Skocz do zawartości
Nerwica.com

seawolf123

Użytkownik
  • Postów

    10
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia seawolf123

  1. ok, witam serdecznie, z NN mam do czynienia od 17 lat, dokladnie tym samym tle ,co Ty..Myslę, że moglibyśmy sobie wzajemnnie pomóc...moje gg 5659018..bede czekal z niecierpliwoscia-na pewno warto.Pozdrawiam..G. ---- EDIT ---- ok, witam serdecznie, z NN mam do czynienia od 17 lat, dokladnie tym samym tle ,co Ty..Myslę, że moglibyśmy sobie wzajemnnie pomóc...moje gg 5659018..bede czekal z niecierpliwoscia-na pewno warto.Pozdrawiam..G.
  2. :) Oczywiscie skierowania nie potrzebujesz, nie ma tez juz rejonizacji / wg. mojej wiedzy/..umawiasz sie na wizyte i juz. Mieszkalem kiedys w Gdansku, w Gdyni od kilku lat, ale nie bylem zadowolony z zadnych gdynskich specjalistow. Osobiscie mam kontakt z lekarzem, ktory jest znany w Trojmiescie i Polsce, ale nie o to chodzi. Jest to czlowiek bardzo zyciowy, wyrozumialy i zawsze potrafil mi pomoc , w roznych sytuacjach. To dr Pempkowiak, psychiatra, ktory przyjmuje w Gdansku Morenie od na pewno kilkunastu lat. Tel. 058 347 90 93 wew.337 do rejestracji wlasciwej. Jest tez doktora "asystentka" , ktora umawia na wizyty. Bardzo mila i wyrozumiala osoba, zyskuje przy blizszym poznaniu. Sam lekarz- ok 60.tki rozmawia o wszystkim, rysuje, aby lepiej zobrazowac sytuacje. Przyjmuje rowniez prywatnie. Nie znam numeru, ale moge zdobyc, jesli masz zyczenie. Nie jestem lekarzem, ale nikłe "szanse" masz na chorobe psychiczna. NN to schorzenie, jak inne. Wiem, ze w Polsce panuje jeszcze nieco Ciemnogród, ale idziemy w dobrym kierunku. Poza tym chodzi o Twoje zdrowie i Twoja rodzine, wiec chyba nie ma sensu zwracac uwagi na innych. A mąż..przysiega malzenska...etc. nie jestem fanatykiem, ale z t ego co mowisz, jestescie malzenstwem udanym, wiec..?? Na pewno zrozumie. Główka do góry, wszystko się ulozy, a im szybciej, tym lepiej. Pozdrawiam :)
  3. seawolf123

