdzasz do maszyny i wyjezdzasz całkiem zdrowa/ wy wszystko naprawione😁

    Jak już zacznę pracę to jest ok, nie mam jakiś problemów z wykonywaniem obowiązków można by powiedzieć że nie zwracam uwagi na ten lęk nie kiedy, najgorzej jest przed pracą, jak mam np iść spać to za bardzo staram się wyspać w konsekwencji czego nie mogę spać.

  2. 25 minut temu, Żankloda napisał:

    Dla mnie tez w teorii to jest takie proste A w praktyce jest tyle bodźców zewnętrznych że ja w tym swoim chaosie w jaki mam w sobie nie potrafię tego tak wszystkiego poukładać... Ale staram się.. próbuje bo wiem że jeśli ja sobie nie pomogę to nikt nie zrobi tego za mnie.. my sami musimy pozwolić sobie dac szczęście. I nie przez  ciągłą ochronę siebie bo tak się nie da. Że się czegoś boję to będę tego unikać... Nie da się wszystkiego uniknąć.. Czasami tak myślę jaka była bym osoba teraz gdyby nie ta nerwica. Niszczy mi ona jak narazie połowę życia. Dziecko które ma 12 lat nie wie co się z nim dzieje i nie potrafi sobie z tym poradzić. Cieszę się że trochę dorosłam  do tego żeby wziąć się za siebie.. tylko oby nie było dla mnie za późno. I tak jak ktoś wyżej napisał " my z tym będziemy żyć do końca życia " tak niestety będzie... I trzeba się z tym pogodzić.. Z ta niesprawiedliwoscia.. Ja jeszcze nie potrafię. Choćby człowiek się z tego wyleczyl  to jednak wspomnienia i to co się działo zostaje w głowie...

    Wiem że to wszystko zależy od nas samych, psychoterapia może tylko nam pomóc sobie z tym radzić jakoś. Zawsze staram sobie mówić że to wkoncu puści że już się do tego po prostu przyzwyczaje, wieczorem trochę to puszcza ale od rana znowu trzęse się tak jakoś wewnętrznie. Ja też sobie przypominam jak to było gdy jeszcze mnie to nie trzymało, i chyba ta nadzieja trzyma się jeszcze w ryzach że może jednak jeszcze tak będzie. 

  3. 5 minut temu, Karolinazaza napisał:

    U mnie słabo, jakoś tak bez energii. Strasznie mnie męczą te mysli o raku, wczoraj bolały mnie plecy na dole, znowu myslalam tylko o jednym :( nie wiem już co robic, odechciewa mi się już wszystkiego. 

    Ja się cały czas tak jakby wewnętrznie trzęse, w głowie tysiąc myśli że coś mi jest albo się stanie (zemdleje itp) czuje się jak na jakimś auto zombie. 

  4. 2 godziny temu, SherryAnn napisał:

     

    @Alcia29, u mnie zaczęło się stosunkowo niedawno, jakoś na początku listopada  od biegunek, wymiotów, wszelkich objawów ze strony układu nerwowego, czyli kołatań, duszności, osłabień,bezsenności, byłam zdenerwowana, wpadałam wręcz w panikę, szczególnie przed wyjściem do pracy ( namnożyło sie dużo problemów w niej, nie moich osobiście, ale ogólnie - atmosfera zrobiła się diametralnie inna niż wcześniej była ). Na początku zdiagnozowano zatrucie, potem grypę żołądkowa aż w końcu trafiłam do drugiego lekarza w przychodni, który po wypytaniu mnie o to i owo wprost zasugerował nerwicę i dał mi skierowanie do psychiatry. Byłam już umówiona prywatnie ale skierowanie pokazałam psychiatrze.

    Długo rozmawiałyśmy, szczególnie o pracy ( najprawdopodobniej to jest powodem mojego złego samopoczucia ) i zdiagnozowała zaburzenia lękowe, na drugiej wizycie wspomniała o stresie pourazowym ( jako stany nerwicowe po pewnym wydarzeniu w pracy ). Niestety biorę bardzo lekki lek - Coaxil i nie widzę zadnej poprawy. Nadal kiedy myślę o pracy mam nawrót tego wszystkiego na najgorszej postaci, tak jak po telefonie przełożonej ( notabene kobieta jest w porzadku, po prostu za bardzo kojarzy się z firmą ) przed świętami - całe 3 dni świat spędziłam w łózku marząc o smierci, tak źle się czułam...

