Skocz do zawartości
Nerwica.com

jagoda512

Użytkownik
  • Postów

    64
  • Dołączył

Treść opublikowana przez jagoda512

  1. Hej, Ostatnio zaczęłam bawić się w pisanie. Nie jest to pretendent do eposu narodowego, tylko raczej zbiór przemyśleń/pamiętnik osoby z ChAD. Każdy rozdział można czytać oddzielnie, nie po kolei i bez znajomości poprzednich. Link: https://www.wattpad.com/story/180587092-bad-girl Pozdrawiam, Jagoda PS: Przepraszam za duplikację tematu, ale za pierwszym razem, przez nieuwagę, źle go umiejscowiłam, a że jestem internetowym laikiem - nie mam pojęcia, jak go usunąć
  2. Hej, Ostatnio zaczęłam bawić się w pisanie. Nie jest to pretendent do eposu narodowego, tylko raczej zbiór przemyśleń/pamiętnik osoby z ChAD. Każdy rozdział można czytać oddzielnie, nie po kolei i bez znajomości poprzednich. Link: https://www.wattpad.com/story/180587092-bad-girl Pozdrawiam, Jagoda
  3. Jak pisałam, że wracam do żywych, to byłam głupia.
  4. Za chwilę mam ważny egzamin i jestem z powtórkami w lesie, ojciec wie o ChAD, ale kompletnie tego nie rozumie (szczególnie podczas moich "dołków"), w rodzinie straszą moją osobą dzieci ("zaczynasz być jak Jagoda", "opanuj się", "zacznij się zachowywać normalnie, bo teraz jesteś jak ONA"). Sytuacji nie poprawia fakt, że moja rodzina to katonaziści, a ja jestem agnostykiem (wierzą, że depresja, to podszepty szatana). Od zeszłego wtorku siedzę w domu, odcięta od życia i obowiązków. Jestem na siebie wściekła, bo wiem, że jestem nieproduktywna i leniwa, ale jednocześnie płaczę i nie mam siły, aby wyjść z domu, zrobić cokolwiek i to potęguje moje zażenowanie i wstręt względem siebie. Boję się odbierać telefonów, czytać wiadomości, bo przeraża mnie myśl kolejnej reprymendy, konieczności odpowiedzi na pytania "dlaczego cię nie ma?" i w ogóle wizja jakiejkolwiek konfrontacji. W tym samym czasie potrzebuję kogoś, kto zna sytuację i mógłby spojrzeć na to wszystko z dystansu, ale nawet moja pani psycholog wydaje się mało obiektywna, bo zna przecież tylko mój punkt widzenia. A i rodzina wmawia mi, że jestem złym człowiekiem i zostanę sama, a pani psycholog zachęca mnie do coraz częstszych konfrontacji i życia po swojemu. Tylko ona zna jedynie mój pogląd na całą sprawę. I koło się zatacza. Cholera, pomocy!
  5. @Heledore Dziękuję za odpowiedzi i dobre słowo Powoli wracam do żywych.
  6. Dokładnie o to mi chodziło - zwykły toast z użyciem małej ilości szampana lub desery z zawartością alkoholu. Takie "ludzkie" przyjemności
  7. Dziękuję Wam wszystkim za odpowiedzi i gratuluję Ci, Jack, dobrego samopoczucia. Mam jeszcze dwa pytania: czy ChAD jest przekazywany genetycznie? I jaką ma to formę? Tj. przekazywane są skłonności do zapadnięcia na tę chorobę, czy 100 % pewność? (i czy w ogóle choroba afektywna dwubiegunowa może być dziedziczona genetycznie?) I czy z powodu ChAD-u mogę starać się o przeprowadzenie zabiegu podwiązania jajowodów metodą z użyciem klipsów, czy to raczej marzenie ściętej głowy jeśli mowa o Polsce? Czy któraś z Was zdecydowała się na taki krok, czy ufacie mniej radykalnym rozwiązaniom zapobiegania ciąży? Nie zrozumcie mnie źle, ale niełatwo jest zapanować nad sobą podczas euforii, a czasami w ogóle i myśl, że niekiedy nie potrafię być odpowiedzialna sama za siebie, nie zachęca do posiadania dziecka. Sprawy nie osładza również ewentualność przekazania choroby potomstwu. Nie wiem, czy "raportować" swój nastrój może każdy, czy to jakaś zamknięta forma, ale ja od wtorku do piątku przeszłam przez stan zawieszenia, lęki aż po agresję i euforię. Dopiero dzisiaj otrząsnęłam się z resztek głupawego rozbawienia i czuję się emocjonalnie "wyprana".
  8. Dzięki za odpowiedź Szczerze, to myślałam, że temat zaczyna wymierać, ale na szczęście nie.
  9. jagoda512

