Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zed

Użytkownik
  • Postów

    268
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Zed

  1. Tak ale u niektórych nie zanika pozytywne spojrzenie na świat, u innych wręcz przeciwnie.
  2. Warto by się zastanowić, co z kolei kształtuje myśli człowieka. Bo ja np. za dziecka byłem bardzo pogodny, wesoły, zabawowy i dopiero okoliczności stopniowo mnie tego zadowolenia pozbawiały.
  3. Ale ona jest u nas, niestety....widzę to tutaj w UK jak Polacy się traktują wzajemnie. Mój szef si ę ostatnio o to pytał, jak skoczyliśmy na lunch i trudno mi to było wyjaśnić. Oni naprawdę uważają nas za naród o kilka stopni niżej ze względu na takie zachowania....
  4. Czyżby> To czemu większość Polaków jest dla siebie złośliwa i niemiła a na Zachodzie ludzie potrafią się do siebie uśmiechać i sobie pomagać? Ja odpowiedź znam :). A Wy?
  5. I ja wcale się nie dziwię. Samemu mam dość mieszane uczucia sympatii do Polski, mimo, że się w niej urodziłem i wychowałem. No ale może to sprawa rodziców, którzy byli dość mocno pro-zachodni i nie wymagali ode mnie wpasowania się w społeczne standardy.
  6. Wyszedł mi melancholik z cholerykiem z przewagą (dużą) tego pierwszego ale wcale nie uważam się za osobę niezaradną. Natomiast to, co rzuciło mi się w oczy to cechy społeczeństw, np. Polacy przejawiają typ choleryka w podejściu do ludzi (szybko, nerwowo, agresywnie). Z kolei Anglicy są flegmatyczni (powściągliwi) i chyba dlatego pasuje mi ich mentalność.
  7. No to mówię - wschodni mental, upodlenie ludzi czymś codziennym, chodzi o dorwanie się do koryta i ukradzenie jak największej ilości pieniądza. Zero myślenia społecznego.
  8. No czaję, ja z kolei bardzo tutaj dobrze się czuję a w Polsce miałem z tym problem, szczególnie, jeśli idzie o tę dziwną ukrytą złośliwość. Nie wiem, skąd ona się bierze ale po prostu mamy to we krwi jako naród.
  9. Ma to też ciemne strony bo akurat ja miałem szczęście, że znalazłem taką pracę. Przeważnie jak nie masz doświadczenia i dobrego fachu w ręku, lądujesz w warehousie albo na zmywaku i potem trudno jest się wydostać gdzieś wyżej, bo studia kosztują i trzeba mieć jeszcze czas na studiowanie, nie mówiąc o egzaminie z angielskiego, aby udowodnić uczelni, że będziesz rozumiał, co do ciebie mówią (a egzamin ten jest trudny i na bardzo zaawansowanym poziomie - wykładają się nawet ludzie po filologiach). Generalnie w UK najlepiej mają ci, którzy przyjechali tutaj i albo założyli własny biznes albo mają konkretny fach (budowlańcy, lekarze, itp.). Reszta ma trochę przejebane bo Brytole to cwaniacy i oni wcale nie chcą dopuszczać ,,kolorowych" do swoich stanowisk. Tutaj panuje trochę post-kolonialna mentalność i emigranci są traktowani jako tania siła robocza. Akurat to jest minusem tutaj.
  10. A co wymagań polskich pracodawców to mówię - wschodnia mentalność: góra ma wszystko, a reszta ma siedzieć cicho i wykonywać polecenia.
  11. Nie do końca. Na benefitach jadą w dużej mierze Arabusy i imigranci, w tym ... Polacy, a raczej Polki, które robią dzieciaka z Angolem i mają wszystko w dupie. Aż wstyd się przyznawać. Anglicy to jakiś tam mały procent. Poza tym nie zapominaj, że Anglicy to społeczeństwo klasowe - klasy od upper middle class i wyżej żyją z majątków, lokat, wielkich biznesów itp. Lower middle class to odpowiednik tego, co u nas jest zwykłą klasą średnią i też nie do końca, bo tam ludzie z klasy średniej są albo wykształceni albo przedsiębiorczy. Dopiero working class to typowy Jan Kowalski pracujący na budowie czy na taksówce.I benefity biorą raczej tylko dwie najniższe warstwy społeczne.
  12. Bardziej dlatego, że w Polsce ciągle panuje PRLowskie myślenie, że wszyscy muszą mieć studia wyższe i na CV kilkanaście lat praktyki. To nas gubi. Na Zachodzie idzie się pytać o pracę a oni pytają się, co umiesz lub co chcesz robić. I tyle. Żadnej filozofii zbędnej. Plus kolesiostwo i załatwianie pracy po znajomości. Wyuczona bezradność, nieumiejętność radzenia sobie samemu. Każdy musi być zależny od kogoś. Dlatego w Polsce indywidualizm jest źle widziany. Ja taki jestem, i w Polsce miałem przejebane.
  13. To prawda, dlatego dziwię się, że Polacy ciągle liczą na pomoc USA. Głupi naród. nic się nie nauczył...
  14. W Polsce jest bardzo ciężko znaleźć taką pracę bo najczęściej albo nie chcą zatrudniać, albo zatrudniają za grosze i do pomocy tylko albo wymagają specjalistycznego wykształcenia. W UK jest trochę inaczej, bo akurat w takiej firmie, w jakiej pracuję ja nie trzeba mieć tytułu akademickiego z renowacji zabytków (taki przydaje się już przy typowo zabytkowych rzeczach typu obrazy, budowle itp.). Oni inaczej myślą, nie robią sobie tylu problemów. Ma się opłacać i tyle. Praktyczność.
