Odczuwam potrzebę podzielenia się moją drogą do stanu, który uznam za zadowalający. W lipcu zacząłem brać wenlafaksynę, z biegiem czasu w dawce 225 mg + pregabalinę 3x150mg. Na przełomie października i listopada, te leki zdecydowanie pomagały mi w życiu i działały na napęd, nie odczuwałem żadnych lęków i odeszło bezpodstawne zmęczenie. Okres ten to w moim przypadku również zakochanie, co powoduje, że być może ciężko mi oddzielić wpływ leków od zakochania. Niestety, połączenie to nie pomogło, a może i zwiększyło obojętność, brak przyjemności ze zwykłych czynności jak oglądanie filmów czy czytanie książki. Nie wpływało też na ustabilizowanie nastroju na przyzwoitym poziomie. W grudniu wszystko się posypało. Zostałem odrzucony przez dziewczynę, w której się zakochałem i mocno mnie to rozbiło. Nie było już napędu, pozytywnego myślenia, a dni zaczęły upływać na leżeniu i spaniu.
Ze swoim psychiatrą doszliśmy do wniosku, że czas zmienić lek. Zaproponowano mi wellbutrin w dawce 150 mg i pozostawienie pregabaliny 3x150mg. I tak od tygodnia biorę ten lek, uprzednio w ekspresowym tempie(niezgodnie z zaleceniem psychiatry) zszedłem z wenlafaksyny w 4 dni. Odkąd przyjmuję wellbutrin mam codziennie gorączkę i czuję odrealnienie. Przypisuje to jednak zejściu z wenli. Obecnie nie odczuwam zbytnio żadnego pozytywnego działania nowego leku. Pojawiły się za to problemy ze snem, powróciły lęki, których podczas leczenia wenlą zupełnie zniknęły. Przypisuje się wellbutrinowi działanie antynikotynowe, co mogę potwierdzić u siebie. Papierosy nadal palę, ale przestały smakować oraz nie chcę mi się już czasem wychodzić żeby pociągnąć dymka. Wzrosło libido.
Postaram się za jakiś czas napisać jak się sytuacja rozwinęła. Obecnie jestem dość sceptycznie nastawiony do tego leku, ale jeżeli już się zdecydowałem, to z pewnością chcę dać mu wystarczająco dużo czasu.