    Szukam pomocy

    Gdybym byl na Pani miejscu, udalbym sie jak najszybciej do specjalisty, tu potrzeba diagnozy profesjonalnej, nie forumowiczow. Im szybciej tym lepiej.
  4. dzien dobry, WG. mojej opinii forum nie jest miejscem , gdzie mozesz uzyskac realna pomoc.Moze byc pomocne, aby poczuc, ze nie jestesmy z tym sami. Ale po pomoc trzeba koniecznie do specjalisty. Jezeli maz ma opory na razie, sugeruje , abys udala sie do lekarza sama, ktory na pewno wskaze, co nalezy robic dalej i jak pomoc mezowi. Z pewnoscia maz po pewnym czasie podziekuje Pani, a choroba to trudna i chory cierpi, choc tego nie widac, wiec nie powino chyba byc miejsca na zlosc czy zal, ale szybko szukac pomocy :) Pozdrawiam
  5. dzien dobry Gosikmag, Przez dlugi czas przezywalem to samo - mianowicie zlosc na samego siebie, "klocilem "sie wewnetrznie ze soba. Mowilem sobie, ze "przeciez to moja wina, bo nie potrafie powstrzymac glupich mysli, a przeciez to ja je wytwarzam.wiec powinienem umiec zmienic je na cos przyjemnego etc". Tak bylo przez wiele lat. Zaczalem chodzic do specjalistow, ale popelnialem jeden podstawowy błąd. Nie dopuszczalem do wlasnej swiadomosci, ze to jest CHOROBA /schorzenie/, ktorej istnieniu nie jestem winien, ktora nalezy leczyc, a ktora nie odejdzie przy pomocy czarodziejskiej rozdzki. Dlatego pomoc lekarzy bylo bezskuteczna, bowiem nie moge pokonac czego , co uwazam za nieistniejace. Wniosek oto taki: TRZEBA KONIECZNIE PRZYJAC NN DO WIADOMOSCI I SWIADOMOSCI, POTRAKTOWAC JAKO NORMALNY, ABSOLUTNIE NIEWSTYDLIWY TEMAT, ale chorobe, ktora nalezy, jak najszybciej wyleczyc po prostu. Jak najszybciej, poniewaz pozwole sobie stwierdzic, ze "im dalej w las , tym ciemniej" i trudniej. Pomogła mi tez wiedza,ze NN jest jedynym typem nerwicy, na ktorą przysluguje mozliwosc OTRZYMANIA RENTY. Co swiadczy o tym, ze nie jest to "katar" i nalezy traktowac jak najpowazniej. Przez lata funkcjonowalem w taki oto sposob, ze myslałem o swoim zyciu , tych jego momentach, kiedy czulem sie dobrze /lepiej/. O NN myslałem, ze jutro minie, "od jutra nie mysle juz o tym", " od jutra zapominam" itd..Dzisiaj wiem,ze to byl podstawowy bląd. Ze wypierałem NN ze swiadomosci. To wywolalo zmiany w mojej osobowosci bardzo szerokie. Bowiem np, jesli w poniedzialek czulem sie fatalnie, budzilem we wtorek, nie chcąc pamietac poprzedniego dnia, odnosilem ostatnie wydarzenia mojego zycia do niedzieli itd. Pol biedy jesli to byl jeden dzien, ale kiedy odnosilo sie to np do tygodnia , dwoch..w pewnym momencie juz sam nie wiedzialem czasami, jakie to moje zycie jest. Bardzo pomocny jest przywilej bycia z kimś / partner zyciowy/, kto nas zrozumie, zapozna sie z literatura, porozmawia z lekarzem i wspolnie pomoze wyzdrowiec. Na pewno jest wtedy łatwiej, ale to musi byc ktos naprawde zaangazowany i kochający. Oczywiscie nie znaczy to, ze będąc tzw. singlem, jestesmy na gorszej pozycji. "Po prostu zawsze latwiej we dwoje "...jak mawiał poeta:) Sam mialem problem ogromny z podzieleniem sie moim NN z partnerką, ale jakaz ulga towarzyszyla mi , kiedy okazało się, ze Ona rozumiała i chciala pomoc. Oraz poczucie ze to cos, co sie moze przydarzyc kazdemu, i dzieki Bogu , nie nowotwór. Przepraszam,ze sie rozpisałem, ale to juz ponad polowa mojego zycia. Dlatego, jesli moge wyrazic opinie wlasna, koniecznie powinnas udac sie do lekarza, najpierw psychiatry, aby zdiagnozowal schorzenie, bowiem moze sie okazac, ze to nie jest NN. On moze przepisac delikatne leki, ktore pomogą w opanowaniu myśli i powinien skierowac do psychologa. Wazny jest na pewno wybor lekarza. Postarałbym się nie winić siebie, nie ma powodu, a jak najszybciej szukac pomocy. P.S.To tylko moje opinie na podstawie 15-letnich wlasnych przezyc. Usmiechu :))
