Skocz do zawartości
Nerwica.com

Butterfly923

Użytkownik
  • Postów

    60
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Butterfly923

  1. Witam, mam pewien problem, o którym chciałabym napisać. Mój mąż 2 miesiące temu zerwał kontakt z rodziną, zanim do tego doszło, działy się różne nieprzyjemne sytuacje, które spowodowały taką decyzję. Mąż ma trójkę rodzeństwa, zaczęło się od tego, że przed ślubem brat zaczął go nastawiać przeciwko mnie, bo ja rzekomo miałabym wyjść za niego dla pieniędzy, oraz kazał spisać podział majątku przed ślubem, bo jak to powiedział "prędzej czy później to się rozleci". Następnie moja teściowa była niezadowolona z tego ślubu, bo ona nie miała pieniędzy żeby cokolwiek do koperty włożyć i namawiała nas, żebyśmy przesuneli ślub na kilka miesięcy do przodu, a druga sprawa, to taka, że była niezadowolona, że nie zaprosimy jej siostry na ślub tylko i wyłącznie dlatego, że ma dobry kontakt ze swoją siostrą i nie chciała, aby ona się obraziła na nią... Teść w dniu ślubu zaczął mnie krytykować przed wszystkimi gośćmi, że co ze mnie za kucharka skoro nie gotuję zup i zapewne mój mąż przy mnie głoduje... Tak to się zbierało i zbierało, aż pewnego dnia mąż nie wytrzymał i dał wszystkim do zrozumienia, że nie chce mieć z nimi nic wspólnego, po tym, jak młodszy z braci zaczął mnie wyzywać, wtedy sprawa potoczyła się szybko... Odkąd mąż zerwał kontakt z bliskimi w ogóle się nie kłócimy, wcześniej dochodziło do częstszych kłótni spowodowanych sytuacjami związanymi z jego rodziną. Zapomnieliśmy co to znaczy "kłócić się". Nie dała za wygraną szwagierka, która cały czas do mnie wypisywała i prosiła o zmianę decyzji, my uparcie staliśmy przed swoim... Ostatecznie wszyscy uznali, że to moja wina, bo ze mną się nie da żyć, jestem arogancka, wredna i zapewne przekabaciłam męża na swoją stronę żeby zerwał kontakt z bliskimi. W rzeczywistości tak nie jest, odradzałam mężowi ten pomysł, bo wiedziałam, że wszystko może zostać zrzucone na mnie.. i tak się niestety stało.. Czuję się jak gówno i zło całego świata. Chodzę na terapię, ponieważ zdiagnozowano u mnie BPD, rozmawiałam z terapeutką na temat rodziny mojego męża i powiedziała, że mam się tym nie przejmować, ale ja tak nie potrafię... Jest mi strasznie przykro że tak mnie potraktowano. A jakie jest wasze zdanie na ten temat? Czy to rzeczywiście moja wina?
  2. Cześć chciałam jeszcze was zapytać, czy ktoś z was przy zdiagnozowanym BPD ma problemy z odżywianiem? Mam na myśli ciągłe objadanie się słodyczami, szczególności w sytuacjach nerwowych i dla nas stresujących .. Problem mnie dotyka i strasznie się źle z tym czuję, ponieważ w rok przytyłam 30 kg i nie czuję się z tym najlepiej, próbuję coś z tym zrobić, ale zazwyczaj jest tak, że 2 dni nie jem słodyczy, nagle w trakcie wydarzy się coś stresującego dla mnie i nie zwracam kompletnie uwagi na to, że przecież miałam prowadzić zdrowy tryb życia, tylko odrazu do sklepu idę po coś słodkiego.. Życzę miłego dnia
  3. U mnie też jest ciągłe napięcie, chodzę na terapie od stycznia i czuję się lepiej, jednak terapia indywidualna raz w tygodniu to dla mnie trochę za mało Pozdrawiam serdecznie