    Hej ;)

    Hej, Mam na imię Jagoda i dołączyłam do forum z nadzieją na znalezienie ludzi o podobnych problemach i dowiedzeniem się jak to jest z życiem z ChAD-em od kuchni. W sumie to tyle... Wszystkim czytającym mnie, życzę miłego dnia
  10. Hej! Chorobę afektywną dwubiegunową zdiagnozowano u mnie stosunkowo niedawno (3 miesiące temu), ale z objawami żyję od około 5 lat. Od 2 miesięcy przyjmuję Tegretol 150 mg na dzień. To tyle z istotnych faktów, teraz pytania: 1) Wiem, że ogólnie alkoholu i leków nie wolno ze sobą łączyć, ale czy w moim przypadku mała ilość pomiędzy dawkami zrobiłaby dużą różnicę? Nie mam problemów z alkoholem, ale chcę wiedzieć, na co mogę sobie pozwolić i czy w ogóle. Bardzo mi zależy na odpowiedziach od osób, które znajdują się w podobnej sytuacji i przyjmują ten sam lek lub karbamazepinę w jakiejkolwiek postaci. 2) Jak radzić sobie z podwyższonym nastrojem, atakami paniki i "dołkami"? Mimo że przyjmuję lek, to jestem jeszcze w trakcie ustalania odpowiedniej dawki i czasami zdarzają mi się odchyły od stosunkowo poprawnego nastroju. Najczęściej pojawiają się wówczas stany euforii (podczas których robię ogromne głupoty albo popadam w skrajności) lub ataki paniki (boję się kontaktów z innymi ludźmi i ograniczam je do minimum). Chodzę i do psychiatry, i do psychologa, ale jestem bezradna, kiedy zmiany nastroju pojawiają się nagle w szkole, innych miejscach publicznych lub podczas spotkań z rodziną/znajomymi, którzy nie wiedzą o mojej przypadłości. Powiedzenie im prawdy odpada. Jakieś doraźne porady? Wymówki? Cokolwiek? 3) Czy prawdą jest, że leczy się do końca życia i mimo okresów remisji, ChAD zawsze jest gdzieś z tyłu głowy? 4) Słyszałam i czytałam wiele wypowiedzi osób, które wiązały się z osobami dotkniętymi chorobą afektywną dwubiegunową i większość odradzała związki i głębsze relacje z nami. Wiem, że mam problemy ze stałością uczuć i nawiązywaniem poważniejszych relacji, a w połączeniu z moimi skokami "góra-dół", jestem kobiecym odpowiednikiem Johnny'ego Bravo. Ale gdybym popracowała nad dwoma pierwszymi cechami i załagodziła tę pierwszą, to miałabym szansę (w przyszłości oczywiście) na zdrowy i normalny związek? Czy dwubiegunówka jest tak nastygmatyzowana, że nie znajdzie się nikt odważny, a moje pojęcie normalności nadal będzie za bardzo odległe od standardów ludzi bez chorób psychicznych? 5) Czy my w ogóle umiemy nawiązywać głębsze relacje bez gwarantowania emocjonalnego rodeo sobie i drugiej stronie? (nie myślę tutaj tylko o miłości, ale i o przyjaźni, relacjach rodzinnych) Za wszystkie odpowiedzi z góry dziękuję i pozdrawiam, Jagoda
×