  6. Swiete slowa. Twoje pragnienia są najwazniejsze. Ja dowiedzialem sie o tym stosunkowo niedawno, ale Lola ma rację. Nie pójść ze względu na NN? I pozwolic jej wygrac? ....Wizualizacja NN jako komety, ktora leci na inna planete i rozstrzaskuje sie na niej z impetem..moze to niech bedzie symbolem NN? A przed wyjsciem pomyslisz tak o niej i jeszcze "kopniesz" , zeby szybciej sie "rozbiła"..?? Mnie pomagało wiele razy.../ moze piłka ktora kopiesz z cale sily, a ktora tonie w morzu /.. W kazdym razie pojsc musisz. Trzymam kciuki:)) !!
  7. czesc Lola, dziekuje za odpowiedz. Moje natrectwa ukierunkowane byly zawsze na strach przed chorobami zakaźnymi, oczywiscie irracjonalne i bez powodu. Mam wlasna teorie , jak do tego doszlo, ale o tym moze innym razem. Zaczelo sie dokladnie, jak u Ciebie, w wieku 14-15 lat. Nasilały sie z biegiem lat, apogeum osiagajac pomiedzy 18 - 27 rokiem zycia. Od tamtej pory systematycznie sie zmniejszaja, co oczywiscie wynika / wg.mnie/ z wieku, doswiadczenia, wiekszej swiadomosci CHOROBY /schorzenia/ i irracjonalnosci. Oczywiscie nasilają się w stresogennych sytuacjach i nietypowych, niestety szczegolnie radosnych / co tez ma swoje uzasadnienie/. Terapeutow rowniez widzialem wielu, nie przynioslo to zadnego rezultatu, glownie chyba z mojego przeswiadczenia o braku ich rzeczywistego zainteresowania. Niestety tak mam, kiedy widze, ze ktos nie daje z siebie, ile moze, zniechecam sie. Ale najbardziej pamietam Pania Ewe - psycholozke kliniczna z Gdanska. Wybitna na tle innych, ale w zwiazku z moimi podrozami i wyjazdami nie moglem kontynuowac leczenia. Przepraszam, ze tyle pisze, ale moglbym pewnie kilka ksiazek "wypocic", bowiem to polowa mojego zycia przeciez. Jakie podloze jest u Ciebie? Pozdrawiam
  8. Witam wszystkich czlonkow forum, Kilka razy nosilem sie juz z zamiarem aktywnego uczestnictwa na forum, ale zgodnie ze skrywana zasadą, ze "dam sobie rade" czy "jutro przejdzie" etc...nic z tego nie wyszlo. Mam 30 lat, mieszkam w Gdyni, z NN zyje od 15 lat. Przezylem rozne jej fazy i stadia - od bardzo trudnych, do rzadkich momentow spokoju. Poznalem licznych lekarzy, psychologow, rozne leki. Dla osob postronnych funkcjonuję normalnie, " w srodku " oczywiscie niekoniecznie. Mimo to wiele lat podrozowalem, poznalem setki osob z roznych zakatkow swiata. Mam wiele doswiadczen i przemyslen, ktorymi chetnie podziele sie z innymi, poniewaz ciagle nie radze sobie tak, jak bym sobie tego zyczył. Pozdrawiam serdecznie. "Ludzie są kluczem".
  9. Witam wszystkich czlonkow forum, Kilka razy nosilem sie juz z zamiarem aktywnego uczestnictwa na forum, ale zgodnie ze skrywana zasadą, ze "dam sobie rade" czy "jutro przejdzie" etc...nic z tego nie wyszlo. Mam 30 lat, mieszkam w Gdyni, z NN zyje od 15 lat. Przezylem rozne jej fazy i stadia - od bardzo trudnych, do rzadkich momentow spokoju. Poznalem licznych lekarzy, psychologow, rozne leki. Dla osob postronnych funkcjonuję normalnie, " w srodku " oczywiscie niekoniecznie. Mimo to wiele lat podrozowalem, poznalem setki osob z roznych zakatkow swiata. Mam wiele doswiadczen i przemyslen, ktorymi chetnie podziele sie z innymi, poniewaz ciagle nie radze sobie tak, jak bym sobie tego zyczył. Pozdrawiam serdecznie. "Ludzie są kluczem".
×