     

    Podczas ostatniej wizyty lekarka wprost powiedziała, że do pracy na razie nie wracam, pomiędzy wierszami dając do zrozumienia, że powrot tam W OGÓLE jest złym pomysłem. Ja sama nie wyobrażam sobie, że tam wrócę mimo, że pracuję na wysokim stanowisku i dobrze zarabiam ale... dla mnie zdrowie jest ważniejsze, wolę zarobić tysiąc mniej i żyć sobie spokojnie. Nie chcę pracować w cyrku i tego cyrku organizować moim podwładnym, notabene bardzo fajnym ludziom, którzy na to nie zasługują. Takie mamy czasy, że praca w 3/4 przypadków to niemal niewolnictwo.

     

    A Wy? jesteście zadowoleni ze swojej pracy ?

    U mnie najgorzej jest zacząć tą zmianę w pracy, jak już się wkręcę to jest ok. Najgorzej jest jak wiem że mam iść następnego dnia, na rano albo inną, generalnie złych przełożonych nie mam ale tak jakoś ten niepokój trzyma.

  5. 13 minut temu, Żankloda napisał:

    No i jeszcze strach przed nowymi rzeczami. Ogólnie w nerwicy góruje strach... pod każdą postacią. Czy strach o własne ciało czy o innych czy że zaraz może się coś stać, że coś wybuchnie. Ja np miałam taki okres natręctw że właśnie sprawdzałam kilka razy przez snem lub przed wyjściem z domu światło czy jest zgaszone bo bałam się że coś się zapali ( wiem glupieb) albo czy drzwi zamknęłam. Na szczęście własnymi siłami ciężko bo ciężko ale zaczęłam sobie wmawiać że to nie możliwe że zawsze gasze  światło i myślę p tym jak to robię A tego nie zrobiłam i tak mniej więcej się wyłączlam  z natręctw. Pisze że "mniej więcej ' bo czasem mnie jeszcze dopada ale to np jak się stresuje następnym dniem bo np mam egzamin czy jakieś wyjazd

    Generalnie najlepszym lekarstwem(tak mi się wydaje) oczywiście nie neguje psychoterapi bo sam na nią chodzę (co prawda dopiero 3 wizyta) jest po prostu czas i świadomość tego że z dnia na dzień po prostu nic się nie dzieje, cały czas towarzyszy nam to samo uczucie ale poza tym znów się rano budzimy i żyjemy. Kurde ja to w teorii tak wszystko doskonale rozumiem że chciałbym czasem wziąść tą swoją podświadomość i nastrzelać jej po papie mówiąc "stary czego Ty się boisz, przecież nic się nie wydarzy" ale my nerwicowcy doskonale wiemy że wiedzieć to jedno, a czuć do drugie..btw. zauważyłem że generalnie te przypadłości częściej dotykają ludzi którzy są bardziej inteligentni (nie żebym teraz mówił o osobie, bardziej o ogóle społeczeństwa) którzy bardziej rozmyślają o sensie egzystencji.

  6. Powiem szczerze że gdyby nie zaburzenia lękowe które obecnie mnie dotykają nie otworzył bym się aż tak na wiarę, modlitwę i generalnie myślenie na temat własnej egzystencji, że skoro nasze życie i tak jest bardzo krótkie (w skali już długiego istnienia świata) to jedyną słuszną drogą jaką możemy obrać to po prostu wiara w boga i propagowanie jego nauk, jest to naprawdę kojące uczucie jeżeli z dnia na dzień Twoje lęki nie dają Ci normalnie funkcjonować, a jednak człowiek potrafi się czasem uśmiechnąć do własnego syna, zrobić coś dobrego. Cierpienie uszlachetnia, poprzez cierpienie człowiek pokazuje tak naprawdę ile jest warty i na co go stać . Pozdrawiam tych którzy się z tym zmagają i życzę wytrwałości, pamiętajcie, nie jesteście sami ze swoimi demonami. 🙂

  7. To nie tak że hankm trolluje, czasem napotkane przeżycia wzbudzają tak silne emocje że człowiek całkowicie zamyka się na racjonalnie myślenie, ja sam zanim spotkałem tą jedyną (obecnie swoją żone) przestałem całkowicie wierzyć w instytucje związku, porządnej kobiety, miłości, ponieważ zazwyczaj to Ci źli jakimś magicznym sposobem zawsze byli na podium przed tymi spokojnymi i porządnymi facetami, dlatego jestem jak najbardziej w stanie zrozumieć jego nienawiść. Jedynie co mogę Ci doradzić to to żebyś nie szukał na siłę drugiej połówki bo tylko sfiksujesz, odpowiednia kobieta sama się trafi.

