Jestem politoxy. Niestety, ale chyba śmierć jest już dla mnie jedynym rozwiązaniem. Nie czuję się teraz źle. Jest już lepiej - uspokoiłem się.
Wizyta mnie po prostu załamała psychicznie. Zostałem potraktowany jak śmieć.
Wiem co to uzależnienie od Benzodiazepin, bo był moment, że leciałem po 10mg dziennie Alpry. Odstawka to był koszmar, ale przeżyłem jakoś, wielkim kosztem społecznym. Ale cóż. Lepiej już brać benzo niż pić alkohol jak się leczę. Alkohol by zniszczył terapię.
Kupiłem tylko jedno piwo smakowe 3,5% do wypicia na spółę z mamą z okazji zdanego egzaminu, to chyba niewiele :)
I tak jestem w sto razy lepszej sytuacji. Nie wydaję już kilkuset złotych na dragi miesięcznie. Mój rekord to było chyba 1500zł w miesiąc. Odstawiłem większość używek. Jestem ogólnie na złej drodze, ale jakaś tam nadzieja jest.
Ciekawi mnie kiedy to się posypie i się wyda.
Teraz dużo czytam i słucham muzyki, to mnie odpręża. Przepraszam, że piszę tu o używkach. Nie będę tego już tutaj więcej tego robił.