  15. Ale w UK jest inna mentalność i jeśli się trafi na fajnych ludzi, to praca jest naprawdę ok, bez tego stresu i złośliwości znanej z polskich firm czy której doświadczyło się od polskich pracodawców. A zarobki rosną w miarę stażu i umiejętności. Ja mam 1400 funtów/m ale jak zdobędę pierwszy stopień, to już wskoczy mi na 2600 i tak dalej.
  16. Oj, chyba jednak nie. Na pewno byłoby lepiej, bo USA pompowałoby w nas kasę podług planu Marshalla, ale nasza mentalność znacznie odbiega od społeczeństw na zachód od Odry. Jesteśmy trochę jednak wschodnim społeczeństwem, z typową dla tego modelu organizacją społeczną: na górze rządzący i ich pobratymcy, potem długo, długo nic aż wreszcie cała ciżba ludzka. Choć i tak jakoś powoli wykształca się tzw. klasa średnia ale w porównaniu do np. Niemiec czy Anglii to my tkwimy gdzieś w epoce, w której formował się proto-kapitalizm, czyli jakiś XVIII wiek.
  17. Pracuję jako ktoś, kto chce osiągnąć stopień młodszego konserwatora mebli i zabytków. Brzmi dumnie ale nierzadko sprowadza się do typowo fizycznej pracy, jednak jest to obcowanie że sztuką, bo odnawia się stare meble lub inne zabytkowe przedmioty. W Anglii to jest dość popularne, dużo ludzi, nawet nie tych najmożniejszych, lubi remontować swoje meble a jeśli trafi się ktoś bogaty, to poza zarobkiem pracuje się jeszcze z prawdziwymi antykami, nierzadko nawet pochodzącymi z XIX i XVIII wieku.
  18. Ja wyjechałem, bo mnie kurwica łapała na to, jak wygląda polski rynek pracy, brak perspektyw na robienie tego, co chcę i mentalność ludzi. Póki co, widzę tutaj same plusy. I fakt, piwo mają zajebiste. A rządy jak to rządy - tutaj nikt nie politykuje tak, jak w Polsce. Rząd ma dbać o obywateli i to robi. Inna mentalność tutaj jest.
  19. I całe szczęście. A demokrację należy bronić ale też czynnie brać w niej udział, bo demokracja bez uczestnictwa ludzi przeradza się w narzędzie dające rządzącym i jednostkom egoistycznym szerokie do pole do robienia szkody. Neoliberalizm jest tego najlepszym przykładem. Brakuje etyki, za to pełno jest myślenia ,,wszystko mi wolno". Dlatego przerażają mnie wrastające tendencje nacjonalistyczne i prawicowe, które w mniej lub bardziej otwarty sposób nawołują do haseł znanych z II Wojny Światowej. Nie tędy droga...
  20. No to już macie Kaczyńskiego. Poza tym nikt teraz nie będzie planować zamachu stanu, to już nie te czasy. Dlatego wyjechałem, bo widziałem, jaki syf w Polsce jest i na co się zanosi.
  21. To prawda. Dlatego nic się nie zmienia na lepsze bo w komunistycznym ustroju komuś trzeba odbierać, aby innym można było dawać. Problem w tym, że Polska za późno dołączyła do grona krajów wolnorynkowych i jesteśmy na szarym końcu, bez szans na konkurowanie z gigantami typu USA, Niemcy czy Wielką Brytanią w większości dziedzin gospodarczych. Ponadto nasza historia bardzo niekorzystnie wpływa na naszą teraźniejszość: Polska przez wieki była poza głównym nurtem państw i społeczeństw szybko rozwijających się, które wyrobiły sobie etos pracy jako czynnika społecznego, dobra o które się dba wspólnie. Polacy nie maja wyrobionego nawyku wspólnotowości, nie są nauczeni dbania o wspólną własność, stąd w Polsce jest tyle problemów. I nie zanosi się na to, aby to się szybko zmieniło, bo państwa kapitalistyczne nie chcą mieć konkurencji pod bokiem. Ja to widzę tak, że przepaść pomiędzy bogatymi państwami Zachodu a Europą Środkową i Wschodnią będzie się pogłębiać i być może dojdzie nawet do wojny lub przewrotu społecznego, bo może nastąpić sytuacja, w której te państwa ogłoszą upadłość, tak jak stało się to w Grecji. Nie stać nas ani na socjalną politykę ani na konkurowanie z większymi.
  22. To prawda. Dlatego nic się nie zmienia na lepsze bo w komunistycznym ustroju komuś trzeba odbierać, aby innym można było dawać. Problem w tym, że Polska za późno dołączyła do grona krajów wolnorynkowych i jesteśmy na szarym końcu, bez szans na konkurowanie z gigantami typu USA, Niemcy czy Wielką Brytanią w większości dziedzin gospodarczych.
  23. https://www.odkrywamyzakryte.com/depresja-egzystencjalna/ Wydaje mi się, że przytłaczająca większość terapeutów nadal bagatelizuje ten problem, próbując rozwiązać taką formę depresji metodami dla niej nieadekwatnymi czyli albo farmaceutyka albo próbami wciśnięcia osoby cierpiącej na ten rodzaj depresji z powrotem do świata / otoczenia, który de facto te depresję powoduje zamiast szukać rozwiązania dogodnego dla pacjenta. Miałem to samo, dopóki nie wyjechałem. Ale nie każdy może lub chce wyjechać.
  24. Zed