  8. Teraz, Żankloda napisał:

    Ale po  coś musisz sprawdzać ten organizm?  Czegoś musisz bardzo się bać... Nie koniecznie to musi być odrazu śmierć.  Według mnie najlepiej jest zająć myśli czymś innym. Do natręctw myśli też się zaliczają... natrętne myśli że się źle czujesz lub że coś złego Ci się może zaraz stać ( bez powodu)

    Wydaje mi się, ale nie jestem w 100% pewien iż boję się utraty kontroli, która według mojej podświadomości może być spowodowana własnie tym nie wyspaniem, albo np przez odrealnienie (lęk przed utratą zmysłow, pamięci) . Zawsze byłem taki wyczulony że jakakolwiek ingerencja w moje ciało (np jakiś lek który pierwszy raz brałem, albo chociaż by alkohol) nawet w przypadku niewinnej hydroksyzyny która za zadanie ma nas uspokoić ja przez chwile od jej zażycia czułem własnie ten nie pokój że ona mnie jakoś wyłączy tak dziwnie.

  9. 10 minut temu, Alcia29 napisał:

    Mi sie wydaje ze moze jakbym byla jakas mocno zmeczona albo nie wiem wrocila ze spaceru i potem do lozka to by mi sie lepiej spalo. Ostatnio probowalam nawet muzyki relaksacyjnej zeby zasnac, ale kompletnie nie potrafilam sie na tym skupic, niby sie starasz nue nie myslec a jednak myslisz, tak samo jak probowalam czytac ksiazke bo zawsze mnie relaksuje i uspokaja, tez nie dalam rady bylam tak rozkojarzona ze niby czytalam a za chwile mysle o kurcze zabolalo mnie w nodze nie wiadomo co sie dzieje. Ja jednak wole porobic badania byc moze mnie to cos uspokoi, najgorsze jest to ze to tak przychodzi nagle, jestes szczesliwym czlowiekiem wszystko ok i nagle nerwica. A czy do psychologa w osrodku czy psychiatry potrzebuje skierowanie?

    Heh, jakbym czytał o sobie. Ja też ostatnio próbuje się zmęczyć za wszelką cenę, jakiś basen, trochę ruchu, nawet niekiedy piwo ale zawsze jak już czuję się zmęczony i kładę, po 30 min do godziny to zmęczenie mija, a ja już zaczynam sobie wkręcać że znów mam nockę z głowy, trochę pomogło usunięcie zegarka z pokoju, zawsze sprawdzałem godzinę i to u mnie wywoływało lęk że już ta godzina a ja nadal nie śpię. Teraz staram się kłaść spać z takim podejściem że nie wyśpię się jak zawsze to się nic nie stanie, jak już byłbym faktycznie zmęczony to organizm wkońcu sam padnie i usnę. Ja też za dużo myślę gdy idę spać. Muzykę relaksacyjną też próbowałem, niby była fajna odprężająca, ale w głowię cały czas było jedno, że puszczasz tą muzykę tylko dlatego żeby zasnąć, i jak wiemy rezultat był odwrotny. Również mam problemy z koncentracją, prawdopodobnie to sprawka tego całego odrealnienia, niekiedy idę coś zrobić z pozoru prostą rzecz, a po chwili zapominam o tym, albo miotam się z tym jak dziecko. Do psychologa na NFZ musisz mieć skierowanie od rodzinnego, chyba że prywatnie. Jeśli chodzi o psychiatre na NFZ to nie trzeba mieć chyba skierowania, zapisujesz się jak u normalnego lekarza.

  10. 1 minutę temu, Żankloda napisał:

    Zależy od samopoczucia od dnia... ludzie z nerwica  czasami są tak wykończeni prostymi sytuacjami życiowymi że mają problemy z koncentracją. Dużo energii poświęcają ciało jest cały czas w stresie A to je męczy 

    Moim problemem jest chyba zbyt wielkie wyolbrzymianie błachych z pozoru spraw. Np. tak jak wspomniałem nie wyspanie, ostatnio chyba po bieganiu na bieżni albo od krzywego spania (bo lekko bolała mnie lewa łopatka) lekko drętwiała mi stopa, odrazu podświadomy lęk że to jakiś udar albo inne ustrojstwo, często też rano po przebudzeniu patrze na oczy w lustrze czy nie mam worów pod oczami. Męczące takie sprawdzanie organizmu.. ;/

  11. 2 minuty temu, Alcia29 napisał:

    A jak bylo z Wami zanim zdiagnozowali wam nerwice? Duzo chodziliscie do lekarzy? Dawali Wam skierowania na wszystkie badania czy od razu uznali nerwice albo ze cos nie tak z psychika? Ja sie staram nie myslec ale w nocy widocznie robie to podswiadomie, a takie niespanie to masakra bo ile wytrzyma organizm

    Ja szczerze nie miałem diagnozy od lekarza psychiatry, po robiłem badania, TSH, i odrazu poszedłem do psychologa. Tylko że ja mam akurat ten temat na świeżo, miesiąc temu zaczeły mi się takie problemy.

