Witam,
mam pewien problem, o którym chciałabym napisać.
Mój mąż 2 miesiące temu zerwał kontakt z rodziną, zanim do tego doszło, działy się różne nieprzyjemne sytuacje, które spowodowały taką decyzję.
Mąż ma trójkę rodzeństwa, zaczęło się od tego, że przed ślubem brat zaczął go nastawiać przeciwko mnie, bo ja rzekomo miałabym wyjść za niego dla pieniędzy, oraz kazał spisać podział majątku przed ślubem, bo jak to powiedział "prędzej czy później to się rozleci". Następnie moja teściowa była niezadowolona z tego ślubu, bo ona nie miała pieniędzy żeby cokolwiek do koperty włożyć i namawiała nas, żebyśmy przesuneli ślub na kilka miesięcy do przodu, a druga sprawa, to taka, że była niezadowolona, że nie zaprosimy jej siostry na ślub tylko i wyłącznie dlatego, że ma dobry kontakt ze swoją siostrą i nie chciała, aby ona się obraziła na nią... Teść w dniu ślubu zaczął mnie krytykować przed wszystkimi gośćmi, że co ze mnie za kucharka skoro nie gotuję zup i zapewne mój mąż przy mnie głoduje... Tak to się zbierało i zbierało, aż pewnego dnia mąż nie wytrzymał i dał wszystkim do zrozumienia, że nie chce mieć z nimi nic wspólnego, po tym, jak młodszy z braci zaczął mnie wyzywać, wtedy sprawa potoczyła się szybko...
Odkąd mąż zerwał kontakt z bliskimi w ogóle się nie kłócimy, wcześniej dochodziło do częstszych kłótni spowodowanych sytuacjami związanymi z jego rodziną.
Zapomnieliśmy co to znaczy "kłócić się".
Nie dała za wygraną szwagierka, która cały czas do mnie wypisywała i prosiła o zmianę decyzji, my uparcie staliśmy przed swoim...
Ostatecznie wszyscy uznali, że to moja wina, bo ze mną się nie da żyć, jestem arogancka, wredna i zapewne przekabaciłam męża na swoją stronę żeby zerwał kontakt z bliskimi.
W rzeczywistości tak nie jest, odradzałam mężowi ten pomysł, bo wiedziałam, że wszystko może zostać zrzucone na mnie.. i tak się niestety stało..
Czuję się jak gówno i zło całego świata. Chodzę na terapię, ponieważ zdiagnozowano u mnie BPD, rozmawiałam z terapeutką na temat rodziny mojego męża i powiedziała, że mam się tym nie przejmować, ale ja tak nie potrafię...
Jest mi strasznie przykro że tak mnie potraktowano.
A jakie jest wasze zdanie na ten temat? Czy to rzeczywiście moja wina?