    Psychosceptycyzm

    A nie jest tak przypadkiem, że problem tkwi w tym, że spora liczba osób ma problemy typowo egzystencjalne, np. kiepska praca, niezrealizowane cele, i że zamiast skupić się nad tym, aby osiągnąć te cele lub polepszyć swoje życie zawodowe to terapeuci szukają nie tam, gdzie trzeba czyli zaczynają sięgać do przeszłości? Ja sam takie coś przerabiałem, mieszkając w PL. Miałem ogromne problemy na rynku pracy bo jako osobowość wybitnie o uzdolnieniach humanistycznych i artystycznych nie miałem tzw. konkretnego wyuczonego zawodu i najczęściej lądowałem w najgorszych pracach bez perspektywy na polepszenie. A że dodatkowo nie ciągnęło mnie do zmiany tego żeby zdobyć jakiś fach to dodatkowo to powodowało u mnie poczucie pustki i braku wyjścia z sytuacji, A terapeuci nie pomagali, rozkładali ręce i najczęściej albo szukali nie tam, gdzie trzeba albo mówili, żebym szukał i się nie poddawał. Tylko żaden z nich nie zastanawiał się chyba, co czuła taka osoba, która bez swojej winy znalazła się w takiej sytuacji. Zero konkretnych porad i prób pomocy wyjścia, po prostu impas, jakby problem, z którym przyszła taka osoba był całkowicie obcy, niemożliwy do rozwiązania. Podtrzymuję tezę, że w PL ciągle zabieramy się od dupy strony do wielu problemów.
×