Mam teraz właśnie takie poczucie, mieszkam w mieście z wysokim stopniem bezrobocia, choć statystyki mówią inaczej, został mi ostatni rok studiów, posiadam grupę niepełnosprawności najniższą niestety, więc na niewiele mi się to zda. Wiadomo, że pieniądze nie spadają z nieba, więc "z braku laku" każde moje zatrudnienie kończyło się w sklepie, gdzie z powodu: powolności, umiejętności skupienia się na jednej rzeczy, maksymalnie na dwóch, nie miałam oczu dookoła głowy i umiejętności robienia kilku rzeczy w tym samym czasie, wytrzymałam pół roku, męcząc się niemiłosiernie, pogorszył się także mój fizyczny stan zdrowia, spadło poczucie mojej własnej wartości, bo zostałam wychowana w środowisku, gdzie każdy mówił: nie masz pracy, idź do sklepu, tam nie wymagają, kasujesz produkty, nie trzeba mieć tam wykształcenia, teraz wiem że jest to jedna z cięższych i wymagających prac jakie mogą być, ja szukam czegoś nowego i powoli tracę nadzieję, że znajdę coś sensownego, jedno wiem na pewno, handel nie jest dla mnie.