  12. 7 minut temu, Żankloda napisał:

    Szybko mozna sie zafiksować. Jak byłam sama to przed snem miałam myśli i okropny strach przed snem... że jak zasnę to umrę

    A najśmieszniejsze jest to, że jak się rano obudzę (spałem niby te 3 godziny) to przez cały dzień nie czuje aż takiego zmęczenia, potrafię iść na basen, potem mieć jeszcze siłę posiedzieć dłużej np przy komputerze. A może mi po prostu się wydaje że jestem nie wyspany, i sobie wmawiam że jak mogę się dobrze czuć po takiej ilości snu, i dlatego się tak nakręcam na to spanie.

  13. 32 minuty temu, Alcia29 napisał:

    Ja mam niby wsparcie u mamy chociaz ona tez ma dosyc. Starsza siostra ma to gdzies mowi ze wymyslam i ze mnie walnie jak nie przestane gadac glupot. Dzisiaj jak dzwonila ciotka z wujkiem to sobie urzadzili kabaret i stwierdzili ze tez sie powinnam smiac ze wszystkiego. Np ze powinnam znalezc chlopaka( niestety ponad rok od rozstania) ze powinnam zrobic to czy tamto ze mi odbija i gadali tez przez telefon. A ja sobie mysle ze to nie moja wina ze sie boje i ze pewnie nawet ludzie np z wysokim cisnieniem, czy chorym.sercem sie nie przejmuja, a ja nie dosc ze mam teraz bezsennne noce to ciagle tylko mysle o chorbach. Ciekawa jestem co mi ogolny lekarz powie bo niektorzy sobie olewaja wszystko, a tymbardziej jak przyjdzie ktos i powiem ze ma 15 roznych objawow. Eh 

    Mam podobnie, próbuje sobie wmówić że osoby z np. zawałem często nie są świadome tego że są chore bo inaczej tak jak w naszym wypadku szybko zdiagnozowali by chorobę, a co do bezsennych nocy to ja mam raczej taki strach że jak się nie wyśpię to coś mi się stanie od tego, że padnę np albo zemdleje a wiadomo do tego dochodzi odrealnienie okrutne.

  14. Wydaje mi się że nakręciłaś sobie jakiś strach przez tym lękiem który wtedy Ci towarzyszył przed snem, i może podświadomie boisz się że znowu tu uczucie Cie dopadnie i nie będziesz mogła spać. Ja mam podobnie tylko że czuje lęk przed tym że się nie wyśpię, a to z kolei nakręca się w kółko.

  15. Witam wszystkich, napisałem jakąś minute temu bardzo obszerne wyjaśnienie problemu, ale przez przypadek usunąłem cały tekst i nie chciało mi się tego od nowa pisać. Po krótce Badania krwi, ekg, tarczyca w normie, moja objawy to głównie odrealnienie (uczucie niekiedy jak byłbym w śnie, do tego takie dziwne nadpobudliwe ruchy,  czasem coś powiem i po chwili analizuje czy to powiedziałem ja, czy to miało sens) lęk, niepokój, który towarzyszy cały dzień (po przebudzeniu). Strasznie kontroluje swoje ciało, często sobie ręką odruchowo mierze tętno gdy coś się dzieje. Mam również problemy ze zaśnięciem, gdy dłużej nie mogę spać to się nakręcam, próbuje sobie wmówić że jak się nie wyśpię to się nic nie stanie ale najgorzej jest jak mam iść do pracy na rano (pracuje na 4 zmiany). Obecnie zacząłem chodzić do psychologa, (3 wizyta) Pani psycholog jak na razie każe mi stosować relaksacje schultza, zbytnio nie pomaga (tylko chwile po tym jak skończę). Czy ta relaksacja wchodzi w skład terapii behawioralno-poznawczej? Bo nie ukrywam iż to własnie ją chciałbym stosować. Generalnie leków żadnych nie biore (jedynie czasem hydroksyzynę ale z mizernym skutkiem - czuje straszne otępienie następnego dnia) psychotropów boje się brać, (taki strach przed utratą kontroli - generalnie jakikolwiek lek mam zabrać to czuje to) Czy ktoś z was miał/ma podobne objawy? jeśli tak to podzieli się jak sobie z nimi radził? Pozdrawiam

×