  4. Jestem tutaj nowa, chodzę na terapię i ostatnio po rozwiązaniu psychotestu terapeutka mi powiedziała, że test wykazał zaburzenie osobowości - TYP BORDERLINE. Jak sobie radzicie na codzień? Ja przyznam, że raz jest lepiej, raz gorzej, przychodzą chwile słabości, jak i zarówno chwile euforii... Do tej pory dużo straciłam znajomych.. Jedyną osobą, która przy mnie pozostała to jest mój mąż, który czasem ze mną nie wytrzymuje... Czasem się zastanawiam dlaczego to akurat trafilo na nas.. Mam na myśli ludzi, których dotyka to zaburzenie
  5. Za każdym razem kiedy czuję się lepiej dochodzę do wniosku, że terapia nie jest mi już potrzebna i z niej rezygnuje ;( takie wydarzenie było już 3krotne, teraz mam 4 próbę podejścia
  6. Cześć, nazywam się Oliwia, mam 26 lat. Od dzieciństwa mam problemy z emocjami, jako dziecko byłam strasznie agresywna, chciałam być ciągle w centrum uwagi. Rodzice nie okazywali mi w ogóle czułości, nie przytulali mnie kiedy najbardziej tego potrzebowałam. Całe życie czułam że mnie nie kochali, dopiero mając 20 lat po raz pierwszy usłyszałam przez skype od mamy słowo "Kocham Cię", kiedy mieszkałam za granicą.Ojciec nieraz mnie uderzył, nadużywał alkoholu, przestał pić kiedy miałam 13 lat, nigdy nie dostałam od niego pochwały, do dzisiejszego dnia składając mi życzenia na święta życzy sobie abym "wydoroślała". Było mi strasznie przykro słysząc takie słowa. Z mamą też nie było lepiej, jako nastolatka często się z nią kłóciłam, w furii moja mama nieraz powiedziała mi przykre słowa typu "żałuję, że Cię urodziłam, mogłabym zrobić aborcję, gdybym wiedziała, że takiego szatana jak Ty urodzę". Wiele innych słów tutaj padło, ale gdybym miala je zacząć wymieniać, to zajęło by mi to strasznie dużo czasu. Odkąd pamiętam, to w okresie jesienno-zimowym zawsze czułam się psychicznie gorzej, często płakałam, tak aby nikt nie widział, nie potrafiłam spać po nocach, nie potrafiłam jeść, wraz z nadejściem wiosny objawy ustępowały. Jako nastolatka często zmieniałam partnerów, przejadałam się, nigdy nie czułam się dobrze sama ze sobą, zawsze czułam, że wyróżniam się od innych. Jestem mężatką i nie znosze rodziny mojego męża, cały czas jest we mnie przekonanie, ze oni chca mnie odsunac od mojego męża. Chodzę na terapię ale nie wiem, czy w niej wytrwam do końca. Do dzisiaj mam następujące objawy takie jak: chwiejne nastroje częste uczucie pustki agresja słowa i fzyczna przychodząca znikąd uczucie niepokoju, lęku objadanie się w stanach stresowych idealizowanie ludzi ciągłe uczucie bycia w centrum zainteresowania uczucie nienawiści uczucie ciągłego kontrolowania innych uczucie satysfakcji, kiedy kogoś obrażę słownie Juz sama nie wiem co mam ze sobą zrobić.
  7. Cześć, jestem Oliwia. Mam 26 lat. Odkąd pamiętam, to zawsze miałam problem z lękiem, oprócz lęku towarzyszy mi agresja, gwałtowne wybuchy, ciągły stres, niepokój, strach, pustka, objadanie się kiedy objawia się u mnie lęk, niepokój jak i zarówno stres. Aktualnie uczęszczam na terapię. To już moja 4 terapia (3 poprzednie terapie zostały nie ukończone). Ciężko ze mną żyć, boję się że już zawsze taka będę. Jeśli ktoś będzie miał do mnie jakieś pytania to piszcie śmiało.
×